Był czas, gdy Ameryka była Ziemią Obiecaną dla wszelkiej maści dziwaków, sekciarzy i wyznawców społecznych utopii. To właśnie tam udawali się i osiedlali opuszczając niegościnną dla nich Europę wszelkiej maści „dysydenci”. Kolejni zbawcy ludzkości zakładali tam swe społeczne laboratoria (kolonie, komuny, falangi, falanstery, kościoły – jak je zwał, tak zwał). Zakładali i plajtowali.



Rzeczywistość amerykańska bardzo szybko weryfikowała (falsyfikowała) utopie wyklute na kontynencie europejskim. Można zapytać, dlaczego Europa była wylęgarnią  społecznych utopii, Ameryka zaś ich grobem? Odpowiedź jest prosta: w Europie aż po wiek XX twórcy społecznych utopii zazwyczaj nie mieli możliwości pełnej realizacji swych  pomysłów, stąd  też  ich zwolennicy nie mieli okazji przekonać się na własnej skórze o tym, jak są niedorzeczne, albowiem próby  realizacji utopijnych pomysłów kończyły się zazwyczaj rozruchami, interwencją wojska lub policji, a następnie represjami, co zwolennicy utopii odbierali jako potwierdzenie słuszności swych koncepcji (nie pozwolą nam zbudować naszej komuny,  bo boją się, by nasz sukces nie zapoczątkował powstawania następnych komun itd.). Na gruncie amerykańskim niepowodzenia kolejnych prób ustanowienia nowego społeczeństwa  (komunistycznego) nie można było zwalić na reżim policyjny. Z ponad 30 falansterów fourierowskich, jakie założono tam po roku 1843, większość upadła w okresie od kilku miesięcy do jednego roku, pięć przetrwało okres dwuletni, jedynie 4 przetrwały dłużej, jeden z nich nawet 9 lat, po czym i po nim nie pozostał nawet ślad. Historia, ta niby „nauczycielka  życia”, nie ma jakoś szczęścia do swoich uczniów, gdyż – o czym świadczą próby wcielania w życie kolejnych utopii – nikogo niczego biedaczka nie zdołała nauczyć. O tragedii pielgrzymów z „Mayflowera” co niektórzy zdawali się nie pamiętać, a do Ameryki nadal  przybywali nowi zbawcy, zakładali kolejne komuny, i – oczywiście – plajtowali. I tak dalej…
Wiek dwudziesty przejdzie do historii, jako epoka eksperymentów społecznych, których ofiar do dziś dnia nie zdołano policzyć. Uszczęśliwianie ludzkości trwa nadal, choć jakże często sami uszczęśliwiani robią co mogą, byleby tylko umknąć swym zbawcom, o czym świadczą najlepiej masowe ucieczki z laboratoriów kubańskiego, wietnamskiego, czy innych. Ludzkie „króliki doświadczalne” wolą jak widać ryzykować pożarcie przez rekiny, niż cieszyć się z możliwości uczestniczenia w budowaniu socjalistycznego raju na ziemi. Dziewiętnastowieczni  twórcy  utopii  przynajmniej eksperymentowali na ochotnikach. (kolejny  kamyczek  do  ogródka pt. „O wyższości (rzekomo) okrutnego wieku XIX nad (rzekomo) postępowym wiekiem XX”), a co bardziej postępowe pomysły, (jak chociażby pomysł  „postępowych” dekabrystów, by ustanowić nie podlegającą prawu super-tajną policję polityczną, nazwaną iście po orwellowsku „urzędem czynienia dobra”) kończyły się (na szczęście dla normalnych ludzi) dla ich twórców huśtawką na sznurze posmarowanym mydłem (o ile z miłości do ludzkości próbowali realizować swe pomysły przy pomocy terroru czy zbrojnych przewrotów), lub pobytem w takich kurortach, jak Gujana, ośrodkach sportów wodnych jak Tulon (gdzie mogli sobie do woli uprawiać wioślarstwo), czy ośrodkach sportów zimowych na wschód od Uralu. To  ostatnie,  to  niekoniecznie kpina. Nawet w oficjalnych, sowieckich wydawnictwach można było wyczytać, jak to niejaki Włodzimierz Iljicz Uljanow (ps.”Lenin”) przebywając na zesłaniu, jeździł sobie na łyżwach. Z kolei w pracy Mieczysława Lepeckiego „Józef Piłsudski na Syberii” można zobaczyć fotografię przyszłego Marszałka w tajdze ze strzelbą na ramieniu), co znowu świadczy o wyższości  Ciemnogrodu  nad postępem, bo – w przeciwieństwie do „reakcyjnego” caratu – postępowy Gułag takich atrakcji swym pensjonariuszom już nie zapewniał.
Z amerykańskich perypetii  kolejnych poronionych płodów chorych umysłów europejskich koryfeuszy postępu możemy jednak wysnuć pewne wnioski. Nie ma sensu walczyć z utopiami z pomocą argumentów. To na nic. Nie ma innego, skutecznego sposobu na wykazanie niedorzeczności utopii, niż pozwolić na jej realizację. Najlepiej, by rząd pozwolił twórcom utopii  na ich realizację i by pod żadnym pozorem nie ingerował w przebieg eksperymentu, nawet wtedy, gdy okaże się, że w komunie łamane są „prawa człowieka”. Należy poważnie potraktować zasadę, w myśl której chcącemu nie dzieje się krzywda. Powinno się jedynie dopilnować, by uczestnictwo w eksperymencie było całkowicie dobrowolne, by cała impreza była realizowana za pieniądze uczestników i by broń Boże jej skutki w najmniejszym stopniu nie dotknęły tych, którzy tego sobie nie życzą. I uwaga! Jakiekolwiek sprzeczne z prawem działania członków takiej komuny w stosunku do osób z zewnątrz powinny być karane z całą bezwzględnością. I bez paniki: jak dotąd na razie nie udało się nikomu wcielić w życie utopii bez użycia – jak to określił tow. Lenin – „środków nader autorytatywnych, czyli armat i karabinów”. Wniosek – wystarczy zadbać o to, by wcielając w życie produkty ich chorych umysłów miłośnicy ludzkości nie mieli możliwości posłużenia się państwowym aparatem przemocy i naszymi pieniędzmi. Innymi słowy: panowie intelektualiści, eksperymentujcie sobie do woli, byle za własne pieniądze, na własne ryzyko, na własnej skórze i we własnym gronie. A swoje postępowe, czerwone łapska trzymajcie z daleka od naszego Ciemnogrodu.
Jan Przybył

8 KOMENTARZE

  1. Wlasnie trwa eksperyment pod haslem „kapitalizm”. Efekty widoczne golym okiem. W miedzyczasie trwal eksperyment pt. scojalizm vel komunizm. Jego /celowy/ upadek jedynie wzmocnil myslenie Ciemnogrodu o tym, ze jedynym sposobem na zycie moze byc „wolnosc kapitalistyczna”, bo przeciez co prawda nie ma pracy i pieniedzy, ale sa pelne polki towarow. A to swiadczy o bogactwie i sytosci. Jedno jest pewne: bez istnienia Ciemnogrodu nie ma szans na zaden chybiony eksperyment.

  2. Zgodzę się z Marko. Żeby wybudować komunizm nie wystarczy przyjechać i założyć komunę – bez przesady. Są potrzebne o wiele większe starania, przede wszystkim nie tamte czasy. Komunizm ma prawo powstać tylko w czasach automatyzacji, robotyki i komputeryzacji.
    BTW komunizm w ZSRR jako system gospodarczy rozwijał się bardzo dobrze. Poczytaj drogi redaktorze kiedy i za kogo pośrednictwem gospodarka ZSRR zaczęła się pogrążać.
    USA przekazało wiele miliardów Arabii Saudyjskiej, by ta wydała na rynek o wiele więcej ropy niż potrzeba, to sprawiło, że wartość ropy spadła ze 130$ do 18$. Eksport ZSRR opierał się głównie na ropie i gazie, policz jaki taka cena ropy stanowiła uszczerbek dla budżetu ZSRR, który i tak w 80% był nastawiony na cele wojskowe.
    Pozostaje pytanie, dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Wystarczy zastanowić się dlaczego USA tak bardzo chciało zniszczyć ZSRR. Wszystkie plany wojskowe ZSRR były planami obrony przed agresorami lub wyprzedzającego ataku. Żaden plan wojskowy nie był czysto skierowany na atak. W tym miejscu należy zweryfikować pozycje agresora i ofiary w zimnej wojnie.
    Proste pytanie Panie kapitalisto, jak Pan zamierza sobie poradzić z bezrobociem technologicznym? Pakuje Pan maszynę na fabrykę i zwalnia 1000 ludzi. Fabryk wiele, wielu ludzi nie pracuje, tak szybko się nie przekwalifikują, a nawet jeśli to nie na naukowców przecież, czy informatyków. Co Pan zrobi z 80% bezrobociem? Konsekwentnie zmierzamy do tych czasów. Już dzisiaj 93% pracujących ludzi w różnych zawodach możemy zastąpić maszynami.
    A co Pan powie o 21-krotnej dewaluacji dollara od powstania FED w USA(1913 r.)?

  3. Zdegenerowany narod nie potrafi dyskutowac bo nie potrafi myslec. Ciemnogord vel Barany – jak powiedzial chytry Lis…

  4. Warto przeczytać arcyciekawą książkę naszego rodaka Adama Zamoyskiego „Holy madness” albo trudno dostepną pracę Bolesława Limanowskiego „Historia ruchu społecznego w XIX sruleciu (Lwów 1890) Tam właśnie mowa jest o próbach realizacji społecznych utopii w USA. W warunkach wolności wszelakie próby Owenów, Fourierów i innych po prostu wykazywały ich utopijność i tyle. W Europie nie można było udowodnić tego w praktyce, bo nie pozwoliłaby na to policja. Utopię społeczną można realizować wyłącznie przy zastosowaniu przymusu, albo (w warunkach wolności, jak w ówczesnej Ameryce)w małym gronie ochotników.

  5. „Dzięki” niemiłosiernie panującemu nam „systemowi edukacji” ludzie nie wiedzą, że przez całą drugą połowę XIX wieku przeróżni „zbawcy ludzkości” (Owen, Fourier, Saint-Simon, Marx i inni) mącili ludziom w głowach, proponując raj na ziemi. Ponieważ nie mogli swych eksperymentów przeprowadzać w Europie, próbowali w Ameryce, gdzie każdemu wszystko było wolno i albo zupełnie plajtowali, albo przetrwali w zamkniętych społecznościach. Przypadek Mormonów to inna bajka. Pisałem wyłącznie o UTOPIACH SPOŁECZNYCH, które często opatrywano nazwą „kościołów”, co wcale nie musiało oznaczać GRUPY WYZNANIOWEJ. Gdyby Lenin i spółka próbowali swój eksperyment przeprowadzac w USA bez terroru, szybko by splajtowali.Współcześni „intelektualiści” nie wyciagnęli ŻADNYCH wniosków z historii i brną dalej w to samo bagno. „Komentarze” do tego tekstu na portalu prawica.net świadczą o tym, że tekst jasny dla wykształconego 40 latka jest absolutnie niezrozumiały dla „młodych wykształconych” (inaczej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here