Amerykański dług publiczny rośnie w zastraszającym tempie. Czy to tylko problem finansowy?

Jeszcze za administracji Ronalda Reagana miano poczucie, że wraz z obniżaniem podatków, redukowany powinien być rząd federalny. Później jednak, wraz z postępującym upadkiem norm kulturowych, świadomość tej zależności zaczęła słabnąć

2
Foto.: pixabay.com

„Kryzys zadłużenia, przed którym dziś stoimy, jest tak naprawdę tylko jednym z aspektów znacznie większego kryzysu, nie tylko politycznego, gospodarczego, społecznego, kulturowego czy osobistego. Jest to kompleksowy kryzys, który przekracza wszystkie instytucje i wszystkich ludzi. (…) Jest to wyzwanie, którego nie da się sprowadzić do jedynie technicznych rozwiązań w jednej dziedzinie życia” – pisze Jordan J. Ballor z Instytutu Actona.

Artykuł opublikowany na stronie Instytutu Actona (acton.org) porusza kwestię zadłużenia Stanów Zjednoczonych. Autor artykułu definiuje dług publiczny jako „(…) nagromadzenie niezapłaconych zobowiązań rządu federalnego. Obejmują one deficyty, które stanowią ujemne saldo pomiędzy wydatkami a dochodami w danym okresie i są finansowane z instrumentów emitowanych przez Departament Skarbu”. Ballor podaje liczby: „Deficyt na miesiąc październik 2018 przekroczył 100 miliardów dolarów, co ponad dwukrotnie zwiększyło deficyt z października roku poprzedniego. Deficyt na rok finansowy 2018 wyniósł 779 miliardów dolarów. Najwyższy deficyt w ciągu ostatnich 50 lat miał miejsce w 2009 r., Kiedy rząd wydał 1,4 biliona dolarów więcej niż pozyskał do budżetu. Ostatni raz nadwyżka rządu federalnego miała miejsce w 2001 r.”.

Publicysta acton.org zwraca uwagę na główne przyczyny narastania długu publicznego w USA. „Główną kategorią kosztów zarówno finansowych, jak i ludzkich w ciągu ostatnich dwóch dekad była wojna: inwazja na Irak i Afganistan. Koszta >>Wojny z terroryzmem<< oszacowano na prawie 6 trylionów dolarów”. Ballor podkreśla, że liczby te nie obejmują przyszłych zobowiązań i obietnic dotyczących zobowiązań w innych sferach życia, w tym ubezpieczeń społecznych i Medicare. Zaznacza, że w większości przypadków koszty te prawdopodobnie wzrosną w nadchodzących dziesięcioleciach.

„Liczby te” – zauważa Ballor – „nie obejmują zadłużenia na innych poziomach władzy w kraju. Wiele miast i gmin boryka się z poważnymi niedoborami w finansowaniu emerytur i innych programów w nadchodzących latach, a stany stoją również w obliczu poważnych wyzwań, ponieważ więcej pieniędzy przepływa do nich przez programy federalne. Szacunki dotyczące całościowego długu publicznego, uwzględniającego deficyty rządów lokalnych, stanowych i federalnych, sięgają 25 bilionów dolarów”. Te liczby muszą robić wrażenie, tym bardziej, że „(…) większa część wydatków federalnych w przyszłości to będą po prostu odsetki od już zgromadzonego długu”. Kwoty przeznaczane na spłatę tych odsetek w każdym kolejnym roku mogą być coraz wyższe.

Autor artykułu przypomina, że kilka lat temu Instytut Acton opracował pewne „zasady reformy budżetu”, które nie straciły na aktualności. Zasadniczy problem to rozbuchane wydatki rządu. Jednym słowem, należy podjąć działania na rzecz ograniczenia tych wydatków. Wyraźna tu jest sugestia, że rząd nie powinien zajmować się choćby opieką społeczną w takim zakresie w jakim czyni to obecnie. Acton Institute widzi w tej sferze duże pole do popisu dla „społeczeństwa obywatelskiego”. Ponadto – jak czytamy – „rola rządu federalnego musi odzwierciedlać jego ograniczenia wyrażone w Konstytucji Stanów Zjednoczonych”

Jordan J. Ballor zwraca uwagę na to, że w latach 80. w Stanach Zjednoczonych nastąpiły duże zmiany w kulturze politycznej. Jeszcze za administracji Ronalda Reagana miano poczucie, że wraz z obniżaniem podatków, redukowany powinien być rząd federalny. Później jednak, wraz z postępującym upadkiem norm kulturowych, świadomość tej zależności zaczęła słabnąć. Otworzyło to furtkę do zwiększania wydatków generujących dług, tymczasem „(…) obniżenie podatków bez proporcjonalnego spadku wydatków zapoczątkowało nową erę nieodpowiedzialności budżetowej” – pisze Ballor. „Kryzys zadłużenia, przed którym dziś stoimy, jest tak naprawdę tylko jednym z aspektów znacznie większego kryzysu, nie tylko politycznego, gospodarczego, społecznego, kulturowego czy osobistego. Jest to kompleksowy kryzys, który przekracza wszystkie instytucje i wszystkich ludzi. (…) Jest to wyzwanie, którego nie da się sprowadzić do jedynie technicznych rozwiązań w jednej dziedzinie życia” – podsumowuje swój tekst publicysta acton.org.

K

2 KOMENTARZE

  1. Moze najpierw trzeba bylo napisac jak system naprawde dziala. U kogo rzad federalny ma dlug? Otoz chazarski system panowania w USA wyglada podobnie jak w kazdym innym kraju. FED czyli Rezerwa Federalna drukuje kase z powietrza. FED to przeciez grupa chazarskich oszustow ktora zalozyla cos, co nazwala bankami. Te banki skrzyknely sie i powstal FED, genialny przekret tysiaclecia. Potem stworzono system polityczny, ktory wybiera „swoj” rzad federalny. Rzad federalny kasy nie ma, ale miec musi. Pozycza ja wiec na procent od FED. W ten oto prosty sposob powstaje sciema o nazwie dlug publiczny, Ten dlug publiczny rzad federalny ma wobec FED. W rzeczywistosci dlug idzie na konto obywateli kraju, ktorzy placa podatki a rzad z podatkow oddaje w ratach pozyczne dolce FED. Problem w tym, ze dlug taki to w gruncie rzeczy kompletna fikcja. Nie mozna tworzyc dlugu z pieniadza jakiego nie ma. Powstaje on z powietrza a powietrze to nic, wiec i dlug jest taki sam. Poza tym jesli kase tworzy sie z niczego i niby powstaje dlug to przecez nawet jesli jej nikt nie odda to jutro znow da sie wlaczyc maszyne i drukowac kolejny miliardy. Zatem pojecie dlugu jest najnormalniejsza fikcja literacka i chwytem politycznym. Pozwala ten chwyt chazarskiej mafii kontrolowac swiat czyli rzady i zwyklych ludzi, ktorzy musza na te mafie pracowac. Chazarskie media wmawiaja obywatelom, ze panstwo sie zadluza, studentom chazarscy pseudo profesorowie wciskaja banialuki na uniwersytetach o systemach gsopodarczych „kapitalizmu” i formach finansowania, a potem na rozne potrzeby produkuje sie bzdury o kryzysach i koniecznosci „zaciskania” pasa, podporzodkowujac sobie cale narody. USA nie rozni sie niczym od Zimbabwe czy Lesoto, i tu i tam, system kontroli jest podobny. Kto tego nie rozumie – a rozumie temat naprawde malo kto – ten sie daje zastraszac i wodzic za nos. Pytanie wiec do redaktora – w jakim celu publikujac powyzszy artykul straszy tych, ktorzy z niewiedzy mysla, ze to co w nim napisane to prawda? Czy tez redaktor sam nie ma o tym pojecia? Ryzykuje i stawiam, ze tak jest!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here