Od pewnego czasu z przykrym rozczarowanie obserwuję proces odchodzenia przez Amnesty International (AI) od swojej oryginalnej misji i przekształcania się w rodzaj lewicowej organizacji politycznej – mniej demokratycznej niż partie.

Moja przykrość wynika stąd, że od AI doświadczyłem wiele dobra, gdy jako więzień polityczny (tzw. w jej języku „więzień sumienia”) przebywałem w komunistycznym PRLowskim więzieniu. Dzięki jej działaniom setki tysięcy ludzi na całym świecie dowiadywało się o prześladowaniach, jakich doznawali w Polsce ci, którzy walczyli tu o prawa człowieka. Poznawali też nasze nazwiska i adresy oraz adresy więzień. Z całego świata – od Toronto i Paryża po Australię przychodziły do więzienia listy do nas adresowane ze słowami otuchy i solidarności. Do władz państwowych kierowane były listy z apelami o uwolnienie nas z więzienia. Organizacja, która powstała w 1961 w Londynie bardzo szybko zyskała autorytet międzynarodowy i setki tysięcy zwolenników i sponsorów. W 1977 stała się laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.

Amnesty International twierdzi o sobie, że jest organizacją niezależną i bezstronną. Tak kiedyś było. To się zaczęło zmieniać, gdy opresyjne systemu w Europie zaczęły upadać i AI najwyraźniej miała coraz mniej materii działania i mniej potencjalnych podopiecznych. Pierwsza bardzo poważna wątpliwość powstała, gdy organizacja mająca w nazwie słowo AMNESTIA domagała się UWIĘZIENIA starego człowieka przebywającego w szpitalu. Nie miejsce tu, by podejmować debatę na temat win i zasług Augusto Pinocheta, b.dyktatora Chile. Nie kwestionuję też praw do jego negatywnej oceny przez poszczególnych członków AI i jej władz. Ale żądanie uwięzienia uważałem za zdradę misji. Za bardziej naturalne uważałbym, gdyby „z osobistą odrazą” jej władze sprzeciwiały się uwięzieniu go w takiej sytuacji i żądały co najmniej odroczenia decyzji o wydaniu go hiszpańskiemu sądowi dopiero po zakończeniu leczenia. Wczoraj media doniosły, że w Łodzi odbył się rodzaj zlotu różnych organizacji i osób opozycyjnych wobec obecnych władz naszego państwa. Naradzali się na temat wspólnych działań skierowanych przeciw władzy PiSu. Wolno im. Gwarantuje to nasza Konstytucja. Za walkę o takie prawa kiedyś siedziałem. Ale co tam robiła Amnesty International?

Jerzy Kropiwnicki

Za: Trybunalscy.pl

3 KOMENTARZE

  1. Dziwię się że Pan Jerzy nie wie, że Amnesty International jest częścią Departamentu Stanu USA
    https://wolna-polska.pl/wiadomosci/amnesty-international-jest-czescia-de
    Przecież władze w USA są na żydowskim pasku a PiS zbyt wolno realizuje roszczenia Przedsiębiorstwa Holokaust!!!
    W tej sytuacji administracja amerykańska czy chce czy nie chce musi poprzeć płomiennych obrońców demokracji w Polsce, którzy będą sprawniejsi w tworzeniu Judeopolonii nad Wisłą ze szlachtą jerozolimską jako siłą przewodnią.

  2. Nie będę publicysta pisał, jak umarła ta niegdyś czcigodna organizacja w oparach lewactwa. Dziś występuje m.in. przeciwko tym, których kiedyś broniła dla partykularnych politycznych korzyści. Wystarczyłoby także prześwietlić listę sponsorów takich działań.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here