Współczucie i demonstracyjne wsparcie polskich rządzących dla osób poszkodowanych przez Amber Gold to już historia. Wraca szara rzeczywistość. A ta dla pechowych klientów nie będzie za wesoła. Ci, którzy będą mieli szczęście odzyskać oszczędności muszą się liczyć z tym, że zostaną one prześwietlone przez fiskusa. Jeśli okaże się, że ktoś nie będzie potrafił udowodnić pochodzenia pieniędzy to zapłaci 75% podatek.



Ministerstwo Finansów tłumaczy, że będzie to dotyczyć podmiotów i branż najbardziej ryzykownych. To zaś będzie ocenione na podstawie wiedzy „na temat poziomu poprawności zachowań podatników oraz na podstawie innych informacji otrzymywanych przez urzędy skarbowe od podmiotów trzecich”.
Skąd takie nagłe zainteresowanie? Banki dostarczają urzędom skarbowym informacje na temat wpłat klientów. Amber Gold tego nie robił. Klienci mogli więc umieszczać na kontach pieniądze niewiadomego (przynajmniej dla fiskusa) pochodzenia i ministerstwo finansów nie było o tym (o zgrozo!) informowane. Istnieje nawet podejrzenie, że dochodziło do prania brudnych pieniędzy.
Tak więc z ofiar mogą stać się podejrzanymi. – Jeśli organ podatkowy stwierdzi, że według ich wiedzy wpłata do Amber Gold nie ma pokrycia w deklaracjach podatkowych, to wzywa osobę i pyta, skąd miała na przykład na wpłatę do Amber Gold 50 tys. zł – mówi doradca podatkowy Krzysztof Kunowski. Powinno pójść bez problemu, bo fiskus posiada listy poszkodowanych. Urzędnicy ocenią czy w danym okresie, ktoś o zadeklarowanych dochodach jest w stanie oszczędzić daną sumę. Jeśli ich zdaniem pojawią się jakieś wątpliwości, trzeba się będzie tłumaczyć. A jak ktoś nie wytłumaczy, albo będzie zbyt mało wiarygodny to oprócz grzywny lub kary więzienia będzie musiał oddać 3/4 nieujawnionych dochodów.
– Wielu klientów Amber Gold skusiło wysokie oprocentowanie, którego nie oferował żaden bank. Wyjęli więc ze skarpety pieniądze trzymane tam przez lata i zanieśli do parabanku. Zgłaszając się jako poszkodowani, przyznali się do posiadania oszczędności – dodaje Kunowski.
Klienci z obawy przed karami już szukają pomocy w kancelariach podatkowych. Wszystko przez to, że udowodnienie, że posiadane oszczędności zdobyte były np. wieloletnimi wyrzeczeniami, początkowo trzymane były w domu a potem wpłacone na konto, nie jest proste. Urzędnicy mogą w to nie uwierzyć. Ale nie jest to niemożliwe. Według Kunowskiego trzeba zebrać jak największą ilość dowodów na to, że pieniądze są uczciwie zarobione.
ISz

1 KOMENTARZ

  1. Swietna akcja LO z pomyslem – jak wyciagnac informacje o tym kto ma kase w skarpecie. Scenariusz jest do bolu prymitywny: dajesz ogloszenie, ze za kazde 100 dostaniesz 20 % odsetek. Obywatele wyciagaja skarpety spod lozek i juz ich „mamy”. Z lista w raczce inwestorow zamykamy pulapke i uruchamiany inny zlodziejski organ – urzad skarbowy. Nic prostrzego niz wylapac teraz potencjalnych rywali i ukrecic im leb. Domiarem podatkoym…Naiwnych i glupich nie sieja, sami sie rodza.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here