Przypominamy artykuł Waltera Williamsa, zmarłego 2 grudnia 2020 roku. Tekst ten ukazał się po raz pierwszy na naszym portalu w styczniu 2015 roku.

*  *  *

Bez względu na to czy protestują przeciwnicy WTO (Światowa Organizacja Handlu) czy aktywiści na rzecz ofiar AIDS, często jesteśmy częstowani okrzykami skandujących „Najpierw człowiek potem zysk”. Ponieważ retoryka demagogiczna dotycząca zysku jest pozornie interesującym narzędziem wykorzystywanym przez drani zawsze i wszędzie, wyjaśnijmy sobie zatem pojęcie zysku.

Zacznijmy od razu od definicji. Zyski stanowią wartość pozostałą, zarobioną przez przedsiębiorców. Są tym, co pozostaje po tym, jak wszystkie koszty – zarobki, czynsz, odsetki – zostaną zapłacone. Przedsiębiorca jest zazwyczaj postrzegany jako ten, który ponosi ryzyko, wprowadza innowacje i podejmuje decyzje. Ważne jest by zrozumieć, że zyski to koszty biznesu tak samo jak odpłatność za pracę, dzierżawę, ziemię czy kapitał. Jeśli nie zapłaci się wynagrodzeń, kosztów dzierżawy czy odsetek nie otrzyma się pracy, ziemi czy kapitału; podobnie, jeśli zysk nie będzie wynagrodzeniem przedsiębiorców, nie ujrzymy ich.

W przybliżeniu, 6 centów z każdego dolara stanowi zysk firmy, już po zapłaceniu podatku. Zdecydowanie największą część tego dolara pochłaniają wypłaty, które wynoszą 60 centów. Jak pokazują dane procentowe dotyczące dochodu krajowego za rok 2002, zyski po podatku stanowiły około 5% natomiast wypłaty 71%. O wiele bardziej istotne od statystyk, a co dotyczy znaczenia zysków, jest rola jaką odgrywają w przekierowywaniu zasobów tam, gdzie są najbardziej cenione. O przekierowywaniu tym nie decyduje jakiś tyran, lecz jest ono determinowane potrzebami zwykłych ludzi. Przedyskutujmy kilka przykładów.

Czy pamiętacie czas kiedy Coca-Cola wprowadziła na rynek „nową” colę? Prezes koncernu Pepsi, Roger Enrico, nazwał ją „Edselem lat 80-tych”, co oznaczało jedno z największych rynkowych niepowodzeń dekady. Kto zmusił Coca-Cola Company do powtórnego wprowadzenia na rynek pierwotnej wersji Coli? Czy był to Kongres, sądy, Prezydent czy inne instytucje rządowe, którym interesy nasze leżą na sercu? Nic podobnego. Było to widmo potężnych strat, które przekonało Coca-Colę do powrotu do starej coli. Tak oto jedną z ról jakie odgrywają zyski to odkrycie, czego chcą konsumenci. Jeśli producenci popełnią błąd, zyski, a właściwie ich brak, skorygują go.

Po masowym zniszczeniu spowodowanym przez huragan Andrew w 1992 roku, sklepy na południu Florydy sprzedawały sklejkę dwa razy drożej niż przed sztormem. Gwałtownie rosnące ceny sklejki zaskutkowały oskarżeniami o kanciarstwo cenowe i groźbą procesów sądowych. Jednak spójrzmy czego dokonały wyższe ceny oraz perspektywa nieoczekiwanych zysków. Sklejka, która miała zostać przetransportowana drogą morską na środkowy zachód, zachód i północny-wschód nagle została skierowana na południową Florydę. Tartaki zwiększyły produkcję. Kierowcy ciężarówek i inni pracownicy pracowali w godzinach ponadwymiarowych, by zwiększyć dostępność sklejki i innych materiałów budowlanych na Florydzie. Wzrost cen sklejki oznaczał jeszcze coś innego. Fakt, że cała sklejka płynęła na południe oznaczał, że wzrosły ceny tego produktu w innych miejscach, zniechęcając w ten sposób do „mniej wartościowego” wykorzystywania tego materiału, na przykład przy majsterkowaniu. W końcu naprawa i odbudowa zniszczonych domów jest „bardziej wartościowym” wykorzystaniem sklejki.

Co sprawiło, że uczestnicy rynku robili to, co było w interesie społecznym czyli zaprzestali bądź odłożyli w czasie inne sposoby wykorzystania sklejki? Odpowiedź odkrywa prawdopodobnie najcudowniejszą cechę tego procesu: rosnące ceny oraz możliwość osiągnięcia większych zysków zachęciła ludzi do robienia dobrowolnie tego, co było w interesie społecznym czyli pomagania swoim rodakom wyjść na prostą po tragedii.

Zyski zmuszają również producentów do tego, by zachowywali się odpowiedzialnie. Jeżeli marnują dostępne zasoby, ich koszty produkcji wzrosną. By pokryć koszty, zażądają ceny wyższej niż ta, którą zechcą zapłacić konsumenci. Po pewnym czasie firma poniesie straty (zyski negatywne), których nie będzie w stanie wytrzymać i wypadnie z interesu. W rezultacie zasoby firmy przypadną w udziale komuś innemu, kto zrobi z nich lepszy użytek. Proces ten ulega zakłóceniu, gdy rząd proponuje dofinansowanie w formie gwarantowanych pożyczek, subwencji czy nakłada ograniczenia na produkty konkurencyjne z zagranicy, takie jak cła czy kwoty importowe. „Pomoc” rządu umożliwia nie odnoszącym sukcesu firmom dalsze trwonienie zasobów.

Jeśli obchodzą nas potrzeby ludzi powinniśmy zwracać więcej uwagi na rządowe organizacje niedochodowe, aniżeli uderzać w organizacje przynoszące zyski. Szkoły państwowe są dobrym przykładem. Wiele z nich trwoni środki dając w zamian byle jaki produkt, podczas gdy pracownicy administracji, nauczyciele oraz cały personel otrzymują wyższe uposażenie plus dodatkowe korzyści, a klienci (podatnicy) są coraz bardziej obciążani finansowo. W przeciwieństwie do innych producentów pracownicy edukacji nie znają rygoru dyscypliny zysków, nie są zatem tak odpowiedzialni.

A co z amerykańską usługą pocztową? Również świadczą liche usługi, a ich zarząd i pracownicy otrzymują coraz wyższe zarobki, podczas gdy klienci płacą coraz więcej. Znowu życzenie klientów może być beztrosko ignorowane, nie istnieje bowiem zasadnicza kwestia dyscypliny zysków.

Oto prawo Williams’a: gdy brak bodźca nakierowanego na osiągnięcie zysku, prawdopodobieństwo, że potrzeby ludzkie będą beztrosko ignorowane jest największe. Nie chodzi tu tylko o szkolnictwo czy usługi pocztowe, ale również policję i służby porządkowe. Gdyby przeprowadzono sondaż pytając ludzi o to, z jakich usług są najbardziej zadowoleni, a z jakich niezadowoleni, na pierwszej liście znalazłyby się organizacje przynoszące zyski (supermarkety, firmy komputerowe, sklepy wideo); drugą zdominowałyby niedochodowe (szkoły, poczty oraz biura rejestracji pojazdów). W wolnej gospodarce gonienie za zyskiem i służenie ludziom są jednym i tym samym.

Walter Williams
tłum. Agnieszka Łaska

(Walter Williams zmarł 2 grudnia 2020 roku. Artykuł pochodzi z magazynu „Ideas on Liberty”. Publikujemy go za zgodą Wydawcy oraz dzięki Polish-American Foundation for Economic Research and Education)

16 KOMENTARZE

  1. Jesli to ostatnie zdanie jest prawdziwe to dlaczego ludzie coraz czesciej robia wedliny w domu lub w przydomowych masarniach a wszechobecne komentarze mowia ze „tego badziewia ze sklepow/marketow nie da sie przelknac”? I jesli to ostatnie zdanie jest prawdziwe to czym kierowali sie szefowie producenta kabanosow Krakus myjac splesniale wedliny terpentyna i wkladajac je na powrot do sprzedazy? Moze ktos to logicznie wyjasnic?

  2. Wszędzie, w każdym ustroju znajdą się cwaniaki, oszuści i złodzieje. Skoro Pan pisze o tej aferze tzn. że została ona wykryta. Co nie znaczy, że nie pojawią się kolejne. Nikt tu nie pisze, że kapitalizm jest systemem idealnym

  3. Zgoda ze wszedzie w kazdym miejscu na swiecie sa ludzie bez morlanosci i skrupulow. Ale co z tym pierwszym zdaniem ze ludzie coraz czescie robia cos sami bo to w ofercie sklepowej jest fatalnej jakosci? Dlaczego jedzenie z marketow ma od dosc dawna okreslenie junk food i przez coraz wieksze grupy jest odrzucane?I coraz wiecej osob robi je na wlasna reke. Gdyby to co twierdzi autor artykuly bylo prawda (ostatnie zdanie podkreslam) to powinnismy miec np. zywnosc coraz lepsza a nie co raz gorsza. I jesli zysk ma taki dobry wplyw na jakosc to dlaczego coraz wiecej chlamu trafia do nas z Chin? Przeciez zysk moze i powinine byc inwestycja w coraz lepszy produkt u nas na miejscu. A jest zwykle odwrotnie.

  4. Może po prostu dlatego, że żyjemy w ustroju, który wiele dziedzin reglamentuje. Pewnie gdyby tak nie było, byłaby większa konkurencja i ci, którzy dziś robią po cichu w domu, być może staliby się legalnymi kapitalistami i sprzedawali swój towar na otwartym, a nie na „czarnym” rynku. A ten ustrój to nie kapitalizm, ale etatyzm, czyli coś, co jest znacznie bliżej socjalizmu niż kapitalizmu. Ja sam kupuję od „małego” producenta, nie interesuje mnie to czy płaci za to podatki. Jeśli to robi – jego sprawa, jeśli nie – rozumiem go. Ale to nie powód, bym miał potępiać kapitalizm. To jest właśnie dla mnie kapitalizm. Dziś zszedł on do podziemia.

  5. I tak na marginesie – ten artykul pochodzi z roku 2000. Troche stary. Traca tez spora dawka taniej propagandy dla owczesnego niezbyt swiadomego konsumenta hamburgerow i coca coli w USA. I tez jako ciekawostka – pan autor bardzo chetnie pisywal na zamowienie Jewish World Review.

  6. Zlota zasada kapitalizmu (przynajmniej ta oficjalnie propagowana) to konkurencja. Konkurencja ma wymuszac super jakosc i sprawiac ze konsument otrzymuje najzwyzszej jakosci produkt. Na rynku mamy wielosc konkurentow – wezmy np. sieci Biedronka, Lidl, Aldi, Zabki, Real, Tesco, Auchan, carrefour, Polo, Stokrotki – bez konca. A we wszystkich praktycznie tam sama coraz gorsza jakosc. Co sie stalo ze zlota zasada kapitalizmu? Przestala sama z siebie dzialac? Pamieta Pan moze pierwsze walfle Grzeski? To byla jakosc, a kilka lat potem zamiast byc na coraz wyzszym poziomie mamy wafla z ubita margaryna i sztuczna polewa czyli niezjadalna truczine ale z napisem „w czekoladzie”. Przeciez to jawne osztustwo. Cos to nie gra w takim razie z zlota zasada kapitalizmu. A sieciom nikt nie kaze zejsc do podziemia one rzadza rynkiem i nikogo sie nie boja.

  7. Zapewne znajdzie Pan gdzieś odpowiedniki dawnych „Grześków”. Nikt Panu nie każde kupować w Lidlu, Biedronce etc…. To moja odpowiedź. Dobrej nocy

  8. Najważniejszym składnkiem kapitalizmu jest stabilny pieniądz. Tymczasem obecnie pieniądz został zmonopolizowany przez państwo i wykorzystywany do emisji kredytów bez pokrycia. Skutkuje to m.in. nadmierną konkurencją prowadzącą do spadku jakości, oraz bezsensowną konsumpcją na kredyt. Konsumenci nie zwracają uwagi na jakość bo kupią następny produkt.

  9. @Logik
    „Konkurencja ma wymuszac super jakosc i sprawiac ze konsument otrzymuje najzwyzszej jakosci produkt”
    Konkurencja, to nie tylko jakość, ale też cena. Cena musi być konkurencyjna. Lata temu, to każdy z żyjących zadowalał się powiedzmy 100 produktami (garnki lodówka, pralka itd) i one mu wystarczały, bo Rynek nie wytwarzał innych rzeczy. Dziś Rynek wytwarza masę produktów, a my, coraz bardziej nie potrafimy się bez nich obejść. A to za sprawą reklamy, a to zwykłej chciwości. I choć ceny towarów wciąż spadają, bo technologie wytwarzania są coraz wydajniejsze, to na wszystko nam kasy nie starczy. Ludzie najpierw kupują rzeczy najpotrzebniejsze, a potem, gdy coś zostanie, wybierają inne produkty. I to często cena decyduje o tym co kupią. Stąd spadek jakości wielu towarów. Pewnie to jedyna odpowiedź na postawione pytanie, ale jedna z najistotniejszych wg mnie.

  10. Tak najwazniejszym skladnikiem kapitalizmu jest pieniadz. Bez niego nie byloby kapitalizmu. To tak jak te wyscigi pieskow goniacych zajaczka. Bez zajaczka zaden piesek nie ruszylby sie z pryczy. Tylko gdzies tutaj traci sie czlowiek i jego potrzeby. Bo najwazniejszy jest pieniadz zamieniany na tzw. zysk.

  11. „pieniądz jest zamieniany na ZYSK” .. jak ty jesteś Logik to ja jestem sprzątaczka. MS, P&L i cash-flow w twoim wykonaniu musi powalać.

  12. Logiku miły – jak Ty sam nawet nie wiesz, co chcesz faktycznie powiedzieć, a tym bardziej jak to zdefiniować … teraz zaczynasz się bronić myśleniem abstrakcyjnym !!
    W finansach i rachunkowości istnieją doprecyzowane terminy, które są w użytku codziennym … hasło ” pieniądz jest zamieniany na ZYSK ” może być wypowiadane przez ośmiolatka, który dopiero poznaje świat … EOT

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here