Zapewne większość z Państwa kupuje kilka razy w tygodniu jakąś gazetę lub czasopismo. W zasadzie każdy znajdzie takie czasopismo, które zaspokoi jego ciekawość i zainteresowania. Na rynku jest to, na co jest popyt. Sytuacja jest więc jasna i klarowna. Wolny rynek pokazuje nam, że nie trzeba wielkiej filozofii, programów rządowych, funduszy, ani dotacji, abyśmy co dzień mogli kupić pismo, w którym znajdziemy to, co nas interesuję.
Innego zdania są członkowie Konferencji Mediów Polskich. Zebrali się oni niedawno, by podywagować nad marnością obecnej sytuacji. Działająca od 1996 roku Rada Etyki Mediów również nie jest zadowolona z tego, co mamy. Przyczynami niezadowolenia są przede wszystkim informacje i ich tematyka. Członkom Rady nie podoba się, że media wciąż rozpisują się o wydarzeniach katastroficznych, publicystyka opiera się na krytykowaniu wszystkiego wokół i snuciu czarnych wizji świata. Nie tego trzeba czytelnikom i widzom – twierdzą wybitni znawcy naszych potrzeb. Nie do przyjęcia jest, według nich, również dzisiejsza etyka dziennikarska. Jak twierdzą, pisarzyna stoi w obecnej sytuacji przed nieuchronnym dylematem: jak pogodzić etykę dziennikarską z etyką przedsiębiorstwa dążącego do zysku?
W trosce o dziennikarzy mediów lokalnych niepokojący jest też, zdaniem uczestników Konferencji, fakt, że oprócz pracy stricte dziennikarskiej muszą oni również szukać reklam do swych tytułów. A to jest już – ich zdaniem – niezgodne z etyką!
Pisze te słowa do Państwa osoba, która pozbawiona jest jakiejkolwiek etyki i skrupułów, gdyż jako współwydawca lokalnej gazety, która utrzymuje się jedynie z reklam i dobrowolnych wpłat Czytelników, sam szukam do niej ogłoszeń. Co gorsza (a w związku z tym – może i w ogóle wykluczająca mnie i mój miesięcznik z jakiejkolwiek etyki), sam naczelny owego pisma szuka reklam!
Panowie Ryszard Miazek, Juliusz Braun i Jerzy Domański są zdania, że głównym zadaniem środowiska dziennikarskiego powinna być nie tylko większa rola Rady Etyki Mediów, ale i stworzenie odrębnej ustawy. Zawarty miałby być w niej status dziennikarzy, ich zadania i obowiązki. Konferujący między sobą panowie są widać zdania, że lepiej od nas wiedzą, co nas interesuje i co powinniśmy czytać. Co więcej, uzurpują sobie prawo do ustalenia norm jakimi powinien charakteryzować się dziennikarz. A wszystko to jest potrzebne, według nich, z powodu panującego w tej gałęzi wolnego rynku.
W zasadzie mogli już nie wysuwać innych argumentów. Wystarczy, że powie się, że gdziekolwiek panuje jeszcze w miarę duża swoboda działania, że jeszcze gdziekolwiek jest namiastka rynku, a już znajdą się „obrońcy” kolejnych zawodów, w tym wypadku dziennikarzy. A wszystko po to, aby społeczeństwo było jeszcze bardziej kontrolowane i miało jeszcze mniejszą wolność wyboru. Wszystko to prowadzi do naszego zniewolenia, przed którym tak ostrzegał Fryderyk von Hayek.
Paweł Toboła-Pertkiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here