Zdjęcia przedstawiające polskich „nacjonalistycznych bandytów” obiegły cały świat. Doskonale wpisują się w utrwalony już medialny obraz polskiej prawicy jako niebezpiecznej dla Postępu bandy kryminalistów. Prawica się oburza, bo to przecież zwykła medialna manipulacja. Czy oburzenie to jest w ogóle na miejscu? Absolutnie nie. To, że Marsz Niepodległości zostanie wykorzystany przez lewicę dla jej własnych celów, było tak oczywiste jak to że 2+2=4 (szczególnie po tym, jak media podały informację o udziale niemieckich bojówkarzy w kontrmanifestacji)

Pokazywanie polskiego patriotyzmu jako cywilizacyjnego zagrożenia ma już długą tradycję. Wystarczy przypomnieć pruską propagandę przedstawiającą Polskę jako pogrążony w anarchii kraj barbarzyńców. Rozbiory Polski zostały przez tę propagandę wykreowane na akt obrony Cywilizacji przed azjatycką dziczą. W dokładnie te same tony uderzała propaganda Hitlera. Napaść na Polskę rzekomo była obroną pokoju, którego największym wrogiem miała właśnie być Polska! Co więcej, część Niemców nadal w tę propagandę wierzy, o czym świadczą listy czytelników publikowane na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung. W czasie II Wojny Światowej Polska była przedstawiana w możliwie negatywnym świetle nie tylko przez propagandę hitlerowską lecz także przez amerykańskie środowisko filmowe, które ”—jak jeden mąż — stanęło przeciwko Polsce i Polakom, niszcząc nas propagandowo i moralnie”, o czym traktuje książka M. Biskupskiego „Nieznana wojna. Hollywood przeciwko Polsce. 1939 – 45” (http://www.fijor.com/2011/08/10/2793/). Jak widać, propaganda nazistowska i amerykańska pracowały ręka w rękę przeciwko Polakom (warto przypomnieć, że twórcą nowoczesnej propagandy był krewny Zygmunta Freuda, amerykański obywatel Edward Bernays, który stał się wielkim mistrzem Goebbelsa). Propaganda ta przyczyniła się do tego, że nieudzielenie pomocy przez aliantów Polakom walczącym w powstaniu warszawskim, jak również wydanie nas w łapy Stalina, nie wywołało praktycznie żadnego oburzenia ze strony światowej opinii publicznej.
Dokładnie ta sama propaganda odżyła wraz z dojściem do władzy PiS. Zarówno w „polskich” jak i zagranicznych mediach, polski konserwatyzm i patriotyzm w sposób konsekwentny przedstawiane były jako cywilizacyjne zagrożenie, z którym wreszcie należy się stanowczo rozprawić (niestety, „talent dyplomatyczny” braci Kaczyńskich tylko ułatwił zadanie przeciwnikowi). Przywiązanie Polaków do religii katolickiej oraz własnej tradycji narodowej zostało uznane za przejaw szowinizmu i braku dobrej woli. „Ludzie dobrej woli” bowiem kochają „ludzkość” a nie swoje państwo oraz wierzą w prawa człowieka a nie Boga.
Jak już o tym pisałam, od kilkuset lat ludzkość poddawana jest procesowi reedukacji. Wszystko co związane z Cywilizacją Łacińską jest w systematyczny sposób niszczone. „Duchowi historii” przyświeca bowiem bardzo jasny cel: stworzenia świata, w którym nie będzie miejsca ani na katolicyzm, ani na tradycję czy też wspólnotowość. Ludzkość ma stać się nadzorowanym przez nowe „elity” stadem.
Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem. Dzięki Bożemu zrządzeniu proces ustadniania Polaków nie został jeszcze uwieńczony sukcesem. A to oznacza, że jesteśmy na „muszce”! Czyli: każdy fałszywy ruch zostanie wykorzystany przeciwko nam.
Polska prawica nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Przede wszystkim nie rozumie, że przeciwnik jest zdeterminowany by rzeczywiście dopiąć swego. I że w przeciwieństwie do polskiej prawicy działa w sposób strategiczny, przemyślany a przez to skuteczny.
Zamiast więc się oburzać, polska prawica powinna wreszcie zacząć działać z głową. Jeśli się nie ocknie, to poprzez popełnianie kolejnych błędów sama sobie wbije gwóźdź do trumny.
Czy organizacja Marszu była więc dobrym pomysłem? Tak, jeśli organizatorzy mieli możliwość zapobieżenia wszelkich rozróbom. Nie, jeśli nie byli w stanie tego zagwarantować. W ostatnim przypadku należało pomyśleć nad inną formą uczczenia tego ważnego dla Polski wydarzenia.
Tomasz Kostyła w tekście „Han Pasado! – Święto Niepodległości w Warszawie A.D. 2011” (http://www.konserwatyzm.pl/artykul/2439/han-pasado—swieto-niepodleglosci-w-warszawie-ad-2011) pisze: „Chcąc zohydzić w oczach opinii publicznej te najliczniejsze w tym dniu wydarzenie w Polsce, posługiwano się metodami znanymi z czasów wojny polsko- jaruzelskiej.  Nie wykluczone iż władza w szponach Bronka i Donka zrobi wszystko, aby za rok taki Marsz się nie odbył. Bo jeśli w Warszawie pojawi się na przykład 30- 50 tysięcy uczestników, to jak wytłumaczyć potem światu, że mimo wszechobecnej „Gazety Wyborczej” ludzie i tak wiedzą swoje? Jak rozliczyć potem subwencje na wszelakie dotowane projekty z logiem tolerancji, skoro dla ludzi ciągle ważniejsza jest Polska a nie „otwarta Rzeczpospolita”?“ I dalej: „Marsz Niepodległości Anno Domini 2011 można uznać za wielki sukces“.
Obawiam się, że pan Kostyła – podobnie jak wielu przestawicieli polskiej prawicy – nie zdaje sobie sprawy z tego, jak funkcjonuje światowa polityka. Zapewniam autora, że świat nie jest zainteresowany tym, czy Polacy wierzą Michnikowi czy nie. Świat – a w szczególności ten, który zaczyna się za naszą zachodnią granicą – chce tylko politycznej stabilności. Media bardzo skutecznie pracują nad tym, że polskich patriotów przedstawiać jako zwykłych buntowników, którzy destabilizują „prawdziwy” porządek. Światowa opinia publiczna nigdy nie popierała naszych dążeń patriotyczno-niepodległościowych, co chyba ciągle jeszcze nie dotarło do świadomości polskiej prawicy. ( Na marginesie chciałabym przypomnieć, że po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego niemieccy politycy wręcz tańczyli z radości, podobnie jak duża część niemieckiego społeczeństwa).
Jeśli polska prawica zamierza w przyszłym roku powtórzyć swój „sukces”, to zapewniam ją, że kiedy światowe służby porządkowe (tak je nazwijmy) wkroczą do Polski, by obronić naszą demokrację przed „faszyzmem” , to światowa opinia publiczna odetchnie z ulgą. Ostateczne rozprawienie się z „polskim bandytyzmem” zostanie propagandowo ustylizowane na wielkie zwycięstwo Postępu i Cywilizacji.
Jeśli więc polska prawica zawczasu się nie ocknie, to sama przyczyni się do tegoż właśnie zwycięstwa…
Magdalena Ziętek
Foto. PSz/Prokapitalizm.pl
Tekst ukazał się na portalu konserwatyzm.pl. Przedruk na Prokapie za zgodą Autorki

7 KOMENTARZE

  1. Jest w tym troche prawdy co Pani Magdalena pisze. Media tzw. Zachodnie juz podaja relacje na „odwrot”. Np. BBC podalo Narodowcow i Anarchistow razem jak to bija Policje. Nie podaja tez NIC a zadnych np. „agentach niemieckich” co napadali na maszerujacych i przechodniow a policja bronila „agentow” a nie np. przechodniow, itd. Jednak uwazam ze Marsz byl potrzebny, chociazby tylko dlatego zeby pokazac tzw. „sile narodowa”.
    http://www.wicipolskie.org

  2. to proste, w następnym roku trzeba zorganizować własną, liczną siłę porzsądkową i każdego idiotę lub prowokatora samemu oddawać w ręce policji, a nie na niączekać. zdumiewające jest to, że podczas samego prz\emarszu, niezabezpieczonego w ogóle przez policje nie dochodziło do żadnych incydentów oprócz petard, a rzucających nimi szybko ” klepano werbalnie aż do odzyskania rozumu”.

  3. Pani Autor(ka), artykułu trafnie zauważyła że na zachodzie rozruchy związane z marszem są skrzętnie wykorzystywane przeciwko Polakom.
    I na tym się kończy trafność oceny autorki. Media na zachodzie nigdy niebyły przychylne jakimkolwiek ruchom dążącym do niezależność względem zachodu. Co więcej, bardzo silne lobby żydowskie jest antypolskie z założenia. Dla nich jakakolwiek wolna Polska jest zagrożeniem i nic sobie nie robią w jakim kierunku opowiada się polska ulica i dlaczego tak się dzieje.
    Na zachodzie byliby nie zadowoleni nawet gdyby w Polsce trwał komunizm, Polacy wyrzekli się całości własności na rzecz starozakonnych, wyrzekli się języka polskiego i religii katolickiej w imię tolerancji. Cały czas by byli niezadowolenie, że ludzie mieszkający na terenie Polski zwą się Polakami.
    Do walki z tymi bezpodstawnymi oskarżeniami winno się wziąć ministerstwo spraw zagranicznych a organizatorzy marszu jedynie muszą lepiej zabezpieczyć sam marsz aby rozruchy nie pojawiły się po naszej stronie. I tyle co się powinno zmienić.
    MSZ nie robi nic, co świadczy jednie dla kogo pracuje teraz władza.
    Natomiast autorka wydaje się być zatruta zachodnią propagandą, nie widzi że coby nie zrobili Polacy, jeśli tylko będzie opowiadało się przeciwko światu zachodniemu zawsze będzie piętnowane, włącznie z sankcjami politycznymi czy ekonomicznymi. Idąc tokiem myślenia autorki, Polacy w imię bezpieczeństwa powinni dobrowolnie poddawać się europeizacji w myśl zasady, że rozruchy są tolerowane ale tylko te lewicowe jak w Grecji, (niszczące kraj od wewnątrz i pozostawiają go na pastwę zachodnich sił polityczno-finansowych) a te prawicowe są złe (skoro zamykają zachodnim siłą strefę wpływów). Pani autorka zapomina o bądź co bądź prawicowym toku myślenia, że kto nie ryzykuje ten niema.
    Jak napisałem, jedynie organizatorzy marszu winni lepiej zabezpieczać marsz przed zadymiarzami i prowokatorami. Tyle i tylko tyle do poprawy z naszej strony.

  4. Tu nie chodzi o to co „powie Zachód”, ale o to, czy w razie zagrożenia nie porzucą nas jako „dzikiego kraju”, którego nie warto wspierać.

  5. Ależ zrobią tak na pewno, tylko jeśli zobaczą że stracili nad nami kontrolę, lub kiedy już nie będziemy im potrzebni w politycznej rozgrywce.
    Ja wogóle jestem zdania, że z naszym najbliższym zachodnim sąsiadem, prędzej czy później będziemy mieć konflikt zbrojny. Po to im są te wszystkie poszkodowane przez Polaków Eriki.
    Dlatego do czasu nastania słabości zachodu, a ten czas nadchodzi dużymi krokami, nasze MSZ powinno grac na zwłokę, i wzmacniać nasze sojusze i siły militarne a nasze marsze mające wydźwięk wolnościowy winny być prowadzone w sposób pokojowy.
    Pisałem o tym w wielu miejscach, ale właśnie w tym całym kryzysie gospodarczym należy szukac szansy na wybicie się na arenie międzynarodowej

  6. Ależ zrobią tak na pewno, tylko jeśli zobaczą że stracili nad nami kontrolę, lub kiedy już nie będziemy im potrzebni w politycznej rozgrywce.
    Ja wogóle jestem zdania, że z naszym najbliższym zachodnim sąsiadem, prędzej czy później będziemy mieć konflikt zbrojny. Po to im są te wszystkie poszkodowane przez Polaków Eriki.
    Dlatego do czasu nastania słabości zachodu, a ten czas nadchodzi dużymi krokami, nasze MSZ powinno grac na zwłokę, i wzmacniać nasze sojusze i siły militarne a nasze marsze mające wydźwięk wolnościowy winny być prowadzone w sposób pokojowy. Gdy na zachodzie zacznie się robić gorąco, wtedy tamci zajęci swoimi sprawami siłą rzeczy popuszczą cugle.
    Pisałem o tym w wielu miejscach, ale właśnie w tym całym kryzysie gospodarczym należy szukać szansy na odrodzenie się na arenie międzynarodowej. Gdyby tylko w Polsce rządzili normalni ludzie, warto by było podjąć ryzyko. Inaczej Polska odda „wszystko” drogą pokojową a i jeszcze narobi sobie długów. Ekhh już sobie narobiła.
    Takie jest moje zdanie.

  7. Czytajac artykul czekalem na okrzyk – Eureka! , i nastepujaca po nim recepte na sukces.Czy sie doczekalem , wiedza wszyscy ,ktorzy przeczytali artykul.Nie wierze , ze demonstracja prawicy bedzie kiedykolwiek pokazywana uczciwie . Rowniez malo prawdopodobne jest utrzymanie w porzadku rozemocjonowanego kilkudziesieciotysiecznego tlumu. Skoro nie panujemy nad przekazem medialnym , to zastanowmy sie , czy rzeczywiscie obrazki bijacych sie z policja manifestantow sa jednoznacznie negatywne. W migawkach z ostatniej wielkiej manifestacji Solidarnosci w Warszawie widzialem radosnych rozesmianych ludzi wreczajacych na koniec Schetynie swoje postulaty. Przewodniczacy Solidarnosci stwierdzil , ze ma byc atmosfera pikniku . I byla.Tylko z manifestacji antyrzadowej zrobila sie manifestacja calkowicie popierajaca rzad.Uwazam, ze w czasach gwaltownego pogorszenia sie poziomu zycia ludzie utozsamiaja sie z agresywnymi demostrantami ,poniewaz maja wielka ochote sami porachowac sie z odpowiedzialnymi za swoja nedze.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here