W „Naszym Dzienniku” czytamy o problemach polskich winiarzy osaczonych przez biurokrację…
„W polskich winnicach trwają żniwa. Upalne lato sprawiło, że choć zbiory będą mniej obfite niż w ubiegłym roku, to właścicielom winnic będzie je w pewnym stopniu rekompensowała bardzo wysoka jakość winnych kiści. Ale nadal największym zmartwieniem plantatorów pozostają skomplikowane przepisy podatkowe, które hamują rozwój tej branży.
Lepszej aury dla wzrostu winogron rolnicy nie mogli sobie wymarzyć. Ciepłe wakacje i wrzesień sprawiły, że winogrona mają to, co najcenniejsze: są bogate w cukier, a to daje nadzieje na wyprodukowanie wina dobrej jakości. Zawartość cukru w owocach przekłada się bowiem na jakość trunku, która, zdaniem polskich producentów, jest już porównywalna z wieloma europejskimi markami. Tak jest np. w okolicach Jasła na Podkarpaciu, gdzie z roku na rok uprawa winorośli cieszy się coraz większym zainteresowaniem rolników i właścicieli gospodarstw agroturystycznych. Tylko w najbliższych okolicach miasta działa ponad 40 winnic, a wszystko to w ramach programu odradzania przedwojennego winiarstwa na Podkarpaciu. Winiarze cieszą się z jakości tegorocznych owoców. – Wrzesień 2008 roku był mokry, a to nie sprzyjało zawartości cukru w owocach. Teraz będzie o około 3 proc. wyższa – tłumaczy Roman Myśliwiec, właściciel winnicy „Golesz” z Jasła.
Jedynym problemem, który nie pozwala na legalną sprzedaż wina i spodziewane zyski, jest brak „życiowych” przepisów. Biurokracja sprawia, że dotychczas tylko jeden spośród około stu podkarpackich winiarzy zrzeszonych w Stowarzyszeniu Winiarzy Podkarpacia sprostał wymaganiom i wino z jego winnicy już niebawem będzie dostępne w sklepach. Pozostałym w rejestracji winnic stanęły na drodze absurdalne przepisy. Okazuje się bowiem, że wysokość piwnicy, gdzie składowane jest wino, musi mieć minimum 2,8 metra. Ponadto zgodnie z obowiązującą ustawą o podatku akcyzowym produkcja wina, nawet w małych winnicach, musi być prowadzona w składach celnych, w trybie tzw. szczegółowego nadzoru podatkowego. Zgodnie z tym każda butelka wina przeznaczona do sprzedaży musi przejść przez ręce urzędników skarbowych. Tymczasem winiarzy nie stać na prowadzenie składów. To wszystko sprawia, że ich praca (podobnie jak ma to miejsce w większości państw Europy i świata) zamiast przynosić im zyski i satysfakcję, zmienia się w biurokratyczny, póki co niemożliwy do ominięcia, koszmar.
Tego typu kłopotów nie mają winiarze ze Słowacji czy słynącego z winnic regionu Tokaj na Węgrzech, jak również z Gruzji. W Polsce profesjonalną produkcją wina zajmuje się około dwóch tysięcy rolników, a na samym Podkarpaciu jest ich około setki. Nasz kraj to jedno z niewielu państw, które produkuje wciąż niewiele win z własnych winorośli i we własnych zakładach. Tymczasem zamiast eksportować dobre wino, sprowadzamy je z krajów, gdzie przepisy i procedury nie są tak zbiurokratyzowane i gdzie wysokość piwnic czy pojemność zbiorników nie są najważniejsze. Za to liczy się smak i marka win.”
Mariusz Kamieniecki
Źródło: www.naszdziennik.pl

10 KOMENTARZE

  1. Podobny artykuł ukazał się wczoraj w internetowej „Rzeczpospolitej”. Tylko liczby się nie zgadzają ale sens jest taki sam. Wino winem, a piwo ponad wszystko z picia.

  2. Z polskich win najlepsze wina są z czarnego bzu albo z porzeczek(szczególnie dobre z czarnych porzeczek) albo z jeżyn albo wieloowocowe(bardzo trudne do zrobienia) albo z wiśni. Jabłkowe są również dobre, lecz nie tak jak wymienione. Oczywiście własnej domowej robot od wujka Kazika albo babci Zosi albo taty Gienka. Albo od kolegi Pawła czy kolegi Mariusza. Naprawdę polskie wina z innych owoców niż winogrona są wysmienite. W ramach europejskiej konkurencji tych win nie wolno nazywać winami, to jak je nazwiemy? Będziemy mieli regionalne wyroby i mamy niszę rolno-ekonomiczną. Tylko załatwienie tych zezwoleń, norm, procedur i limitów. Będzie ciężko. Jednak w lobbowaniu amy duże tradycje i dali nam przykład demokratycznie wybrani Wybrańcy Narodu jak mamy przystąpić do działania biznesowo-lobbingowego. Więc?

  3. Z polskich napitków alkoholowych to najlepsze są nalewki i miody sytne. Szczególnie wspaniałe są nalewki zrobine przez ciocie, wujków, babcie i dziadków. Oraz przez nas samych.

  4. Dziś, 5.X.2009 w internetowym wydaniu „Rzeczpospolitej” znalazłem artykuł pt.”Korki strzelają w Penedes” o winie musującym cava z okolic Barcelony. Dość przyjemny tekst. Jedno jest pewne, że na francuskie wina jest konkurencyjna odpowiedź i to odpowiedź bardzo dobra i lepsza od wielu win francowatych.

  5. Fronty polityczne, kulturowe, cywilizacyjne, społeczne i ekonomiczne rozwijają się i walka wre. Lecz piszę nie o tych frontowych zmaganiach, a rywalizacji sportowej, a dokładnie kolarskiej i rowerowej:
    1) w Dookoła Croatii etap wygrał i został liderem niejaki Paterski
    2) w Pucharze Czech górskich bicykli wygrała niejaka Włoszczowska
    3) w rankingu międzynarodowego związku kolarskiego UCI, mistrz świata niejaki Kwiatkowski jest dopiero, a co niektórzy napiszą, że tuż za podium – czwarty
    4) w Wyścigu Walońska Strzała mistrz świata Kwiatkowski tylko 33
    5) w ostatnich dniach rowerzyści – najpierw stary dziad zjechał mi z chodnika na przejście dla pieszych, a z przejścia na jezdnię tuż przed kierowanym przeze mnie autem; kilka dni później młodzian zrobił podobny manewr – z jezdni na chodnik, a następnie na drugie przejście i na jezdnie, ledwie zdążyłem zahamować
    6) panie i panowie rowerzyści i kolarze krzyczą i domagają się ścieżek rowerowych, a gdy już są wybudowane za forsę podatników, WSZYSTKICH podatników, tych co nie mają rowerów również, to mimo obowiązku z korzystania z nich jeżdżą albo po chodnikach, albo po jezdni, a jak zwraca się im uwagę, to często jest ładna wiązanka ludowości polskiej; przepisy prawa może są i durne, lecz obowiązują KAŻDEGO, nawet tych, co ich nie znają.
    pozdrawiam pieszych i samochodziarzy, no rowerowych ludzi ostatecznie RÓWNIEŻ!

  6. Ja już „grzeję” butelkę na okoliczność dzisiejszego klasyka! Teraz na „E2” idzie Tour of Turkey, a potem ostatni etap Chorwacji!!! Piękne krajobrazy, coś niebywałego!

  7. Cha! Ha! Kwiatkowski 21. To się nazywa mistrz! Te jego mistrzostwo to przypadek. Mam nadzieję Panie Pawle, że flaszka nie była bardzo gorzka. Chociaż dobrze, że Paterski wygrał dookoła Croatii i zdobył koszulki: górską i punktową. Reszta kolarstwa cieniutko. Za to dobrze rozpychają się rowerzyści po jezdniach, chodnikach na równi z motocyklistami. Nocne Wilki to rosyjscy komuniści świętujący zwycięstwo nad innymi lewakami: narodowo socjalistycznymi niemieckimi towarzyszami. Jak chcą przejechać przez Polskę w celu honorowania komuchów wschodnich, to niech se jadą. Polsce i Polakom nic do tego.

  8. Ja lubię kolarstwo. A jeśli przy okazji wygrywa Polak, co w ostatnich latach było rzadkim zjawiskiem, to jeszcze lepiej. Nie wspominając o krajobrazach…
    Pozdrawiam

  9. W internecie jest mnóstwo informacji o sporcie w ogóle i kolarstwie w szczególe. Są działy piszące tylko o sporcie i tylko o kolarstwie. Pierwsze z brzegu jakie dziś podeszły pod palec na klawiaturze: http://www.naszdziennik.pl/sport-pozostale-dyscypliny/136655,nasza-siodemka-w-giro-d-italia.html
    http://eurosport.onet.pl/kolarstwo
    http://eurosport.onet.pl/kolarstwo/tour-de-pologne
    Po co więc na stronie zajmującej się praktycznie tylko i wyłącznie polityką, ekonomią, społeczeństwem i ich wzajemnymi relacjami oraz zależnościami, pisać i omawiać jeszcze o czymś tak mało ważnym i potrzebnym jak sport, a w tym sporcie kolarstwo? Pytam tych wszystkich osobników, co na tej stronie usiłują wzbudzić ferment wokół kolarstwa. Piszcie o ekonomii, polityce, powiązaniach między nimi, a nie zawracacie głowę i zajmujecie czas kolarstwem i podobnymi pierdółkami. To jest poważna strona i na niej nie ma miejsca na głupotki w rodzaju sportu. Pozdrawiam wszystkich pasjonatów wszelkich ważnych problemów Polski i świata. Cześć Wielkiej Polsce!!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here