Niedawno minęły trzy lata odkąd w Polsce wprowadzono nakaz używania świateł mijania za dnia przez cały rok. Warto więc pokusić się o podsumowanie.


Zgodnie z zapowiedzią zwolenników jazdy na światłach w ciągu dnia i uruchomionej przez nich kampanii medialnej nakaz ten miał zredukować liczbę wypadków na polskich drogach o około 20 %. Jak jednak było w rzeczywistości? Wystarczy wejść na stronę internetową policja.pl i zapoznać się ze statystyką wypadków w Polsce w wybranych latach. I tak w 2006 r., kiedy nie było nakazu włączania świateł w ciągu dnia, liczba wypadków w naszym kraju wyniosła 46876, natomiast w 2007 r., kiedy nakaz ten zaczął obowiązywać, liczba ta wzrosła o 5,6 % i wyniosła 49536. Odnotowano wzrost liczby wypadków, rannych i zabitych pomimo wcześniejszego trendu malejącego. Trudno więc mówić o jakiejkolwiek poprawie bezpieczeństwa, a co dopiero o 20–procentowym spadku liczby wypadków. Wprawdzie liczba samochodów w roku 2007 r. wzrosła, jednak począwszy od roku 2000 liczba pojazdów nad Wisłą rośnie co roku w podobnym tempie, przy stałym spadku liczby wypadków. Co więcej, w kolejnych latach liczba wypadków zaczęła ponownie spadać, co jest tylko potwierdzeniem faktu, ze trend malejący został zakłócony wprowadzeniem nakazu włączania świateł w dzień, bo przecież inne czynniki mające wpływ na wypadkowość nagle nie zmieniły się o 180 stopni, więc nie mogły spowodować takiej gwałtownej zmiany w 2007 r. Można zaryzykować więc twierdzenie, że gdyby nie włączone światła, to liczba wypadków, rannych i zabitych byłaby teraz sporo niższa. Przedstawiamy to na poniższym wykresie.
 

wykres_dadrl

Wszystko wskazuje więc na to, że pozytywny wpływ używania świateł w ciągu dnia jest mitem. Między innymi dlatego w Austrii na początku 2008 r. zniesiono taki sam nakaz po dwóch latach obowiązywania, a od tego czasu liczba zdarzeń drogowych wyraźnie zmalała.
Dlaczego tak się stało? Austriacy zrozumieli, że z dróg nie korzystają jedynie samochody. Są tam również obiekty niewyposażone w światła, takie jak piesi, rowerzyści, czy inne obiekty. W sytuacji obowiązywania nakazu kierowcy przyzwyczaili się do tego, iż wszystko co znajduje się na drodze ma włączone światła i przestali w porę dostrzegać obiekty nieoświetlone. To właśnie piesi i rowerzyści byli grupą, która najbardziej ucierpiała na tym nakazie – liczba wypadków z ich udziałem istotnie wzrosła. Identycznie zresztą sytuacja wygląda w Polsce oraz każdym kraju, który w ostatnim czasie wprowadził podobny nakaz.
Ponadto zarówno w Austrii, jak i w Polsce odnotowano wzrost liczby wypadków z udziałem motocyklistów. W Polsce liczba ta wzrosła nagle aż o 16,8 %, a zabitych motocyklistów o 40 % (!), mimo że nie zanotowano gwałtownego wzrostu liczby zarejestrowanych motocykli. Co więcej, fakt ten jest pomijany w oficjalnych publikacjach policji i rządu, w których kładzie się za to nacisk na spadek liczby wypadków w pewnych kategoriach o … 0,5 %, co ma świadczyć o skuteczności nakazu. A rzeczywistość wygląda tak, że w sytuacji, kiedy każdy pojazd ma zapalone światła, motocykliści przestali, tak jak dawniej, wyróżniać się w ruchu ulicznym, a z racji swych mniejszych rozmiarów i prędkości, z jaką się poruszają, zostali narażeni na dodatkowe niebezpieczeństwo. Z tego powodu organizacje motocyklistów zablokowały wszelkie próby wprowadzenia takiego przepisu w krajach zachodnich.
Wracając do Austrii. Użytkownicy dróg byli często oślepiani przez auta, które miały źle wyregulowane światła. Wystarczyło też, że auto podskoczyło na nierównościach albo kierowca zabrał 3 pasażerów na tylną kanapę i nie zmienił ustawienia świateł, przez co oślepiał nadjeżdżające z naprzeciwka samochody.
Austriakom częściej zaczęły przepalać się żarówki. Pół biedy, gdy auto bez sprawnego jednego reflektora poruszało się w dzień, jednak gdy taki „cyklop” wyjechał na drogę w nocy, stwarzał poważne niebezpieczeństwo. Ludzie bowiem nie potrafili często sami wymienić żarówki, a wizytę w warsztacie odkładali w czasie. Wysyp „cyklopów” można doskonale zaobserwować również i w naszym kraju, gdzie nawet co dziesiąty samochód ma niesprawne oświetlenie. A czy jazda w nocy z przepaloną jedną żarówką ma pozytywny wpływ na bezpieczeństwo? Niewątpliwie nie.
Niebagatelną rolę w zniesieniu nakazu jazdy na światłach w ciągu dnia w Austrii odegrały względy ekologiczne. Wiadomo, że auto na włączonych światłach spala o kilka procent więcej paliwa (jest to różna wartość w zależności od mocy silnika i warunków ruchu), przez co emituje więcej dwutlenku węgla i innych substancji toksycznych do atmosfery. W przypadku pojedynczego pojazdu różnica ta jest niemal niezauważalna, jednak przemnożona przez liczbę samochodów w całym kraju, robi się groźna.
I wreszcie najważniejsze – w Austrii przeprowadzono badania pod kierunkiem profesora Ernsta Pflegera polegające na analizie reakcji badanych kierowców na włączone światła mijania w rzeczywistym ruchu drogowym. Pokazały one, że używanie świateł w dzień nie działa korzystnie na bezpieczeństwo, a wręcz przeciwnie – w niektórych sytuacjach może być szkodliwe (dłuższa reakcja oka na włączone światło, koncentracja uwagi na światłach nadjeżdżających samochodów). To był gwóźdź do trumny dla świateł w dzień w Austrii, która niezwłocznie wycofała się z tego pomysłu.
W Polsce zarejestrowanych jest ponad 14 mln pojazdów osobowych. Doliczając do tego samochody ciężarowe oraz ruch tranzytowy mamy poważne źródło zanieczyszczeń. Ekolodzy obliczają, iż od 17 kwietnia 2007 r. do atmosfery emitujemy rocznie więcej o ponad 500 tys. ton dwutlenku węgla niż przed wprowadzeniem nakazu. Zważywszy na brak pozytywnego wpływu używania świateł na bezpieczeństwo drogowe, jest to świadome i bezcelowe zatruwanie środowiska naturalnego. Dziwi zatem fakt, że na ten problem nikt tak naprawdę nie zwraca uwagi, za to media emocjonują się akcjami typu „Godzina dla Ziemi”, których efekt jest praktycznie tylko wizerunkowy. Większe zużycie paliwa z tytułu włączonych świateł mijania ma również swoje konsekwencje ekonomiczne – z jednej strony zwiększa się wpływ z akcyzy do budżetu państwa oraz rosną zyski firm paliwowych i żarówkowych, a z drugiej strony chudnie portfel kierowców. Szacuje się, że w Polsce koszt samego paliwa zużytego z tego powodu wynosi aż trzy mln zł dziennie, a w roku wprowadzenia nakazu sprzedaż żarówek samochodowych wzrosła o 60 %.
Niekorzystne konsekwencje używania świateł w ciągu dnia można wprawdzie zniwelować stosując specjalne światła do jazdy dziennej, które pobierają zdecydowanie mniej energii i są bardziej trwałe, a do tego nie powodują efektu olśnienia. Jednak z uwagi na ich koszt (kilkaset złotych) oraz czasochłonność, a czasem brak możliwości montażu w niektórych modelach samochodów, niewielu kierowców się na nie decyduje i w efekcie używa zwykłych świateł mijania, zaprojektowanych przecież do jazdy nocą.
Jak kwestia świateł wygląda w Europie? Nakaz taki obowiązuje wyłącznie w krajach skandynawskich oraz w większości postkomunistycznych państw Europy Środkowej. Kraje zachodnie, takie jak m.in. Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania, Szwajcaria nie zdecydowały się na jego wprowadzanie. Nakaz wycofano w Austrii oraz Chorwacji. Ciekawym przypadkiem jest Grecja, gdzie obowiązuje zakaz używania świateł w ciągu dnia. Warto nadmienić, że Komisja Europejska, która początkowo rekomendowała używanie świateł w ciągu dnia, wycofała się z tego pomysłu w listopadzie 2007 r. i jako kompromisowe rozwiązanie wydała dyrektywę, nakładającą na producentów aut obowiązek montownia od 2011 r. świateł do jazdy dziennej, które jednak muszą dać się wyłączyć bez użycia narzędzi.
Natomiast niektóre kraje pozaeuropejskie, takie jak np. USA, Japonia, Australia rozważały wprowadzenie takiego nakazu, jednak wycofały się z tego pomysłu po przeprowadzeniu szczegółowych badań na ten temat. Raport amerykańskiej Rządowej Agencji ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) oraz wspomniane już badania austriackiego Instytutu Kompleksowego Badania Wypadków i Bezpieczeństwa EPIGUS stwierdzają wyraźnie, że światła używane w ciągu dnia nie mają żadnego pozytywnego wpływu na bezpieczeństwo. Mogą za to prowadzić do dekoncentracji, odwracają uwagę od obiektów niewyposażonych w światła, takich jak piesi, czy rowerzyści oraz trudniej przez nie ocenić odległość i prędkość nadjeżdżającego z przeciwka pojazdu. Japończycy w wyniku przeprowadzonych badań wręcz stwierdzili, że nakaz taki byłby niebezpieczny dla motocyklistów.
Biorąc pod uwagę powyższe argumenty oraz fakt, że w Austrii po wycofaniu nakazu liczba wypadków wyraźnie spadła, nasuwa się proste pytanie: dlaczego w Polsce nadal obowiązuje ten szkodliwy i nieekonomiczny nakaz? To przecież chyba niemożliwe, aby rządzący przedkładali wyższe wpływy z akcyzy paliwowej nad bezpieczeństwo swoich obywateli. Niestety jest to faktem. Po pierwsze, dzięki temu przepisowi do kasy państwa wpływa rocznie około 500 mln zł rocznie, niebagatelna kwota dla budżetu państwa. Po drugie, obecna partia rządząca była inicjatorem jego wprowadzenia, wbrew woli ówczesnego rządu.
Warto zatem prześledzić historię wprowadzenia tego nakazu i prób jego zlikwidowania. Nakaz używania w dzień świateł mijania został wprowadzony za rządów PiS, ale był inicjatywą posłów PO, którzy „przemycili” go w poprawce do ustawy dotyczącej zupełnie innego zagadnienia (uprawnień Straży Granicznej). Niektórzy posłowie sami potem przyznawali, że nie wiedzieli nad czym głosowali, a ówczesny poseł PiS (obecnie PO) Antoni Mężydło przyznał wręcz, że gdyby wiedział, to by głosował „za”, bo go „syn do tego przekonał”. Dziwny powód głosowania na „tak”, zwłaszcza gdy chodzi o przepis wpływający na życie i zdrowie ludzkie (jak się teraz okazuje, negatywnie). Warto dodać, że tylko 2 posłów PO głosowało „przeciw”, natomiast większość posłów PiS nie poparło tej poprawki.
Wprowadzenie tego przepisu w Polsce zostało przeprowadzone kampanią medialną, utworzono nawet „Koalicję Na Rzecz Jazdy Na Światłach Przez Cały Rok”, w skład której weszły takie firmy jak Bosch (producent żarówek i akumulatorów), Hella (producent światła do jazdy dziennej), czy BP i Total (producenci paliwa) oraz inne firmy i organizacje nie mające często nic wspólnego z bezpieczeństwem ruchu drogowego. Wspólnie z Krajową Radą Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynajęły one firmę PR, której zadaniem było przeprowadzenie kampanii mającej za zadanie złagodzenie społecznego oporu przeciwko planowanemu nowemu prawu. Tak oto owa firma „chwali” się na swojej stronie internetowej skutkami swoich działań, z których wynika, że polskie społeczeństwo, a zwłaszcza kierowcy, padli ofiarą zwykłej manipulacji, żeby nie napisać – oszustwa.
swiatla_wykres
I w Polsce podjęto oczywiście próby zniesienia tego szkodliwego nakazu. Pierwsza interpelacja autorstwa posła PO Jarosława Pięty o mały włos nie skończyła się wyrzuceniem go z Klubu Parlamentarnego PO przez Zbigniewa Chlebowskiego, późniejszego bohatera tzw. „afery hazardowej”. Z kolei posłowie PiS i LiD złożyli projekty ustaw znoszących wspomniany nakaz, ale bez skutku, ponieważ prace nad tymi projektami zostały zablokowane przez marszałka Komorowskiego, a posłowie opozycji przyznają, że Platforma Obywatelska nie chce podejmować nawet dyskusji na ten temat. W ostatnich tygodniach zapowiedziano złożenie wniosku o uchylenie szkodliwego przepisu do Trybunału Konstytucyjnego, ze względu na wspomniane już nieprawidłowości podczas jego uchwalenia, co może być ostatnią szansą na powrót do starych przepisów, miejmy nadzieję, że skuteczną.
Michał Filipkiewicz
Więcej informacji na powyższy temat znaleźć można na stronie Drivers Against Daytime Running Lights http://dadrl.pl

52 KOMENTARZE

  1. W pełni popieram. Ten nakaz jest szkodliwy i dlatego w ładną pogodę w dzień jezdzę bez świateł jak normalny człowiek.

  2. Ten nakaz to idiotyzm jak stąd do Pekinu. WZYWAM DO AKCJI OBYWATELSKIEGO NIEPOSŁUSZEŃSTWA WOBEC TEGO PODŚWIETLONEGO KRETYNIZMU !!! Wszystkich nas nie mogą ukarać !!! Na pohybel POdświetlonej bandzie !!!

  3. Na pohybel podświetlonym!Jeździmy panowie bez świateł. Niech wszyscy którzy to popierają przyłączą się do nas!

  4. Szanowny Michale.
    Bardzo Dziękuję Ci za trud jaki włożyłeś w napisanie artykułu. Wg mnie to Co piszesz powinno być oczywiste, a jakoś nie jest.
    Od siebie dodam, że dzięki światłom
    nas kierowców – jeleni po prostu jest łatwiej namierzyć przez szumowiny ruchu drogowego. Policja niestety wpisuje się w te bezsensowne zasady. W większości nie mam do nich żalu, bardzo dobrze że pilnują porządku, chociaż wiem, że tam są też mądrzy ludzie i żal im dupę ściska.
    Pozdrwiam Cię Michale raz jeszcze.
    Michał na Prezydenta.

  5. jazda „na światłach” w dzień, to idiotyzm; wprowadziła go grupa „beneficjentów rządowego koryta” pod naciskiem (czy naciskiem?) korporacji biznesowych; każdy okulista nam powie, że obserwacja dalszej perspektywy pozwala doskonale zauważać szczegóły znajdujące się bliżej oka; natomiast, koncentrując się na szczegółach bliższych(np.:światła nadjeżdżającego pojazdu) obrazy w tle widzimy zdecydowanie gorzej; takie są właściwości naszego oka; każdy instruktor sztuk walki, czy trener bokserski to potwierdzi; zasada jest taka; nie należy patrzeć przeciwnikowi w oczy, lecz, niejako, poza niego, „prześwietlając go; tylko wtedy nasze oko wychwytuje „przyruchy” i możemy wyprzedzić jego akcję;

  6. A ja jeżdżę ze światłami. Przynajmniej nie musze się zastanawiać czy już jest na tyle ciemno by je włączyć, czy jeszcze nie… Dla mnie to wygodniejsze, a że stać mnie na to, bo i tak auto mi pochłania część portfela, nie popieram waszej akcji.

  7. erben, to tylko świadczy o tym jakim jesteś kierowcą, o czym myslisz za kółkiem, jeśli w ogóle skupiasz się na prowadzeniu… w dodaktu nie zadałeś sobie trudu zastanowienia się jaki wpływ na innych ma Twoja wygoda… bezmyślności… bo jak inaczej nazwać to że jest to dla Ciebie wygodniejsze?
    Jako kierowca (samochodu i motocykla) w pełni popieram akcję. Przez włączone światła giną niepotrenbnie ludzie, i nikt nic z tym nie robi!! w normalnym świecie powinno to być nie do pomyślenia, ale musielibyśmy żyć w normalnym swiecie… 🙁
    Dla mnie jeśli ktoś nie widzi wielkiej kupy stali bez zapalonych świateł nie powinien w ogóle wyjeżdżać na ulicę! I zrobioby się też znaaacznie luźniej na rogach…
    pozdrawiam wszyskich kierowców bez wyjątku, ale tych myślących (za siebie i za innych) w szczególności!
    Fox

  8. Popieram całkowicie akcje! Nakaz jazdy w dzień z włączonymi światłami to nie tylko bezmyślny pomysł to przede wszystkim dobrze przemyślany podstępny sposób na powiększenie portfeli u naszych władz, firm z oświetleniem samochodowym, koncernów paliwowych, motoryzacyjnych. To nie ma nic wspólnego z poprawą bezpieczeństwa na drogach!!

  9. jestem za!!!jazda na światłach za dnia to czysty idiotyzm.choć poza terenem zabudowanym to może jeszcze ale w mieście?chyba też zacznę jezdzić bez świateł z tymże kto będzie za mnie płacił mandaty?pozdrawiam wszystkich zwolenników tej akcji.

  10. Ja też jeżdżę bez świateł, szczególnie w mieście.
    Wystarczy trochę pomyśleć, żeby dojść do podobnych wniosków co autor artykułu.
    Popieram w 100% ideę zniesienia tego bzdurnego nakazu jazdy z włączonymi światłami w dzień!

  11. Kilku mało rozgarniętych posłów z PiS wpadło na pomysł zaskarżenia do Trybunału Konstytucyjnego ustawy nakazującej jazdę 'na światłach’ przez cały rok.
    Pomysł oczywiście znalazł poparcie wśród pewnych, wyjątkowo oszczędnych grup zawodowych (czytaj: taksówkarze) i społecznych (czytaj: emeryci). Zdaniem MotoFreaka jest to populizm w najczystszej formie.
    Więcej na: http://www.motofreak.eu/2010/04/oswieceni.html

  12. Rewa, no tak, w kilku czy kilkunastu mało rozgarniętych krajach (Niemcy, Francja, Austria…) wpadli na pomysł nie wprowadzania nakazu jazdy „na światłach” przez cały rok. Oczywiście jest to populizm w najczystszej formie wyjątkowo oszczędnych i społecznych ludków 😉 Naprawdę myślisz, że oni nic nie wiedzą o bezpieczeństwie w ruchu drogowym i powinni się od nas uczyć?

  13. Ja wam powiem tak. Włączone światła wybierają nam pieniądze z portfela. JA tego nie odczuwam średnie spalanie wychodzi mi takie jak zawsze.
    To jest tak jak z miejscami parkingowymi. Samochodów przybywa, a miejsc nie. Teoretycznie parkingów też przybywa tylko pokażcie mi gdzie ?
    Chciałbym aby Polska była tak zacofana jak Skandynawia. Jestem ograniczony i chce żyć na podobnym poziomie jak ludzie w Norwegii.
    I po za tym pozdrawiam tych którym nie pomagają światła innych użytkowników przy wyprzedzaniu, zwłaszcza w lesie nawet w biały dzień.
    Jak kupujecie żarówki w biedronce to wam się przepalają. Niechęć do świateł w dzień można nazwać u wielu z was lenistwem.

  14. fajnie. norwegia funduje sobie socyalizm gazem (mimo to pewnie mają fajny deficyt) i nie można zrobić kroku, by nie wpaść w ręce milicji.

  15. W pełni popieram. Od samego początku, kiedy wprowadzano ten nakaz, byłem zdania, że światła w dzień nie mają wpływu na wypadkowość, zatem używanie ich przez cały rok jest bezcelowe. W artykule dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy. Rzeczywiście chyba niektórzy z nas widzą w światłach cudowny środek na bezpieczeństwo na drogach, zmniejszając tym samym swoją uwagę na uczestników ruchu nie wyposażonych w ten wynalazek:). Pozdrawiam i zachęcam do walki z tą ustawą i niestety z dużą liczbą zwolenników tego nakazu.

  16. Polecam poczytać całą tę stronę: http://dadrl.pl/onas
    O fizjologii oka, efekcie Peltzmana, i inne bardzo ciekawe.
    100x większy sens miałby nakaz noszenia przez pieszych i rowerzystów elementów odblaskowych gdy ciemniej na drodze.
    Już ktoś napisał – ktoś kto nie widzi dobrze nie powinien kierować pojazdem na drodze publicznej, w tym rowerem i furmanką.

  17. Zupełnie jakbym słuchał debaty czy telefonia komórkowa a dokładniej jej maszty jest szkodliwa dla zdrowia. Jedni wykazują, że tak a inni, że nie. A używać telefonów chce każdy.
    Skoro jazda na światłach jest takim zagrożeniem to czemu Skandynawia i inne kraje Europy ma taki obowiązek? Rozumiem, że tam też rządzą same głupole i nie chcą słuchać tych, którzy wiedzą wszystko?
    Już widzę tych, którzy nie będą używać świateł aby zaoszczędzić kilka groszy np. w grudniu o 17:00 (gdzie noc już ciemna) tłumacząc, że przecież jeszcze jest dzień!
    A jak czytam tutaj propozycje likwidacji obowiązkowego OC to już zupełnie ręce opadają.
    Pogadajcie z ofiarami wypadków, ich zapytajcie.
    Lepiej skoncentrujcie się na tym jak zlikwidować pijanych kierowców i społeczne przyzwolenie na siadanie do auta po kielichu.

  18. Proszę Pana, przykład Skandynawii dowodzi ignorancji z wiedzy geograficznej. Proszę mnie nie rozśmieszać i zobaczyć, jakie mają długie noce w grudniu, jaki stopień zachmurzenia, ile opadów w ciągu roku oraz mgieł. Litości.
    Co do ubezpieczeń – wolna wola. Obowiązek podwyższa ceny, bo wszyscy dostawcy ubezpieczeń szykują się na wysoki popyt. Nikt nie broni nikomu się ubezpieczać. Nie róbmy z ludzi idiotów. Ofiary jak się ubezpieczyły, to dostaną odszkodowanie. Idiota powodujący wypadek bez ubezpieczenia, zapłaci też swoje, choćby wyrokiem sądowym. Przestańcie robić z ludzi idiotów.
    Z pijanymi kierowcami walczymy odkąd pojawiło się pierwsze auto w Polsce. Od 1989 już na ostro. Mamy najbardziej restrykcyjne prawo względem prawa jazdy, egzaminów do nich, przepisów kodeksu drogowego, limitu alkoholu we krwi (jak ktoś ma lek na bazie alkoholu to nie może go wypić, bo przekroczy dopuszczalną dawkę promili we krwi!), drakońskich kar, fotoradarów, prawie udało się wprowadzić konfiskatę auta pijanego kierowcy… Nie zauważył Pan, że mimo zaszczytnego „przodownictwa” problem raczej zaostrzył się?

  19. Ciekawe jakie to europejskie kraje mają taki nakaz. Litwy, Łotwy i innych Słowacji nie liczę. Mowa o cywilizowanych krajach, gdzie nie jest tak łatwo kupić ustawę. No czekam.

  20. Nie wiem kto wymyśla te fakty ale na elektryce to coś się nie zna, bo: podczas jazdy alternator zamienia energie mechaniczną na elektryczną, ilość tej energii zależy od obrotów silnika (choć też jest ograniczona by nie spalić układu) uruchamiając żarówki zwiększamy tylko obciążenie na alternatorze, pobór prądu na światłach mijania to ok 10A , alternator powinien dawać ponad 60A.
    Znajomość statystyki woła pomstę do nieba, nie można przedłużać tak wykresów i nazywać to prognozą, jak już to zrobić regresję liniową, to będzie jakoś z sensem to wyglądać.
    Poza tym jak można pisać że występuje zjawisko olśnienia w dzień ? (chyba że jest pochmurny ale wtedy dzięki światłom na pewno widoczność się zwiększa) Przecież w związku z tym że w dzień jest jasno światła mijania nie przeszkadzają, mogłyby być wyłączone ale nie możliwe jest stworzenie przepisu który by parametryzował pogodę,jasność by określić kiedy w dzień miałyby światła być włączone więc lepiej mieć je włączone cały czas, bo zaszkodzić nie zaszkodzą a mogą tylko pomóc.

  21. ale koszta! spalanie dodatkowej benzyny! i efekt „fałszywego bezpieczeństwa”… przecież włączanie światła w jasny bezchmurny dzień to strata pieniędzy…

  22. […] wbrew statystykom. W PO można mieć kłopoty za zdanie odrębne. »Tu Kilka ciekawych materiałów »tu i »tu a »tu strona organizacji walczącej z tą ustawą. Oto osoby i organizacje odpowiedzialne […]

  23. Ahhh ten wspaniały argument że światła są winne wszystkiemu bo wprowadzono i nagle zwiększyła się liczba wypadków, na które wpływ ma tylko kilka tysięcy czynników i to że wbyło więcej remontów, budowanie obwodnic, a o wielu czynnikach nie warto wspominać i tak swiatły są winne. Jako kierowca dużo szybciej dostrzegam auto w dzień kiedy ma włączone światła, również jako pieszy idący poprawnie szybciej widzę skąd, jak, któredy jedzie samochód jak ma światła w środku dnia. Nie kosztuje mnie to dużo bo swiatła w samochodzie mam cały czas włączone, bo automatycznie się wyłączają po zgaszeniu silnika i włączają po włączeniu, a w drugim musze ruszyć jedną gałką, o matko boska co za wyczyn. Póki jednak wszyscy jeżdzą ze swiatłami, to samochody bez swiateł stanowią nie lada problem, bo są dużo mniej zauważalne choćby z przyzwyczajeń ze jadący samochód ma światła, więc jak już jesteście tacy wspaniali i odważni że chcecie jeździć bez świateł to i tak to odradzam, po prostu albo wszyscy jeżdżą z włączonymi albo nikt, w innym przypadku zaczyna być problematycznie. Nie chce mi się polemizować ale co do ubezpieczeń OC, a co jeśli to pijak, zero kasy i potrąci kilka osób, kto zapłąci – on!? OC musi być obowiązkowe…

  24. Sytuacja na drodze, która mnie spotkała.
    Piękna pogoda po deszczu, nad jezdnią lekka mgiełka spod kół samochodów. Widoczność dobra, prosta i pusta droga więc wyprzedzam 2 samochody, a tu okazuje się, że z przeciwka jedzie szare autko bez świateł. Niby jasno i światła zbędne…

  25. właśnie ostatnio też postanowiłem nie jeździć na światłach i dziś trafiłem na tą stronę, pokażmy ilu nas jest , nie jeździmy na światłach.

  26. Jeżeli ten durnowaty nakaz pozostanie w jesiennych wyborach zagłosuje na SLD albo PiS! Ten nakaz to zdzieranie z kierowcow 1% kasy za paliwo. Trzeba ratowac budzet czyli posadki.

  27. Idiotyczny nakaz świecenia sobie w zderzaki! Na zachodzie patrza na nas jak na durniów! Polak nie wie kiedy jest dzien, a kiedy noc wiec na wszelki wypadek swieci caly dzien! Co za idiotyzm! Kto to wymyslil?

  28. O odbłyśnikach nikt nie wspomina w światłach mijania, gdy trzeba całą dobę jeździć. Ktoś kto dużo jeździ na światłach mijania to po 5 latach odbłyśniki są wypalone i wymiana lampy. światła dzienne wyglądają na wieś tuning, tym bardziej w starych autach. Na allegro już są oferty regeneracji odbłyśników, tylko że nie wszystkie można zregenerować, a koszt kupna nowej lampy już jest fajny. Pozdro dla tych co myślą że 2 razy w roku zmienią żarówki i wszystko niby gra, gdzie w nocy takie lampy po takiej eksploatacji będą świeciły jak świeczki.

  29. Wszystkim idiotom, „oszczędnym” (nie stać Cię na światła – wsiadaj na rower, albo do autobusu. Samochód to nie zabawka) i „oświeconym” gratuluję wzroku i szczerze życzę czołówki z drugim nieoświetlonym kolegą.
    Na drogach będzie bezpieczniej bez was.

  30. Do: kierwcarajdowy
    Pewnie taki masz tylko nick, bo z tego co piszesz jasno wynika, że nie masz pojęcia o jeździe samochodem. Pewnie jesteś jakimś starym, ślepym zgredem, który jeździ w dzień na światłach drogowych, bo nawet nie widzi jaskrawo niebieskiej kontrolki na desce rozdzielczej. Jak nie widzisz samochodu bez świateł w dzień to może Ty przestań prowadzisz (o ile to robisz, bo szczerze wątpię) Bez takich ja TY będzie bezpieczniej na drogach.

  31. Szanowni !
    Proponuję by każdy złożył doniesienie do prokuratury o świadome działanie na szkodę zmotoryzowanych obywateli Polski oraz podejrzenie o przyjmowanie łapówek od kompleksu paliwowego przez lobujących na rzecz wprowadzenia obowiązku włączania w dzień świateł mijania w samochodach: dziennikarzy, policjantów, posłów którzy uchwalili taki ustawowy obowiązek (są powszechnie znani), oraz byłego marszałka Komorowskiego za zablokowane przez niego projektów ustaw zniesienia przedmiotowej ustawy, skoro niemal na całym zmotoryzowanym świecie od tego pomysłu odstąpiono. Nie można również dać wiary, że czynili to z głupoty, która na wymienionych stanowiskach też powinna być karana.
    Parę milionów takich doniesień zadziałać musi. W odwodzie jest trybunał Europejski i pozew zbiorowy o wyrządzenie szkody.
    Pomysł nie przestrzegania obowiązku włączania świateł jest naiwny lub jest autorstwa prowokatora.
    Do dzieła Panowie i Panie!

  32. Ciekawe, że każdy tu się powoł€je na jakieś badania ale nie podaje ile to procentowo winne są światła w wypadkach, a wystarczy tylko posłuchać raportu policji po każdym większym wikendzie o zatrzymaniu ok. 2000-3000
    pijanych kierowców. O tej przyczynie wypadków nikt jakoś nie wspomina, a inne przyczyny jak prędkość, przekraczanie przepisów można zobaczyć w programie np., Uwaga pirat”. Czasami aż włos na łysej głowie się jeży.
    Pozdrawiam myślących.

  33. […] wbrew statystykom. W PO można mieć kłopoty za zdanie odrębne. »Tu Kilka ciekawych materiałów »tu i »tu a »tu strona organizacji walczącej z tą ustawą. Oto osoby i organizacje odpowiedzialne […]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here