Mainstreamowe media lubią swoich widzów katować w niedzielę rozmowami przy kawce z czołowymi politykami. Jest to tzw. podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia. Przykładowo, w TVN-owskiej „Kawie na ławę” nawet sekundy nie poświęcono amerykańskiej ustawie 447.

Rozmawiano o proteście niepełnosprawnych w sejmie, o tzw. marszu wolności PO i Nowoczesnej oraz o – jedyny sensowny temat – cenach benzyny (temat wywołany przez posła Tyszkę z Kukiz’15). Pyskówki o pierdołach odsłoniły przy okazji totalną ignorancję prof. Zybertowicza, doradcy prezydenta RP, na temat wpływu wysokości podatków na gospodarkę. Prof. Zybertowicz zapytany przez posła Tyszkę, czy zdaje sobie sprawę, iż wprowadzenie opłaty paliwowej spowoduje wzrost cen benzyny, odpowiedział, że nie zna się na tych sprawach i jeśli miałby coś w tej kwestii doradzać prezydentowi Dudzie, to musiałby najpierw powołać zespół ekspertów, którzy wyjaśniliby mu, o co chodzi. Poza tym – dodał – brak jest dowodu na to, że opłata paliwowa – 10 gr za litr, spowoduje wzrost cen. I na tym zakończmy tę część komentarza i spuśćmy zasłonę milczenia nad poziomem również pozostałych uczestników programu (może poza posłem Tyszką) – Jaki, Kamiński, Nejman, Pichowicz. Prof. Zybertowicza już wymieniłem…

I oczywiście ani słowa o ustawie 447…

Dobrze, że chociaż tygodnik „DoRzeczy” poświęca tej sprawie swoje internetowe łamy. Publikacja wywiadu z posłem Jackiem Wilkiem z Partii Wolność daje jeszcze cień nadziei na to, że sprawa nie jest do końca położona na łopatki. Poseł Wilk stara się w rozmowie z dziennikarką „DRz” uświadomić – wbrew temu, co sądzą politycy rządzący – wagę tego aktu prawnego, podpisanego w ub. tygodniu przez prezydenta Trumpa. „(…) jeśli tak poważne państwo jak Stany Zjednoczone przyjmuje tego typu ustawę, to nie dla żartu, tylko dlatego że ma konkretny cel. A jaki to jest cel wiemy bardzo dokładnie z debaty, jaka odbyła się przy tej okazji w Izbie Reprezentantów. Tam kongresmeni mówili wprost, że chodzi o to, aby stworzyć pewną podstawę ustawową dla organów amerykańskich, dla Sekretarza Stanu, dla rządu, po to aby one z kolei mogły wywierać presję – dokładnie użyto tego określenia – na rządy innych państw, uczestników konferencji w Terezinie, która dotyczyła tzw. mienia ery Holokaustu, aby w przypadku mienia bez spadkobierców, które przechodzi na Skarb Państwa w Polsce, równowartość takiego mienia przechodziła na rzecz organizacji – w tym przypadku amerykańskich – zajmujących się tzw. pomocą ofiarom po Holokauście lub krzewieniem pamięci o Holokauście. To zostało powiedziane wprost. Więc udawanie teraz, że nie będą szły za tym żadne kroki jest bzdurą” – twierdzi Wilk.

Rozmówca „DRz” opisuje historię listu jaki, w oparciu o protest Polonii w USA, chciał wystosować w imieniu polskich parlamentarzystów, do prezydenta USA, by ten nie podpisywał „ustawy 447”. List podpisało jedynie … 4 parlamentarzystów.

Czy jest jeszcze choć cień nadziei na zablokowanie całej sprawy? Poseł Wilk odpowiada: „Ja się konsultuję z Polonią Amerykańską. Rozważamy jeszcze opcję zaskarżenia tej ustawy do amerykańskiego Sądu Najwyższego. Na razie jednak nie wiem jeszcze kto ewentualnie mógłby to zrobić, czy to jest kwestia odpowiedniej liczby kongresmenów, senatorów, czy może jakiegoś innego ciała. W następnych dniach jakieś analizy prawne i badania pokażą czy to wchodzi w grę oraz czy w ogóle byłby ktoś kto pod takim wnioskiem by się podpisał”.

Czy zatem jest jeszcze nadzieja dla Polski? Na pewno nie należy szukać jej wśród naszych „elit” politycznych, dla których tematem nr 1 jest kwestia: czy na marszu wolności było 5 czy może 50 tysięcy ludzi.

S

2 KOMENTARZE

  1. A o to czym żyje mądra mniejszość w Polsce, daje to do myślenia,jak działa manipulacja, prowokacja i dezinformacja. Takich rzeczy w masowych mediach ostrzału wiedzy i świadomości nie było, nie ma i nie będzie –
    Naród należy cały czas trzymać w amoku spraw małych, takich jak uczesał się piłkarzyk albo gdzie aktorka założyła kolczyk, a nie o sprawy podstawowe.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here