Jeden z głównych twórców szkoły austriackiej jest Ludwig von Mises, w swoim wiekopomnym dziele Ludzkie działanie napisał, że kapitalizm nie tylko przyczynił się do zwielokrotnienia liczby ludności, lecz umożliwił także bezprecedensowy wzrost poziomu życia. Ani analiza ekonomiczna, ani wiedza historyczna nie potwierdzają by jakikolwiek inny system społeczny przyniósł masom tyle korzyści co kapitalizm. Fakty mówią za siebie.


Rzeczywiście kapitalizm dał światu iście wymarzony dobrobyt, niestety aby rynek mógł funkcjonować w takiej definicji o jakiej pisze Mises niezbędna jest wolność ekonomiczna. Gospodarka rynkowa nie może być skrępowana przez odgórne instytucje jak państwo czy kartel. Powyższa kwestia napotyka pewien problem kiedy w grę wchodzi praktyczne jej zastosowanie, czyli sposób wprowadzenia zasad wolnego rynku, tak aby uniknąć przemocy ze strony tych, którzy nie chcą uczestniczyć w tego typu rozwiązaniach. Bo przecież nie można wykluczyć eskalacji przemocy na wolnym rynku.

Ekonomiści głównego nurtu zarzucają wizjonerom wolnorynkowym utopię teoretyczną. Tymczasem zwolennicy wolności gospodarczej mają realną, jasną i rzeczową wizję funkcjonowania takiego społeczeństwa jak i samego rynku. Rozwiązań tych dostarczyli m.in. ekonomiści szkoły austriackiej i poniekąd chicagowskiej.

Zwolennicy interwencjonizmu państwowego, zwłaszcza ci od paradygmatu Keynesa, zazwyczaj szyderczo pytają – W jaki sposób na wolnym rynku powstrzymać działania inwazyjne jednych przeciwko drugim ?

Na wolnym rynku nie można według nich uniknąć przemocy, kradzieży czy napaści, skoro nie podlega on żadnej kontroli agresorzy mogą działać bez przeszkód i obaw, że ktoś będzie ich ścigał za naruszenie pewnych zasad.

Aby poradzić sobie ze zjawiskiem przemocy jaki mógłby ewidentnie zaistnieć na wolnym rynku trzeba zdać sobie sprawę, że przecież w obecnym układzie ekonomicznym, o którym trudno powiedzieć, że jest wolnorynkowy, owa przemoc również występuje.

Odpowiedzią na agresywne działanie jest kara, i ta kara wymierzana jest wobec agresora. Monopol na wymierzanie kary ma obecnie jedynie państwo. W książce Rynek i wolność, Linda i Morris Tannehillowie zwracają uwagę, że ten system państwowy wpiera się na sile tradycji a nie na sile racjonalnych argumentów. Ofiara przestępstwa ma pełne prawo do tego aby uzyskać zadośćuczynienie za kradzież. Naruszenie własności prywatnej jest w konsekwencji naruszeniem czyjegoś prawa do życia. Tannehillowie zwracają uwagę na system prywatnych ubezpieczeń, każda osoba działająca na wolnym rynku podlegałaby niejako z konieczności ubezpieczeniu od skutków i następstw agresji, a ci którzy nie ubezpieczyliby się na takim rynku sami musieliby poradzić sobie z wymierzeniem sprawiedliwości, nie mogliby więc liczyć na pomoc ze strony dajmy na to prywatnych agencji. Reszta toczyłaby się zgodnie z zasadami rynku. Klasycznej analizy na ten temat podjął się Murray Rothbard w swoim dziele „Ekonomia wolnego rynku”.

Jednym z podstawowych filarów filozofii libertariańskiej jest aksjomat o nieagresji. Zakładając, że stan nieskrępowanego rynku będzie się utrzymywał, możemy odtworzyć przebieg realizacji zachodzących w nim transakcji. Na wolnym rynku, w którym uczestniczy iście wolne społeczeństwo transakcje zawierane są dobrowolnie, bez nacisku czy przymusu. Kontrahenci wymieniają się dobrami zgodnie z uzgodnioną wcześniej umową. Gdyby jednak doszło w pewnych przypadkach do użycia siły lub przemocy wobec drugiej osoby to taka sytuacja automatycznie zostałaby uznana za pogwałcenie obowiązujących praw. Jak pisze Murray Rothbard – Istnienie wolnego społeczeństwa wymaga, by wszystkie kontrakty, których przedmiotem są dobra zbywalne, były egzekwowane. Niewypełnienie warunków kontraktu musi być uznane za kradzież własności drugiej strony. 1

W jaki więc sposób chronić i egzekwować kontrakty na wolnym rynku ? Przede wszystkim egzekwowanie prawa w tym zakresie winno należeć do agencji prywatnych, i ich zadaniem jak pisze Rothbard jest – przeciwstawianie się kradzieży własności, wynikającej z niedotrzymania warunków kontraktu.2

Jak już zostało wspomniane rekompensatę gwarantowałyby również polisy i ubezpieczenia na wypadek agresji ze strony ludzi, którzy nie chcą uczestniczyć w wolnym społeczeństwie. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że jak kontynuuje Rothbard – wszelkie przymusowe wdrażanie kodu moralnego, które wykracza poza przeciwstawianie się działaniom inwazyjnym, jest samo w sobie naruszeniem osobistych i majątkowych praw jednostki i ingerencją w wolny rynek.3. Ochrona prywatnej własności jest więc bardzo ważnym zagadnieniem ekonomii wolnego rynku. W wolnym społeczeństwie musi istnieć oprócz dobrowolnego kontraktu, które strony zawierają, również i poczucie moralne co do uczciwej jego finalizacji. Zatem jeśli ktoś nie spłaci długu wynikającego z kontraktu, oznaczać to będzie zwyczajną kradzież i zgodnie z zasadami nieskrępowanego rynku będzie podlegało karze. Rothbard obrazuje to na pewnym przykładzie – Załóżmy, że A ukradł B 100 uncji złota. Zanim A został ujęty wydał całe złoto i nie ma żadnych aktywów umożliwiających pozyskanie 100 uncji złota. Głównym zadaniem agencji egzekwującej prawo powinno być zmuszenie A do zwrotu 100 uncji złota. Zamiast bezużytecznego uwięzienia złodzieja, agencja mogłaby zmusić go do pracy i przeznaczenia zarobków na pokrycia ukradzionej kwoty, plus odszkodowanie za zwłokę. 4

W wolnym społeczeństwie każdy człowiek jest właścicielem własnej osoby. Stąd np. krytyka danego człowieka tzw. zniesławienie nie stanowi w ujęciu wolnorynkowym naruszenia praw własności, ponieważ nie można stać się posiadaczem reputacji. Społeczeństwo kontraktowe może działać swobodnie tylko na wolnym rynku gdzie każdy podejmuje odpowiedzialne decyzje i świadom jest ich konsekwencji, niezbędnym też warunkiem jest wolność od przemocy. W innej formie nieskrępowany rynek nie mógłby funkcjonować. Nie będziemy się teraz wdawać w środki za pomocą jakich agencje będą egzekwowały prawo. To sprawa na całkowicie odrębny esej. Do tego zagadnienia jeszcze powrócimy.

Karol Mazur

Na zdjęciu Murray Rothbard

1 Murray Rothbard, Ekonomia wolnego rynku, TOM 1, wyd. Fijor, Warszawa 2007, s. 314.

2 Tamże, s. 315.

3 Tamże, s. 316.

4 Tamże, s. 318.

2 KOMENTARZE

  1. Owszem panie G. Szkoda, ze pan nie rozumie jednak o co chodzi. W gruncie rzeczy to pan jest tutaj WIRUSEM. I to zarazliwym, bo zaraz po panu odezwa sie inni zarazeni. Milego dnia. I niech sie pan tak nie frustruje, bo sie panu choroba mocniej odbije na zdrowiu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here