Wywiady rzeki zawsze kojarzyły mi się z rozmową z człowiekiem, który już stoi na progu życia i śmierci, starszym jegomościem, który uznał za stosowne wyspowiadać się ze swojego życia, bądź też poproszono go o to. Na przykład wywiad rzeka z Lechem Kaczyńskim przeprowadzony przez Łukasza Warzechę okazał się modelowym przypadkiem takiej spowiedzi. Choć, co oczywiste, niezamierzonym…



Ale już np. wywiad tegoż samego Łukasza Warzechy z młodym wciąż Radosławem Sikorskim pt. „Strefa zdekomunizowana”, opublikowany w 2007 roku, uznać można za całkowity niewypał, zwłaszcza w kontekście późniejszej, prowadzonej już po publikacji wywiadu, działalności obecnego ministra spraw zagranicznych. „Dożynanie watahy”, katastrofa smoleńska… Oj, p. Sikorski teraz to by dopiero miał co poopowiadać… Choć, z drugiej strony, może chłopina po prostu wiedział co robi?
Nie wiem dlaczego Rafał Ziemkiewicz zdecydował się już teraz na udzielenie wywiadu rzeki, wszak to wciąż młody człowiek, którego pewnie jeszcze sporo w życiu czeka, no ale stało się… A skoro już się stało, to … stało się dobrze, bo „Wkurzam salon” czyta się bez mała jednym tchem. Zwłaszcza dla tych, którzy od dawna byli sympatykami wszelakiej twórczości Ziemkiewicza, od science-fiction, działalności w UPR, publicystyki politycznej i wreszcie dzisiejszego pisarstwa, lektura tej książki powinna być satysfakcjonująca.
Rafał Ziemkiewicz przechodzi w wywiadzie przez każdy z dotychczasowych etapów swojego życia. Lata szkolne, relacje rodzinne, a także nieznane chyba dotychczas szerzej zwierzenia dotyczące pierwszego, nieudanego małżeństwa RAZ-a, mają chyba stanowić zachętę do sięgnięcia po książkę dla tej części czytelników, która lubuje się w zaglądaniu do cudzych łóżek. Czytelników PROKAPA, jak przypuszczam, znacznie bardziej zainteresują wątki z UPR-owskiego okresu życia bohatera książki, bądź jego opinie na temat wieloletniego prezesa UPR, Janusza Korwin-Mikkego.
O JKM Ziemkiewicz wypowiada się – jak można wyczuć – z lubością. Opinie RAZ-a o Korwinie jako polityku są niestety miażdżące dla niego. Ziemkiewicz wspomina, że mnóstwo młodych ludzi garnęło się do UPR, ale jednocześnie dość szybko się zniechęcało: „Nie dziwię się zresztą, że się zniechęcali, bo Korwin prowadził, jak wszyscy nasi prezesi, rabunkową gospodarkę zasobami ludzkimi. Jego nie interesowało, by ludzie w tym ruchu spełniali swoje aspiracje; jego interesowało żeby miał mu kto kleić plakaty, organizować spotkania po Polsce i robić całą techniczną pracę. A jak się komuś nie podobała linia partii albo jej władze, to droga wolna. Każdy może sobie założyć własną partię, a ta jest jego i każdy ma zasuwać na lidera” – twierdzi Ziemkiewicz i dodaje: „Ja bym się z tym nie spierał, gdyby lider rzeczywiście na poważnie walczył o zwycięstwo. Ale Korwin, jaki jest, to wszyscy wiedzą, więc co gadać – zawsze musi szokować, zaskakiwać, zawsze być o krok przed tym, co szersza publiczność zdolna jest traktować poważnie. (…) I tak było właściwie za każdym razem: ilekroć UPR była blisko wyjścia z niszy, Korwin walił coś takiego jak ostatnio o tych dzieciach niepełnosprawnych…”. Zdaniem Ziemkiewicza Korwin-Mikkego zawiodła logika, matematyka. RAZ wspomina, że JKM zwykle wyliczał ile osób na niego zagłosuje. A podstawą do wyliczeń była frekwencja na spotkaniach z nim. Ziemkiewicz zauważa: „Nie rozumiał, że ludzie przychodzili na >>człowieka z telewizji<<, bo to była dla nich atrakcja, trochę jak kabaret, a nawet jeśli uznawali po takim występie, że miał facet w sumie rację, to od tego jeszcze szmat drogi do decyzji, żeby na niego zagłosować”.
Ten przykład podany przez Rafała Ziemkiewicza jest chyba symptomatyczny, bo dowodzi, że od rzeczywistości można oderwać się nie tylko, gdy jest się u władzy, zamkniętym w eleganckich gabinetach, bez kontaktu z ludźmi, ale również wówczas, gdy jest się w tzw. terenie, blisko ludzi, gdy się z nimi rozmawia i słucha o ich problemach. Sale podczas spotkań z JKM bywały zazwyczaj pełne. Sam pamiętam, że gdy przed laty Korwin-Mikke gościł w moim mieście, po spotkaniu pozwoliłem sobie na uwagę, iż nie spodziewałem się, że będzie taka duża frekwencja. On wówczas odpowiedział krótko: „Nie wyczuwacie nastrojów społecznych”. Było to przed którymiś wyborami prezydenckimi, w których JKM miał – jak zwykle – przejść do drugiej tury, a w drugiej bez problemu wygrać… Nie trzeba chyba dodawać jak było w rzeczywistości…
Powyższe fragmenty dowodzą, że Rafał Ziemkiewicz wkurza chyba nie tylko salon…
Ale i do samego RAZ-a można mieć pewne pretensje… Dzięki działalności w UPR, RAZ w połowie lat 90-tych wyjechał, o czym wspomina w książce, na stypendium do USA, by szkolić się na polityka. Sam pamiętam, że ja jak i wielu moich kolegów widzieliśmy w tym pewną nadzieję na to, że po powrocie pojawi się wreszcie ktoś, kto będzie w stanie pchnąć partię do przodu. Tymczasem, po powrocie ze Stanów, Ziemkiewicz… skończył z polityką. Oczywiście, podaje powody takiej decyzji, jednak działalność w partii stała się – jak sam przyznaje, choć nie używa tego słowa – odskocznią do dalszej kariery, tym razem jako dziennikarza, głównie telewizyjnego. Zresztą – z tego, co mi wiadomo – to nie jedyny były polityk UPR, który w jakiejś mierze dzięki partii odbył stypendium w USA, po czym po powrocie zrezygnował, z różnych powodów, z działalności w niej.
Można Ziemkiewicza lubić bądź nie, można go lubić od któregoś momentu, a od któregoś nie (ja wciąż mam do niego żal, że popierał wejście Polski do UE, czy wychwalał Balcerowicza – uważałem że to postawa koniunkturalna, cena jaką musiał zapłacić, by być w głównym nurcie medialnym), można go szanować albo poniewierać, niemniej warto przeczytać „Wkurzam salon”. Nie wykluczam, że niektórzy czytelnicy odnajdą we wspomnieniach RAZ-a trochę siebie samych, trochę swoje własne losy… Poza tym to w końcu miłe, że komuś z „naszych” udało się w III RP zrobić karierę, napsuć nieco krwi Michnikowi, a – kto wie – może jeszcze niejedno w życiu osiągnąć, nie tylko dla siebie, ale i dla tak zwanej SPRAWY. Bo jak na wstępie napisałem, RAZ to względnie młody gość i – kto wie – co jeszcze przed nim. I choć mój, nieprzepadający od pewnego momentu za Ziemkiewiczem, znajomy złośliwie mówi o nim „człowiek renesansu” – na wszystkim się zna, o wszystkim pisze – to w moim przekonaniu jest to akurat zaleta. Bo jeśli zwykle pisze z sensem to cóż w tym złego?
Paweł Sztąberek
Rafał Ziemkiewicz – „Wkurzam salon” (rozmawia Rafał Geremek), Wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2011. Książkę zamówić można w księgarni internetowej Multibook.pl…

11 KOMENTARZE

  1. Mister Z. to tylko kolejny ukryty agent wyszkolony w USA do wiazania sil i dodawania kolorytu (czyt. mieszania) na polskiej scenie politycznej. Jego publikacje obrazaja obywateli PL (Polactwo)i sa w gruncie rzeczy antypolskie. Pan Pawel jak widac – tez jest „ofiara” perfidnego Rafalka.

  2. Problem jednak istnieje. Te same metody i cechy charakteru, które Ziemkiewicz zarzucił JKM (w większości pewnie słusznie)posiada i to kto wie czy nie bardziej rozwinięte niejaki Jarosław Kaczyński a jak łatwo sprawdzić Ziemkiewicz od pewnego czasu zaczyna „robić” za adwokata prezesa PiS broniąc go przed atakami, które Kaczyński zresztą namiętnie prowokuje gdyż z tego czerpie swoja siłę i popularność u części społeczeństwa -vide np. ostatni felieton na interii. U Ziemkiewicza można wymienić niestety zbyt dużo takich niekonsekwencji.

  3. Dlatego nie bez powodu powyższemu artykułowi nadałem tytuł taki jaki nadałem. Rafał Ziemkiewicz rzeczywiście sprawia czasami wrażenie koniunkturalisty, który musi trochę śpiewać tak jak śpiewa reszta Rzepy… Ale, panie Krzysztofie, patrząc z drugiej strony, czy czasem nie otwiera się Panu nóż w kieszeni, gdy ktoś przy Panu publicznie atakuje Kaczyńskiego i robi to w kretyńskim, podanym przez np. Palikota albo Niesiołowskiego stylu? Siłą rzeczy chce się coś odpowiedzieć. Podobnie jest np. z Kościołem. Sam mam krytyczny stosunek w wielu sprawach, ale gdy ktoś w sposób chamski atakuje Kościół to ja go wówczas staram się bronić. Przypuszczam, że RAZ prywatnie na Kaczorze wiesza psy, na łamach jednak pisze nieco inaczej…

  4. RAZ wielokrotnie krytykował J.Kaczyńskiego i nie ma powodu, by to robił dalej. Nazwał go nawet „człowiekiem, który ukradł prawicę”. Po prosu krytyka JK ze strony ludzi jeszcze od niego pod każdym względem gorszych, a mających tylko pijar, zasługuje na potępienie ze strony każdego człowieka mającego odrobinę poczucia sprawiedliwości.
    @ Marko
    To, że uznał Pan tytuł książki za obraźliwy, świadczy o tym, że podczas pracy na wózku widłowym zgubił Pan resztkę mózgu. I oczywiście, że nie czytał tej książki.

  5. Sukcesy R. Ziemkiewicza oraz S. Michalkiewicza dowodzą, że jest popyt na program i poglądy głoszone przez UPR. Problem w tym, że JKM swoimi kuriozalnymi wypowiedziami psuje kolosalną robotę tysięcy ludzi. Nie wiem czy JKM czerpie z tego jakąś perwersyjną przyjemność, ale chyba powinien wzorem JarKacza przesiedzieć czas kampanii „na proszkach” a dopiero później bawić się w czaderskie wyskoki.

  6. Pisanie, że „Polactwo” jest antypolskie to wynik tego, że osoba racząca nas podobnymi enuncjacjami książki zapewne nie czytała, a koncentruje się na tytule. Kiedyś we Frondzie był dobry tekst, dowodzący że w gruncie rzeczy „antypolski” w największym stopniu był Roman Dmowski. Tyle że ta „antypolskość”, pojmowana tak jak to czyni autor pierwszego komentarza oznacza po prostu wynikającą z głębokiej troski o naród krytyczną analizą, mającą na celu naprawę. Nie chodzi tu o żadne wyżywanie się, tylko o zdanie sobie sprawy, co jest nie tak, by to naprawiać. Lepsze to niż bezmyślne apoteozowanie rodaków.

  7. RAZ pisze swietnie! Wlasnie on jako jeden z nielicznych w Polsce, na Prawicy, spelnia postulat JKM o „pracy u podstaw”— czyli ze jedna dobra ksiazka, lub artykul jest wiecej warta niz najbardziej liberalna ustawa— bo zmienia umysly i przyzwyczajenia a nie sytuacje prawna!!! Problem w tym, ze RAZ zostal ugryziony bakcylem „zmarnowanego glosu”– pewno po stypendium w USA, gdzie rzeczywiscie jest to dyzurnym tematem obydwu partii. Efekty sa typowe, czyli TKM!!! po kazdych wyborach, i przedwyborcza „kielbacha”. Obawiam sie ze nawet JKM nie potrafilby sie temu oprzec… w 100%, ale zaryzykowalbym, bo „banda czworga” nie potrafi sie temu oprzec nawet w 5%. Przykladem moze sluzyc konferencja prasowa PiS o „lyberalyzacji” gdzie jednak Pan Prezes stwierdzil ze „mokasyniarze” to powinni patriotycznie zakladac businessy i budowac Polske, ale „zamowienia publiczne i budownictwo mieszkaniowe” to jednak domena TKM!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here