W oczekiwaniu na wybuch kolejnej batalii o Krzyż (tym razem ten z sali sejmowej), przypomnijmy sobie, jakich argumentów używali ci, którym przeszkadzała jego obecność przed Pałacem Namiestnikowskim. Obok wezwań do poszanowania Krzyża i zapewnienia mu godnego miejsca w murach kościelnych, słyszeliśmy też głosy wzywające do usunięcia go z przestrzeni publicznej w imię świeckości państwa.



Jednych i drugich łączy jedna rzecz: uznają, iż istnieją jakieś dwie nie przenikające się przestrzenie świecka i sakralna i że w tej pierwszej nie ma miejsca dla symboli religijnych (dla jednych należy je stamtąd usunąć w imię poszanowania i z obawy przed profanacją, dla drogich w imię „tolerancji”, czyli nie drażnienia ateistów czy niechrześcijan.
Gdyby ustąpić przed ich bezczelnymi żądaniami, trzeba by usunąć wszystkie przydrożne krzyże i kapliczki, no bo komuś mogą „przeszkadzać”. Wobec tchórzliwej postawy tych, którzy powinni stanąć na czele obrońców krzyża, jego przeciwnicy stają się coraz bardziej agresywni i bezczelni. Ich „przesłanie” brzmi mniej więcej tak: „Zabierzcie sobie swojego Boga i zamknijcie się z nim w kruchcie, bo tam jest wasze miejsce”.
Jest to zatem domaganie się, by większość ustąpiła agresywnej mniejszość w imię tolerancji, która akurat w tym wypadku owej mniejszości nie obowiązuję. Nie łudźmy się, że owa mniejszość tylko na tym żądaniu poprzestanie.
Agresja wobec Krzyża jasno pokazuje, że nie są to ludzie światopoglądowo neutralni. Warto przy tym przyjrzeć się bliżej ich życiu i zastanowić się, z czego owa nienawiść i agresja wynikają.
Czy aby nie należą do kategorii ludzi, którzy „Pokazują swym życiem, że są wrogami Chrystusowego krzyża”? (Flp.2.8). Czy ich agresja nie wiąże się z faktem, że Krzyż i jego wymowa są dla nich oskarżeniem, wyrzutem sumienia i wezwaniem do zmiany życia? Że Krzyż w wyraźny sposób przypomina im o tym, że – póki co- znajdują się po niewłaściwej stronie?
Wszyscy pamiętamy ten krzyk: „krzyż nie może dzielić ludzi!”; „krzyż jest znakiem miłości!” itp. Pamiętamy również, że tego typu wypowiedzi częstokroć padały z ust duchownych, a więc ludzi, którzy lepiej niż inni powinni znać Pismo święte. Skoro oni tak twierdzą – myśli sobie przeciętny Polak – to znaczy że obrońcy Krzyża sprzed Pałacu Namiestnikowskiego nie mają racji. I nie mieliby, gdyby to była prawda. A nie jest.
Uważna lektura Nowego Testamentu pozwala nie tylko piszącemu te słowa doktorowi teologii, ale każdemu, kto potrafi czytać ze zrozumieniem dojść do wniosków wprost przeciwnych. Nie wiem, jak dla innych, ale dla mnie Jezus Chrystus jest autorytetem większym niż jakikolwiek duchowny, więc idąc śladem wypowiedzi Zbawiciela stwierdzam, że Krzyż nie tylko ludzi dzieli, ale nawet POWINIEN DZIELIĆ.
Dzieli na tych, którzy są krzyżowani i tych, którzy krzyżują; na tych, którzy stoją pod nim płacząc i tych, którzy stoją pod nim śmiejąc się i szydząc. Krzyż jest, był i będzie ZNAKIEM PODZIAŁU. Jest, owszem, znakiem miłości Boga do ludzi, ale tylko dla tych, którzy tę Bożą miłość przyjmują z wdzięcznością. Dla tych, którzy ją odrzucają, jest ZNAKIEM SĄDU.
Chrystus mówi sam o Sobie, że nie przyszedł, by przynieść pokój, ale miecz (Mt.10,34), a starzec Symeon, prorokując o Nim powiedział, że będzie On znakiem, któremu się sprzeciwiać będą (Łk.2,34). Nie wolno o tym wszystkim zapominać. Nasz Bóg nie jest jakąś dobrotliwą „bozią”, która każdego zawsze przytuli do piersi nie stawiając żadnych warunków ani wymagań.
Czy się to komu podoba czy nie, Krzyż domaga się jasnego określenia: za czy przeciw. Słuchając zatem wypowiedzi niektórych osób, które choćby z racji swego stanu powinny znać Pismo święte, zastanawiam się, czy – broń Boże- nie głoszą jakiejś innej ewangelii.
Jan Przybył

3 KOMENTARZE

  1. To pisze, rozumiem osoba świecka. I pisze dobrze. Mam pytanie jątrzące, a gdzie głos kapłanów, szczególnie biskupów i jeszcze bardziej kardynałów w sprawie profanacji, w sprawie bluźnierstwa, w sprawie zbeszczeszczenia Wizerunku Matki Bożej w Jej Jasnogórskim Obrazie, było nie było Królowej Polski jaki miał miejsce 9.XII.2012. Prymas i Nuncjusz nie byli raczyć się wypowiedzieć w tej sprawie, jak również wszyscy arcybiskupi i biskupi, jako Episkopat nie wydali stosownego protestu i pouczenia. Naród jest w maraźmie, naród jest obojętny. Gdyby podobne wydarzenie dotyczyło żydów lub mahometan, to mielibyśmy w mediach wielki szum o nietolerancji, o antysemityźmie, ksenofobii, a organizacje bardziej zdecydowane muzułmanów czy syjonistów człowieka i jego rodzinę już odpowiedniby potraktowali i ciężkie pobicie i podpalenie domu byłoby tylko lżejszą odpowiedzią na tego rodzaju działanie. Politycy tak ci z prawej strony, centrum i lewej jakoś nie zabrali głosu, nie potępili tego rodzaju zachowań. Ale od lat jest przyzwolenie od polityków, wymiaru sprawiedliwości i artystów przyzwolenie na tego rodzaju działania, przypomnę „tylko” podarcie Bibli, słowa o naprutych facetach, kutasie na Krzyżu czy nawoływanie przez jednego z polityka o karanie księży z tyttułu łamanie Ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi, gdyż publicznie piją wino i propagują picie alkoholu. Myślę, że ze strony polskiego narodu nie ma zdecydowanych działań obrończych, gdyż naród nasz stracił Ducha, stracił Jedyną Prawdziwą Wiarę, jest mu wszystko jedno, byleby mieć pełną michę, byleby co było wypić i bez konsekwencji pochędożyć, czasy saskie i stanisławowskie w karykaturze mamy. Przykre. Smutne. Przygnębiające. Czy owce mają napominać swoich pasterzy o ich obowiązkach wynikających z nauki Boga? Czy świeccy mają przejąc rolę osób konsekrowanych? Gdzie są księża? Czy znaczna ich liczba stała się bardzo postępowa i modernistyczna, a może stracili wiarę? Jeżeli stracili wiarę, to niech jawnie o tym powiedzą, zdejmią sutanny i odejdą ze stanu kapłańskiego, tak będzie uczciwie względem nas, wiernych i Pana Boga oraz wytworzy się jasna sytuacja kto jest z księciem ciemności i tego świata, a kto z Bogiem, Stwórcą i Zbawicielem, Sędzią Sprawiedliwym i oby dla nas Miłosiernym. Co Wam i sobie życzę z okazji Święta Trzech Królów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here