31 sierpnia 1980 roku w sali BHP w Stoczni Gdańskiej im. Lenina przedstawiciele komitetów strajkowych i strona rządowa podpisali tzw. Porozumienia sierpniowe. Na ich mocy kilka dni później w Gdańsku przedstawiciele robotników z całej Polski powołali do życia ogólnopolski Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Powszechnie uważa się, że tamte wydarzenia sprzed 30 lat przyczyniły się do wielkich przemian ustrojowych w Polsce.


Niecałe 10 lat później skończył się u nas komunizm, a zaczął się tzw. dziki kapitalizm. Czy rzeczywiście wydarzenia ze Stoczni Gdańskiej, noszącej imię bolszewika Włodzimierza Lenina i powołanie związku zawodowego „Solidarność” miałyby przyczynić się do powstania Polski wolnorynkowej?
„Solidarność” drogą do kapitalizmu?
17 sierpnia 1980 roku Międzyzakładowy Komitet Strajkowy ogłosił listę swoich postulatów. MKS żądał od władz PRL utworzenia wolnych związków zawodowych. Domagano się wówczas także poprawy warunków socjalnych: chciano m.in. podniesienia zasadniczej płacy o 2000 zł, poprawy warunków pracy w państwowej służbie zdrowia, czy podniesienie diety z 40 do 100 złotych i dodatku za rozłąkę. Co ciekawe wśród tych 21 postulatów znalazło się obniżenie wieku emerytalnego – dla kobiet do 50 lat, dla mężczyzn do 55. Dziś w tzw. wolnej Polsce kobiety muszą pracować do 60 roku życia, a mężczyźni jeszcze 5 lat dłużej. Widać więc, że rządzący III Rzeczpospolitą zapomnieli o tym ważnym solidarnościowym postulacie.
Nie zmienia to jednak faktu, że strajkujący w 1980 roku nie chcieli likwidować ustroju gospodarczego Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Ich celem było stworzenie „socjalizmu z ludzką twarzą”. Dążyli jedynie do polepszenia swojego losu i nie w głowie im była jakaś rewolucja, która miałaby przyczynić się do radykalnej zmiany i przejścia z socjalizmu w kapitalizm. Lider ówczesnej opozycji Lech Wałęsa twierdził z resztą, że „socjalizm to jest system niezły i niech będzie, ale kontrolowany”.
Na I zjeździe Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” stwierdzono, że będzie on reprezentować pracowników i bronić ich interesów. Domagano się wówczas m.in. powszechnego prawa do pracy. Przedstawiono postulat rozwiązywania wszelkich spraw spornych na drodze dialogu. Zjazd uchwalił także „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”. Nie są to oczywiście postulaty wolnorynkowe. Domaganie się prawa do pracy, czy ochrony pracowników, to typowe założenia organizacji lewicowych, które zdecydowanie sprzeciwiają się kapitalizmowi. Nie można więc powiedzieć, że „Solidarność” przyniosła Polsce rozwój wolnego rynku.
Obalanie „Solidarnościowych” mitów
Do dnia dzisiejszego pokutuje przekonanie, że „Solidarność”, a raczej jej były przywódca Lech Wałęsa obalił komunizm. Zwolennicy takiej tezy, których jest u nas niemało twierdzą, że NSZZ „Solidarność” nie był zwykłym związkiem zawodowym. Istotnie, przynajmniej z nazwy był on niezależny od Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Jednak nawet z tym twierdzeniem nie można się do końca zgodzić. Porozumienia sierpniowe z ówczesną władzą w Szczecinie podpisał Marian Jurczyk, a w Gdańsku Lech Wałęsa. Obaj panowie są podejrzewani o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. W związku z tym nie można powiedzieć, że tamta „Solidarność” była niezależna od komunistów, skoro osobą nr 1 w tym związku był człowiek, który współpracował z SB.
Jest jeszcze jeden fakt, który podważa tezę o tym, że „Solidarność” obaliła komunizm w Polsce. Gdyby tak było, transformacja ustrojowa nastąpiłaby już na początku lat osiemdziesiątych, a w rzeczywistości miała miejsce dopiero w 1989 roku. I co ciekawe mimo kryzysu w państwach socjalistycznych nic nie wskazywało na to, że tak nagle komuniści ustąpią miejsca „Solidarnym”. A jednak strona „Solidarnościowa” po uzgodnieniu spraw formalnych z rządem w Magdalence i przy okrągłym stole przejęła władzę w Polsce, natychmiast odrzuciła wolnorynkową ustawę Mieczysława Wilczka i zaczęła budować socjalizm w swoim stylu.
„Solidarność” w III Rzeczpospolitej
I tak oto do dnia dzisiejszego żyjemy w tym zmutowanym socjalizmie z odrobiną kapitalizmu. Solidarne państwo to nie tylko okres rządów Prawa i Sprawiedliwości. Solidarne państwo trwa już 30 lat. Co ciekawe większość Polaków jest przekonanych, że ta „Solidarnościowa” III RP przyniosła nam wolność, demokrację i gospodarkę wolnorynkową.
Dziś wszystkie związki zawodowe zapewniają, że w czasach tzw. dzikiego kapitalizmu ich celem jest pomoc i ochrona ludzi pracy przed wyzyskiem pracodawców. Ich argumentacja jest oczywiście bardzo dziwna. Oni z góry stawiają tezę, że pracodawca to zła osoba, która myśli tylko o tym, jak tu oszukać pracownika. Mimo to oni usprawiedliwiają istnienie związków zawodowych, zapominając o tym, że istnieje coś takiego, jak prokuratura, sądy. W razie czego można przecież oskarżyć pracodawcę o np. nieprzestrzeganie umowy o pracę. Po co komu te związki zawodowe?
Chyba tylko po to, by działacze związkowi mogli żerować na całej reszcie pracowników. Media co chwilę podają zaskakujące informacje o tym, że bycie związkowcem to świetny interes. Za przekładanie papierów co miesiąc zgarnia się nawet po kilkanaście tysięcy złotych, jeździ się luksusowymi samochodami i mieszka w drogich domach. Takie warunki zapewnia im posada szefa związku zawodowego. Sami zainteresowani twierdzą, że dbają o pracowników. Innego zdania jest strona przeciwna. Zwykli pracownicy zazwyczaj twierdzą, że szefowie tych związków dbają tylko o swoje interesy.
Im już dziękujemy
W opiniotwórczych mediach trwa silna propaganda, polegająca na uświadamianiu Polakom, że powstanie „Solidarności” było korzystne dla Polski. Wszyscy jesteśmy przekonywani, że ten związek zawodowy przyniósł nam wolność, demokrację i kapitalizm. Tymczasem zamiast wolności jesteśmy uciskani nadmiernymi podatkami. Zamiast kapitalizmu mamy coraz radykalniejszy socjalizm. Jedyne, co nam pozostało, to demokracja, w której „Solidarność” i inne związki zawodowe już nie raz udowodniły, że są bezkarne. To oni demolowali siedzibę Ministerstwa Finansów, okupowali Kancelarię Premiera, włamywali się do biur poselskich. Są to typowe zdarzenia, do jakich dochodzi w państwie demokratycznym.
W takiej sytuacji należy odrzucić propagandę Lecha Wałęsy, Janusza Śniadka, Jarosława Kaczyńskiego, Tadeusza Mazowieckiego, Władysława Frasyniuka i innych zwolenników solidarnego państwa, bowiem to oni są winni tej tragicznej sytuacji państwa polskiego. To dzięki ich zasługom dług publiczny przekracza 700 miliardów zł. To dzięki nim w naszym kraju wygrywają związki zawodowe, a nie zdrowy rozsądek. Ci wszyscy politycy już się wykazali swoją niezręcznością, im już dziękujemy.
Mateusz Teska

3 KOMENTARZE

  1. @ Mateusz Teska
    Myli Pan dwie kompletnie różne sytuacje !
    „Solidarność” z 1980 i 1981 roku miała zupełnie inny statut niż ta po 1989r . „Okrągły stół” był zaprzeczeniem i zaprzepaszczeniem 21 postulatów z Gdańska. Cały Naród Polski wyrolowano w 1989 roku na okrągło !
    Wygląda na to , że nie przeczytał Pan uważnie mojego apelu do Przewodniczącego KK „Solidarność” Janusza Śniadka z 31.08.2010 roku .
    W Pana artykule jest wiele elementów zbieżnych z moim apelem, jednak myli Pan prawdziwe idały „Solidarności” z propagandą polityczną uprawianą teraz przez ludzi, którzy na plecach „Solidarności” dopchali się do władzy .
    Pierwsza „Solidarność”, ta z 1980 i 1981roku nie miała w swoim programie objęcia władzy, ani promowania jakichkolwiek polityków ! Idea „Solidarności” tej z 1980 i 1981 roku rozmontowała komunizm, bo pokazała Europie, że można przeciwstawić sie komunie, jednak widmo komunizmu wciąż krąży po Europie w postaci socjalistycznego korporacjonizmu .
    Rajmund Pollak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here