Jakie roboty zastąpią człowieka – chińskie czy amerykańskie?

Jest tak dlatego, że tu nie chodzi tylko o maszyny. Tutaj chodzi przede wszystkim o ludzi. To ludzka wolna wola będzie kształtowała przyszłość AI. Przecież sztuczna inteligencja będzie respektowała nasze decyzje, jej działania będą odbiciem naszych wyborów

0
Foto.: pixabay.com

Zamiast odredakcyjnego wprowadzenia do poniższej recenzji książki chińskiego naukowca Kai-Fu Lee – „AI Superpowers: China, Silicon Valley, and the New World Order”, przytoczymy komentarz JMM ze strony pafere.org, który odnosi się do tej książki. Zapewne przybliży on Czytelników do zawartych w niej tez, ale być może zachęci także do przeczytania całej recenzji, a w dalszej kolejności do sięgnięcia po książkę (na razie niestety nie przetłumaczoną na język polski). Oto wspomniany  komentarz JMM:

„Wydaje się jednak, że dr Kai-Fu Lee myli się co do zaniku miejsc pracy dla człowieka:
1) Gdy się rozejrzeć wokół siebie wszędzie możemy dostrzec coś do ulepszenia, do poprawienia, do wymienienia na coś innego, a przecież realizacja tego zadania wymaga jakiejś pracy, tak było od zarania ludzkości i, jestem przekonany, będzie do jej końca.
2) Gdy wspomnę swe dzieciństwo, to widzę inny świat, świat bez łatwo dostępnych samochodów, bez domowych lodówek i zamrażarek, bez klimatyzacji, bez telewizji, telefonów komórkowych, szeroko dostępnej komunikacji lotniczej, bez komputerów i tysiąca różnych “gadgetów” …ułatwiających codzienne życie, . Czy olbrzymi postęp technologiczny od tego czasu spowodował, że brakuje mi zajęć i pracy? Na swoim przykładzie i na przykładzie innych stwierdzam, że wciąż jest moc prac do wykonania.
3) PRACY DLA CZŁOWIEKA NIGDY NIE ZABRAKNIE GDYŻ LUDZKIE POTRZEBY SĄ NIEOGRANICZONE!”

* * *

Sztuczna inteligencja będzie odbierała ludziom pracę i zmusi ludzkość do zmiany stylu życia, być może wyścig szczurów zostanie zastąpiony kultem miłości i sztuki – przekonuje dr Kai-Fu Lee w swojej najnowszej książce “AI Superpowers: China, Silicon Valley, and the New World Order”.

Plac zabaw dla dzieci w Pekinie. Wśród odgłosów zabawy, śmiechów i pisków, słychać rozmowę 5-letniej dziewczynki z dojrzałym mężczyzną. Dziewczynka zadaje pytania: „Czy będą mnie uczyły w szkole roboty? Co jeśli samochód prowadzony przez robota spowoduje wypadek? Czy ludzie będą się żenili z robotami? Czy komputery staną się tak inteligentne, że będą nam mówiły, co mamy robić? Jeśli roboty będą za nas robiły wszystko, to czym my się będziemy zajmowali?”

Dojrzałym mężczyzną, który próbuje odpowiedzieć na pytania swojej córki jest dr Kai-Fu Lee. Przyznaje, że nie zna odpowiedzi na wszystkie te pytania. Ale jednocześnie dodaje, że trzeba ich poszukiwać, bo sztuczna inteligencja (AI, artificial intelligence) w nadchodzących latach znajdzie się w centrum debaty nie bez przyczyny. W sztuczną inteligencję będą wyposażone samochody, fundusze inwestycyjne, sklepy – gdzie się nie ruszymy, czego nie zrobimy, będziemy się coraz częściej stykali z AI.

Zaczęło się od gry

Symptomatyczne, że ten dialog toczy się na chińskim placu zabaw. „W ostatnich trzech latach Chiny ogarnęła prawdziwa gorączka sztucznej inteligencji. Wszystko zaczęło się od środowisk biznesowych, przeniknęło do kręgów rządowych, a potem spłynęło na całe społeczeństwo, nawet na pekińskie place zabaw dla dzieci” – pisze w swojej najnowszej książce “AI Superpowers: China, Silicon Valley, and the New World Order” (“Superpotęgi AI: Chiny, Dolina Krzemowa i nowy ład światowy”, Houghton Mifflin Harcourt, 2018) dr Kai-Fu Lee.

Kai-Fu Lee przypomina, że to szalone zainteresowanie AI w Państwie Środka zaczęło się w marcu 2016 roku, gdy 280 mln Chińczyków obserwowało (na żywo w internecie) potyczkę programu AlphaGo z koreańskim mistrzem gry w go Lee Sedolem. Zainteresowanie sztuczną inteligencją wśród społeczeństwa Chin zostało spotęgowane w maju 2017 roku przez przegraną chińskiego mistrza gry w go Ke Jie z tym samym, ale już udoskonalonym programem.

Warto, zdecydowanie warto przeczytać tę pozycję. Po pierwsze, nie napisał jej przypadkowy człowiek. Dr Kai-Fu Lee od 9 lat jest prezesem firmy inwestycyjnej Sinovation Ventures, która jest szczególnie zainteresowana lokowaniem pieniędzy w spółkach technologicznych. Wcześniej był szefem Google China, a także pełnił wysokie funkcje w firmach Microsoft, SGI, Apple. Ukończył informatykę na Columbia University, zrobił doktorat na Carnegie Mellon University. Jest członkiem Institute of Electrical and Electronics Engineers (IEEE). W 2013 roku został wybrany przez magazyn “Time” do grona 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Kai-Fu Lee jest jedną z osób najuważniej obserwujących chiński i światowy rynek technologiczny.

Po drugie, książka ta uświadamia czytelnikowi niezwykle ważny fakt: że obecnie toczy się wielki pojedynek między USA a Chinami o to, kto szybciej zdominuje rynek sztucznej inteligencji. Inni się nie liczą. W Wielkiej Brytanii, Izraelu czy Kanadzie jest sporo ciekawych firm, które pracują nad AI, ale tylko Chiny i USA mają odpowiedni potencjał, by bić się o palmę pierwszeństwa i światowy prymat w zakresie sztucznej inteligencji – podkreśla Kai-Fu Lee.

Inwigilacja wspomoże inteligencję

Jak zwraca uwagę Kai-Fu Lee, dosłownie w dwa miesiące po tym, jak Ke Jie przegrał w go z AlphaGo, rząd chiński uruchomił wielki program wspierania rozwoju nowych technologii, który obejmuje okres do 2030 roku. A chińscy przedsiębiorcy ochoczo korzystają z jego dobrodziejstw, inwestując w rozwój sztucznej inteligencji zawrotne sumy. Udział chiński w inwestycjach w sztuczną inteligencję ogółem wynosi już 48 proc. i jest wyższy, niż udział USA – wskazuje prezes Sinovation Ventures.

Po trzecie, lektura “AI Superpowers: China, Silicon Valley, and the New World Order” uświadamia inny niezwykle doniosły fakt: trwa rewolucja, której motorem jest pojawienie się technologii uczenia maszynowego (machine learning). „Przez dekady wydawało się naukowcom i biznesmenom, że rewolucja w zakresie sztucznej inteligencji nastąpi w ciągu 5 kolejnych lat. Ale ona nie nadchodziła. Aż w końcu rozwinięto technologię machine learning, która pozwala automatom w sposób niemal bezbłędny identyfikować ludzkie twarze, rozpoznawać mowę, udzielać pożyczek gotówkowych. Gdy rewolucja nadeszła, niemal nikt jej nie zauważa” – wskazuje Kai-Fu Lee. Według niego przełom przyszedł w 2012 roku, gdy Geoffrey E. Hinton z University of Toronto wraz z zespołem stworzył sieć neuronową cechującą się niemal doskonałą jakością wizji.

Jednak najważniejszą i niezwykle prowokującą tezą książki jest twierdzenie Kai-Fu Lee o tym, że to Chiny powinny w przyszłości triumfować na rynku AI. Dlaczego? Ano dlatego, że to Chiny mają dostęp do większej ilości użytecznych danych (Big Data), niż USA czy jakikolwiek inny kraj na świecie. Według Kai-Fu Lee sprawa jest prosta: AI potrzebuje wielkich ilości danych, by funkcjonować coraz lepiej i by się uczyć. W Chinach, które liczą sobie 1,4 mld ludności i które rozwijają coraz więcej projektów inwigilacji obywateli, istnieją idealne warunki do rozwoju sztucznej inteligencji. „Wiek odkryć i łamania paradygmatów w zakresie AI już się skończył. Teraz weszliśmy już w erę implementacji AI. Zwycięsko wyjdzie z niej ten, kto będzie miał przede wszystkim łatwy dostęp do wielkich zasobów danych, a także odpowiednie moce obliczeniowe oraz dobrych i pracowitych, ale niekoniecznie najlepszych na świecie, programistów i inżynierów” – podkreśla prezes Sinovation Ventures.

Ktoś może powiedzieć: chwila, ale przecież obecnie światowe centrum rozwoju nowych technologii znajduje się w Dolinie Krzemowej w USA, to tam pracują najzdolniejsi i najbardziej pracowici specjaliści. Kai-Fu Lee odpowiada: „Chińskie środowisko technologiczne jest najbardziej konkurencyjne na świecie. Przedsiębiorcy z Państwa Środka, którzy odnieśli sukces na rynku nowych technologii, przeszli przez piekło, w którym liczą się nie tylko umiejętności, ale także szybkość i bezwzględność działania. Uwierzcie mi, widziałem to na własne oczy – chińscy przedsiębiorcy z branży technologicznej codziennie toczą bohaterskie walki na śmierć i życie na arenie współczesnego Koloseum, na której nie ma litości dla przeciwnika.”

AI zniesie przymus pracy?

Nic dziwnego, mówi Kai-Fu Lee, że prognoza PricewaterhouseCoopers przewiduje, iż w roku 2030 sztuczna inteligencja doda do światowego PKB około 15,7 bln dolarów, z czego aż 7 bln dolarów trafi do Chin. I będzie to suma o niemal 100 proc. większa, niż ta, która trafi na kontynent północnoamerykański (3,7 bln dolarów). „Dzięki sztucznej inteligencji szala przechyli się na stronę Chin. Nie tylko w wymiarze gospodarczym, ale także politycznym, a także jeśli chodzi o kulturową soft power” – prognozuje autor “AI Superpowers: China, Silicon Valley, and the New World Order”. Według Kai-Fu Lee za kilka dekad zobaczymy gospodarkę globalną podzieloną na dwie strefy wpływów, bo dynamiczny rozwój i wielkie znaczenie AI będzie oznaczało, że tak naprawdę będą się liczyli tylko dwaj gracze: USA i Chiny.

Kai-Fu Lee porusza w swojej książce nie tylko kwestie gospodarcze i polityczne, ale także etyczne. Prezentuje się on jako zwolennik tezy o negatywnym wpływie sztucznej inteligencji na rynek pracy. Nie owija w bawełnę: AI będzie odbierała ludziom miejsca pracy, a nowo powstające zawody nie zapewnią zastępowalności miejsc pracy. Według niego, w ciągu najbliższych 15 lat, przy obecnym tempie rozwoju, sztuczna inteligencja może odebrać ludziom nawet 40 proc. stanowisk.

Czym będą więc zajmowali się ludzie? By odpowiedzieć obrazowo na to pytanie, Kai-Fu Lee opowiada historię z własnego życia. Kilka lat temu zachorował na raka naczyń limfatycznych. To wydarzenie zmieniło jego życie nie do poznania. Przestał pracować po 16-18 godzin na dobę. Przestał nałogowo korzystać z internetu. Skupił się na tym, co dla niego naprawdę ważne: na istotnych sprawach zawodowych i rodzinie.

Gdy zaczął szczęśliwie wychodzić z choroby, zaczął także uprawiać sport. „Zdaję sobie sprawę, że od wieków ludzie są przyzwyczajeni do pracy. Brak konieczności pracy może się wiązać z utratą sensu życia. Ludzie będą musieli sobie poradzić z tą nową rzeczywistością i podążyć nową, a może tylko zapomnianą ścieżką. Będą musieli skupić się na drugim człowieku, na działalności społecznej i kulturalnej, na dawaniu i braniu miłości. Kto wie, być może to będzie zbawienna dla ludzkości transformacja. Być może AI pozwoli ludziom wyrwać się z wyścigu szczurów i odkryć na nowo sens i głębię człowieczeństwa” – pisze Kai-Fu Lee.

Człowiek nada kierunek

Na łamach swojej świetnie napisanej, wielowymiarowej książki, Kai-Fu Lee przybliża także historie kilku firm, które wyrosły na AI, albo które mogą odegrać istotną rolę w rozwoju sztucznej inteligencji. Szczególnie interesująca wydaje się historia chińskiego komunikatora WeChat czy Didi – firmy, która wypchnęła z Chin Ubera.

Generalnie, Kai-Fu Lee jest raczej optymistą, jeśli chodzi o skutki rozwoju sztucznej inteligencji dla gospodarki i dla całej ludzkości. Choć przyznaje, że obecnie niezwykle trudno jest przewidzieć, jak potoczy się historia AI.

„Jest tak dlatego, że tu nie chodzi tylko o maszyny. Tutaj chodzi przede wszystkim o ludzi. To ludzka wolna wola będzie kształtowała przyszłość AI. Przecież sztuczna inteligencja będzie respektowała nasze decyzje, jej działania będą odbiciem naszych wyborów. Mam nadzieję, że ludzkość w celu nadania właściwego kierunku sztucznej inteligencji spojrzy głęboko w swoje wnętrze i prawidłowo wybierze wartości, którymi AI powinna się kierować” – podsumowuje swoją książkę dr Kai-Fu Lee, odpowiadając niejako na pytania swojej córeczki.

Piotr Rosik

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here