Dokładnie pomiędzy Gdańskiem a Warszawą leży urokliwe miasto o nazwie Gdarszawa. Od niemal zawsze słynęło z państwowej produkcji prezerwatyw. Ku rozpaczy wszystkim, którym leży na sercu los tego regionu, w ostatnich latach przedsiębiorstwo przestało być rentowne, a oferowane produkty znacznie obniżyły swoją jakość.
Gdarszawskie przedsiębiorstwo w zasadzie utrzymuje cały region. Średnia płaca netto wynosi powyżej 8 tysięcy złotych. Nie ma takiego szwagra w mieście, dla którego nie znalazłby się choćby jeden etat. Jednak wszystko na to wskazuje, że wkrótce regionalna idylla zakończy swój żywot.
W ramach łatania dziury w budżecie, rząd ogłosił plan prywatyzacji Polskich Prezerwatyw S.A. Wywołało to oczywiście falę krytyki z lokalnego środowiska. Także związkowcy z Października 17 nie kryją oburzenia. Już zapowiedzieli pikietę pod letnią rezydencją szefa rządu, Donalda Kła.
– To skandal, że premier nie chce z nami rozmawiać. Ponadto dowiedzieliśmy się, że nie dostaniemy zgody na strajk pod domem premiera. Jesteśmy zmuszeni jechać na Wyspy Kanaryjskie.
Formę protestu skrytykował prezydent, Lech Gęsiński, od dawna przecież skonfliktowany z premierem:
– To niesmaczne… mieszać sprawy publiczne… z życiem rodzinnym. Jednak mimo to apeluję… by związkowcy zachowali przynajmniej ciszę nocną… Obok tej rezydencji… jest hotel mojego brata.
Opozycja nie szczędzi słów krytyki odważnym planom rządu:
– Musimy chronić miejsca pracy. Tysiące ludzi zostanie pozbawionych środków do życia. Nie można wyprzedawać rodowych sreber. Utracimy je wtedy na zawsze – powiedział Wojciech Podpieralski z Sojuszu Sprawiedliwości Społecznej.
– Minister skarbu oraz premier po raz kolejny się kompromitują… Nie pozwolimy na taką dziką prywatyzację – dodaje Jarosław Gęsiński, prezes Pobożności i Socjalizmu.
Co ciekawe, cichy głos poparcia planom rządu udziela znaczna część episkopatu i środowisk „pro life”.
– Państwo nie powinno uczestniczyć w produkowaniu wszelkiej antykoncepcji. Należy cieszyć się, że dobiega końca ten wstydliwy proceder – powiedział abp gdański Sławny Leszek Łódź
Głos publicystów
Sprawę skomentowali publicyści. Gośćmi Moniki Olewnik w Radiu Gie byli Marek Morgalis („Zacznijmy WRESZCIE!”) oraz Sławomir Siebierut („Krytyczna Polityka”):
Monika: Co panowie sądzą o propozycji rządu w sprawie prywatyzacji Polskich Prezerwatyw S.A.?
Marek: Bardzo dobrze się stanie, jeśli państwo pozbędzie się swoich udziałów w tej spółce. Rachunek ekonomiczny wskazuje wyraźnie, że to jest po prostu nieopłacalne. Tamtejsze płace nie odpowiadają wartości rynkowej. Od lat notuje się przerost zatrudnienia.
Sławek: Słucham tego i jestem przerażony. Trzeba chronić miejsca pracy, a nie przeliczać tylko każdą złotówkę. To niemoralne! Ci ludzie mają swoje rodziny, muszą więc posiadać źródło godnego zarobku. Polskie Prezerwatywy to ogromna tradycja, prestiż. Nie wyobrażam sobie naszej gospodarki bez tej spółki, która od zawsze tworzyła miejsca pracy. Nie można niszczyć tak pięknej historii, tylko dlatego, że wskazuje na to rachunek ekonomiczny.
Marek: Ale przyjdzie prywatny przedsiębiorca, który nie musi przecież od razu ogłaszać upadłości spółki. Ten pesymizm jest niepotrzebny…
Sławek: Tylko, że prywatny właściciel będzie się kierował jedynie zyskiem, zapomni o ludzkich potrzebach. Obniży płace, zlikwiduje część stanowisk. Chce pan posłać ludzi na bruk? Niech pan to zrozumie, pozbawi pan ludzi środków do życia. Przy takich skrajnie liberalnych rozwiązaniach, jakie pan proponuje, większość ludzi powróci do szałasów, patrząc jak wąska grupa interesu bogaci się ich kosztem.
Marek: Niewykluczone, ale na tym właśnie polega prowadzenie firmy – ona ma przynosić zyski. Nie samo stanowisko pracy jest wartością, ale sama praca i jej owoce, za które płaci się tyle, ile są warta. Jaką wartość mają gumki, które pękają? To ustali rynek, ale najwyraźniej słusznie się pan obawia, że niewielką, jeżeli za ich wykonanie pracownicy mają dostawać mniejsze płace. Przedsiębiorstwo ma podstawy ekonomiczne, by istnieć, jeśli stanowi efektywne ogniwo w łańcuchu płatniczym. To znaczy, że koszt produkcji nie może przekraczać przychodu. Pamiętajmy, że to wszyscy podatnicy muszą dopłacać do tej spółki. Utrzymujemy z podatków nierentowne przedsiębiorstwo.
Sławek: Nie no naprawdę pan Morgalis żyje jeszcze w epoce kamienia łupanego. Minęły już czasy krwiożerczego kapitalizmu. Trzeba pomagać najbiedniejszym, którzy nie ze swojej winy znaleźli się w trudnej sytuacji. Wyzysk doprowadzi do kolejnego kryzysu akumulacji kapitału.
Marek: Jest przecież kryzys, więc państwo musi ciąć wydatki.
Sławek: Ludzie pracy nie powinni płacić za kryzys kapitalistów! Należy zwiększyć deficyt budżetowy albo podnieść podatki dla najbogatszych. A przede wszystkim wprowadzić pakiet antykryzysowy. Niech pan to wreszcie zrozumie. Tak się robi na całym świecie, korzystając z formuły Keynesa. Trzeba wspierać i chronić polską przedsiębiorczość.
Monika: Jak zatem wytłumaczyć niekonkurencyjność prezerwatyw z Polski?
Marek: Prawda jest taka – Polskie Prezerwatywy S.A. po prostu przegrywają rywalizację. Oferują produkty gorszej jakości, dlatego nie radzą sobie już także na naszym rynku.
Sławek: Nie radzą sobie na naszym rynku, bo są wypychani przez nieuczciwą konkurencję z Chin, Korei, Japonii, Kambodży, Laosu, Wietnamu i Tajwanu. Należy narzucić wysokie cła na tamtejsze towary. Wtedy dopiero będzie sprawiedliwie.
Dziewięć miesięcy później
Plany okazały się niemożliwe do realizacji. Region gdarszawski stanowi ogromny elektorat, więc rząd był zmuszony wycofać koncepcje prywatyzacyjne i pozostawić produkcję prezerwatyw w rękach państwa. Początkowo opozycja nie czuła się usatysfakcjonowana, choć teoretycznie sprawa została rozwiązana po jej myśli:
– Premier po raz kolejny złamał swoje obietnice – mówili jednym chórem niemal wszyscy przeciwnicy rządu Donalda Kła.
Premier spróbował przekonać oponentów do swojej racji. Jak się później okazało – skutecznie.
– Wspieramy w ten sposób świadomość seksualną naszych rodaków. Chcemy, by państwo wyciągało pomocną dłoń do swych obywateli w tak istotnej dziedzinie życia – komentował decyzję o zaprzestaniu prywatyzacji na spotkaniu ze środowiskami lewicowymi.
Jak zatem wytłumaczył rozstrzygnięcie sprawy środowiskom katolickim?
– To sposób na naszą politykę prorodzinną. Dzięki produkcji wadliwych prezerwatyw będzie rodzić się więcej dzieci.
Adam Karpiński
Opisana sytuacja jest owocem wyobraźni Autora. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób, miejsc oraz wydarzeń – nieprzypadkowe.

10 KOMENTARZE

  1. Przy pisaniu takich baśni problem się pojawia jedynie przy znanych, współczesnych osobistościach. Keynes już w żaden sposób nie zagrozi;] Groźne są jego idee i na to trzeba zwracać uwagę.

  2. Piękna i ładna opowiastka z jednym ale, bo zawsze szukam dziury w całym – po co umieszczono jakiś biskupów i katolików. Kopanie leżącego poniżej brzucha jest nie wporządku ze strony człeka z kulturą i dobrym wychowaniem. I ten fragment z Jarosławem Gęsińskim oraz partią Religia i Socjalizm ?

  3. Ale super. Prawie jakbym Bastiata czytał o świecach. bo czym się ma różnić produkcja kondonów od wydobywania miedzi czy innego spawania statków.
    pytanie – kto to jest marek morgalis, bo jakoś nie mogę z nikim skojarzyć

  4. Pierwowzorem Marka Morgalisa jest p.Marek Łangalis, specjalista od ekonomii w „Najwyższym Czasie”. Chciałem początkowo dać Tomasza Wintera (czyli p.Tomasza Sommera), ale racjonalność wysuwanych tutaj argumentów nie pasowałaby do jego poziomu wypowiedzi.

  5. aaa, dzięki – faktycznie. pasuje – zabawna gra słów. Gratulacje – bo tekst rewelacja,a po pierwszych zdaniach zacząłem szukć Gdarszawy na mapie 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here