Tygodnik „Wprost” pisząc o powołaniu społecznego Ruchu Narodowego napisał m.in., że:



10 listopada, dzień przed marszem odbywa się spotkanie dla środowiska narodowego bodaj ważniejsze od samego marszu. Nie ma tam żadnych kamer, a uczestnicy robią wiele, by szczegóły spotkania, w tym skład jego uczestników, nie przeciekły do opinii publicznej. Bo to coś w rodzaju posiedzenia „gabinetu cieni” Ruchu Narodowego. Podczas którego poszczególni „ministrowie” przedstawiają swoje zamiary. Każdy ma 10 minut na referat. To oni w przyszłości mają nadawać ton nowej formacji politycznej, jeśli uda się ja utworzyć na bazie Ruchu Narodowego. I to oni stanowią rzeczywiste zaplecze dla młodych radykałów.  (…) Głos zabiera także urzędujący prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak. To najbardziej prominentny aktywny działacz samorządowy spośród obecnych na spotkaniu (…)
Abstrahując nieco od fantazji autorów, którzy w spotkaniu tym zobaczyli „gabinet cieni”, takie spotkanie rzeczywiście miało miejsce i o dziwo, co mnie mocno zaskoczyło na plus, większość wystąpień, które usłyszałem miało charakter wolnościowy. Nawet jeden z przemawiających zwrócił na to uwagę, podkreślając, że bardzo go to cieszy. Już sama obecność prezydenta Stalowej Woli Andrzeja Szlęzaka – który stał się pewną ikoną dla wolnościowej prawicy, gdyż od 2002 roku piastuje funkcję prezydenta miasta, czym pokazuje, że można być również skutecznym w działaniu, a nie tylko w teorii – jest ważnym sygnałem, że Ruch Narodowy, to Ruch również dla wolnościowców.
Tymczasem już po tym spotkaniu i po tym jak informacja przedostała się do mediów red. nacz. „Najwyższego Czasu” Tomasz Sommer napisał, że:
Jeśli moja diagnoza jest prawidłowa, a nikt jakoś akurat zarzutom dotyczącym antywolnościowego przekazu narodowców nie zaprzeczył, to nic chyba dziwnego, że konkluzja jest prosta: powstaje nowa organizacja o charakterze socjalistycznym.
Już od 1,5 roku w rozmowach i spotkaniach z narodowcami biorą udział m.in. przedstawiciele Unii Polityki Realnej. Zaś spotkanie zorganizowane 10 listopada i prowadzone przez Artura Zawiszę, w którym wzięli udział także szefowie Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego, tylko potwierdziło, że jest bardzo dużo miejsca dla wolnościowców w Ruchu Narodowym. Warto też wspomnieć, że na początku roku 2011 Młodzież Wszechpolska i ONR brały udział w antyVATowskich demonstracjach pod Sejmem i Ministerstwem Finansów organizowanych przez przyszły Kongres Nowej Prawicy i obok Korwin-Mikkego na tych demonstracjach głos zabierał przedstawiciel ONR. Zaskakują więc nagle w tym kontekście kolejne nieprawdziwe stwierdzenia red. nacz. „Najwyższego Czasu”:
„Wyjaśniło się wreszcie dlaczego JKM został wyrzucony z Komitetu Honorowego Marszu Niepodległości (…). Otóż narodowcy zapowiedzieli, wprawdzie na razie bardzo ogólnikowo, budowę Ruchu Narodowego (…).. JKM był jedynym liderem partyjnym w komitecie honorowym.”
W kolejnym wydaniu tygodnika Jan Piński w tekście „Wojenny marsz” powtarza te nieprawdziwe stwierdzenia:
„Tomasz Sommer redaktor naczelny „Najwyższego CZASU!”, zwrócił uwagę, że usunięcie Janusza Korwin-Mikkego pod błahym pretekstem z Komitetu Honorowego Marszu Niepodległości było przygotowywaniem gruntu pod tworzenie partii politycznej. Korwin-Mikke był jedynym szefem partii w tym komitecie.”
Prawda jest taka, że Mikke został usunięty z komitetu poparcia Marszu Niepodległości m.in. za to, że obrażał „organizatorów i uczestników opierając się na swojej skrajnie zideologizowanej wizji rzeczywistości (używanie zwrotu „narodowi socjaliści” powszechnie kojarzonego z niemieckimi nazistami)”
Swoją drogą ciekawe, że autorzy NCzasu piszą o usunięciu Korwin-Mikkego z komitetu poparcia Marszu, a sam Mikke mówił i pisał, że przecież w żadnym takim komitecie nie był. Ale już ten lekko schizofreniczny problem redakcji zostawmy na boku.
Ale tak jak nie jest prawdą, że Mikke nie był nigdy w komitecie poparcia tak samo nie jest prawdą, że Korwin-Mikke był w komitecie jedynym liderem partyjnym, ponieważ w komitecie poparcia Marszu Niepodległości był również prezes Unii Polityki Realnej Bartosz Józwiak. O czym redakcja „Najwyższego Czasu” doskonale wie! Można więc wokół tak małego kłamstwa tworzyć pewną legendę, tylko po co? Po co wchodząc w jedno kłamstwo tworzyć kolejne? Jeżeli to ma być forma walki z Ruchem Narodowym to nie będzie różniła się niczym innym od socjalistycznej propagandy, która opierała się właśnie na kłamstwie.
Ruch Narodowy, jako szeroki ruch społeczny siłą rzeczy będzie otwarty na różne środowiska, ale głównie na te środowiska, które myślą o sprawach Polski jako państwa suwerennego i niepodległego. Wolność gospodarcza, która oznacza dobrobyt obywateli wpisuje się w wizję takiej właśnie Polski suwerennej, niepodległej. Tylko, że do zbudowania takiego państwa potrzebna jest siła społeczna i polityczna, która będzie skutecznie wywierać wpływ na rządzących, aby taką wizję Polski realizowali. Ruch Narodowy może stać się taką realną siłą społeczną a jeżeli tak się stanie, to dopiero jest szansa, że z tego Ruchu w przyszłości wyłoni się również siła polityczna. Pierwsze spotkania pokazały, że kierunek budowania takiej siły politycznej jest możliwy i że jest to w wielu sferach kierunek jak najbardziej wolnościowy. Tymczasem z „Najwyższego Czasu”, ze strony red. nacz. tygodnika płyną słowa oderwane od przedstawionych powyżej faktów:
  „po skutecznym usunięciu z marszu osób o przekonaniach wolnościowych oraz zapowiedzi – cóż z tego, że zawoalowanej – utworzenia nowej partii, w moim przekonaniu Marsz ma teraz sens tylko dla tej nowej organizacji. Wydaje się w dodatku, że organizacja ta, jeśli chodzi o kwestie wolnościowe, nie różni się niczym od panującego establishmentu. Innymi słowy: chce ona obalenia „republiki okrągłego stołu” tylko po to, by wejść w kapcie jej władców.
Słowa te jasno stawiają Kongres Nowej Prawicy, której członkiem jest Tomasz Sommer, w kontrze do idei budowania Ruchu Narodowego. I w kontrze do tych wolnościowców, którzy już w tej chwili z Ruchem Narodowym wiążą duże nadzieje i chcą mieć realny wpływ na życie społeczne i polityczne kraju.  Pierwszy sondaż pokazał, że szanse są naprawdę spore. Już na „dzień dobry” potencjalny polityczny byt tworzony przez MW i ONR otrzymał 5%, a kolejnych  11% deklarowało, że prawdopodobnie oddałoby swój głos w wyborach na takie „ugrupowanie”. Czyli w zasięgu jest już 16% w skali kraju. Nigdy ani UPR, ani KNP nie miały tak wysokich notowań.
Ruch Narodowy jest więc właśnie dla wolnościowców ogromną szansą. Nie dziwi więc, że rzecznikiem ONR jest Marian Kowalski, długoletni członek UPR, że z Ruchem Narodowym wiąże też nadzieje wielu działaczy Unii Polityki Realnej, nie dziwi, że do Ruchu zaczynają się garnąć również byli członkowie i sympatycy UPR, którzy zrażeni ciągłymi porażkami wyborczymi pod szyldem JKM zaniechali jakiejkolwiek aktywności i teraz na nowo odzyskują chęć do działania.  I od aktywności (lub jej braku) wolnościowców będzie również zależało w jakim kierunku będzie podążał Ruch Narodowy.
Jerzy Wasiukiewicz

6 KOMENTARZE

  1. Ma to pewne szanse powodzenia (tj. przejęcie władzy u „narodowców” przez wolnościowców), ale nie liczyłbym na to. Równie dobrze w taki sam sposób można ją przejąć w każdej obecnej w sejmie partii.
    Samo sformułowanie „ruch narodowy” już niesie ze sobą dużo informacji. Skoro jest narodowy, to powiązany z jakimś konkretnym (? oczekuję definicji) narodem. Skupia swoich członków nie w oparciu o jakieś idee, tylko o prymitywną podpuchę z XIX w. przypominającą plemienne powiązania. Skoro jakkolwiek definiowany „interes narodu” jest tu kluczowy, to automatycznie przy każdej możliwej konfrontacji przegra z nim wolność. Zatem nie będzie żadnej wolności prawdziwej, bez przymiotników, tylko co najwyżej „wolność narodowa”. Zupełnie jak ze sprawiedliwością i „sprawiedliwością społeczną”. Ile razy trzeba przerabiać takie najprostsze zadania z logiki, żeby wreszcie pewne rzeczy załapać?
    Prosto pisząc – kupy się to nie trzyma. Nie może.
    Może jedynie przynieść pozytywne efekty jako kłamstwo, czyli ruch wolnościowy przebrany za „narodowy”. Osobiście brzydzę się czymś takim.

  2. Witam.
    Poszukuję anglojęzycznego pisma finansowo – ekonomiczno – biznesowego typu the economist czy bloomberg, które będzie miało lub będzie zbliżone do pism o charakterze wolnościowym, libertariańskim, jak również stacji telewizyjnych w klimatach wolnościowych (coś typu amerykańskiego cnbc)
    Pozdrawiam

  3. Do Tadeusza
    Naród to nie społeczeństwo tylko dawne pokolenia, obecne i na pewno twoje i moje dzieci, wnuki. Jaka definicja?
    Oczywiście wspólnota języka, kultury, historii, tradycji. Trzeba być ograniczonym żeby pojmować naród w sensie etnicznym. Naród można pojmować także w sensie politycznym np. w dawnej I RP – gente rutheni natione poloni. W polskim państwie narodowym każdy ma miejsce do życia, jeśli szanuje tradycje i obyczaje polskie zarówno społeczne jak i polityczne.
    Czy murzyn, Wietnamczyk czy nawet Aborygen może być Polakiem? Oczywiście że tak. Było wielu wielkich Polaków pochodzenia ormiańskiego, gruzińskiego, żydowskiego. Dawniej w świecie mniej zglobalizowanym napływ ludności obcej rasowo był ograniczony. Dziś nie, ale nie ma powodu żeby traktować gorzej Polaka pochodzenia np. senegalskiego od Polaka pochodzenia np. tatarskiego. Zauważ że Tatarzy, Karaimi zachowali olbrzymią autonomię względem państwa, jednocześnie respektowali obyczaje, kulturę Polaków, Litwinów i Rusinów (szczególnie pod koniec I RP kulturę polską, która dominowała wśród szlachty, także kresowej) Co właściwie chciała endecja? (nie mylić z ruchami narodowo-radykalnymi). Chciała wielkiego, wolnego, odpowiedzialnego, praworządnego i bogatego Narodu. Nie tylko społeczeństwa, czyli nie samych pokoleń, które żyły pod koniec zaborów ale i następnych pokoleń daleko naprzód. Chciała żeby naród polski stał się pełnoprawnym narodem europejskim jak Francuzi czy Niemcy. Dmowski był wtedy bardzo jak byśmy to powiedzieli postępowy. Jak w świecie zachodnim dominował leseferyzm, to endecja miała takie oblicze, jak zaczął dominować w latach 30 interwencjonizm to doszło do rozłamu (przy nie małej pomocy polskiego wywiadu wojskowego, ruch narodowy nigdy nie miał szczęścia do agentury w swoich szeregach) na starych (Rybarski, Taylor także Heydel w jakiejś tam mierze), których można nazwać konserwatystami i młodych, którzy kierowali się tendencjami istniejącymi w całym świecie zachodnim, także USA za Roosevelta. Celem jest bogactwo narodu, nie liberalizm sam w sobie. Oczywiście najlepszą metodą osiągania bogactwa jest kapitalizm, to wiemy wszyscy i to nie podlega dyskusji. Ale czy obecni polscy „kapitaliści” czyli dawni biurokraci rodem z PRL, którzy jak przewidywał Trocki, doszli do wniosku że przedłużanie tamtego systemu dłużej się nie opłaca (zresztą i tak by dłużej nie przetrwał) i po prostu rozkradli własność państwa, czy oni czują jakieś duchowe powiązania z kulturą, tradycją polską?
    W prawdziwym kapitalizmie np. amerykańskim elita np. Rockefeller, jak by nie było robiła coś dla społeczeństwa (uniwersytety, szpitale, szkoły). A czy nasi „kapitaliści” (pisze w cudzysłowie ponieważ co z nich za kapitaliści jak większość z tego co mają to najpierw rozkradli a później rozmnożyli dzięki przywilejom, jakie gwarantuje im państwo) mówią o sobie: „Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka.”
    Pan Kulczyk daje na muzeum Żydów polskich, w którym to będą piękne wystawy o tym jak to paliliśmy masowo Żydów w stodołach i to my jesteśmy winni Shoah.
    Zamiast ufundować stypendia na zagranicznych uczelniach, pod warunkiem że ukończywszy je wrócą do Polski i będą pracować u pana Kulczyka, pan Kulczyk woli poniżać naród polski.
    Oni nigdy nie pozwolą na przywrócenie nawet Ustawy Wilczka z 1988 r. Rabunek własności państwa został zalegalizowany w świetle prawa przez samo państwo, a raczej biurokrację, która nim sterowała, steruje i będzie raczej sterowała dalej. Czy człowiek praworządny i liberał może zgodzić się na pogwałcenie prawa naturalnego i odebranie im zalegalizowanej własności? Czy może nie odbierając im własności nałożyć pewne regulacje przez system prawny (państwo) aby Polacy mogli w jakiejś mierze konkurować z dawnymi kolaborantami sowieckimi, którzy robią z siebie teraz „Europejczyków”?
    Ale ta druga opcja także gwałciłaby ich prawo własności. Czy gdyby syn jakiegoś generała zamordował ci żonę, a sąd mimo niepodważalnych dowodów go uniewinnił to szukałbyś sprawiedliwości na własną rękę, gwałcąc praworządność? W naszej cywilizacji prawo musi wynikać z etyki, inaczej ludzie nie będą go szanować. Czy to co się działo od połowy lat 80 i trwa właściwie aż po dziś dzień godzi się z etyką? Jak pisał Rybarski w „Siła i prawo”, nie można wyobcować jednostki ze społeczeństwa ponieważ tedy mamy patologię (podawał przykład renegata, który ucieka przed wymiarem sprawiedliwości oraz pustelnika). Każda jednostka, normalny człowiek zawsze żyje w jakimś społeczeństwie i wchodzi w interakcje z innymi jednostkami. Tak tworzą się kultury i cywilizacje.
    Ja osobiście jako konserwatysta i kapitalista wstąpiłbym do tego ruchu narodowego. Nawet gdyby miał on na celu budowę takiej Szwecji tyle że katolickiej, bo jak by nie było naszym wspólnym, można powiedzieć narodowym interesem jest zmiana obecnego porządku i ładu, zniszczenia obecnego systemu, który powoduję że nasz naród, nie dość że nie może się bogacić to jeszcze zaczyna powoli wymierać. Już pomijam fakt że należy zmienić statu Polski, która jest kolonią korporacji (najnowszy iPhone prawie 3 razy droższy w przeliczeniu na dolary niż w USA, chemia, sprzęt AGD, RTV i inne, no nawet słodycze są tańsze w RFN niż w RP. U nas tańsze niż na Zachodzie są tylko kartofle). Tak wygląda wolny handel? Biały murzyn nad Wisłą ma płacić więcej za ten sam towar niż Francuz, Niemiec czy Amerykanin, przy dużo mniejszych zarobkach? Nie każdy jest cwaniakiem żeby kupować za granicą np. na ebay.
    Nawet JKM mówi że dla niego ważniejszy jest naród niż społeczeństwo.
    Apeluję do wszystkich liberałów, libertarian, ordoliberałów, kolibrów, kapitalistów, konserwatystów, monarchistów, republikanów żeby wstępowali do Ruchu Narodowego i nie pozwolili aby ruch ten miał dominujący charakter narodowo-radykalny ale żeby był podobny do dawnej endecji jeszcze zanim się zradykalizowała. Oraz żebyśmy tworzyli kadry i programy polityczne, gospodarcze, społeczne tak aby nie być skazanym na import „doradców” jak dawna Solidarność, którzy nas zdradzą przy kolejnym okrągłym stole.

  4. Pełne pomieszanie z poplątaniem Panie Padewski. Naprostowanie takiego natłoku myśli i wykazywanie po kolei błędów zajęłoby mi chyba naście stron.
    Wszystkie te błędy sprowadzają się jednak do jednego, tego co opisałem powyżej. Sam Pan zresztą się do tego przyznaje.
    Poświęci Pan wolność, czyli właśnie to co dokonałoby prawdziwej, jakościowej zmiany na ołtarzyku narodowości. Bo to co jest, ale „narodowsze” będzie lepsze. To, że wolność pozwala rozkwitnąć każdemu narodowi, z polskim włącznie chyba Pan zauważa.
    Mimo wszystko konsekwentnie woli Pan leczyć chorobę obrazkiem zdrowia niż lekarstwem. Będąc zmuszonym do wyboru – wolność albo narodowość – wybiera Pan to drugie jednocześnie zaprzepaszczając to! Moim zdaniem to poważny błąd. Podejrzewam, że JKM by się ze mną zgodził, ciekawe jak pozostali.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here