Wedle wstępnych kalkulacji organizacja Euro2012 pochłonęła 6,5% PKB. Celowo piszę o wstępnych kalkulacjach, gdyż nigdzie nie znalazłem informacji, czy chodzi o PKB z 2011 r., czy 2012 r., ewentualnie z całego okresu od przyznania Polsce i Ukrainie organizacji turnieju.
Warto to podkreślać, gdyż biorąc pod uwagę falę bankructw, szczególnie przedsiębiorstw budowlanych zaangażowanych w przygotowania do Euro, to tegoroczny wskaźnik PKB może okazać się wyjątkowo niski.



Jedynym i niezaprzeczalnym sukcesem imprezy, całkowicie zresztą niezależnym od polityków, były wrażenia jakie odwiedzający Polskę kibice zabrali ze sobą. Przekonali się o bzdurności oskarżeń Polaków o rasizm, ksenofobię itp. Dowiedzieli się, że w Polsce po ulicach nie biegają grupy troglodytów z kijami w poszukiwaniu obcokrajowców. Że niedźwiedzie nie porywają dzieci. Zobaczyli Polaków z innej perspektywy – jako zwykłych ludzi, mających swoje problemy z kredytami itp., ale również potrafiących się śmiać, cieszyć i bawić nawet, gdy dzięki naszym piłkarzom mogą liczyć wyłącznie na złoto w Amber Gold.
Wracali zachwyceni i – jak np. kibice angielscy – wkurzeni bzdurami o Polsce i Polakach pokazywanymi przez BBC przed rozpoczęciem imprezy.
Niewątpliwy sukces wizerunkowy, w dodatku tani, bo jako niezależny od rządu nie kosztował podatników ani grosza.
Co w tej sytuacji robi Polska Zjednoczona Platforma Obywatelska? Zamiast to wykorzystać palatyn Radosław Sikorski nakazuje placówkom dyplomatycznym promocję książki „Inferno of Choices”. Publikacja traktuje o realiach polskich pod okupacją niemiecką podczas drugiej wojny światowej. Pięć z siedmiu tekstów zawartych w publikacji, utrwala obraz Polaków jako szmalcowników, antysemitów i nazistowskich / niemieckich kolaborantów.
Promocja rzecz jasna za pieniądze podatników.
Pytanie – kogo w świetle publikacji reprezentuje minister Radosław Sikorski? Naród szmalcowników, antysemitów i nazistowskich kolaborantów?
Michał Nawrocki
Fot.: internet

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here