Żadnego kryzysu JESZCZE nie ma (zobaczycie Państwo za półtorej roku…) – a na pewno nie ma go w dziennikarstwie: tyle, ile na „kryzysie” zarobili (nawet nie mający pojęcia o gospodarce) żurnaliści… Ech – El Dorado! Gdyby kryzysu nie było należałoby go wymyślić…
Ale kryzys finansowy jest – co w zasadzie nie powinno być naszym problemem. Jeden spekulant stracił – drugi zyskał…
Weźmy przykład p. Bernarda Madoffa: założył „piramidę finansową”, dzięki której przez kilkanaście lat rozmaici bogaci Żydzi (cała afera dotyczy praktycznie tylko Żydów!) zarabiali rocznie i o 20% więcej za nic. Teraz okazało się, że stracili znaczną większość swoich pieniędzy. No, dobrze – ale przecież przedtem zarabiali ponadprzeciętnie…
Podobnie z „opcjami”. Ci, co wzięli kredyty w np. frankach szwajcarskich latami wyśmiewali się z frajerów, którzy brali kredyty w złotówkach. Teraz, gdy się odwróciło, jęczą i domagają się, by pokrywać im „straty”.
A niby z jakiej racji?
Niektóre firmy zawiązały nawet (nielegalne!) „stowarzyszenie” mające obrabować uczciwych obywateli: chcą, by „Rząd” (czyli podatnicy) pokrył im straty, jakie poniosły spekulując na „opcjach”. O – takiego wała, jak Polska cała!
Kryzys – to bardzo dobra rzecz! Bankrutują złe firmy – robiąc miejsce dla dobrych. Kryzys (finansowy) działa jak wichura w lesie: powala wielkie spróchniałe drzewa robiąc miejsce dla młodych.
Nieszczęściem jest tylko działalność państw, które wszelkimi siłami podpierają te drzewa – przy okazji zadeptując te, które już–już wyrastają.
Natomiast to, co się dzieje na Ukrainie, to nie jest żaden „kryzys”, lecz efekt mafijnych rozgrywek. Oraz gierek rozmaitych wywiadów. Ukraina dosłownie trzeszczy. Przed miesiącem pisałem tak: „Doszło do tego, że Republika nie ma ministra finansów, a Prokuratura ogłasza, że posprawdza interesy finansowe pani Premierki. Ta zaś pojechała do Moskwy, podpisała jakieś porozumienia w sprawie gazu i ropy – a b. minister obrony Republiki ogłasza, że „umów, które podpisała, nie widział ani Rząd, ani Prezydent, ani Parlament”!!!
Przezabawne!
Otóż parę dni temu na ekranach telewizorów widzieliście Państwo kolejny element tej walki: ukraińska bezpieka napadła na siedzibę „Naftohazu” – po to, by zdobyć kopie umów podpisanych przez p. Premierkę w Moskwie!!!
Co zresztą się nie udało. Piękna Julia trzyma te kopie zapewne w staniku albo w jakimś bardziej intymnym miejscu.
Paśstwo sobie wyobrażacie: prezydent nasyła bezpiekę na biura państwowej firmy by zdobyć kopie umów podpisanych przez premiera… i w dodatku bezskutecznie!
Można być pewnym tylko jednego: kilka wywiadów: amerykański, niemiecki, rosyjski – ale i inne – uwijają się obecnie na Ukrainie jak szaleni. Kto jest czyim człowiekiem; kto został przekupiony lub zaszantażowany – i przez kogo? Tego nie możemy wiedzieć. Gdybym był Ukraińcem, to bym wiedział – ale obecnie z najwyższym trudem śledzę rozgrywki wywiadów i „naszych” służb bezpieczeństwa na terenie Polski. Na zagłębianie się w sytuację na Ukrainie po prostu nie mam już czasu. A i pamięć nie ta…
Zwracam natomiast uwagę na wypowiedź p. Roberta Fico, premiera rządu Republiki Słowackiej. Wszyscy pamiętają, ze powiedział On parę dni temu, że jego kraj powinien odejść od wyłącznej orientacji na Zachód i rozwijać partnerstwo z Rosją, która jest coraz ważniejszym graczem na arenie międzynarodowej; „Rosja osiągnęła ogromny postęp, dlatego będziemy w dalszym ciągu dokładać wszelkich sił, by rozwijać nasze dobre stosunki z Rosją” – powiedział w wywiadzie dla moskiewskiego „Echa Planety”. Nie wszyscy natomiast pamiętają, że powiedział też: „Słowacja jest gotowa poprzeć stanowisko Niemiec na szczyt UE”. Z czego tak na oko wynikałoby, że w niektórych przynajmniej sprawach Berlin i Moskwa są zblatowane – a akcja SBU na „Naftohaz” była rozpaczliwą próbą amerykańskiej „razwiedki” (bo nie mam najmniejszych wątpliwości, że JE Wiktor Juszczenko to człowiek Białego Domu – podobnie jak JE Michał Saakashvili…) ujęcia nie tyle cugli, co przynajmniej wsadzenia nogi między drzwi.
Robi się coraz ciekawiej…
Janusz Korwin-Mikke
Źródło: www.temi.pl

1 KOMENTARZ

  1. Przypominam, że analogiczna sytuacja ma miejsce w Rumunii, przy czym tam nie ma tylu bogactw naturalnych to i mafie rządzą tylko turystyką i polityką.
    Ot, nasze miłe europejskie bagienko.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here