Minęło już pół roku od katastrofy smoleńskiej, w której zginęły najważniejsze osobistości polskiego życia politycznego, z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Zarówno Rzeczpospolita Polska, jak i Federacja Rosyjska prowadzą śledztwo w związku z tą tragedią. Oficjalnie mówi się, że przyczyną tej katastrofy był najprawdopodobniej błąd pilota, ale są też ludzie, którzy twierdzą, iż 10 kwietnia doszło do zamachu, a nawet do zbrodni z zimną krwią. Kto w tym wszystkim ma rację? Czy mamy do czynienia z zamachem na najważniejsze osoby w państwie polskim, czy z przypadkowym wypadkiem?




Zamach
Załóżmy, że pół roku temu w Smoleńsku doszło do zamachu. Warto odpowiedzieć sobie jednak na pytanie, kto był głównym celem? Osobą nr 1 na pokładzie Tupolewa mógł być prezydent Kaczyński. Skoro to on miał zostać zlikwidowany, to warto by było wiedzieć, kto miał tego dokonać i w jakim celu to uczynił?
Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech Kaczyński nie miał jakiegoś ogromnego wpływu na politykę krajową, nie mówiąc już o polityce zagranicznej. Po części sam był sobie winien. Akurat 10 października 2010 roku przypadała pierwsza rocznica podpisania przez prezydenta Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego, który znacznie ograniczył polską suwerenność. W związku z tym nasz prezydent wypełnił (z pewnymi oporami) postanowienia Unii Europejskiej. Zrobił to, czego miał dokonać. A więc nie należy spodziewać się, że to ktoś z UE zabił osobę nr 1 w państwie polskim.
Czwarty prezydent III Rzeczpospolitej był wrogo nastawiony wobec Rosji. Jego polityka opierała się na ogromnej nienawiści do tego największego na świecie państwa. Przykładem może być wsparcie Gruzji podczas wojny z Rosją. Takie działania Lecha Kaczyńskiego z pewnością denerwowały Kreml. Czy jednak był to wystarczający argument do tego, by zabić polskiego prezydenta? Wydaje się to mało prawdopodobne, choć znając politykę naszego wschodniego sąsiada można domniemywać, że postanowili tak po prostu zemścić się za popieranie Gruzji.
Ale może w tej całej katastrofie smoleńskiej nie chodziło o zabicie osoby nr 1 w państwie polskim, ale zlikwidowanie resztek naszej elity. Jak wiadomo w tej katastrofie zgięły tak ważne osoby, jak Janusz Kurtyka (prezes Instytutu Pamięci Narodowej), Sławomir Skrzypek (prezes Narodowego Banku Polskiego), ale przede wszystkim całe dowództwo sił zbrojnych Rzeczpospolitej. Jeżeli to miał być zamach, to jego celem mogła być cała załoga Tupolewa, a nie tylko prezydent Lech Kaczyński. Tak jak 70 lat temu na rozkaz Józefa Stalina zamordowano polską elitę, tak teraz ktoś mógł wyeliminować z naszego życia politycznego tych, którzy w mniejszy, lub większy sposób podtrzymywaliby polską tradycję. Skutki są takie, że dziś rządzą nami ludzie kompletnie zależni i oddani wielkim mocarstwom: Unii Europejskiej i Rosji.
Wypadek
A może 10 kwietnia 2010 roku doszło po prostu do zwykłego wypadku. Piloci lądując byli przekonani, że zbliżają się do płyty lotniska. Z powodu gęstej mgły nie zorientowali się, że lądują za wcześnie. To, że Rosjanie np. za późno wydali komendę „Horizon” nie świadczy przecież o tym, że mieli złe zamiary. Pracownicy tego lotniska także mieli świadomość, kto ma u nich wylądować. Nie chcieli przecież doprowadzić do jakiegoś niepotrzebnego skandalu.
Niektórzy sugerują, że katastrofa w Smoleńsku była zamachem, zorganizowanym przez Rosjan, którzy dziś celowo nieudolnie prowadzą śledztwo w tej sprawie. Przykładem może być chociażby nie zabezpieczenie wraku samolotu TU-154M. Zwolennicy zamachu uważają, że Rosjanie na pewno coś „kręcą”. W rzeczywistości taka postawa władz rosyjskich ws. wyjaśnienia przyczyn katastrofy nie musi wynikać z tego, że chcą coś ważnego przed nami ukryć. Oni po prostu wiedzą, że państwo polskie jest słabe pod względem politycznym i nikt się z nim nie liczy. Gdyby ta katastrofa dotyczyła np. Wielkiej Brytanii, Rosja z pewnością zachowywałaby się znacznie poważniej, niż w przypadku Polski.
Z politycznego punktu widzenia ani Rosjanie, ani nikt inny nie miał raczej większego interesu zabijać znanych polityków III Rzeczpospolitej – państwa, które od 1 grudnia ubiegłego roku przestało być suwerenne. W XXI wieku są bardziej humanitarne sposoby na pozbycie się nielubianych przeciwników politycznych. Gdyby nie doszło do katastrofy w Smoleńsku, Lech Kaczyński z pewnością przegrałby starcie wyborcze z Bronisławem Komorowskim, a może w ogóle nie dostałby się do II tury wyborów prezydenckich. Nie otrzymałby przecież poparcia ze strony środowiska Radia Maryja, po tym jak podpisał Traktat Lizboński. W związku z tym jest to mało prawdopodobne, by 10 kwietnia 2010 roku doszło do zbrodni z zimną krwią.
Wnioski
W tym artykule wyraziłem swoje spostrzeżenia na temat katastrofy w Smoleńsku. Przedstawiłem argumenty za i przeciw zamachowi. Po przeanalizowaniu ich stwierdzam, że w Smoleńsku doszło do nieszczęśliwego wypadku, co wcale nie oznacza, że zdecydowanie wykluczam zamach. Nie jestem przecież specjalistą od wyjaśniania katastrof lotniczych, podobnie jak politycy, którzy w odróżnieniu ode mnie śmiało stawiają tezy, że wspomnianego dnia doszło do wypadku, lub też doszło do zamachu.
Zamiast niepotrzebnego sporu politycy zatroskani o losy państwa polskiego mogliby na tę katastrofę spojrzeć z nieco innej perspektywy. Powinni zastanowić się, dlaczego ostatnimi czasy Polskę nawiedzają straszliwe tragedie: katastrofa w Smoleńsku, powódź, coraz większy dług publiczny. Prawdziwi politycy powinni dojść do wniosku, że chyba jednak źle rządzą swym państwem, a ta tragedia z 10 kwietnia tego roku to ważny znak ostrzegawczy dla Polski. Czas pokaże, czy wśród naszych elit znajdą się tacy, którzy to dostrzegą i zaczną naprawdę wyciągać z tego wnioski.
Mateusz Teska
Foto. PSz/Prokapitalizm.pl

16 KOMENTARZE

  1. Panie Teska czytajac panskie pomysly mozna powiedziec tylko, ze pan sam jako czlowiek jest nieszczesliwym wypadkiem. To jednak nie powod aby wypisywac dyrdymaly w tak zasadniczej do Polski sprawie. Ps. Droga Redakcjo czy mozna w przyszlosci uniknac publikmowania niepowaznych materialow, obnizajacych zasadniczo poziom waszego portalu?

  2. Ja tu jestem redakcja (mała część), jak i Pan Michał Nawrocki (większa część), którego też Pan krytykował swego czasu. Nie wiem, czy Paweł (uberszef) „odstawi” Nas wszystkich na raz 🙂

  3. Panie Kamil polecam dobra kawe z rana. Po niej otwieraja sie oczy i czyta sie z wiekszym zrozumieniem. Nie wiem gdzie pan wyczytal, ze „zadam” odstawienia pana i p. Michala (o zadnej krytyce tego pana nic mi nie wiadomo, wrecz przeciwnie)? Pana wrecz namawiam do pozostania, bo swoja postawa pokazuje pan jak mozna zyjac w XXI wieku byc mentalnie i wiedza w wieku XIX. Smacznej kawy.

  4. Panie Teska, a tu cos dla pana – tak dla przemyslenia tego cos pan wyzej nawypisywal:
    ~antybolszewik
    Czy użytkownicy portalu Onet.pl w ogóle wiedzą, że to polskie MSZ z Sikorskim na czele, zapraszało prezydenta Kaczyńskiego na OFICJALNE uroczystości katyńskie, które zostały uzgodnione, jak co roku, na 10 kwietnia? I że wszystko uzgodniono zanim Putin w ogóle puścił parę z gęby i zaprosił Tuska na… 7-go kwietnia?
    Zatem michnikowszczyzna i TVN jak zwykle łgali, jakoby to Lech Kaczyński „wpychał się na siłę” i obniżał rangę spotkania Tuska z Putinem.
    Czy użytkownicy portalu Onet.pl w ogóle wiedzą, że prezydent Kaczyński zanim Putin wyszedł z propozycją do Tuska, wyraził zgodę, że będzie przewodniczył OFICJALNEJ WIZYCIE I OFICJALNEJ DELEGACJI, w której widział także Tuska?
    źródło:
    http://wiadomosci.onet.pl/2136671,11,item.html
    i http://tnij.org/zaproszenie_gp
    A teraz pytanie dla inteligentnych: Dlaczego Tusk przyjął zaproszenie Putina na osobne uroczystości, a jego kancelaria wspólnie z kancelarią Putina uzgodniła ich datę na o trzy dni wcześniejszą niż oficjalne polskie obchody?
    Centrum Informacyjne Rządu: „Datę spotkania Premierów RP i FR w Katyniu/Smoleńsku na 7 kwietnia ustaliły w trybie roboczym kancelarie Szefów obu rządów”.
    Dlaczego Tusk wdał się w gierkę z Putinem kosztem Polski, zamiast zaprosić Putina do wzięcia udziału w oficjalnych, zaplanowanych już polskich uroczystościach odbywających się jak co roku 10 kwietnia?
    W skrócie: Putin znając termin wizyty oficjalnej delegacji Polski z prezydentem na czele, zaprasza Tuska na 7 IV na tzw oficjalne – wg Putina – obchody, a Tusk przyjmuje zaproszenie. W efekcie tych przepychanek ranga wizyty Prezydenta została zredukowana do wycieczki, a spadkobierca oprawców został gospodarzem oficjalnych uroczystości w Katyniu.
    A teraz „OCZYWISTA OCZYWISTOŚĆ” DLA KAŻDEGO W MIARĘ ROZGARNIĘTEGO DOROSŁEGO CZŁOWIEKA: Putin rozegrał Tuska jak dziecko. Było to dziecinnie proste, ponieważ dwa lata temu pozbyto się z dyplomacji „dyplomatołków”… i teraz stery dzierżą tam same tuzy PO-lityki zagranicznej z Radkiem Sikorskim na czele i Bartoszewskim jako specem od wszystkiego (szczególnie od nekrofilii PO-litycznej). Nikt z owych tytanów intelektu oczywistej gry Putina Polską nie zauważył. Albo, co gorsza, zauważył ale mu to było na rękę, bo im gorzej dla Kaczyńskiego, tym lepiej dla Tuska… Nawet jeśli tak naprawdę gorzej dla Polski, a lepiej tylko dla Putina.
    Putin i jego otoczenie z KGB to, niestety, wytrawni szachiści, natomiast Tusk do spółki z Sikorskim i Komorowskim to zwykli podwórkowi warcabiści, więc kto kogo ma rozgrywać?
    Każdy kto ma chociaż odrobinę oleju w głowie, niezależnie jaka opcję polityczną popiera i każdy, kto wiedzę czerpie nie tylko z TVN i Gazety Wybiórczej, musiał widzieć, że jest to ewidentna gra Putina. „DIVIDE ET IMPERA” – dziel i rządź, stara rzymska zasada i Tusk od razu „nie wie, co się dzieje”, albo wie, ale polską rację stanu ma w… głębokim poważaniu. A wraz z nim klakierzy z Komorowskim, Sikorskim i krypto-nekro-coś tam Bartoszewskim.
    To jest główna przyczyna katastrofy i choćby Tusk resztę życia sterczał przed mapą z „zieloną wyspą” i lansował się na współczesnego Chrystusa Europy Środkowej, to pozostanie tylko cudakiem, który obściskuje się z Putinem nad trumną prezydenta Kaczyńskiego. Nie będę zniżał się do PO-ziomu Palikota i nie napiszę, że „ma krew na rękach”, ale zwracam uwagę, że Tusk palcem nie kiwnął, żeby Polacy przejęli, czy choćby współuczestniczyli w śledztwie i pracach komisji badających okoliczności katastrofy, tylko ochoczo wraz z Komorowskim uwiesza się u kremlowskiej klamki, błagając o jakieś ochłapy.
    Czytaj dalej…
    Dlaczego Tusk umywa ręce w kwestii rzetelnego wyjaśnienia katastrofy?
    To polscy śledczy i prokuratorzy powinni badać okoliczności tragedii i przeprowadzać własne postępowanie prokuratorskie. To Polacy powinni przesłuchiwać okoliczną ludność i samodzielnie zbierać materiały dowodowe, wychodzić z inicjatywą w postępowaniu, a nie tylko wisieć u klamki putinowskich popleczników.
    Zgodnie z nieszczęsną „konwencją chicagowską” – na którą powołuje się strona rosyjska – była taka możliwość, ale TUSK MUSIAŁ WYARTYKUŁOWAĆ CHĘĆ PRZEJĘCIA ŚLEDZTWA, ALBO CHOCIAŻ WSPÓŁUCZESTNICTWA STRONY POLSKIEJ. Ale on tylko był w stanie paść w ramiona Putina i pozować do obiektywów.
    Przekazanie śledztwa stronie polskiej nie byłoby żadnym ewenementem w skali świata, ani nawet naszego podwórka. W zeszłym roku Polska umożliwiła pełne śledztwo prokuratorom białoruskim, gdy na pokazach rozbił się JEDEN SAMOLOT MYŚLIWSKI Z DWOMA PILOTAMI (!), a nie 96-cio osobowa delegacja z prezydentem na czele. W zeszłym roku Rosja domagała się przekazania śledztwa od Białorusi, gdy na jej terenie rozbiła się CYWILNA AWIONETKA (!) i UZYSKAŁA TAKĄ ZGODĘ. Kilkanaście dni temu rozbił się izraelski śmigłowiec w Rumunii. Na wiadomość o katastrofie śmigłowca premier Benjamin Netanjahu wysłał do Rumunii elitarną jednostkę ratunkową (około setka komandosów) z zadaniem odnalezienia ciał, sprowadzenia ich do Izraela i zabezpieczenia elektroniki i systemów nawigacyjnych z rozbitej maszyny tak, by nie wpadły w niepowołane ręce, a rząd uzgodnił z władzami Rumunii WSPÓLNE (!) śledztwo.
    Można? – Można… o ile ma się do siebie i swojego kraju szacunek!
    A co zrobił Tusk…? Pozował do kamer w uścisku z Putinem nad trumną prezydenta Kaczyńskiego, zamiast wykonać konkretne posunięcia.
    Tusk i Komorowski przestali reprezentować Naród polski i polską rację stanu, sprowadzili Polskę do roli szmaty, pozbawili nas honoru i odarli Naród z godności!!!
    Czy Trybunał Stanu nie powinien zbadać skandalicznych zaniechań Tuska, Komorowskiego, Sikorskiego i Klicha (ministra odpowiedzialnego przynajmniej politycznie za katastrofę)? Czy jest w naszym kraju jeszcze jakaś instytucja, która nie została opanowana przez PO-słusznych wykonawców PO-leceń Tuska i spółki? Szczerze wątpię, ale chcę mieć nadzieję, że Polacy w końcu oprzytomnieją, że Polacy otrząsną się z marazmu i wezmą odpowiedzialność za SWOJE państwo. Bo Polska nie jest własnością ani Mira, ani Rycha, ani kolesi z PO, ani żadnej innej „grupy trzymającej władzę”. Dziś PO zawłaszczyła sobie Polskę i kpi z Polaków. Palikot to tylko jaskrawa ikona tej sytuacji.

  5. Panie Marko, Pan tutaj wszystkim zdążał naubliżać. Skoro więc nie odniósł się Pan bezpośrednio do tekstu Pana MT, tylko dał plural „teksty”, to zrozumiałem to jako afront w stronę wszystkich dotychczasowo skrytykowanych. W tym i następną, którą przepuszczę drugim uchem.

  6. Przywiązuję znaczenie do symboliki w życiu narodów. Plaga katastrof jaka spadła na Polskę w br. powinna wzbudzić choć niewielką refleksję nawet u ludzi, dla których liczy się tylko to, co widzialne, tu i teraz, dla których nie ma czegoś takiego jak wymiar duchowy jakiegoś wydarzenia… Do tych katastrof (których p. Teska nie wymienia) dodałbym jeszcze dwie masowe katastrofy samochodowe (w Berlinie i Nowym Mieście), w których w sumie zginęło 30 Polaków.
    Inne sprawy… Przypomnę, że prokuratura polska jak dotąd nie wyklucza wersji zamachu. Co do mnie, mam zbyt mało danych, by jednoznacznie móc stwierdzić, że był to zamach, tak jak twierdzi np,. ks. Małkowski i środowisko „Gazety Polskiej”, jednak jest sporo przesłanek, by tej tezy nie odrzucać. Czy jeśli okaże się, że kontrolerzy ruchu lotniska w Smoleńsku celowo nieprawidłowo naprowadzali samolot, to czy zostanie to uznane za zamach czy nie? A może nazwiemy to taką specyficzną zabawą, testem na sprawdzian umiejętności polskich pilotów? Po niebie porusza się mnóstwo samolotów. Czy jeśli któryś z kontrolerów, dla jaj, zmieni kurs jednego z nich i zacznie go prowadzić na czołowe zderzenie z innym, licząc na to, że pilot się zorientuje i w ostatniej chwili wykona właściwy manewr, będzie potraktowane jako pomyłka, niedopatrzenie itp, czy jako zabójstwo?
    Tekst p. Teski nie jest na pewno głęboką analizą katastrofy smoleńskiej i jestem przekonany, że do takiej nie aspiruje, co nie zmienia faktu, że Autor stawia w nim kilka istotnych pytań. Próba odpowiedzi na nie wymagałaby zapewne bardziej pogłębionej analizy. Tymczasem Autor, kierujący się – jak rozumiem – fatalistycznym podejściem do możliwości dojścia do pełnej prawdy, proponuje, żeby już przestać dywagować czy był to zamach czy nie, a zająć się tym co obecnie dla Polski istotne…
    Czy jest to podejście uprawnione i jedynie słuszne to już zależy od oceny Czytelników? Dla mnie nie jest, ale dla innych może być…
    Pozdrawiam
    P.

  7. Dziekuje Panie Pawle za komentarz. Przyznal mi Pan posrednio racje. Sa rozne sposoby na ocene danego wydarzenia – Pan to ladnie i neutralnie opisal, ja mam zwyczaj mowic wprost bo nie jestem tutaj „szefem” i nie musze zachowywac powsciagliwosci, na jaka jest Pan niejako „skazany” szefujac portalowi. Co do Smolenska, to czy mysli Pan, ze obecna wladza w Polsce i Rosji stawialaby na szali swoj miedzynarodowy autorytet aby ukryc „zabawe” towariszczi z wiezy kontrolnej i chciala ich „gre w samoloty” sprzedac swiatu jako nieszczesliwy przypadek? Hm…tam jest jednak cos wiecej do ukrycia. To byl zamach. Na 100 %. Tylko jeszcze oficjalnie nie mamy potwierdzenia, bo z nieznanych nam przyczyn J.Kaczynski i Macierewicz nie chca tego powiedziec choc maja na to dowody.

  8. Panie Grzes – jesli Pan czegos nie zrozumial to prosze pytac. Chetnie Panu pomoge zrozumiec jaki ma Pan problem.

  9. Mgła w Smoleńsku była po to żeby uniemożliwiała filmowanie i obserwowanie z dołu co dzieje się z samolotem

  10. Mako napisał: „To byl zamach. Na 100 %. Tylko jeszcze oficjalnie nie mamy potwierdzenia, bo z nieznanych nam przyczyn J.Kaczynski i Macierewicz nie chca tego powiedziec choc maja na to dowody.”
    Interesująca hipoteza. Dałoby radę ją rozwinąć, p. Marko?

  11. Panie Pawle ta historia jest wielowatkowa. Doczekala sie w roznych miejscach naprawde tomowych opracowan. Sa tez inne zrodla wiedzy niz prywatne sledztwa. Mnie tez dziwi fakt, dlaczego ludzie, ktorzy znaja prawde nic publicznie nie chca powiedziec. I nie chodzi tutaj o KAT-a i Rosje…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here