Wprawdzie według zapewnień premiera Tuska podczas piątkowej debaty internauci go nie przekonali, co miało być warunkiem zmian w ustawie i projektowanym rejestrze „stron niedozwolonych”, to jednak zawiesił dalsze prace nad zapisem w ustawie w celu przygotowania go „tak by spełniał swoje zadania i był wolny od zagrożeń wolności słowa”. Słowem – „jestem za, a nawet przeciw”, co wynika z ewidentnej sprzeczności deklaracji o przekonaniu jako warunku zmian z uzasadnieniem postanowienia o wstrzymaniu prac. Taka ciągłość „myśli politycznej” raczej nie nastraja optymistycznie wobec niezwykłej wręcz determinacji obecnych władz w „upaństwowieniu” (czytaj: poddaniu urzędniczej kontroli) internetu. Bo przecież z wypowiedzi premiera Tuska jednoznacznie wynika, że rząd nie zamierza zrezygnować z wprowadzenia kontroli internetu, a jedynie odłożył jej inicjację w czasie. Zwyczajowo zresztą składając niejasne deklaracje bliżej nieokreślonych zmian, co zapewne miało uspokoić zaniepokojonych internautów.
Paradoksalnie cały ubiegły tydzień upłynął pod znakiem burzy, jaką wywołała poniedziałkowa emisja filmu dokumentalnego „Towarzysz Generał”. Zastanawia fakt, że krytycy filmu posługują się identycznymi argumentami z użytymi onegdaj (w równie napastliwej formie) w stosunku do publikacji S. Cenckiewicza i P. Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”. „Szarganie autorytetu”, „PiS – owska prawda”, „paszkwil” itp. To, że takie sytuacje są wynikiem instytucjonalno – medialnego relatywizowania i reglamentowania wiedzy o historii PRL jakoś żadnemu z krytyków na myśl nie przychodzi, co zresztą nie dziwi. Jednym ze skutków jest praktycznie kalectwo publicznej debaty na temat historii Polski w ogóle. W sytuacji gdy meritum jakiejkolwiek dyskusji wyznaczają nie badania naukowe, lecz publikacje prasowe, nie wyniki przeprowadzonych analiz i merytoryczna dyskusja, ale wyroki sądów, inaczej zresztą być nie może.
Jeżeli do powyższego dopiszemy fakt wszczęcia śledztwa w kwestii wycieku do „Rzeczpospolitej” zeznań Ryszarda Sobiesiaka w sprawie afery hazardowej, podważających opowieści względnie stawiających w niekorzystnym świetle jej głównych „bohaterów”, informacje o znikających dokumentach sądowych w wielu innych sprawach itp., można dojść do wniosku, że dla polskiego społeczeństwa właściwie każda wiedza może być szkodliwa. Zatem – pro publico bono…
Michał Nawrocki
Foto: http://pl.wikipedia.org
Linki:
http://www.rp.pl/artykul/2,430066.html
http://wiadomosci.onet.pl/2124979,11,towarzysz_general_jak_historyczna_pornografia,item.html
http://blog.rp.pl/wildstein/2009/12/21/ustawic-historykow/
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/kraj/artykul135944.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,34608,title,Gina-protokoly-ze-sledztw-ws-Papaly-i-Debskiego,wid,11245313,wiadomosc.html?ticaid=199a7

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here