Rewolucja
Od rewolcji francuskiej do "zielonego komunizmu" (foto. pixabay.com)

Dzięki Bogu, że znaczna część społeczeństwa odbywa ostatnimi czasy przyspieszony kurs z zakresu tego, jak kluczowym elementem zarówno fizycznego, jak i duchowego instynktu samozachowawczego jest wykluczanie – tzn. kategoryczne oddzielanie prawdy od fałszu, dobra od zła, ziaren od plew itd. Czasem dopiero opadnięcie wszelkich masek z twarzy prowadzi do opadnięcia wszelkich łusek z oczu – niemniej lepiej późno niż wcale, zwłaszcza jeśli od „za późno” nie byłoby już odwrotu.

* * *

Sytuacja wydaje się przedstawiać następująco: eurokraci stworzyli swoją inwigilacyjną aplikację do potwierdzania wieku, ale to, czy będzie ona wykorzystywana, leży w gestii indywidualnych decyzji poszczególnych dostarczycieli usług „społecznościowych”. W związku z tym należy jak najszerzej, jak najszybciej i jak najbardziej kategorycznie dać do zrozumienia tym ostatnim, że wszelka współpraca z eurokratami na tej płaszczyźnie poskutkuje natychmiastowym, masowym bojkotem ich stron, skutkującym pozbawieniem ich dochodów reklamowych.
Już wystarczająco wszechobecne deklaracje o tej treści obecne na profilach użytkowników rzeczonych serwisów powinny wysyłać w tym zakresie wystarczająco wyrazisty sygnał. Jest to znakomita okazja zarówno do tego, żeby wyrazić swój jednoznaczny, zbiorowy opór wobec totalitarnych zakusów brukselskiego Babilonu, jak i do tego, żeby przestrzec molochy cyfrowego świata przed chodzeniem z nim na jakiekolwiek jawne bądź zakulisowe układy – szkoda by więc z tej okazji nie skorzystać w jak najściślej skoordynowany sposób.

* * *

W obecnym czasie nikt nie jest w stanie być erudytą, a jednocześnie każdy musi być erudytą. Ściślej rzecz ujmując, nikt nie jest obecnie w stanie posiąść szczegółowej i wyczerpującej wiedzy z zakresu polityki, stosunków międzynarodowych, ekonomii, psychologii, informatyki i wielu innych kluczowych dziedzin, a jednocześnie każdy musi tę wiedzę posiadać, jeśli nie chce dać się wplątać w którąś z mniejszych lub większych kabał regularnie prokurowanych przez rozmaite wichrzycielskie czynniki.
Stąd jedynym sposobem na przejście przez ten czas suchą stopą jest konsekwentne kierowanie się nie tyle przaśnym „zdrowym rozsądkiem” czy mgławicową „intuicją”, co mądrością w klasycznym tego słowa znaczeniu, a więc jak najdojrzalszym pojmowaniem filozoficzno-teologicznych „pierwszych zasad” rządzących rzeczywistością. Wymaga to tym samym nie tyle wszechstronności, geniuszu czy szczególnego natchnienia, co poważnego i pryncypialnego stosunku wobec spraw ostatecznych, który pozwala błyskawicznie docierać do sedna wszelkich zasadniczych kwestii i przenikać spowijające je tysięczne błahostki, wrzawy, zwiedzenia i bałamuctwa.
Podsumowując, szczególnie dziś trzeba ćwiczyć się w ujmowaniu wszystkiego w perspektywie „tak, tak; nie, nie”, jeśli nie chce się nieodwracalnie ugrzęznąć w odmęcie niezliczonych „być może”, „a kto to wie” czy „to wszystko jedno”. Innymi słowy, trzeba być dziś wyjątkowo, dogłębnie i jednoznacznie zdecydowanym, jeśli nie chce się dopuścić do sytuacji, w której będzie się poddanym decyzjom sił najmniej do tego powołanych.

* * *

Niekontrowersyjną jest już obecnie teza, że tzw. inteligencja „oświeceniowa” – tzn. pogrobowcy rewolucji francuskiej, bolszewickiej i hipisowskiej – jest już grupą społeczną o zerowym, a wręcz ujemnym autorytecie społecznym, co znamionuje finalne bankructwo jej socjoinżynieryjnego projektu budowy „nowego, lepszego świata”. Pozostaje zatem raz na zawsze zapomnieć o próbach wskrzeszania czy szminkowania jej próżnych ambicji, zamiast tego skupiając się na tym, aby zdolności do kanalizowania społecznego entuzjazmu nie przejęły po niej cyniczne koterie eksploatujące pseudopogańskie, trybalistyczne i „witalistyczne” resentymenty charakterystyczne dla „reakcyjnego populizmu”.
Tylko wówczas możliwe bowiem będzie niedopuszczenie do tego, by ostateczna klęska „rewolucji (pseudo)elit” została spotęgowana w swym niszczycielskim wpływie idącą za nią nieuchronnie klęską „rewolucji (pseudo)mas”. Innymi słowy, tylko wówczas ludzkość będzie w stanie aż do końca zachować w swej świadomości to wszystko, co w życiu tak indywidualnym, jak i wspólnotowym przedstawia ponadczasową wartość intelektualną, moralną, estetyczną i duchową – a więc to wszystko, co stanowi spuściznę Aten, Rzymu i Jerozolimy, czy też, w swej późniejszej emanacji, dziedzictwo Paryża, Wiednia i Salamanki.

Jakub Bożydar Wiśniewski