Czy USA są państwem policyjnym
Foto. pixabay.com

Publikowany niżej tekst ukazał się pierwotnie na naszym portalu 19 marca 2009 roku. Nawiązuje on m.in. do tragicznych wydarzeń jakie miały miejsce w USA 11 września 2001 roku i opisuje konsekwencje, które – zdaniem Autora – są pokłosiem tych wydarzeń, których 20-tą rocznicę wkrótce będziemy obchodzić. Czytając ten tekst trudno nie zadumać się nad bieżącą sytuacją, kiedy to różnym możnym tego świata, raczących nas globalną „pandemią”, z niezwykłą łatwością pozwalamy sobie na wyszarpywanie kolejnych obszarów wolności. Bo któż nie chciałby być „piękny, zdrowy i bogaty”… A czyż nie to – ze szczególnym naciskiem na „zdrowie” – owi światowi kreatorzy Nowej Normalności właśnie nam obiecują?

*  *  *

Poniższy tekst wyraża prywatne opinie i poglądy autora.

Według Popularnej Encyklopedii Powszechnej państwo policyjne to państwo, w którym system prawny lub praktyka działania aparatu państwowego pozbawia obywatela ochrony przed organami bezpieczeństwa publicznego, które w sposób nie kontrolowany mogą stosować środki represji; charakterystyczne dla systemów dyktatorskich i totalitarnych.

Wikipedia odwołująca się do definicji zaczerpniętej z „Dictionary of World History” precyzuje tę ogólną definicję. Wg niej państwo policyjne sprawuje ścisłą kontrolę nad społecznym, politycznym i ekonomicznym życiem swoich obywateli. Doświadczają oni ograniczeń w przemieszczaniu się, wyrażaniu politycznych i innych poglądów, które są przedmiotem monitorowania przez państwowe służby. Dalej definicja stwierdza, że kontrola polityczna może być sprawowana przez tajne służby działające poza konstytucyjnie określonymi ramami.

Aby zweryfikować często podnoszoną tezę o zwiększającej się represyjności ustroju społecznego w USA należy przyjrzeć się kluczowym elementom konstytuującym państwo policyjne w myśl przytoczonych wyżej definicji.

W pierwszej kolejności przyjrzyjmy się różnym aspektom kontroli codziennej aktywności obywateli. Mimo, że często niewidoczna i niedoświadczana bezpośrednio stanowi ona najgłębiej przenikającą tkankę społeczną formę władzy totalitarnej. Jej wpływ rozszerza się stopniowo często za przyzwoleniem samych obywateli, którzy oddają część wolności w zamian za iluzję spokoju i bezpieczeństwa. Przypominają się tu słowa Benjamina Franklina: „Ci, którzy poświęcają swą wolność w imię bez bezpieczeństwa nie zasługują na jedno ani na drugie. I w konsekwencji oba tracą”.

Przykładów systematycznego i zakrojonego na szeroką skalę naruszania prawa do prywatności jest wiele. Niedługo po 9/11 Agencja Bezpieczeństwa Narodowego rozpoczęła program podsłuchu rozmów telefonicznych, którym objęci byli potencjalnie wszyscy obywatele USA. Uzasadnieniem programu było identyfikowanie w zarodku planów terrorystycznych i terrorystów; faktycznie „data mining” mogło służyć również do innych celów.

Z zarzutem o szeroko zakrojone gromadzenie informacji o użytkownikach Internetu i przekazywanie ich FBI spotkał się AT&T, w związku z działaniami wymierzonymi przeciw nielegalnej dystrybucji filmów w sieci. W innym ujawnionym incydencie FBI zebrała jednorazowo prywatne dane (wydatki w kasynach, hotelach, sklepach etc) o setkach tysięcy ludzi zgromadzonych w Las Vegas w ostatnich 2 tygodniach 2003r. Podobne zdarzenie miało miejsce w Las Vegas dwa lata później, kiedy FBI uzyskała dane ok. miliona osób odwiedzających to miasto.

Przestrzeń prawną dla tych i innych przypadków kontroli prywatności mieszkańców USA stworzył uchwalony w 10.2001 Patriot Act. Rozszerzył on m.in. zakres stosowania National Security Letter (NSL), który jest nakazem ujawnienia FBI i innym agencjom rządowym poufnych i prywatnych informacji o klientach, kontrahentach i innych podmiotach związanych z adresatem listu. Otrzymanie tych informacji nie wymaga nakazu sądowego, a adresat fakt udzielenia informacji ma obowiązek zachować w tajemnicy. Brak nadzoru sądowego otwiera drogę do nadużyć. Wg wewnętrznego audytu FBI bazującego na skromnej 10% próbce, w okresie 2002-2007r. FBI złamało prawo aż w ok. 1000 przypadkach, w większości otrzymując od firm telekomunikacyjnych i usługodawców internetowych zapisy rozmów i emaili. New York Times powołuje się na raport Głównego Biura Rachunkowości, który stwierdza, że ok. 75% spraw zakwalifikowanych wstępnie jako „antyterrorystyczne” faktycznie miało zwykły kryminalny charakter.  Nadużycia w wykorzystywaniu NSL potwierdza też Główny Inspektor Departamentu Sprawiedliwości, który określił liczbę NSL wydanych przez FBI w latach 2003-2006 na ok. 200tys. Trudno przypuszczać by w USA było tak wiele osób posądzanych o działalność terrorystyczną.
Innym sposobem kontroli mieszkańców USA jest monitoring ulic. Mimo, iż badania dowodzą znikomego wpływu na ograniczenie przestępczości ilość kamer w miejscach publicznych szybko rośnie.

Następny obszar kontroli życia mieszkańców USA to działalność polityczna. Po 9/11 media rozpoczęły intensywną kampanię propagandową, której celem było stworzenie atmosfery ciągłego zagrożenia ze strony wrogich islamskich organizacji. Tworzono ją rozmyślnie zgodnie z deklarowaną dużo wcześniej ideologią neokonserwatywnych elit USA, w myśl której do istnienia zintegrowanego społeczeństwa niezbędny jest wspólny wróg. Natychmiast po wydarzeniach 9/11 rządzący dostarczyli społeczeństwu ich interpretację i szybko określili wroga.

Inną kwestią jest, co w istocie spowodowało zawalenie się budynków 1,2 i 7, zburzenie skrzydła Pentagonu oraz „katastrofę” w Shankville. Druzgocące argumenty przemawiają za tym, że cała operacja przeprowadzona została przez agencje USA, stawiające sobie za cel stworzenie pretekstu do rozszerzenia politycznej kontroli obywateli USA. Wobec braku naturalnych wrogów największa potęga militarna świata na użytek wewnętrznej polityki stworzyła własnego. Celowo piszę jedynie o „wewnętrznej polityce”, gdyż w moim głębokim przekonaniu, okupacja Iraku i Afganistanu nie jest wyrazem polityki zagranicznej USA. Służy nie „zajęciu strategicznego przyczółka w regionie”, „kontroli zasobów ropy”, czy innym przywoływanym często w mediach celom. Sens okupacji tych krajów zamyka się w zamówieniach rządowych dla kilkunastu koncernów amerykańskich na uzbrojenie o wartości ok. 300 mld USD rocznie.

W tym kontekście nie należy się dziwić amerykańskiej administracji, że marginalizuje grupy sprzeciwiające się działaniom wojskowym w Iraku. Potwierdzają to doniesienia American Civil Liberties Union (ACLU), który stwierdza, że „FBI i lokalna policja zaangażowane są w zastraszanie i prześladowanie obrońców prawa człowieka, mimo, iż nie naruszają oni prawa”. Wg działacza ACLU „Gdy FBI (…) bierze za cel grupy w rodzaju Food Not Bombs wielu Amerykanów, którzy są przeciwni polityce rządu będzie się obawiać głośno wyrażać swoje poglądy”. Przykładem jawnej dyskryminacji opozycji wobec rządu USA jest akcja, w ramach której nowojorska policja zatrzymała i zebrała informację o prawie 2000 uczestnikach legalnej acz antyrządowej demonstracji przed Konwencją Republikanów w 2004r.

Również wolność ekonomiczna Amerykanów ulega powolnemu acz systematycznemu ograniczaniu. Wg Rona Paula, republikańskiego kongresmana, prawie wszystkie ekonomiczne działania Amerykanów są zależne od zezwoleń rządu federalnego. Znany libertarianin kontynuuje – „prawo i regulacje EPA, ADA, SEC, LRB i OSHA terroryzują przedsiębiorstwa, które często z przyczyn praktycznych i ze strachu akceptują nałożone kary niezależnie od własnej winy”.

Sytuacja ekonomiczna większości Amerykanów szybko się pogarsza. Załamanie się systemu kredytowego USA i następująca w konsekwencji recesja z rosnącym bezrobociem i spadającymi dochodami pchnęła amerykański system społeczno-ekonomiczny jeszcze mocnej w ręce finansowego establishmentu. Akcjonariusze FED i grupka osób działających w imieniu Departamentu Skarbu decydują o rozdziale bilionów USD dedykowanych na rozmaite plany pomocowe. Nic dziwnego, że te gigantyczne kwoty (łącznie ponad 7bln USD z czego wydano już ponad połowę) przeznaczone zostały na ratowanie „papierowej arystokracji” (banki  Wall Street, AIG, Freddie, Fannie itd.) czyli tych samych podmiotów, których chciwość doprowadziła system finansowy na skraj przepaści. Prywatyzowanie zysków i uspołecznianie strat (drogą finansującej plany ratunkowe inflacji pieniądza) jest chyba najbardziej cynicznym, bo ukrytym, wymiarem opresyjności rządzących USA.
Odpowiadając na zawarte w tytule pytanie można jeszcze raz zacytować Rona Paula, który w przywoływanym powyżej wystąpieniu na forum Kongresu stwierdził, że jeśli USA nie są jeszcze państwem policyjnym, to szybko zmierzają w tym kierunku.

Michał Słysz

4 KOMENTARZE

  1. blebleble Też mi odkrycie! Ameryka od lat 30 wieku XX buduje SOCJALDEMOLIBERALIZM, robi to samo co Bolszewicka Rosja z tym, że ewolucyjnie i powoli.Powoli i ewolucyjnie, aby dokonać socjalizacji skutecznie i bez zbędnych kosztów, w tym ofiar śmiertelnych. W Sowietach warstwą panującą byli aparatyczycy komuszej partii, składający się w znacznej większości z narodu prawniczego, w Ameryce warstwą panującą są zarządzający firmami również z prawniczego narodu. Ta cała ACLU to tacy pożyteczni idioci jak Fundacja Helsinska i Amnest International. My się zajmujemy ameryką, a tu u nas budowany jest podobny moloch jak Europejska Unia Państw SOCJALDEMOLIBERALNYCH. I zero reakcji i buntu z naszej strony.

  2. blebleble Też mi odkrycie! Ameryka od lat 30 wieku XX buduje SOCJALDEMOLIBERALIZM, robi to samo co Bolszewicka Rosja z tym, że ewolucyjnie i powoli.Powoli i ewolucyjnie, aby dokonać socjalizacji skutecznie i bez zbędnych kosztów, w tym ofiar śmiertelnych. W Sowietach warstwą panującą byli aparatyczycy komuszej partii, składający się w znacznej większości z narodu prawniczego, w Ameryce warstwą panującą są zarządzający firmami również z prawniczego narodu. Ta cała ACLU to tacy pożyteczni idioci jak Fundacja Helsinska i Amnest International. My się zajmujemy ameryką, a tu u nas budowany jest podobny moloch jak Europejska Unia Państw SOCJALDEMOLIBERALNYCH. I zero reakcji i buntu z naszej strony.

Comments are closed.