Znalezienie cytatu ” każdy koszt jest przerzucany w cenę towaru lub usługi”, z którym się całkowicie zgadzam, skłoniło mnie do rozpoczęcia sporu z autorem artykułu, który usiłuje mu zaprzeczyć. Już kiedyś lekko otarłem się o poglądy pana Mateusza Machaja w tej kwestii (na zderzenie szykuję się teraz) zwracając Mu uwagę na cenotwórczy charakter PTU (VAT) i pełne obciążenie nim konsumentów (a właściwie nabywców).
Dołożyłem wtedy, niejako „z rozpędu” dla uogólnienia, opinię, że nie tylko podatki, ale też wszelkie koszty przedsiębiorców są pokrywane przez konsumentów. Doczekałem się riposty, że błądzę, a upierając się przy swoim prowadzę działalność szkodliwą (chyba społecznie!).
Sprawa wraca, a pan Mateusz Machaj jest bardzo aktywnym publicystą, czuję się wręcz „wywołany do tablicy”. A że „nic nie powoduje gwałtowniejszych sporów, jak znalezienie drobnych nawet różnic pomiędzy wyznawcami tych samych poglądów” (czy jakoś tak – z pamięci przytaczam sens aforyzmu M. Dąbrowskiej) to postawię moje zarzuty, pomimo że pan Rafał Kopko wytknął już autorowi błędy rozumowania w swej odpowiedzi na artykuł.
Gdy czytam artykuły pana Mateusza Machaja (a czytam!, no może czasem pobieżnie) to się we mnie gotuje (- a słuszność przywołanego poprzednio aforyzmu poraża).
Całkowicie zgadzam się z przesłaniem i generalnymi wnioskami – rozwój i dobrobyt zapewnia jedynie liberalizm gospodarczy: swoboda myśli i działań – jednak sposób argumentowania i niektóre wnioski pośrednie budzą mój gwałtowny sprzeciw. Autor bezkompromisowo rozprawia się ze swymi adwersarzami stosując technikę nie do przyjęcia. Argumentacji nie wystarczy oprzeć na cytowaniu „słusznych autorów” i szyderczo przeciwstawiać im poglądy pozostałych. Wiem jak łatwo jest weryfikować słuszność praw w naukach przyrodniczych (trudno przeprowadzić eksperyment, ale gdy się to uda to ..!) ale skąd brać przekonanie o niewzruszonej prawdziwości twierdzeń i spostrzeżeń w naukach społecznych, w tym w ekonomii?
Stawiam zarzut daleko poważniejszy: autor bezlitośnie rozprawia się nie z poglądami adwersarzy, ale ze swoją ich interpretacją, często zawężoną czy wręcz zafałszowaną. Ostatni artykuł jest tego przykładem! Obalana teza „każdy koszt jest przerzucony na cenę i będzie na pewno pokryty przez konsumentów” nijak ma się do pierwotnego przesłania, że „wszystkie koszty muszą być pokryte przez nabywców pod groźbą bankructwa”, a więc muszą być tak kształtowane aby było to możliwe gdyż innego stanu producent długo nie wytrzyma. Należy tu zauważyć, że pan Rafał Kopko, podejmując polemikę, pozwolił na takie zafałszowanie.
Czemu więc służy uzasadnianie bądź obalanie przeinaczonej tezy?!
A jeżeli już, to prawdziwość „podstawowych praw” wymaga sprecyzowania wszystkich czynników (…wpływających na decyzje indywidualnych podmiotów operujących na rynku). Klasyczna logika wymaga przydzielenia wartości zdaniom prostym, dlatego trudno ją stosować w ekonomi – nie dopuszczalna jest prawdziwość „co najwyżej w połowie”. Tego w rozważaniach – zwykle dość uogólnionych – brakuje, ale wnioski są prawdziwe zawsze i jedynie słuszne, co jak wiemy, zwalnia od myślenia i nakazuje uwierzyć z głębokim przekonaniem. A myślenie zaczyna się od zwątpienia – szczególnie w zbyt rozbudowane teorie.
Wojciech Skrzypek
(24 maja 2004)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here