Podatki w soc-ideologii to, expressis verbis, odbieranie ludziom zarobionych pieniędzy po to aby ” sprawiedliwie” je rozdzielić dla „dobra ogółu”. To całkiem nieutopijna metoda realizacji utopijnego systemu !
Temat podatków, dominujący dzisiaj w społeczeństwie z racji swej hamującej i wyniszczającej siły w rozwoju dobrobytu , przewija się aktualnie na łamach publikatorów. Powinny one jednak nieustannie tłumaczyć zdezorientowanym ludziom, że sprawcą podatkowej gangreny w Polsce jest socjalizm, którego immanentną cechą jest chroniczny brak pieniędzy potrzebnych według ideologów tego ustroju, do „uszczęśliwiania” społeczeństwa i budowania „lepszego” świata.
W walce z rosnącym lawinowo fiskalizmem obserwujemy niepokojące i powszechne zjawisko : totalną bezradność społeczeństwa, która wynika z omotania go mackami ustaw tworzonych w ramach pustosłowia „szlachetnych idei socjalizmu”, przez niedouczonych, sejmowych wybrańców narodu, na zamówienie ekipy i szefa Ministerstwa Okradania Społeczeństwa zwanego enigmatycznie Ministerstwem Finansów. Rzeczywistość udowadnia, że jest to organ wyjątkowo odporny i zahartowany przeciw wszelkim przejawom obrony przed jego bezwzględną, rozbójniczą działalnością. Panoszy się bezkarnie, bo trudno inaczej nazwać jego działalność, głównie dzięki reliktom ochlokracji ( wg. encyklopedii PWN : rządy motłochu), będącym wciąż u władzy nad wytresowanym komuno-socjalistycznie narodem.
Czy jednak jesteśmy całkowicie bezwolni i bezradni ?
To pytanie na które musimy szukać i znaleźć odpowiedź, jeżeli nie ma dojść do reakcji sprzed 3500 lat, będącej wynikiem analogicznej vivisekcji fiskusa na doprowadzonym do ostateczności narodem…
Było to nad Nilem za XIV dynastii. W jednej z prowincji wielkiego państwa Faraonów doprowadzona do ostateczności ludność, w odruchu samoobrony, wyrżnęła poborców podatkowych rujnujących materialnie, harujących w pocie czoła podatników. W wyniku, przez 40 lat, nie zjawił się tam żaden wysłannik urzędu podatkowego. Nauka okazała się skuteczna i zaowocowała rozkwitem, nieznanym dotąd, całej prowincji.
Wniosek z powyższego daje się łatwo rozszyfrować : musi się skończyć u nas indywidualna bezkarność wszelkiej maści tabunów urzędników, mnożących się dzisiaj przez pączkowanie w zastraszających rozmiarach.
,p> W Polsce socjalistycznej AD 2003 analogie są wyraźne. Bezrozumna i chciwa działalność Ministerstwa Okradania Społeczeństwa prowadzi do totalnej i głębokiej pauperyzacji narodu. Wszakże opisana wyżej metoda „załatwienia sprawy”, w XXI wieku n.e., nawet w Polsce, państwie krańcowo restrykcyjnego, antyspołecznego prawa , jest póki co, nierealna. Choć pewnie fachowcy , towarzysze Lenin i Stalin byliby innego zdania !
Remedium jest w rękach ludzi, których zrodziła współczesna epoka informatyczna, to jest w rękach pracowników publikatorów, znanych pod nazwą dziennikarzy. To dzisiaj jedyna możliwość społeczeństwa w rugowaniu powszechnych dolegliwości. Wiele dobrego dzieje się za ich pośrednictwem. Czy wystarczająco wiele ? Życie pokazuje, że nie !
Jedną z poważniejszych przeszkód jest skupianie się wyłącznie na opisywaniu faktów z toczącej nas gangreny. Jest to jedynie pierwsza część metody eliminacji zła. Daje rezultaty. Często jednakże połowiczne i rozciągnięte w czasie. Jednym słowem, aktualny jest temat : co robić i jak działać aby skutecznie eliminować ludzi niosących powszechne zło ?
Przy zmasowanym i rozumnym wysiłku przedstawicieli IV władzy, tacy geniusze jak … ( nie będę wymieniał nazwisk. Powszechnie są znani, a ich lista jest za długa na aktualny tekst) muszą bezpowrotnie i szybko być pozbawiani możliwości działania. Nauka współczesna dopracowała się wielu socjotechnicznych metod będących pomocą w tej materii. Od czasów sumeryjskich wiadomo, że urzędnicy boją się dwóch rzeczy :
1. być wywoływanymi „do tablicy” po nazwisku,
2. być zmuszanymi do odpowiedzi, na piśmie.
Wobec powyższego, czy nie mógłby być skuteczny zabieg następujący: każda publikacja o czynie negatywnym nie powinna używać sformułowań, że winne jest ministerstwo, urząd itp, lecz zawierać imiona i nazwiska autorów danego zjawiska z końcową klauzulą: ” oczekujemy od … (tu nazwiska), odpowiedzi na pytanie(a) następujące…( tu sformułować odpowiednie), w trybie obowiązującego KPA.”
Kolejnym zabiegiem jest język. Prosty i jednoznaczny. Bez minoderii i sformułowań świadczących o nieznajomości zasad savoir vivre’u. Dla przykładu: zdrowy rozsądek i logiczne kojarzenie zjawisk, powinny zmusić do rezygnacji z używania infantylnej nazwy : Ministerstwo Finansów (MF). W świadomości ogółu i jego interpretacji dolegliwych faktów, to nic innego jak Ministerstwo Okradania Społeczeństwa (MOS). Powszechne używanie tej nazwy, jako wyraz ogólnego sprzeciwu i nieakceptowania złodziejskiej działalności tego urzędu, według wszystkich reguł psychologii społecznej, uzmysłowi nam i im do czego może prowadzić pazerność bezkarnych urzędników. Dobrym argumentem takiego języka są teksty pp. Michała Zielińskiego i Jan Winieckiego z tygodnika „Wprost”, czy abp. Józefa Życińskiego i Stefana Bratkowskiego z „Rzeczpospolitej”. Bez inwektyw i prymitywizmów wiadomo o co i o kogo chodzi.
Nie ma miejsca na domysły i niejasności – „clara nos sunt interpretanda” – to co jednoznaczne, nie pozwala na interpretacje! Innym jest „chwyt buldoga”- termin wynaleziony 30-40 lat temu przez Stefana Bratkowskiego, oznaczający w praktyce drążenie tematu do skutku to jest likwidacji złego czynu i jego skutków, czy pozbawienie urzędnika, posła możliwości bezkarnej a szkodliwej działalności.
Czy znalezienie skutecznych metod eliminacji opisanego zła jest niemożliwe ? Czy warto zmobilizować mądre głowy i dobre pióra do tego celu ?
Mam nadzieję, że temat skutecznie podejmą koryfeusze IV władzy !
Pro publico et suo bono !!!
Janusz Antoni Tyszkiewicz
(22 września 2003)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here