Kontynuujemy cykl artykułów Rajmunda Pollaka poświęcony historii Kresów pt.: „Polska nie może się godzić na zagładę Kresów”. Czytaj część 2część 3 ; część 4 ; część 5 ; część 6 ; część 7 .

*  *  *

W odróżnieniu od Polaków, którzy ratowali Żydów, Litwini tworzyli ochotnicze specjalne sekcje do prześladowania ludności żydowskiej, przygotowując listy proskrypcyjne osób przeznaczonych do eksterminacji. Poszukiwały też Żydów zbiegłych z getta, a następnie przekazywały ich Niemcom lub litewskim formacjom kolaboracyjnym, jak np. Ypatingasis būrys (Sonderkomando der Sicherheitsdienst und des SD – tzw. „strzelcy ponarscy”). Szczególną aktywność przejawiała taka sekcja w okręgu wileńskim, na czele której stał Juozas Bagdonis. W latach 1941-1944 na terenie lasu w Ponarach pod Wilnem oddziały niemieckiej SS i kolaboracyjnej policji litewskiej dokonywały masowych zbrodni ludobójstwa. Ofiary przywożono pociągami lub ciężarówkami, a następnie rozstrzeliwano i grzebano w olbrzymich dołach. Zamordowano tam wtedy ponad 60.000 Żydów, ponad 20.000 Polaków, głównie inteligencję wileńską i żołnierzy Armii Krajowej, a także wielu Romów i pewną liczbę Ormian.

Świadek tych zbrodni, pisarz Józef Mackiewicz już w 1945 opublikował tekst „Ponary-Baza”. Natomiast inny świadek tych mordów, dziennikarz Kazimierz Sakowicz, musiał czekać aż do 1998 roku na publikację wieloletnich notatek z obserwowanych zbrodni w Ponarach, bo komuniści nie byli zainteresowani ściganiem litewskich zbrodniarzy wojennych, natomiast elity okrągłostołowe postawiły sobie za cel pomijać w publicystyce wszystko co mogłoby zakłócić propagandową „jedność litewsko-warszawską”.

Warto zatem wspomnieć niektóre nazwiska pomordowanych w Ponarach przedstawicieli inteligencji wileńskiej: Wanda Rewieńska– geograf, działaczka harcerska i niepodległościowa, Stanisław Węsławski – adwokat, kompozytor, pierwszy konspiracyjny prezydent Wilna, a równocześnie prezes Polskiego Czerwonego Krzyża w Wilnie. Kazimierz Pelczar – profesor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, lekarz, pionier polskiej onkologii. Mieczysław Engiel – adwokat, poseł na Sejm Wileński, Mieczysław Gutkowski – prawnik profesor nauki skarbowości i prawa skarbowego na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, Chaim Siemiatycki – poeta żydowski, tworzący w języku jidysz, rabin i wielu, wielu innych.

Ochotniczy zaciąg Litwinów do paramilitarnych oddziałów mordujących Polaków, Żydów i Romów w Ponarach zaskoczył nawet Niemców; bo wciąż mogli wybierać największych sadystów wśród społeczeństwa litewskiego. Dla Polaków natomiast były to objawy społecznej patologii narodu katolickiego. Ruch oporu na Wileńszczyźnie rozpoczął się spontanicznie wraz z wejściem wojsk radzieckich we wrześniu 1939 r i trwał zarówno w okresie pierwszej okupacji radzieckiej jak i potem gdy weszli tutaj hitlerowcy wspierani przez Litwinów. Najpierw było to udzielanie gościny Polakom początkowo napływającym z zachodu, a następnie ze wschodu. Ukrywano i przekazywano dalej osoby zagrożone. Bardzo lojalnie wobec Armii Krajowej zachowywali się Białorusini zamieszkujący na Kresach. Słynny polski partyzant Edmund Banasikowski w swojej książce pt.: „Na zew Ziemi Wileńskiej tak opisuje ówczesną sytuację na str. 56-57: [….],, nawet w okresie, gdy na polu było wiele pracy, zawsze znaleźli się chętni, by własną furmanką i koniem przywieść np. z samego Wilna w rejon Bohdanowa materiały wybuchowe lub w rejon Smorgoń, Dziewieniszek czy Krewa transporty nowo-wyprodukowanych granatów. Zadania takie nie były łatwe. Niejeden gospodarz i to niezamożny, sprzedawał jałówkę, aby kupić dla siebie „nagan” lub „obrezankę”,- bo zawsze trzeba w garści mieć coś twardego, gdy ma się wroga pod ręką. Większość ludności wiejskiej, z którą się stykałem, uważała siebie za tutejszych. Pomimo, że mówili po białorusku, czuli się związani z polskim ruchem niepodległościowym i marzyli o klęsce okupantów, zarówno tych z Zachodu jak i ze Wschodu. Niewielki procent inteligencji białoruskiej, nastawionej wrogo do Polski, poszedł na współpracę z Niemcami, tworząc Białoruską Radę Narodową w Mińsku Litewskim.” […]

Zatem w odróżnieniu od Ukraińców – Białorusini w większości utożsamiali się z Polską!

Terror narastał. Gestapo, przy walnym udziale służb litewskich, dokonywało coraz to liczniejszych aresztowań. Przepełnione były cele więzienia na Łukiszkach, mordowano Polaków w piwnicach Gestapo przy ul. Ofiarnej. Jedyną siłą stającą w obronie Polaków była Armia Krajowa, która na Wileńszczyźnie miała wyjątkowo trudne zadania, bo obok okupanta hitlerowskiego, litewskich kolaborantów miała jeszcze przeciwko sobie partyzantkę sowiecką, która dopuszczała się bandyckich napadów i rabunków gospodarstw chłopskich oraz zbrodni na polskich partyzantach.

Złowieszczym milczeniem jest zatajona zbrodnia nad jeziorem Narocz dokonana jesienią 1943 roku przez rosyjską brygadę Fiodora Markowa na partyzantach AK z oddziału „Kmicica”- Antoniego Burzyńskiego.

ciąg dalszy nastąpi

Rajmund Pollak

3 KOMENTARZE

  1. Jak zwykle bardzo ciekawy tekst. Jednak kilka uwag: (piszmy nie politycznie poprawnie i nie w nowomowie) CYGANIE, a nie Romowie; NIEMCY, a nie hitlerowcy; nie partyzantka sowiecka, a KOMUNISTYCZNE (BOLSZEWICKIE / SOWIECKIE) DYWERSYJNE i SABOTAŻOWE ODDZIAŁY nkwd czy Smiersz. Spostrzeżenie – litewscy zbrodniarze wojenni stali się po II wejściu Rosji Sowieckiej na Litwę wielkimi komunistami dlatego komunistyczne władze polskie nie chciały ich ścigać, sądzić i ukarać. Pozdrowienia!

  2. @”Samotność”
    Dziękuję za polemiczny komentarz.
    Wiem, że można dobitniej i ostrzej opisać historyczne fakty oraz nikczemności, ale… i tak większość moich czytelników twierdzi, że piszę często zbyt ostro.
    Pani (Pana?) komentarz dodaje mi animuszu, bo jednak trzeba rzeczy nazywać po imieniu.
    Pozdrawiam
    R.P.

Comments are closed.