Mamy sytuację następującą. Rządząca od jesieni 2007 roku Platforma Obywatelska przejęła już najważniejsze urzędy w państwie. Od 6 sierpnia 2010 roku już oficjalnie prezydentem naszego kraju został Bronisław Komorowski, związany z PO niemal od początku jej istnienia. Partia rządząca otrzymała od większości Polaków duży kredyt zaufania. Ma już niemal wszystko, co mogłaby osiągnąć w tym demokratycznym państwie. Jak potoczą się dalsze losy partii Donalda Tuska i czy przyjdzie taki dzień, w którym lud powie „dość”?
W kampanii wyborczej z 2007 roku Platforma Obywatelska obiecała Polakom wiele rzeczy m.in. niższe podatki, tanie państwo, rozdzielenie MSWiA na dwa ministerstwa, stworzenie scentralizowanego i skoordynowanego systemu zwalczania najpoważniejszych zagrożeń bezpieczeństwa państwa. To tylko niektóre ważne punkty z programu PO, które powinny zostać zrealizowane. Powinny, ale jak dotąd nie zostały zrealizowane. W niektórych kwestiach obecny rząd robi coś zupełnie odwrotnego, co zakładał 3 lata temu. A mimo to partia rządząca cieszy się wysokimi notowaniami w sondażach i nic nie wskazuje na to, by miało się w tej sprawie coś zmienić.


Prawo i Sprawiedliwość wzmacnia Platformę
Niektórzy fanatyczni zwolennicy PO nie mogą doczekać się chwili, kiedy partia Jarosława Kaczyńskiego przestanie istnieć, kiedy on sam zniknie na zawsze ze sceny politycznej. W rzeczywistości byłby to najgorszy z możliwych scenariuszy dla ekipy rządowej. Platforma straciłaby swojego kozła ofiarnego, którego dziś może oskarżać np. o brak współpracy ws. reform. Poza tym PiS świetnie sprawdza się w wywoływaniu tematów zastępczych. Zamiast oskarżać partię Tuska o to, że podnosi podatki (wbrew obietnicom z 2007 roku), Prawo i Sprawiedliwość wpisuje się w niepotrzebny nikomu konflikt o krzyż. Gdyby PiS przestał istnieć, nie byłoby zapewne sprawy krzyża pod Pałacem Prezydenckim, a tym samym podwyżka podatku VAT wywarłaby na społeczeństwie większe wrażenie, co z pewnością niekorzystnie wpłynęłoby na notowania Platformy Obywatelskiej.
Niezatapialna Platforma?
Platforma Obywatelska jawnie nie dotrzymuje swoich obietnic sprzed 3 lat i co ciekawe ich wyborcy wcale się tym nie przejmują. Tych ludzi nie obchodzi to, że ich ulubiona partia polityczna coraz bardziej okrada społeczeństwo. Skoro większość Polaków świadomie lub nieświadomie zgadza się na taki układ, powstaje pytanie, czy da się na chwilę obecną w jakiś legalny sposób „zatopić” tą szkodliwą dla nas Platformę? Jak na razie partia Donalda Tuska okazuje się być niezniszczalna. Co gorsza największa partia opozycyjna zamiast bronić obywateli przed kolejnym rabunkiem, wpisuje się w konflikt o krzyż, pomagając tym samym PO zagłuszyć temat podwyżki podatków.
W takich warunkach ciężko jest obalić zły i szkodliwy dla Polaków rząd. Jarosław Kaczyński próbował już różnych możliwości, by w jakiś sposób podnieść notowania swojej partii i jak dotąd na niewiele to się zdało. Dlatego ja dla pana prezesa mam świetną propozycję – najlepiej niech zaprzestanie udzielania jakichkolwiek wywiadów dla mediów. Niech przynajmniej na jakiś czas, jeśli nie na stałe wyłączy się z życia politycznego. Może to w jakiś sposób zmobilizuje Platformę do realizacji swych obietnic. A jeśli ich to nie zmobilizuje, natychmiast powinni „zatonąć” w morzu krytyki. W ten sposób będzie można uratować Polskę od „liberalnej” PO.
Walka o media publiczne i o władzę
Niebawem media publiczne zostaną przejęte przez koalicję PO – PSL – SLD. Jak wiadomo bez dostępu do radia i telewizji nie ma co marzyć o dobrym wyniku wyborczym. Wybory parlamentarne już za rok, więc trzeba walczyć o szeroki dostęp do środków masowego przekazu. Pytanie, kto w tej nowej koalicji medialnej wyjdzie obronną ręką?
Życie pokazywało, że media publiczne najlepiej sprzyjały SLD. Kiedy prezesem Telewizji Polskiej był Jan Dworak (były członek PO), wybory w 2005 roku wygrało Prawo i Sprawiedliwość. W 2007 roku mediami publicznymi rządził PiS, a mimo to wybory wygrała Platforma Obywatelska. Rządy Piotra Farfała nad TVP także nie przyniosły żadnych korzyści dla partii prawicowych rok temu. Za to, kiedy prezesem Telewizji Polskiej w latach 1998 – 2004 był Robert Kwiatkowski, związany z SLD, przyniosło to tej partii postkomunistycznej ogromne korzyści – Aleksander Kwaśniewski został wybrany prezydentem na drugą kadencję, a rok później SLD wygrało wybory parlamentarne.
Jak widać partia Grzegorza Napieralskiego ma dobre doświadczenia, jeśli chodzi o propagandę. Nie ma co się temu dziwić. W końcu postkomuniści mają duże doświadczenie, jeśli chodzi o manipulowanie ludem. Od roku rządzą mediami publicznymi na spółkę z PiS – em. Teraz z pewnością będą chcieli zwiększyć swoje wpływy w Telewizji Polskiej i Polskim Radiu. I kto wie, czy nie będzie to dla nich odskocznią do przejęcia władzy w całym państwie.
Gdyby tak przyjrzeć się bliżej III Rzeczpospolitej, to można dojść do wniosku, że raz rządziła ekipa z rodowodem „Solidarnościowym”, a raz postkomuniści. SLD już piąty rok nie jest obecny na najwyższych szczeblach władzy. Jeśli umowa z okrągłego stołu nadal obowiązuje, a nic nie wskazuje na to, że zaszły jakieś zmiany, to w oczywisty sposób Lewica musi zacząć odgrywać jakąś większą rolę na polskiej scenie politycznej. Ten dobry wynik Grzegorza Napieralskiego w wyborach prezydenckich (13,68%) może świadczyć o tym, że Sojusz Lewicy Demokratycznej wraca do gry.
Prawica jak zawsze słaba
Podczas gdy PO, PiS, SLD i PSL szykują się na wybory samorządowe i parlamentarne, na polskiej prawicy wciąż panuje jedno wielkie zamieszanie. Stronnictwo zwolenników wolnego rynku podzielone jest na 3 obozy: istnieją dwie Unie Polityki Realnej oraz Wolność i Praworządność. Co prawda Janusz Korwin – Mikke w wyborach prezydenckich znalazł się na czwartym miejscu z poparciem 2,48%, ale jeśli chaos w UPR – ze będzie się pogłębiał, to ten dobry wynik może zostać zmarnowany.
Prezes WiP twierdzi, że idea konserwatywno – liberalna zwycięży wtedy, gdy dojdzie do poważnego kryzysu gospodarczego. Marzy on o zbrojnym przejęciu władzy. Kto wie, czy nie jest to rzeczywiście jedyna alternatywa. Problem polega na tym, że nawet zbrojne przejęcie władzy wymaga zjednoczenia wszystkich środowisk przeciwko temu ustrojowi, by nie doszło do powtórki chociażby z Powstania styczniowego.
Mateusz Teska

6 KOMENTARZE

  1. Drogi redaktorze. Dopóki naród jest syty dobrze postrzegać będzie rządzących byle nie popełnił poważnych błędów wizerunkowych i media tu niewiele zmienią. Patrz przykład z przegranych wyborów parlamentarnych PiS gdzie gdyby nie dwie bardzo poważne wpadki wizerunkowe (Sawicka i pojedynek Tusk – Kaczyński) nikt by PiS zwycięstwa nie odebrał, pomimo medialnej nawały.
    Kiedy naród poczuje zagrożenie wtedy zacznie sie racjonalne myślenie. Cokolwiek by PiS teraz nie uczynił nic mu to nie da. Naród jest syty, ciągle ma zapasy z okresu dobrej koniunktury a i teraz nie jest jeszcze żle.

  2. Poćka – histeria z Sawicką to typowa manipulacja widzami. Gdyby to była pani z PiS, od razu zostałaby oczerniona, że przecież KRADŁA. Ale że pani była z Platformy i w dodatku świetnie sprawdziła się jako „wyrobniczka” dla mafii kręcącej finansami w Polsce, zrobiono z niej żałosną „męczenniczkę”. Inna sprawa, że wpadła na typowym dla PO/SLD przekręcie i partie te bardziej broniły swojego sposobu na zdobywanie lewej kasy, niż samej Sawickiej. Myśl, co piszesz

  3. PS. Podałem tylko dowód, że media odgrywają gigantyczną rolę, jeśli wyborcy są nawet „syci” (czy raczej „pijani”, bo na jedzenie nie starcza). Poza tym brednią jest, że w czasie rządów PiS miało ono dostęp do mediów – tam siedzi „ponadpartyjna” szajka, która siedzi niezależnie od rządzącej partii.

  4. „Gdyby PiS przestał istnieć, nie byłoby zapewne sprawy krzyża pod Pałacem Prezydenckim, a tym samym podwyżka podatku VAT wywarłaby na społeczeństwie większe wrażenie, co z pewnością niekorzystnie wpłynęłoby na notowania Platformy Obywatelskiej.”
    Cóż za naiwność. Gdyby nie było jednego tematu zastępczego znalazłby się inny. Już „przyjaciele w mediach” by się postarali. Autor chyba nieświadomie wpisuje się w atmosferę nagonki na Pis. „Gdyby nie ten Pis notowania Platformy by spadły.” Absurdalne.
    Jeżeli Pis zostanie zmieciony kolejną grupą społeczną poddaną stygmatyzacji w mediach będą zapewne 'mohery’ od ojca Rydzyka. Także pożywki dla tej władzy nie zabraknie. „Budowanie niezgody” (tfu ,co za okropna nowomowa) i zrzucanie wszystkich problemów na Kaczyńskiego i Pis to ulubiona (i skuteczna) forma PR-u Platformy ,z której w żadnym wypadku nie zrezygnują.

  5. Marek ma chyba rację… Kolejny temat zastępczy to „Palikot zakłada stowarzyszenie”. W normalnym kraju wyczyny jakiegoś filuta by nikogo nie interesowały, ale u nas z tematów zastępczych robi się temat nr 1. Krzyż PO rozgrywa jak może, niemniej to sprawa ważna. A Palikot? Przecież to oczywiste, że chodzi o zamieszanie, o pokazanie jaka PO jest pluralistyczna. A lada moment pewnie zacznie się zmieniać po myśli filuta i jego zauszników i odtrąbione pewnie zostanie, że PO słucha głosu ludu, a filut ogłosi, że w PO nareszcie dobrze się czuje, że wreszcie to partia „nowoczesna”, która chce „nowoczesnej” Polski, czyli Polski na modłę filutów. A dlaczego filut nic nie mówi o krzyżu (w każdym razie ja nie słyszałem)? Bo role są podzielone. Jedni robią to, inni co innego… PO potrafi wydawać budżetową dotację…

  6. Warto zajrzeć do niezależnych rzetelnych źródeł przed podjęciem decyzji wyborczej. Oto, co udało mi się znaleźć na necie:
    markd.pl/afery-po – lista około 350 afer ze szczegółami,
    aferyprawa.eu – o aferach w polskim sądownictwie i beprawiu,
    gregory33.bloog.pl – nie widziałem lepiej napisanego bloga na temat naszego kraju.

Comments are closed.