Najwyższy czas! Na co? Na to, aby przełamać wreszcie monopol Telekomunikacji Polskiej S.A. na usługi umożliwiające korzystanie z internetu. Dotychczas TP S.A., którą w sieci internauci potocznie nazywają Telekompromitacją S.A., miała niepodważalną i dominującą pozycję w tym sektorze. Istnieje jednak wielka szansa, aby naprawdę upowszechnić dostęp w Polsce do internetu, przyczyniając się jednocześnie do zachwiania pozycji monopolisty.
I nie będzie to zasługą ani prezydenta, który w czasie kampanii w 2000 roku obiecywał ów dostęp, ani rządu, czy też jakiegoś specjalnego programu opracowanego przez tęgie głowy z różnych ministerstw oraz komitetów doradczych złożonych z fachowców i niezależnych ekspertów. Wszystko to jest możliwe dzięki potędze niewidzialnej ręki rynku.
TP S.A. od zawsze utrudnia innym firmom wejście na rynek i uczciwą walkę o klienta. Tak jest zarówno jeśli chodzi o połączenia telefoniczne, jak i usługi świadczące dostęp do internetu. Najlepszym dowodem na to jest konflikt, który trwa już niemal rok, a toczy się między monopolistą i NOM-em, który oferuje tańsze połączenia międzymiastowe.
Taniego dostępu do internetu przez kabel telefoniczny również broni jak niepodległości. Boi się konkurencji i nie dopuszcza nikogo, kto mógłby zachwiać pozycją telekomunikacyjnego giganta. Jak mówi jednak powiedzenie – potrzeba chwili jest matką wynalazków. Tak jest również i w tym przypadku. Łącza telefoniczne, które są pod okupacją Telekomunikacji spowodowały, że coraz więcej firm oferuje dostęp do internetu przez telewizję kablową lub w jeszcze łatwiejszy sposób – mianowicie przez zwykłe gniazdko elektryczne.
Co z pewnością jest budujące to fakt, że w tej branży rośnie konkurencja! Efekt? Ceny abonamentu i podłączeń idą w dół, a oferty firm są coraz bogatsze i ciągle urozmaicane. Niektóre z nich oferują już np. miejsce na własną stronę internetową i skrzynkę na pocztę elektroniczną w cenie abonamentu. Ceny miesięcznego abonamentu w stolicy wahają się od 90 do 120 zł i mają wyraźną tendencję zniżkową.
Pozornie wydawać się może, że oferta za blisko 100zł jest droższa niż ta z TP S.A., ale przyglądając się temu dokładniej stwierdzimy, że w rzeczywistości jest odwrotnie. Operatorzy kablowi nie ograniczają czasu dostępu do sieci do 30 godzin miesięcznie tak jak ma to miejsce w przypadku wykupienia abonamentu w Telekomunikacji. Co więcej, szybkość pobierania danych w niektórych firmach jest o wiele szybsza niż przez modem.
Ponadto korzyści z „kablowego dostępu do sieci” to również wolny w trakcie surfowania telefon stacjonarny, a także nieograniczony czas na wędrówki po wszystkich zakamarkach tego rodzaju medium. Wydaje mi się, że istotne znaczenie ma w tym przypadku również fakt, że decydując się na taką formę korzystania z internetu, przyczyniamy się pośrednio do zachwiania się pozycji telekomunikacyjnego molocha.
Na tym przykładzie ograniczającym wolność gospodarczą widać ponadto, że niewidzialna ręka rynku, jeśli pozostawi jej się choć niewielką swobodę, potrafi również i tu pokazać swą potęgę, tzn. wykorzystać inne możliwe technologie, aby zaspokoić popyt na usługi, które z powodu wysokiej ceny są w obecnej chwili tylko dla nielicznych. A gdyby nawet innej możliwości na świadczenie usług by nie było, to rynek zapewne spowodowałby, że ktoś wymyśliłby sposób na to, aby zaspokoić pragnienia konsumentów przyczyniając się jednocześnie do rozwoju techniki. Nawet wbrew państwu i tworzonym przez nie monopolom.
Paweł Toboła-Pertkiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here