Wstępny raport z obywatelskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej

4
Foto. internet (wikipedia)

Kilka dni temu rosyjska prokuratura wystąpiła do polskich organów śledczych o udostępnienie nagrania „ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich” – która miała mieć miejsce na krótko przed katastrofą TU-154 nad Smoleńskiem, 10 kwietnia 2010 roku. Ponieważ sprawa katastrofy smoleńskiej wchodzi niejako w kolejną fazę politycznych rozgrywek, przypominamy poświęcony jej artykuł, który pierwotnie opublikowany został na naszym portalu 22 września 2010 roku. Autor w podsumowaniu swojej analizy wysuwa pewne postulaty, z których część zrealizowana została przez polskich śledczych dopiero w 2020 roku – wniosek o wydanie przez Rosję kontrolerów lotu ze Smoleńska. Może znów warto wrócić do tematu? Tym bardziej, że „podkomisja smoleńska” posła Antoniego Macierewicza wciąż działa… 

* * *

Wstępny raport z obywatelskiego śledztwa

W związku z ujawnionymi wynikami testów na symulatorach lotu oraz innymi dowodami i poszlakami można już wysunąć poważne oskarżenia wobec strony rosyjskiej za zaniedbania i zaniechania, oraz nieprawidłowości w wieży kontroli lotów, które przyczyniły się do katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem w dniu 10.04.2010 roku.

Dowody i poszlaki:
1. Przeprowadzone próby na symulatorze lotów wykazały, że w warunkach panujących w Smoleńsku i pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku było możliwe bezpieczne lądowanie polskiego samolotu z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej na pokładzie.
2. Instruktorzy prowadzący symulację udowodnili, że byłoby nawet możliwe to lądowanie w dużo gorszych warunkach pogodowych.

3. Symulacje prowadzono w okolicznościach teoretycznie trudniejszych aniżeli mieli polscy piloci, gdyż instruktorzy prowadzący hipotetyczne lądowanie nie byli naprowadzani na pas lotniska przez kontrolerów lotu znajdujących się na lądzie.

4. Analiza pierwszej wersji odczytu z czarnych skrzynek wskazuje na niedostateczne informowanie polskich pilotów przez rosyjskich kontrolerów lotu i błędne naprowadzanie na pas lotniska gdyż:

a) lotnisko nie zostało zamknięte, co wyklucza rosyjskie twierdzenia o warunkach uniemożliwiających lądowanie, bo przepisy międzynarodowe wymagają wydania zakazu lądowania w przypadku złych warunków atmosferycznych . Zatem albo kontrolerzy i kierujący nimi pułkownik K. z jednostki bojowej, świadomie chcieli doprowadzić do katastrofy, albo zaniedbali swoje obowiązki z innych powodów (np. spożywania alkoholu wraz z pułkownikiem K.).Strona rosyjska nie ujawniła dotąd czy w dniu 10.04.2010r zaraz po katastrofie, przeprowadzano badanie poziomu alkoholu we krwi kontrolerów lotu i pułkownika K.
b) komunikaty kontrolerów tuż przed katastrofą( pierwsza wersja zapisu czarnych skrzynek- wg.”FAKT” 2-3 czerwca 2010r.) były następujące:
– PLF 1-0-1, wysokość 500m ?
– zrozumiałem
– 500metrów, na wojskowym lotnisku lądowanie wykonywaliście?
– Reflektory z lewej z prawej na początek pasa
– 1-0-1 wykonujcie trzeci, radialna 19
– Polski 101, i od 100 metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg
– 8 na kursie i na ścieżce,
– Pas wolny
– 4 na kursie i na ścieżce
– 3 na kursie i na ścieżce
– reflektory włączcie
– 2 na kursie i na ścieżce
– Horyzont 101 (na 11 sekund przed uderzeniem w drzewo)
– kontrola wysokości, horyzont( na 5 sekund przed zderzeniem z drzewem)
– odejdźcie na drugi krąg !(już po zderzeniu z drzewem !!!)
Dodać do tego należy jeszcze jeden z pierwszych komunikatów kontrolerów lotu, który informował o widoczności 400 metrów.( dosł. Na Korsarzu mgła, widzialność 400metrow. 4+0+0 meters
Zatem kontrolerzy lotu nie podawali polskim pilotom komunikatu o widzialności ograniczonej do 200m.

5. Obsługa polskiego samolotu, który lądował wcześniej, podała naszym pilotom informacje, które zostały zatajone przez rosyjskich kontrolerów (odczyt czarnych skrzynek za G.W.):
– dowódca: Spytaj Artura czy grube są te chmury.
– drugi pilot: Artur jesteś tam jeszcze?
Wtedy pojawia się nieznany głos z jakiegoś innego samolotu w języku rosyjskim:
– zakończyłem zrzut, zniżanie na wschód.
Potem pojawia się zagadkowy komunikat:
– Pozwolili
Dopiero następnie pojawia się komunikat
– Jestem Remek
– II pilot : A, Remuś, spytaj Artura,czy… A może ty wiesz, czy grube te chmury są?
– 044: Około 400-500 metrów.
– II pilot: ale to grubość?
Wtedy pojawia się komunikat niezidentyfikowanej osoby:
– widać
Dopiero po tym komunikacie pada pytanie:
– 044: Jesteś tam?
– II pilot: ale grubość tych chmur 400-500 metrów?
– 044: Z tego co pamiętamy na 500metrach jeszcze byliśmy nad chmurami
– II pilot: A…na 500m nad chmurami. Dobra, dobra dzięki.
– 44: A … Jeszcze jedno… APM-y są oddalone od progu pasa jakieś 200 metrów.
– II pilot: APM-y rozstawili od progu pasa 200 metrów.
– I pilot: spytaj czy Rosjanie już przylecieli?
– II pilot: A Rosjanie już przylecieli?
– 044: IŁ dwa razy odchodzili i chyba gdzieś odlecieli.

6. Z porównania powyższych informacji z podawanymi przez rosyjskich kontrolerów lotu jednoznacznie wynika, że Rosjanie ukryli przed polskimi pilotami przyczyny rezygnacji z lądowania rosyjskiego IŁ, oraz nie informowali o pogarszających się rzekomo warunkach atmosferycznych w trakcie podchodzenia do lądowania polskiego Tu 154. Polscy piloci mieli więcej informacji z ziemi od kolegów, aniżeli od wieży kontroli lotów. Najgorsze jest jednak to, że rosyjscy kontrolerzy utwierdzali polskich pilotów, że lądują prawidłowo i dopiero, gdy było już za późno wysłali komunikat : odejdźcie na drugi krąg.

7. Z czarnych skrzynek jasno wynika, że radar na lotnisku Siewiernyj nie działał prawidłowo:
– kontroler :PLF101, tu Korsarz.
– I pilot: Odpowiadamy.
– kontroler: Zajęliście 500metrów
– I pilot: Na razie nie, 1000, schodzimy
Potem pojawia się w nagraniu nieokreślony rozmówca, który stwierdza:
– 200 metrów
Dopiero po tym komunikacie odzywa się ponownie wieża lotniska:
– kontroler : PLF 1-0-1, wysokość 500 ?
– I pilot: podchodzimy do 500 metrów.
– kontroler: zrozumiałem.
– kontroler: 500m na wojskowym lotnisku lądowanie wykonywaliście?
– I pilot tak oczywiście
– kontroler: reflektory z prawej i lewej na początek pasa
Zatem z powyższego dialogu nie wynika, aby w ostatniej fazie lotu kontrolerzy rosyjscy ostrzegali przed pogarszającą się widocznością, natomiast bez żadnych wątpliwości wynika, że wieża kontroli lotu albo nie wiedziała na jakiej aktualnie wysokości znajduje się polski samolot, co mogło wynikać z wadliwego radaru na lotnisku,( albo woli celowego wprowadzania w błąd polskich pilotów co do wysokości na jakiej się faktycznie znajdują ) . Kontrolerzy nie poinformowali o kłopotach rosyjskiego IŁ-a ani dokładnie o aktualnej widoczności na lotnisku.

8. Nawet przyjmując hipotezę, że widoczność była ograniczona do 200m, to piloci mieliby szansę dostrzeżenia wierzchołków drzew, jednak kontrolerzy upewniali ich do ostatniej niemal chwili, że lądują prawidłowym torem:
10.40.37,1:10.38,1 (czasu moskiewskiego) Nawigator: 150 (wysokość)
10.40:38,7 – kontroler: 2 na kursie i na ścieżce.
Zatem na ok. 25 sekund przed katastrofą, rosyjski kontroler podał informację, że samolot prezydencki znajduje się 2km od progu pasa lotniska, co nie było prawdą, bo samolot znajdował się znacząco dalej.

9. Pracownicy wieży kontroli lotów w Smoleńsku nie zrobili nic, aby ratować polski samolot przed katastrofą, bo zbyt późno nadali ostrzeżenie: horyzont.
10.40:50,o (czasu moskiewskiego) polski nawigator zameldował : 80. (metrów wysokości)
10.40:50, 5-10.40:51, 2 drugi pilot: odchodzimy.
Dopiero na 12 sekund przed katastrofą rosyjski kontroler nadawał: Horyzont 101
Takie ostrzeżenie wydane już po decyzji II pilota o rezygnacji z lądowania ( odchodzimy) było tylko po to aby stworzyć alibi dla wieży kontrolnej lotniska Siewiernyj w Smoleńsku, bo już było wtedy na ratunek za późno.

10. Pierwsza wersja odczytów z czarnych skrzynek została przez Rosjan zafałszowana o 16 sekund, a zatem fakt, że brakuje odczytu głosu pierwszego pilota polskiego samolotu w ostatniej fazie lotu może świadczyć o manipulacji rosyjskich członków Komisji MAK.

11. Rozpowszechniane również przez TVP1 i TVN, rosyjskie tezy o przebiegu tragedii w dniu 10.04.2010 roku przedstawiane jako: najpierw urwanie skrzydła samolotu z powodu zderzenia z wierzchołkiem drzewa, które w konsekwencji doprowadziło do utraty sterowności, odwrócenia się do góry nogami całego Tupolewa 154 i w końcu uderzeniem kadłuba o ziemię, co miało doprowadzić do gigantycznych zniszczeń i śmierci wszystkich 96 pasażerów.
Przedstawiano nawet filmy z symulowanym lądowaniem, ukazujące jak polski samolot, zbliżając się do lotniska zahaczył o drzewo, złamał skrzydło, a następnie wykonał obrót wokół osi kadłuba i runął , powodując wybuch po zetknięciu kadłuba z poszyciem lasu.
Cała ta putinowska wersja być może przemawia do wyobraźni laików i wielu polityków, ale jest całkowicie sprzeczna z prawami dynamiki.
Zacznę od sprawy małego prawdopodobieństwa urwania skrzydła pod wpływem zetknięcia się z wierzchołkiem brzozy o średnicy 30 cm.
Czasami rąbię drzewo brzozowe, już wysuszone, a zatem twardsze od rosnącego w lesie. Gdy położyłem na pniu kawałek brzozy o średnicy 10cm i uderzyłem siekierą o ciężarze 2,5 kG z prędkością ok. 30km/h, to rozwaliłem na dwie części nie tylko ten kawałek brzozy, ale równocześnie rozłupałem na dwie połówki 30 centymetrowy pieniek dębowy, na którym to jasne drewno wcześniej położyłem.
I właśnie wtedy pomyślałem sobie, że przy uderzeniu siłą wielu tysięcy kilogramów (Tu 154 miał ciężar ponad 50 ton) o miękki wierzchołek brzozy, tak potężny samolot nie mógł urwać skrzydła, lecz co najwyżej zadrżał.
Wyobraźnia jednak bywa zawodna, więc wykonałem szkic rozkładu głównych sił, jakie zadziałały na Tu 154 w momencie zderzenia skrzydła z drzewem, czyli: zginania, ścinania i skręcania.
Siła zginania nie mogła urwać skrzydła, gdyż samolot ma taką konstrukcję, że skrzydła są odporne na wyginanie w różnych kierunkach pod wpływem wiatrów, burz, a przede wszystkich przeciążeń, jakie mają miejsce w trakcie startów i lądowań. Złamać coś można łatwo wtedy, gdy jest sztywne, a zarówno skrzydło samolotu jest elastyczne w określonej amplitudzie, jak i drzewo było elastyczne, zatem jeśli doszło do złamania wierzchołka brzozy, to nie mogło dojść do równoczesnego urwania skrzydła, które tę brzozę skróciło.
Siła skręcania też nie mogła spowodować urwania skrzydła, gdyż samolot znajdował się w powietrzu i siła skręcania zmieniła kierunek jego ruchu jako reakcję na zderzenie z drzewem.
Siła ścinania też nie mogła złamać skrzydła, bo nastąpiła sytuacja odwrotna (na zasadzie prawa akcji i reakcji) i to drzewo zostało ścięte, a nie skrzydło.
Pozostaje jeszcze sprawa wypadkowej wymienionych powyżej sił, jednak porównując wytrzymałość materiałów, z jakich wykonany jest samolot z wytrzymałością brzozy, można bez żadnego błędu stwierdzić, że jeżeli samolot nie posiadał wad materiałowych lub wad ukrytych, to jest dalece mało prawdopodobne, aby 30 centymetrowej średnicy wierzchołek brzozy mógł spowodować urwanie skrzydła tego akurat samolotu.
Zatem rosyjska wersja urwania skrzydła została stworzona przez polityka, a nie przez gruntownie przeprowadzone badania wraku samolotu.
Jeszcze bardziej nieprawdopodobna jest teza dotycząca przyczyn odwrócenia się o 180 stopni kadłuba polskiego samolotu.
Z pierwszej wersji zapisu czarnych skrzynek wynika, że najpierw drugi pilot wydał komendę : „odchodzimy”, a dopiero kilka sekund później nastąpiło zderzenie z drzewem. Poza tym zanim doszło do zderzenia z drzewem nawigator podał wysokość: 20m.
Samolot nie mógł zatem przekoziołkować do przodu, gdyż długość Tu 154 wynosi 47,9 m, czyli zanim zdążyłby odwrócić się do góry nogami, to wbiłby się pionowo w błotniste podłoże lasu.
Rozpiętość skrzydeł Tu 154 wynosi 37,55m, zatem samolot nie mógł również obrócić się wokół własnej osi o 180 stopni, gdyż w najgorszym razie, po ewentualnym urwaniu skrzydła, zaryłby bokiem o runo leśne.
Wróćmy jeszcze do zasad dynamiki. Otóż na wysokości 20 m nad ziemią, o kierunku ruchu samolotu decydował jego pęd ( pęd jest iloczynem masy ciała i jego prędkości ), który był wręcz olbrzymi. Pęd można przedstawić w postaci wektora, a zatem jeśli samolot nawet był ukośnie nachylony, to jednak nie znajdował się w ruchu obrotowym wokół własnej osi.
Aby zmienić kierunek tego olbrzymiego wektora pędu i wprawić samolot w ruch obrotowy wokół osi kadłuba, potrzebna by była gigantyczna siła skierowana od dołu do góry ! Taką siłą nie dysponowała stojąca brzoza, gdyż musiałaby w momencie zetknięcia się ze skrzydłem Tupolewa podskoczyć do góry z odpowiednią prędkością, aby przekształcić samolot w wirujący kadłub.
Nie będę teraz tworzył hipotez jakim cudem kadłub samolotu odwrócił się o 180 stopni, ale zakończę stwierdzeniem, że praw fizyki nie da się oszukać, a przedstawiony przez Rosjan przebieg wydarzeń jest sprzeczny z zasadami dynamiki, a zatem niezgodny z prawami fizyki.

12. Tatiana Anodina, szefowa MAK ujawniła w Moskwie informacje, które kompromitują całe rosyjskie śledztwo. Stwierdzenie, że lotnisko w Smoleńsku było dopuszczone przez MAK do przyjmowania samolotów Tu-154 i zapewnienia szefowej MAK, że lotnisko było w dniu 10.04.2010r wystarczająco przygotowane, podważa jakiekolwiek uprawnienia pani Anodiny i jej rosyjskich podwładnych do jakiegokolwiek udziału w jakiejkolwiek komisji do zbadania przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu. Wszyscy członkowie MAK, którzy byli odpowiedzialni za dopuszczenie lotniska w Smoleńsku do lądowań samolotów Tu-154 powinni zaraz po takiej tragedii zostać zamknięci w areszcie i to w osobnych celach, aby nie mieli możliwości uzgadniania linii obrony.
Tymczasem osoby, które mogą teoretycznie ponosić współodpowiedzialność za tę katastrofę lotniczą, jako pierwsze miały dostęp do czarnych skrzynek. Tatiana Anodina oficjalnie zakomunikowała, że nie ma zamiaru oddać Polsce czarnych skrzynek, a jedynie …stenogramy z rozmów…, a zatem kopie z kopii, czyli to co Rosjanie łaskawie zechcą ujawnić. Warto zdać sobie sprawę z faktu, że wiarygodność czarnych skrzynek maleje z upływem czasu, bo tylko w momencie otwarcia czarnej skrzynki jej zawartość ma wartość autentyczną, a Rosjanie już przecież przyznali się do faktu, że…..”wyciszali niepotrzebne szumy i dźwięki, które „zakłócały wyrazistość rozmów”…
Co jeszcze robili Rosjanie z zapisami czarnych skrzynek? Tego szefowa MAK nie chciała ujawnić. Dobre laboratorium kryminalistyczne jest w stanie wykryć, w których miejscach rejestratorów z czarnych skrzynek były dokonane manipulacje lub zatarcia, dlatego rosyjski MAK nie chce oddać oryginalnych zawartości czarnych skrzynek, lecz tylko stenogramy i kopie nagrań.

13. 10 kwietnia 2010r. znajdował się w wieży kontroli lotów lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, rosyjski pułkownik K. , zastępca dowódcy Jednostki Wojskowej w Twerze. Niestety nie wiadomo, co K. robił w wieży kontroli lotów w czasie katastrofy 10.04.2010r.
Moim zdaniem jeśli doniesienia medialne są prawdziwe, to stanowią podstawy ku temu, aby zastępcę dowódcy jednostki wojskowej w Twerze potraktować jako podejrzanego o współudział w spowodowaniu katastrofy samolotu Rzeczypospolitej Polski w dniu 10.04.2010 r., w wyniku której zginął Prezydent R.P. oraz 95 pozostałych uczestników tragicznego lotu. Dlatego Prokuratura Wojskowa R.P. ma podstawy, aby wydać międzynarodowy list gończy i żądać przekazania do dyspozycji organów ścigania R.P. pułkownika K., gdyż :
A. Obecność wysokiej rangi oficera jednostki bojowej Rosji w wieży kontroli lotów na smoleńskim lotnisku w czasie podejścia do lądowania polskiego samolotu z Prezydentem RP na pokładzie stanowi wystarczającą poszlakę do wysnucia podejrzeń, że pułkownik K. mógł kierować operacją służb specjalnych Rosji celowego doprowadzenia do katastrofy lotniczej w dniu 10.04.2010r.
B. Ucieczka z wieży kontroli lotów pułkownika K. natychmiast po rozbiciu się polskiego samolotu stanowi już nie poszlakę, lecz dowód , że ma on coś na sumieniu, bo gdyby przebywał tam legalnie i niczego złego nie zrobił, to nie miałby powodów do ucieczki.
C. Ważna jest konfrontacja twarzy tego pułkownika ze świadkiem, który (jak doniosły niektóre media) stwierdził, że… “tajemniczy jegomość, który w pośpiechu opuścił wieżę kontroli lotów twierdził ponoć, że samolot szczęśliwie wylądował”.
D. Z uwagi na fakt, że władze rosyjskie w dniu 10.04.2010 roku podały sfałszowany o kilkanaście minut czas katastrofy, zachodzi poważne podejrzenie, że to opóźnienie podania do publicznej wiadomości momentu zaistnienia tragedii było potrzebne Rosji aby wycofać z okolic tragedii wojskowych, wyszkolonych w zakresie dywersji w czasie pokoju.

14. Odmowa wydania Polsce czarnych skrzynek, a następnie przekazanie Prokuraturze pierwszej wersji nagrań, skróconych o kilkanaście sekund, stanowi następną poszlakę do podejrzeń, że to nie był nieszczęśliwy wypadek, lecz misternie wykonana operacja dywersyjna wojskowych z Federacji Rosyjskiej.

15. Początkowa odmowa Rosji wpuszczenia na teren katastrofy polskich archeologów, przy równoczesnej penetracji ciał ofiar, laptopów, telefonów komórkowych i szczątków samolotu przez rosyjskie służby specjalne, oraz prymitywne kradzieże dokonane przez żołnierzy rosyjskich stanowią dowody, do czego są zdolni dowódcy jednostek bojowych i specjalnych Federacji Rosyjskiej oraz ich podwładni.

16. Zwlekanie z wydaniem Polsce szczątków samolotu i świadome wystawienie tych szczątków na skutki działań atmosferycznych stanowi dowód złej woli strony rosyjskiej w sprawie doprowadzenia do wykrycia prawdziwych przyczyn katastrofy.
Wnioski z dotychczasowego, obywatelskiego śledztwa:
Za katastrofę samolotu w dniu 10.04.2010 i śmierć Prezydenta RP oraz 95 znamienitych obywateli Rzeczypospolitej nie ponoszą odpowiedzialności polscy piloci, lecz strona rosyjska.
Z uwagi na przedstawione dowody i poszlaki konieczne jest wydanie międzynarodowych listów gończych z wnioskami o ekstradycję do Polski następujących podejrzanych:
I. Władimir Putin podejrzany o niedopełnienie obowiązków zapewnienia bezpieczeństwa na terenie Federacji Rosyjskiej w dniu 10.04.2010 delegacji polskiej z Prezydentem RP na czele.
II. Tatiana Anodina szef MAK podejrzana o niedopełnienie obowiązków zabezpieczenia odpowiedniego wyposażenia na lotnisku i dopuszczenie lotniska Siewiernyj pod Smoleńskiem do przyjmowania rządowych samolotów innych krajów, oraz podejrzana o matactwa w trakcie śledztwa na temat katastrofy smoleńskiej.
III. Pułkownik K., który przebywał w wieży kontrolnej lotniska w momencie katastrofy, podejrzany o kierowanie celowym doprowadzeniem do katastrofy polskiego samolotu .
IV. Obaj rosyjscy kontrolerzy lotów, podejrzani o niedopełnienie obowiązków.
V. Dowódca służb specjalnych Federacji Rosyjskiej, który dopuścił do okradania zwłok poległych Polaków i dokonywania kradzieży informacji zawartych w pamięci komputerów i telefonów komórkowych poległych w dniu 10.04.2010 Polek i Polaków.
VI. Wysokiej rangi Przedstawiciel Służb Specjalnych Federacji Rosyjskiej, który zabronił dokonania przez Biuro Ochrony Rządu R.P. kontroli zabezpieczenia lotniska wojskowego, na którym miał lądować samolot z Prezydentem R.P. na pokładzie.
VII. Wszyscy żołnierze rosyjscy, którzy brali udział w okradaniu ciał poległych 10.04.2010 roku Polek i Polaków.

Dopiero po ekstradycji w/w podejrzanych do Polski i przesłuchaniu ich przez polskich prokuratorów będzie możliwe określenie wszystkich prawdziwych przyczyn Katynia 2010 roku.

Rajmund Pollak

4 KOMENTARZE

  1. Czyli, co? Wypowiadamy Rosji wojnę? No bo jeżeli doprowadziły służby rosyjskie do katastrofy, to był to zamach! Tylko jaki interes miała Rosja w zabiciu tych polskich wadcuf? Zemsta? Za co? Pozbawienie decyzyjnych osób w państwie? Co jeszcze? To się kupy nie bardzo trzyma. Chyba, że była to wspólna robota szkopów, kacapów, jeszcze kogoś i wrogów, którejś osoby z Polski. A może celem NIE był prezydent, a ktoś że świty prezydenckiej, ktoś ze służb, albo wojska, albo zamieszany w jakieś machinacje gospodarczo – polityczne? Kto i jak, i komu się naraził? To są podstawowe pytania dobrych gliniarzy i śledczych. Czy padły? Kto je zadał? Czy są odpowiedzi? O takie wątpliwości ciekawskiego laika.

    • Przypominam, że tekst powstał we IX 2010 roku. Wtedy jeszcze Autor nie miał wielu danych. Sam jestem ciekaw czy dziś dodał by coś do swojego raportu, albo ujął

  2. Przepraszam, ale ten wstępny raport nie jest wart funta kłaków.
    Jak można coś wyrokować w sprawie wydarzeń z 10.04.2010 roku, ignorując zeznania świadków takich jak kontroler lotów P.Plusnin, piloci z Jak-40 nr 044, relacje płk. E.Klicha, polskiego akredytowanego przy Komisji MAK złożone na posiedzeniu komisji sejmowych, danych podanych przez E.Klicha, zawartych w książce pt. „Moja czarna skrzynka”, pisma ministra ON B.Klicha do Sejmu, w którym podaje godzinę startu TU154M nr 101 jako 7:21 a nie 7:27 jak podał MAK w swym Raporcie.
    Ten czas startu z Okęcią był powodem wcześniejszego pojawienia się TU154M nr 101 na punkcie ASKIL i w konsekwencji wcześniejszego nawiązania połączenia radiowego z kontrolerem P.Plusninem.
    MAK w Raporcie podał ten czas jako 10:23:30 c.m.(8:23:30 c.p.) a kontroler P.Plusnin zeznał, ze :

    (…)
    Około godziny 10:15 samolot Tu-154 nawiązał kontakt ze mną. Poinformowałem go, że w Smoleńsku nie ma pogody, to znaczy, że nie ma warunków do przyjęcia samolotu, przekazując warunki pogodowe – mgła, widoczność 400 metrów.
    (…)

    Te ww dane w całkiem innym świetle stawiają wydarzenia z dnia 10.04.2010 roku.

    Skoro samolot wcześniej wystartował z Okęcia i wcześniej pojawił się na granicy białorusko rosyjskiej, to godzina rzekomej katastrofy o 10:41 c.m.(8:41 c.p.) jest fałszywką.
    Dodatkowo dane przekazane przez płk. E.Klicha w piśmie z 15.04.2010 roku(pismo jest załączone do książki „Moja czarna skrzynka”).
    W piśmie E.Klich podał następującą informację :

    (…)
    Po odlocie samolotu ił-76 z KL nawiązała łączność załoga jakiegoś samolotu, który chciał lądować na lotnisku w Smoleńsku i KL nie wydał zgody na lądowanie.
    (…)

    Pismo to zamieścił E.Klich w swojej książce pt. „Moja czarna skrzynka”, Dokumenty (11);

    W świetle tych danych(o których nikt nie wspomina w oficjalnych raportach: ani KBWLLP co jest oczywiste ale nawet ZP i obecna podkomisja MON A.Macierewicza.

    Jeśli ktoś chce prowadzić śledztwo, to nie może być ślepy na jedno oko i głuchy na jedno ucho i powinien mieć umiejętność zbierania poszlak i faktów , dokonywać analiuz i wyciągać logiczne wnioski.

    • Przypominam, że tekst powstał we IX 2010 roku. Wtedy jeszcze Autor nie posiadał wielu danych. Sam jestem ciekaw czy dziś dodał by coś do swojego raportu, albo ujął coś z niego

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here