„500 plus”, czyli zinstytucjonalizowane żebractwo podstawowym prawem człowieka!!!

Gdy jedni się cieszą z sukcesu, inni biadolą. Biadolą np. wolnorynkowi politycy czy publicyści, ale ci zawsze są sfrustrowani i wiecznie niezadowoleni

2
500 plus
Czy z 500 zrobi się 800?

W naszym ukochanym kraju zapanowała wielka radość. Sukces za sukcesem. Rząd ogłosił właśnie – co tam „ogłosił”, pochwalił się – że pierwszego dnia lipca Polacy złożyli przez internet aż 500 tysięcy wniosków w ramach programu Rodzina 500+ na pierwsze dziecko (no i kolejne też, jeśli mają).

Uśmiechnięte buzie naszych niezastąpionych karmicielek-dobrodziejek, pań: Rafalskiej i Borys-Szopy nie pozostawiają złudzeń – mamy wreszcie sukces naszych marzeń. Od tej pory kraj nasz rósł będzie w siłę, a Polacy będą żyli dostatniej… No i oczywiście – głosowali na PiS. Ale to nie jest akurat – jak wszyscy dobrze wiemy – najważniejsze. Najważniejsza jest „godność” ludzka, o czym powiedział nawet niejaki pan Śmieszek z partii „wesołków”. „500+ przywraca ludziom godność” – tak jakoś powiedział ów „pan ładny”. I tego się trzymajmy…

Sukces to musi być przeogromny, skoro nawet premier Morawiecki, również z uśmiechniętą buzią, stwierdził, że program Rodzina 500+ to najważniejszy program gospodarczy rządu Prawa i Sprawiedliwości. Dotąd myśleliśmy, że rozdawanie zasiłków trudno nazwać mianem „programu gospodarczego”, no ale najwidoczniej za czymś nie nadążamy… No, chyba że chodzi mu o swoiste perpetuum mobile, tzn. Polacy wydają kasę z 500+, płacą VAT, a ten wraca do budżetu. Cały myk polega na tym, że 500+ wciąż wynosi „500”, natomiast inflacja robi swoje, tzn. sprawia, że tego VAT-u odprowadzamy coraz więcej, mimo że za owo „500” kupujemy coraz mniej… Ale to już jest ekonomia, a premier mówi o „programie gospodarczym”. A kto by się tam przejmował jakąś ekonomią… Toż to zajęcie dla cymbałów.

Gdy jedni się cieszą z sukcesu, inni biadolą. Biadolą np. wolnorynkowi politycy czy publicyści, ale ci zawsze są sfrustrowani i wiecznie niezadowoleni. Taki Korwin-Mikke narzeka na przykład, że plantacje truskawek padają, bo z powodu 500+ ludziom nie chce się pracować przy zbiorach owoców. Taki Michalkiewicz cały czas truje, że – zamiast dawać ludziom pieniądze za nic – lepiej byłoby obniżyć podatki, co byłoby mniej obciążające dla budżetu i miałoby do tego walory edukacyjne (i znów ta ekonomia). Ale przecież wiadomo, że tacy mądrale jak oni niczego nie rozumieją, tyle lat w polityce i nie wiedzą, że nie o żadne koszty czy obciążenia tutaj chodzi? Nie wyczuwają ducha czasów, a ten duch mówi wyraźnie: żebractwo to cnota, a już zwłaszcza zinstytucjonalizowana czyli – nowoczesna forma tego żebractwa, a właściwie tylko ona… Żebrak na ulicy bowiem szpeci krajobraz, do tego często śmierdzi… Nie estetyczne to i jeszcze można się zarazić… A tu? Siadasz przy kompie, w białych rękawiczkach, wypucowany, wyperfumowany i tylko przyciskasz ENTER… A zasiłeczek sam wpływa na konto. To się nazywa DOBRA ZMIANA! Łubu-dubu dla prezesa Kaczyńskiego!!!

No i te wiecznie uśmiechnięte buzie naszych pań karmicielek-dobrodziejek i naszego kochanego pana premiera od elektrycznych aut i walki ze smogiem. Żyć nie umierać!!! Pozostaje zawołać: Polacy z emigracji wracajcie! Polska to potęga! Trudno przejść ulicą, by nie potknąć się o jakiś zasiłek!

W

2 KOMENTARZE

  1. Co za glupoty…czytanie tego staje sie coraz trudniejsze. Zamiast jakiejs rzeczowej dysputy, pisze sie glupie paszkwile. O co wlasciwe chodzi piszacemu te wypociny? Gdybys gosciu mial choc 1 % wiedzy o gospodarce, nie pisalbys dyrydymalow. A co do zbierania truskawek to ile zebral ich do tej pory chazar Korwin Mucha? Odpowiedz jest latwa – ten len, zyjacy z okradania budzetu na sumy duzo wieksze niz 500 zlotych miesiecznie dla ciezko pracujacej Polki, nie zebral nawet jednej lubianki. Potrafi tylko bredzic androny. Podobnie jak czesto tu cytowany mister Gniadek – obu powinno sie pogonic wreszcie do prawdziwej pracy. Wtedy na polskich polach tuskawki by sie nie marnowaly.

Comments are closed.