Zanim prześledzimy i przeanalizujemy sposoby, którymi kierują się rządy państw europejskich oraz światowych w celu ochrony i rozwoju swoich narodowych gospodarek, to poznać musimy definicję dwóch kluczowych sformułowań takich jak: protekcjonizm i wolny rynek. Obydwa te zagadnienia splecione są ze sobą od czasów, gdy rozpoczęto wymianę handlową w skali makroekonomicznej.

Protekcjonizm, to krótko mówiąc działania elit politycznych danego kraju w celu zapewnienia rodzimym przedsiębiorcom ochrony przed konkurencyjnością zagranicznych odpowiedników. Głównie chodzi o starania, które wspierają krajowe firmy w walce o wewnętrzny rynek zbytu na wyrabiane przez siebie towary, jak i stałe dążenie do większych możliwości eksportowych. Najważniejszą i najskuteczniejszą formą protekcjonizmu jest nakładanie cła na importowane towary. Wtedy bowiem, gdy zagraniczny kontrahent widząc obowiązek płacenia wysokich stawek umożliwiających sprzedaż swoich wyrobów na obcym gruncie, będzie się po prostu zastanawiać, czy to dla niego rentowne. Zazwyczaj bariery celne są tak skonstruowane i zawyżane, że zbytniego zysku importerom one nie przynoszą, a mówiąc precyzyjniej sprawiają niechęć do podejmowania dalszej współpracy i sprzedaży. Oczywiście nie wszystkie branże podlegają takim samym stawkom. Państwo, a raczej rząd danego państwa ustanawiając wysokości celne konsultuje swoje działania z ogromną masą specjalistów, którzy pomagają mu w tworzeniu przepisu w taki sposób, aby przypadkiem nie przegapić czegoś (wyrobu, towaru itp.), czego sami nie będą w stanie wytworzyć. Widząc popyt wśród społeczeństwa np. na zabawki decyduje się najpierw wyliczyć, jak największą sprzedaż z nazwijmy to „własnego podwórka”, a dopiero potem sięga do importerów oferując im barierę cła, po którego wpłacie stworzy się podstawy i możliwości sprzedaży. Trzeba również jasno powiedzieć, że nie wszystkie importowane towary podlegają cłu, ponieważ samobójcze dla państwa byłoby nakładanie dużego cła, na towar, którego nie jest w stanie samodzielnie wykonać!

Inną formą protekcjonizmu w handlu międzynarodowym często stosowanym przez państwowe rządy są tzw. licencje importowe. Przekładając na to polski grunt mamy tutaj do czynienia z pozwoleniem przywozu. W zależności od rodzaju wwożonych towarów określa się ich jakość i możliwość szerokiej sprzedaży. Naturalnie każdy taki towar poddawany jest szczegółowym kontrolom. Istnieją towary, które wymagają nawet podwójnej kontroli. Chodzi tu zwłaszcza o import odzieży, tekstyliów z państw poza unijnych, jak i np. ukraińskiej stali. Każdy zainteresowany sprzedażą w/w wyrobów musi posiadać i złożyć licencje eksportową uzyskaną w macierzystym kraju. Jeżeli i tego mało, to wszyscy oni koniecznie muszą wpłacić kaucję gotówkową, a niekiedy kaucję gwarancyjną.

Do innych form protekcjonizmu zaliczamy również ustanawianie przez jedno państwo barier administracyjnych, które są przeszkodą dla potencjalnych kontrahentów. Głównymi przesłankami tych barier są chociażby celowo wysunięte przepisy o zanieczyszczaniu środowiska, o nie spełnianiu wymogów kwestii sanitarnej itp.

Jeśli chodzi o znaczenie wolnego rynku, to przede wszystkim wspomnieć należy o jego wyższości nad rynkami, które są w mniejszym, lub większym stopniu przez coś, albo kogoś obciążane. Wyższości dlatego, ponieważ jest on nie skrępowany przez regulacje państwowe ani żadne inne. Zawierając kontakty handlowe z drugą stroną wszystkie jego aspekty zależą wyłącznie od nas. To my decydujemy o cenie i ewentualnych kosztach zawieranych transakcji. Wolny rynek objawia się w popycie i podaży, które wzajemnie wpływają na siebie pozwalając rynkowi się regulować.

Mówiąc i pisząc o wolnym rynku, wolnym handlu zacząć musimy od tego, że kojarzony jest on z konkurencją. To przecież ona napędza i kieruje rynkiem pod każdym ekonomicznym względem. Istnieją naturalnie poglądy, że wolność gospodarcza powinna posiadać jakieś granice, jednak uważam, że czym więcej możliwości swobodnej wymiany tym lepiej dla każdej ze stron. Sytuacja, gdy występuje absolutna rynkowa wolność, to kapitalizm. Obserwując jednak wszystkie aktualne systemy ekonomiczne zauważyć można, że nigdzie na świecie w żadnym państwie kapitalizmu w najczystszej postaci po prostu nie ma. Zwykło się twierdzić, że kapitalizm, to najdalej i najbardziej rozwinięty wolny rynek, który leży po przeciwległej stronie z gospodarką planową, komunistyczną. Wolnorynkowe zasady właśnie, to tylko etap na drodze do ustroju kapitalistycznego.

Sfera przenikania protekcjonizmu i skutki jego działania są w dłuższej perspektywie zabójcze dla państw, czy też podmiotów go stosujących. Już w minionych wiekach klasyczni badacze ekonomii oraz liberalni filozofowie uważali i dowodzili, że protekcjonizm najbardziej niekorzystnie wpływa na państwa, które same go wprowadzają, a wprowadzają go w celach ochronnych własnego rynku, za który przecież odpowiadają. Postawa protekcjonistyczna wpływa na znaczne zmniejszenie dóbr, które jako konsumenci możemy nabywać. Dzieje się tak dlatego, że chronimy tzw. „swoje podwórko” przed kimś obcym, a raczej temu co ten obcy ma do zaoferowania. Wielokrotnie występuje również sprawa zubożenia społeczeństwa wobec protekcjonizmu. Chodzi przede wszystkim o zakup towarów, za które na wewnętrzny rynku musimy płacić kilkakrotnie więcej, niż gdybyśmy uwolnili rynek od protekcjonizmu i pozwolili kształtować „swobodne” ceny. Jako przykład, który jest encyklopedyczny dla takich praktyk podać można japońskich konsumentów ryżu, którzy zmuszeni są płacić dosłownie pięciokrotnie wyższą stawkę od stawki obowiązującej średnio na rynkach światowych! W taki oto sposób działa protekcjonistyczna polityka ochrony własnych rolników przez rząd kraju kwitnącej wiśni. Innym znamiennym podręcznikowym wręcz przykładem jest wysokie subsydiowane własnego rolnictwa w Europie przez państwa, które ograniczają import.

Protekcjonizm wpływa także na powstawanie kryzysów finansowych. Aby tego dowieść należy zapoznać się z wejściem państw Europy wschodniej do struktur europejskich. Otóż państwa, w których prym wiedzie Polska posiadają dosyć znaczne długi wobec państw tzw. „Starej Unii”, a te z kolei wprowadzając politykę barier handlowych uniemożliwiają nam zdobywanie środków do spłaty owych zobowiązań. Według wielu ekspertów ekonomii postawa przybrana w tych okolicznościach może mieć wielki wpływ i przełożenie na całkowity kryzys systemów bankowych.

Sam protekcjonizm jest również nieodłącznym elementem krytyki dla osób przejawiających poglądy mocno liberalne w sprawie podatków, a raczej ich wysokości. Protekcjonizm i stojący za tym stylem polityki urzędnicy odpowiedzialni za cła, bariery, kontrole itp. znajdują się na jednym z pierwszych miejsc dla zwolenników wolnorynkowych zasad aby ich zwolnić! Chodzi o wysokie obciążenia podatkowe, z których wspomniani przecież urzędnicy są opłacani. Według takich poglądów stale rozwijająca się w tym układzie biurokracja, która stwarza jedynie same problemy jest kompletnie nikomu niepotrzebna.

W związku z tym, że osobiście przejawiam i podpisuje się pod myślą systemu kapitalistycznego uważam, że za polityką protekcjonizmu stoją przede wszystkim ogromne i wpływowe korporacje, powiązane ze światem polityki specjalne grupy interesu, które pragną – krótko mówiąc – zysku. Zysk ten budowany jest na obłudzie, propagandzie, którą próbuje się przekazać społeczeństwu, że protekcjonizm jest dobry i chroni własny rynek. Prawda jest jednak taka, że grupy te boją się uwolnienia rynku przed uwolnieniem cen i utratą dotychczasowych zarobków. Finanse, które w ten sposób uzyskują pozwalają im nawiązywać kontakty z osobami władzy ustawodawczej, żeby ci przypadkiem nie dopuścili konkurencji! Teoria trochę spiskowa, ale każdy wie, że część prawdy w niej drzemać może!

Straty wynikające z protekcjonizmu i związanym z nim ograniczeniu w wyborze, cenie, jakości i ilości nabywanych towarów odczuwamy przede wszystkim my, jako konsumenci. Nie mogąc wybierać oferty wszystkich producentów, którzy chcieliby się przed nami zaprezentować jesteśmy wręcz skazani na wybór tego, co dopuszczają nam sfery mające wpływ na rynek. Może to mieć istotne znaczenie, że płacimy więcej, drożej za coś, co jest dla nas jakościowo słabsze, od odepchniętego przez protekcjonalizm wyrobu.

Do pewnych form protekcjonizmu państwowego możemy zaliczyć ochronę pewnych szczególnych branż przemysłu, które określane są jako strategiczne. Broniąc ich przed wpływem wolnorynkowych zasad rządy pozwalają na działanie w ich strukturach korupcji, braku odpowiedzialności za ekonomiczne wyniki, jak i zatrudnianiu w ich szeregach osób bez kompetencji, albo idąc dalej po znajomości. Wiadomo jednak, że trzymając się kurczowo takiej pozycji ograniczamy rozwój tych przedsiębiorstw, tych struktur w uzyskaniu najlepszych efektów. Lepiej stałoby się wtedy, gdy pozwolilibyśmy im się sprywatyzować i walczyć o klienta na drodze uczciwej konkurencji. Wówczas na pewno podniósłby się poziom standardów i jakości usług dla nas wszystkich.

Protekcjonizm powoduje tzw. wojny handlowe, które z całą pewnością szkodzą wszystkim bez wyjątku. Jak bowiem inaczej nazwać sytuację, kiedy państwa same sobie nakładają obostrzenia rynkowe. Historia zna kilka przypadków, gdy brak wzajemności w relacjach handlowych był skutkiem nieporozumień i nieufności, które znalazły potem przełożenie na początek działań militarnych. Wybitni przedstawiciele i badacze zjawisk ekonomicznych na arenie międzynarodowej twierdzą nawet, że filozofia protekcjonizmu, to nic innego, jak filozofia wojny. Z kolei inni uważają, że społeczeństwo powinno brnąć ku temu, aby wolny rynek, który jest najistotniejszą sprawą nie pozostawał w rękach polityków. Protekcjonizm bowiem, to strach przed otwarciem, zmianami i konkurencją z innymi.

Norbert Gałązka


ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here