Ekonomista Lester Thurow pisał niegdyś, że technika i ideologia w XXI wieku wstrząsną podstawami kapitalizmu.[1] Jednym z takich owoców ekonomicznego tsunami jest idea bezwarunkowego dochodu gwarantowanego (BDG) która zyskuje coraz większą popularność, zwłaszcza w krajach rozwiniętych, których stopień gospodarczego rozwoju zdaje się przynajmniej teoretycznie uzasadniać wprowadzenie tego rodzaju rewolucyjnych rozwiązań.

Od stycznia 2017 roku Finlandia poszła tą drogą i przeszła w tym zakresie od teorii do interesującej praktyki, kraj ten podjął się bowiem trudnego eksperymentu, zaproponował swoim obywatelom bez względu na stopień ich zaangażowania w rynek pracy wypłatę świadczenia BDG w wysokości 560 € miesięcznie.

Projekt na razie testowany ma być w okresie dwóch lat. Powodem dla, którego w ogóle rozważa się wprowadzenie w niektórych państwach BDG jest rzekome kurczenie się sektora przemysłowego kosztem sukcesywnie rozbudowywanego sektora usług.

Warto przypomnieć, że w rozwiniętej gospodarce udział sektora przemysłu sięga od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Dla przykładu w Stanach Zjednoczonych udział ten waha się w okolicach 20-25%.

Obserwacje na przestrzeni kilkudziesięciu lat pozwalają na wyciągnięcie interesujących wniosków. Szacuje się bowiem, że w przyszłości sektor przemysłowy spadnie do kilku procent a swoim udziałem przypominać będzie obecny sektor rolniczy.

gus_tabela

Wobec takiego scenariusza zdarzeń ogromna rzesza pracowników aby uniknąć bezrobocia zmuszona będzie przekwalifikować się lub po prostu znaleźć inne zajęcie.

Prognozowanie, że dalsza automatyzacja i robotyzacja spowodują rozwarstwienie i zaniepokojenie społeczne ma dzięki tym obserwacjom zdaniem futurologów swoje racjonalne i niepozbawione słuszności uzasadnienie.

Czołowy ekonomista austriackiej szkoły Ludwig von Mises pisał jednak, że bezrobocie na nieskrępowanym rynku jest zawsze dobrowolne i że w wolnej gospodarce dla każdego rodzaju pracy znajdzie się stawka, za którą ktoś będzie chciał pracować.[2]

Nie można więc uważać, że kurczenie się miejsc pracy w sektorze przemysłowym stanowi w tym ujęciu jednoznaczne uzasadnienie dla wprowadzenia BDG. Jak słusznie zauważył Robert P. Murphy – miejsca pracy w przemyśle nie stanowią żadnej świętości.[3]

Niestety jeśli prawdą jest to co sugerują badacze przyszłości pokroju Raymonda Kurzweila, że źródeł dobrobytu w XXI wieku upatrywać będzie trzeba w gwałtownych zmianach w procesie wytwarzania dóbr, należy być może rozważyć element osłonowy aby nie doprowadzić do zapaści społecznych. Zmiany zachodzące na polu ekonomii zmuszają wszystkich znaczących badaczy tej dziedziny do poprowadzenia ożywionej dyskusji w tym temacie.

Dyskusje na temat DGP z pozoru nie toczą się jedynie pomiędzy zwolennikami przeciwstawnych koncepcji gospodarczych np. pomiędzy etatystami, socjalistami a dajmy na to skrajnymi libertarianami. Koncepcja BDG o dziwo zyskuje swoje uznanie także w środowisku zwolenników wolnej i relatywnie nieregulowanej gospodarki rynkowej. To oczywiście diametralnie rozbija obóz zwolenników rozwiązań rynkowych na dwie wrogie sobie frakcje.

Jakie mogą być zatem argumenty wolnorynkowców za wprowadzeniem BDG?

Przede wszystkim głównym argumentem z punktu widzenia radykalnego libertarianina jest redukcja dotychczasowego aparatu decyzyjnego, mianowicie obcięcie załogi urzędniczej odpowiedzialnej za dotychczasowe przydzielanie zasiłków czy zapomóg i finalne zredukowanie jej do minimum organizacyjnego, niezbędnego do rozdysponowywania środków w scentralizowanym systemie.

Dotychczasowe rozwiązania przyznawania świadczeń zasadzają się bowiem na założeniu, że obywatel musi spełnić względem państwa jakieś określone kryteria i wymogi aby móc ów zbawienny dlań zasiłek otrzymać. Mówiąc wprost; na zasiłek trzeba po prostu zasłużyć.

Takie postawienie sprawy oznacza, co od lat powtarzają przeciwnicy socjalnych rozwiązań, że redystrybucja środków pieniężnych nie tylko niepotrzebnie obciąża budżet państwowy ale też powoduje fatalne rezultaty na gruncie etyki gospodarczej. W przekonujący sposób zostało to dowiedzione przez klasyków ekonomii wolnorynkowej takich jak Milton Friedman czy Gary Becker.

W przypadku BDG sytuacja nie jest tak jednoznaczna, z jednej bowiem strony z pewnością istnieją uzasadnione obawy czy aby tego rodzaju rozdawnictwo nie zniechęci większości ludzi do udziału w rynku pracy, z drugiej zaś bariera wejścia na rynek nie będzie uzasadniona przecież pobieranym dochodem gdyż będą dostawać go wszyscy a nie tylko wyselekcjonowani spełniający jakieś kryteria bezrobotni.

W chwili obecnej osoba, która pobiera zasiłek lub zapomogę z MOPS-u czy innej instytucji społecznej musi uważać aby nie przekroczyć pułapu przyznawalności. Innymi słowy ludzie dzisiaj podejmują się prac albo w szarej strefie albo też w ramach umów cywilnoprawnych pozwalających nie stracić wspomnianego dofinansowania. Element wybiórczej socjalnej osłony powoduje lawinowe kombinatorstwo.

W Finlandii (i nie tylko) eksperyment z BDG rzecz jasna opiera się na założeniu, że dochód ten nie może być zbyt wysoki, a już na pewno w żaden sposób nie może on pretendować do średniej pensji. Gwoli uściślenia średnia fińska pensja wynosi ok. 3 tys euro, BDG zaś stanowi jej 1/5 całości. Dochód gwarantowany wedle swej definicji ma więc za zadanie jedynie pozwolić obywatelowi na przetrwanie w chwilach w których jego aktywność zawodowa ulegnie osłabieniu lub też jakieś czynniki od niego niezależne spowodują wypadek delikwenta z rynku. BDG pomaga również uporać się z problemem stygmatyzacji osób korzystających z zasiłków i socjalnych środków publicznych.

Libertarianie, którzy upatrują w koncepcji BDG jakichś pozytywów nie bronią tych założeń rzecz jasna z powodów socjalnych czy osłonowych. Argumentacja na rzecz BDG z pozycji libertariańskiej wynika tylko i wyłącznie z wiary w możliwość zastąpienia nim obecnej opieki społecznej. To po prostu założenie, że BDG „odchudzi” przerośnięty obecnie aparat biurokratyczny. Takie rozwiązanie w Stanach Zjednoczonych postuluje m.in. autor głośnej publikacji „Bez korzeni” socjolog Charles Murray.

Dla zwolenników rozwiązań rynkowych BDG może w istocie stanowić program przejściowy, pozwalający na uporanie się z przerośniętym systemem z jakim mamy obecnie do czynienia.

Dlaczego w ogóle leseferyści zaprzątają sobie głowę dochodem gwarantowanym?

Zwolennicy rozwiązań rynkowych muszą liczyć się niestety też i z tym, że we wspomnianej erze postępującej robotyzacji czy też wzrostu technologicznego rozwoju będą musieli stanąć przed podjęciem fundamentalnej decyzji ideowej. Mianowicie w dłuższej perspektywie czasowej nie będzie już można w dalszym ciągu ignorować wpływu postępu technicznego na rynek pracy.

Naiwna wiara, że postęp techniczny zawsze będzie kreować miejsca pracy w stopniu wykładniczym czy jakimkolwiek innym może okazać się w przyszłości zgubna a nieprzystosowanie do zmian może mieć dramatyczne skutki.

Ekonomiści wolnorynkowi odrzucający dotychczas BDG jako ideę zbyt kosztowną i zbyt obciążającą budżet mogą teraz obserwować jej efekty i rezultaty na przykładzie Finlandii.

Niestety zbyt mało mamy do czynienia z praktycznym zastosowaniem BDG aby na podstawie doświadczeń ocenić rezultaty takiej koncepcji.

Ideowe założenia i teoria ekonomii bardzo często w historii myliły się w swoich przewidywaniach. Aby więc należycie do sprawy podejść niezbędne jest podjęcie szeroko zakrojonych badań ekonomicznych na tym polu i to w oparciu o praktyczne rozwiązania.

Być może przekreślanie BDG przez większość zwolenników leseferyzmu jest dzisiaj zbyt pochopnym wybiegiem a argumentacja przeciw niemu grubo przesadzona.

Sądzić można również, że sceptycyzm wobec tej idei wynika nie z realnych obserwacji nieefektywności takich rozwiązań a raczej ideowej niechęci do wszystkiego co ma związek z transferem pieniężnym ze strony państwa. Oczywiście, co warto tutaj odnotować, pomimo iż rodowód samej koncepcji BDG znajduje swe źródła w kreatorach państw opiekuńczych jego akceptacja przez środowisko zdecydowanych libertarian podyktowana jest niestety przyznaniem się do porażki.

Porażki na polu ekonomicznej argumentacji

Akceptacja BDG przez takich libertarian jak Matt Zwolinski jest niestety rezultatem fiaska demontażu państwa opiekuńczego lub niemożność jego totalnej rozbiórki proponowanymi przez libertarian środkami. Libertarianie tego pokroju gotowi są więc iść na kompromis byle tylko znaleźć obejście, inną drogę ujścia dla swoich idei na gruncie praktycznym.

Jako, że BDG jest koncepcją socjalną podobną do zasiłków czy forsowania płacy minimalnej w celu redukowania skutków biedy i ubóstwa, należy spodziewać się silnego względem niej oporu a już na pewno rosnącego sceptycyzmu.

Jako zwolennik wolnego rynku i gospodarki opartej na wolnej przedsiębiorczości sam mam mieszane uczucia czy znajdujemy się we właściwym momencie aby BDG wcielać w życie. W mojej prywatnej opinii jedynym uzasadnieniem wdrożenia BDG jest moment osiągnięcia przez ludzkość utopijnego stopnia zaawansowania gospodarczego opartego np. na nanotechnologii, która uwolniłaby ludzkość od brzemienia pracy fizycznej. Niemniej, co warto odnotować gospodarka nanotechnologiczna rozwiązałaby w fazie swego rozkwitu kwintesencje całego problemu czyli uzyskiwania dochodu w ogóle, niwelując kompletnie potrzebę wdrażania samego BDG.

Dopóki nie staniemy przed tego rodzaju dylematem, dopóty wobec powyższej koncepcji bezwarunkowego dochodu gwarantowanego trzeba być rażąco ostrożnym.

W chwili obecnej gdzie główną rolę w finansach publicznych odgrywają niejasne przetasowania finansowe dokonywane przez rządy większości państw ludzkości na taki nieodpowiedzialny gest po prostu nie stać.

Karol Mazur

[1] Zob. L. Thurow, Przyszłość kapitalizmu, Wyd. Dolnośląskie, 1999.
[2] Zob. L. von Mises, Ludzkie działanie, Instytut Misesa, Warszawa 2009, s. 509.
[3] Zob. R. P. Murphy, Niepoprawny politycznie przewodnik po kapitalizmie, Instytut Misesa, Wrocław 2015, s. 149-150.

3 KOMENTARZE

  1. Dawno sie sie tak nie smialem. Najlepsze bylo ostatnie zdanie – nie stac nas. Nie stac nas na co? Mamy wszedzie nadpodaze towarowe, znajoma kasjerka w Biedronce mowi ze wyrzucaja psujacy sie towar bo ludzie nie maja pieniedzy zeby go kupic. Jesli chodzi o uslugi to na 1 km ulicy na jakiej mieszkam naliczylem 3 gabinety lekarskie, 1 dentyste, laboratorium medyczne, 4 fryzejerow, 2 punkty dorobiana kluczy i sprzedazy baterii, 2 punty czyszczenia odziezy i napraw krawieckich, 2 apteki, 2 bary szybkiej obslugi, wypozyczalnie kaset, optyka i warsztat samochody w podworku. My sie po prostu plawimy we wszystkim. Jedynie czego nam brak to pieniedzy zeby korzystac z wypracowanego bogactwa. A tutaj jakis leming mi pisze pseudnaukowe wyprawki, ze nas nie stac. Na co nas nie stac? Prosze o odpowiedz – byle rzeczowa, a nie uwagi osobiste. Czekam niecerpliwie. Chce wiedziec na co nas nie stac?!

  2. Panie Waldemarze prosi Pan o rzeczową odpowiedź bez uwag osobistych a Pana wypowiedź sama niestety nie jest ich pozbawiona.
    Ad rem; Wydatki na emerytury i renty szacowane są na ok 230 mld zł (dane za 2014 rok) logicznym jest więc, że wprowadzenie w Polsce BDG byłoby rozwiązaniem kusząco tańszym od obecnego, niemniej niesatysfakcjonującym przeciętnego obywatela, dlatego, że taki manewr pociągnąłby drastyczne obniżenie wysokości świadczenia. Gdybyśmy zamienili systemy i wspomniane wydatki podzielili przez liczbę uprawnionych do świadczenia obywateli to bardzo łatwo wyobrazić sobie jego wysokość. Ruch taki wymagałby totalnego przemodelowania dotychczasowych finansów i wydatków publicznych, co jest oczywiście wskazane, nie mamy jednak niestety pewności co do powodzenia i rezultatu takiego rozwiązania.
    Pzdr

  3. Przepraszam ale musze sie wlaczyc. Pan KM napisal cos co nie jest zgodne z prawda. Prosze przeczytac dobrze mysli Waldemara i przyjac wartosc produktu krajowego (rocznego) i podzielic to przez ilosc obywateli. Wtedy wyjdzie Panu suma od jakiej zaboli glowa. Okaze sie ze na glowe przypada i po 10 tys. zlotych albo i wiecej. Wszystko inne jest nielogiczne i nieprawdziwe. Jest oszustwem i wprowadzaniem ludzi w blad. Trzeba dzielic to co mamy na rynku a nie wstawiac na regal a potem wyrzucac kiedy sie zepsuje co podkresla Waldemar. Z tym sie Pan nie zgadza? Gdzies czytalem ze walczy z falszowaniem rzeczywistosci gospodarczej w liczbach wlasciciel niemieckiej sieci drogeryjnej ale okazuje sie ze roznej masci propagandysci wysmiewaja argumenty poparte liczbami. No moze ja sie nie znam az tyle, ktos mi zarzuci, jednak postawic taki sam zarzut miliarderowi to zart. Jesli znajde link to go wkleje. Mozemy na jego bazie podjac wtedy rzeczowa i logiczna debate czy racje ma Pan czy ktos inny.

Comments are closed.