Co i raz propaganda sukcesu rządu Tuska z hukiem zderza się z brutalną rzeczywistością. Niestety, okazuje się ona znacznie mniej elastyczna niż percepcja elektoratu.
Polska pod rządami Donalda Tuska (liberała, który obiecał nam irlandzki cud gospodarczy) w klasyfikacji krajów przyjaznych podatkowo zajęła właśnie miejsce 151. ze 183 („Rzeczpospolita”). W żadnym z krajów UE przedsiębiorcom nie jest gorzej, niż nad Wisłą, gdzie przedsiębiorcy płacą 40 różnych podatków, co zajmuje im rocznie średnio 395 godzin (jak wiadomo, time is money) i pozbawia 42,3% zysku. Dla porównania, w obśmiewanej, despotycznej Rosji firmy płacą podatków raptem 11…
Wszystkich państw, które nas wyprzedziły, wymienić tu nie sposób (bądź co bądź, wyprzedza nas ponad 80% krajów świata), ale warto wspomnieć, że zostaliśmy sklasyfikowani poniżej takich tuzów wolnego rynku, jak Czad, Zimbabwe, Wietnam, Sudan czy Bangladesz.
Mimo tak horrendalnego fiskalizmu i miliardów, jakie podatnicy pompują w aparat państwa, budżet nijak nie daje się domknąć. Tradycyjnie już finanse RP projektowane są na kompletnie nierealistycznych założeniach i tradycyjnie z końcem roku kasa Rzeczypospolitej zaczyna świecić pustkami. Państwu grożą opóźnienia w wypłacie świadczeń i obsłudze zadłużenia, a władze szukają ratunku w kreatywnej księgowości, wypychaniu wydatków poza budżet i przerzucaniu ich na rok 2010.
Jeśli tak wygląda tanie państwo minimum premiera-liberała, to strach pomyśleć co będzie, gdy przyjdą czasy socjalistów…
Krzysztof Pochmara
Strona autora: http://www.pochmara.yoyo.pl

1 KOMENTARZ

Comments are closed.