W chanukowym dymie... (foto: TT)

Pierwsza Księga Machabejska jest dla katolików dziełem natchnionym, a więc mającym zasadniczą wartość religijną. W judaizmie talmudycznym jest to natomiast księga niekanoniczna, a zatem – i istnieje co do tego konsensus rabinicznych autorytetów co najmniej od czasów Majmonidesa – dzieło o wartości wyłącznie kulturowej, a od wieku XX również – i przede wszystkim – o wartości politycznej. Tym samym Chanuka – uroczystość nawiązująca do czysto doczesnego wymiaru wydarzeń zawartych w Pierwszej Księdze Machabejskiej – jest również uroczystością o charakterze w przeważającej mierze politycznym, czy ściślej rzecz biorąc nacjonalistycznym.

Abstrahując zatem od kwestii tego, celebrację jakich symboli religijnych, kulturowych bądź politycznych pragnęłoby się widzieć na scenie propagandowego teatru zwanego medialną polityką, należy w pierwszej kolejności rozumieć wymowę i historię owych symboli, które, mimo pozornego podobieństwa, mogą mieć zasadniczo różne znaczenie w zależności od szerszej tradycji, którą reprezentują. Nie dysponując rozumieniem powyższych kwestii jest się bowiem skazanym na bycie dowolnie wodzonym za nos otępiającymi sloganami takimi jak „tolerancja religijna”, „obraza religijna” czy „świeckie państwo” – i to niezależnie od tego, czy jest się zwolennikiem, czy też przeciwnikiem idei kryjących się za rzeczonymi formułkami. Jest to więc kwestia nie tyle skutecznego sprzyjania tryumfowi którejkolwiek idei religijnej, kulturowej bądź politycznej, ale dbania o elementarną intelektualną trzeźwość umożliwiającą oddzielenie logicznej rzeczywistości od propagandowych omamów.

* * *

Najgroźniejsza dla ludzkiego ducha jest nie tyrania fizycznych represji czy doktrynerskich nakazów, tylko samozadowolonego błazeństwa. Pierwsza może obudzić w swoich ofiarach samoobronny heroizm, a druga samoobronną mądrość, podczas gdy trzecia zabija w swoich ofiarach nawet zdolność rozumienia owych pojęć, lub też, co gorsza, utożsamia heroizm z błaznowaniem wyjątkowo jazgotliwym, a mądrość z błaznowaniem wyjątkowo cynicznym.

Stąd o ile dwie pierwsze z wyżej wymienionych tyranii giną na ogół w wyniku gwałtownego zamachu, o tyle ostatnia obumiera przeważnie wskutek przewlekłego samobójstwa. Najlepszą więc rzeczą, jaką można zrobić w jej obliczu, jest tak wytrwałe i opanowane dbanie o rzeczy poważne, żeby w każdym z nią kontakcie okazywała się ona tym, czym w istocie jest: efemeryczną nierzeczywistością niezdolną do zniszczenia czy nawet naruszenia niczego, czego z własnej woli nie wystawi się na jej działanie.

* * *

Najdoskonalszy niewolnik to nie galernik czy więzień łagru, tylko całkowicie bezkrytyczny konsument medialno-ideologicznej nierzeczywistości: tzn. nie ktoś, kto każdego dnia przeklina swoich ciemiężców za odebranie mu możliwości stawania się kimś lepszym, tylko ktoś, kto każdego dnia chwali swoich ciemiężców za danie mu możliwości „bycia kim się chce”.

Jakub Bożydar Wiśniewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here