Kryzys edukacji
foto. pixabay.com

Przez wieki nasz kontynent słynął z edukacji. To w końcu w Europie miała miejsce rewolucja przemysłowa, wymagająca dość sporej wiedzy technicznej. To w Europie powstał trzon myśli filozoficznej, ekonomicznej i politycznej świata. To w Europie tworzono najskuteczniejsze siły zbrojne. To w Europie powstawały najpiękniejsze dzieła sztuki, dzieła architektoniczne. Te skarby światowego dorobku nie były dziełem przypadku, lecz dziełem wspaniałych ludzi. Gdy Europejczyk trafiał do Azji, Afryki, Ameryki Południowej, wszyscy musieli mu się kłaniać do pasa, gdyż był on reprezentantem państw najbardziej cywilizacyjnie zaawansowanych.

Nasz sukces związany był z tym, że kładliśmy zawsze duży nacisk na edukację klasyczną. Uformowaliśmy pewne kanony oświatowe, które przez wieki były hołubione. W szkole panował: reżim, dyscyplina, porządek, schludność, hierarchia. Mówiło się: „Dzieci i ryby głosu nie mają”. I to powiedzenie było mądre – jest ono odwieczną prawdą. Bo niby dlaczego ma mówić ten, kto nie posiada jeszcze wiedzy i doświadczenia? Współcześnie odwróciliśmy te klasyczne zasady, gdyż to dorośli zaczęli słuchać dzieci. W rezultacie ludzie dojrzali zaczęli dziecinnieć, zaczęli być socjalizowani przez dzieci. A powinno być na odwrót. To sztubaki mają uczestniczyć w rozmowach dorosłych, które są poważne i rozsądne – w ten sposób następuje intelektualny rozwój pociechy.

Zdrowe zasady kształcenia oraz wychowania uchowały się jeszcze w niektórych państwach azjatyckich. My je, pod wpływem obłędu, porzuciliśmy na zachodzie. I tam nikogo nie dziwi, że uczniowie muszą sprzątać klasy czy korytarze – u nas to nie do pomyślenia, by bąbelek mógł być zagoniony do prostych prac fizycznych, a szkoda, bo być może nabrałby przez to szacunku do ludzi i ludzkiej pracy. Młodzi dokonują wandalizmów na terenie szkoły, gdyż nie boją się sankcji, gdyż wiedzą, że pani sprzątaczka przyjdzie zrobić za nich uciążliwą pracę.

W jednostkach edukacyjnych orientu nie są również lansowane szalone wizje ideologiczne lewicy: od egalitaryzmu przez usilną promocję zboczeń seksualnych. Zamiast tego nacisk kładziony jest na przedmioty ścisłe, na twardą nauką, na osiągnięcie życiowego sukcesu. I właśnie dlatego to ten kontynent podbije świat. Gdyby jacyś męscy przebierańcy w sukienkach próbowali przekroczyć mury takiej szkoły, oburzenie byłoby nieziemskie. U nas natomiast zaczyna zwyciężać religia świętego spokoju. Do tego szkoły nie podburzają tam dzieci przeciw własnym rodzicom, by ich denuncjowali za domniemane krzywdy niczym Pawlik Morozow w Związku Radzieckim.

Jednym z fundamentów zdrowej, klasycznej edukacji była relacja „Mistrz-uczeń”, co szczególnie widzimy (jeszcze) w edukacji wyższej. Piszący uczy się od promotora, doktorant od profesora, pracownik od brygadzisty, szeregowy od podoficera, a czeladnik od mistrza zawodu. Te sprawdzone sposoby nie podobały się jednak fanatycznym zwolennikom egalitaryzmu. Skoro mamy być równi, to ucznia trzeba doszacować, a nauczyciela zrównać do parteru. Jednej stronie trzeba dać mnóstw praw, a drugiej stronie zabrać wszystkie prerogatywy, w szczególności karne i dyscyplinarne. Obecnie nauczyciel nic nie może zrobić niesfornemu żakowi, a na dodatek praktycznie nigdy nie ma wsparcia u rodziców czy dyrekcji.

Tradycyjna pedagogika działała na prostych zasadach: dorośli wiedzą lepiej co dla dziecka jest dobre. Stąd też mamy prawo formować osobowość naszej latorośli. W 90% przypadków jest to rozwiązania trzeźwe, mądre, sprawdzone. Ta solucja działa, gdyż na ogół nikt nie chce źle dla swoich dzieci, a dorosły ma coś, czego nie mają młodsi: życiowe doświadczenie, trzeźwą ocenę sytuacji. Jednak w 10% przypadków mamy do czynienia z osobami, które nie patrzą w sposób obiektywny na swoje potomstwo. Widzimy to w sytuacjach, kiedy rodzice pchają dzieci na siłę do danej działalności sportowej czy edukacyjnej, pomimo ewidentnego braku talentu – tym samy wyrządzając im ogromną krzywdę. Iluż to krezusów, ze względu na swoje kompleksy, opłaca horrendalnie drogie studia prywatne, byle tylko bąbelek został w końcu lekarzem lub prawnikiem?

Pomijamy również rodziny patologiczne, uznając je raczej za margines niż prawidłowość. Dlatego też, co do zasady, to właśnie starsze pokolenie powinno decydować o młodszej generacji.

Antypedagodzy głoszą odwrotne poglądy, czyli że człowiek już od urodzenia potrafi odczuwać własne dobro, w związki z czym może być za siebie odpowiedzialny. To wyjątkowo naiwne postrzeganie rzeczywistości. Wiele osób po maturze, zwanej przecież egzaminem dojrzałości, nadal nie wie tego, co chce robić ze swoim życiem. A co dopiero taki kilkuletni brzdąc. Im ktoś jest młodszy, tym łatwiej może być zbałamucony przez imprezki, używki i głupszych kolegów. Nie zapominajmy, iż dzieci też kłamią, wagarują, mydlą oczy. Do tego: nie chce im się ciężko pracować; nie rozumieją zależności pomiędzy edukacją a życiowym sukcesem; nie rozumieją gospodarki i jej wymagań, nie rozumieją, że życie to poważna sprawa, a nie zabawa. Trzeźwe spojrzenie na świat przychodzi z wiekiem. Dorośli wstrząsają swoimi następcami, gdy widzą, że dzieje się coś złego, co często prowadzi do krzyków i płaczu, lecz w perspektywie długoterminowej chcą dobrze.

Najnowsze pomysły wariatów pedagogicznych związane są z koncepcją niebinarności i zmiennej tożsamości płciowej człowieka. Ich założeniem jest to, by nie narzucać dziecku płci, by mogło ono swobodnie wybrać płeć czy religię wraz z wiekiem. I tak pewne grupy kupują swoim potomkom ubrania UNISEX. Problemem jest jednak to, że człowiek rodzi się niczym czysta tablica i dopiero z czasem ulega socjalizacji, a więc uczy się kultury, języka, zasad dobrego wychowania. Jeżeli pewne poglądy i rozwiązania nie zostaną narzucone od oseska, to wyrośnie nam jakiś kosmita-zwyrodnialec, barbarzyńca, degenerat, a nie normalny człowiek – i tak się dzisiaj dzieje. Gdyby porównać obecną sytuację do świata przyrody, mielibyśmy do czynienia z historią, w której to wilk postanawia wychować swoje młode na wegetariańską owcę. Takie działania są skazane na niepowodzenie, są autentycznym przejawem szaleństwa.

Aby ziścić w praktyce kanony politycznej poprawności, postępowcy chętnie fundują najmłodszym terapie konwersji płci. Innymi słowy, dziecko nie wie jak zawiązać buty, lecz wie jaką ma orientację seksualną. Przez te działania wiele osób może zostać pochopnie skrzywdzonych, w szczególności gdy w grę wchodzą kuracje chemiczne i operacje chirurgiczne.

Antypedagodzy nie zgadzają się na podporządkowaniu dziecka autorytetowi osoby dorosłej, która kształtuje jego osobowość wobec narzuconego z góry wzorca. Obłęd tych ludzi polega na całkowitym oderwaniu od rzeczywistości oraz życzeniowym myśleniu. Kiedy dziecko jest puszczone samopas, może ono popełniać fatalne błędy, które zniszczą mu przyszłe życie, natomiast dzięki autorytetowi te błędy mogą być uniknięte. I tak dziecko włoży widelec do kontaktu, wypije haustem DOMESTOS, wsadzi rękę do rozpalonego ogniska, odpali ciągnik rolniczy celem przejażdżki. Dorosły może wytłumaczyć swoje zakazy, co warto zrobić, natomiast nie zawsze każdy musi posiadać dostateczną cierpliwość. Autorytet rodzicielski nakłada restrykcje, ale te ograniczenia mają swoje racjonalne uzasadnienie.

Dzieci kwiaty oraz całe to przeklęte pokolenie roku 68. krzyczało: „Zabrania się zabraniać!”. W związku z tymi działaniami tradycyjna szkoła upadła. Jednak te tragiczne postulaty lewicowego myślenia w edukacji doprowadziło do: wtórnego analfabetyzmu; problemów młodzieży z formułowaniem własnych myśli, zarówno ustnym, jak i pisemnym; zatraceniu zdolności rozmawiania z drugim człowiekiem; wzrostu postaw narcystycznych, przekonania o własnej nieomylności; epidemii cybernałogów, czyli dzieciaków wpatrzonych w swoje aparaty komórkowe. Wraz z umasowieniem studiów, chcąc na siłę każdemu dawać maturę i studia bez względu na predyspozycje, poziom nauczania spadł dramatycznie, przez co mamy problem z bańką wykształcenia. Dążono również do kastracji mężczyzn, do zabicia w nich agresji, przez co wychowano pokolenie safandułów, pantoflarzy, życiowych kalek, ciamajd, płatków śniegu, czyli mięczaków, którzy rozklejają się pod presją. Problemy przemysłu i służb mundurowych z rekrutacją wynikają po części również z tego, że brakuje twardych ludzi, którzy są w stanie narzucić na siebie rygor i poddać się dyscyplinie militarnej czy fabrycznej.

Kiedyś społeczeństwo było skrępowane konwenansem, a dzisiaj jest skrępowane ustawodawstwem. Zniszczyliśmy i obśmialiśmy obyczaje, jednak na ich miejsce wkroczyło państwo, dostrzegając pustkę do zagospodarowania. Przykładowo: mężczyźni kiedyś zniewagi załatwiali za pomocą szabli i pistoletu, a dzisiaj ciągają się po salach sądowych. Za edukację latorośli odpowiadał Kościół i rodzice, a dzisiaj państwo i Ministerstwo Edukacji. Z dwojga złego jednak lepszy jest konwenans, bo sami go na siebie narzucamy, a nie pan policjant z dużą pałką. Stąd też, wbrew hipisom, trzeba głosić odwrotne hasło niż to, które było promowane przez generację 68.: „nakazuje się zabraniać!”

Nasi oponenci duża piszą o prawach dziecka, traktowaniu dziecka jako podmiotu. Te koncepcje są całkowicie sprzeczne z zasadami cywilizacji łacińskiej. Rdzennie europejskie rozwiązania to rzymska koncepcja patria potestas (władza ojcowska), która przysługiwała pater familias (ojcu). Co prawda w średniowieczu ograniczono absolutną władzę ojcowską, na rzecz rozwiązań bardziej umiarkowanych, jednak i tak duch hierarchizmu obecny był u nas zawsze.

Orędownicy antypedagogiki zastanawiają się: po co nam wychowanie? W tych czasach widać trzeba ludziom tłumaczyć kwestie elementarne. Wychowanie jest po to, by człowiek nie bekał przy stole, nie pierdział przy ludziach, nie pluł co dwa metry, nie klął co drugie zdanie, nie śmierdział potem, tylko kąpał się co jakiś czas. Mężczyzna ma ustępować miejsce siedzące w autobusie starszym i kobietom w ciąży, być szarmanckim i mieć klasę. Kobieta powinna być kobieca, empatyczna, szanować siebie i innych. Słowem: człowiek ma nie być dzikusem i barbarzyńcą. Po to go właśnie wychowujemy.

Utopiści egalitaryzmu pragnęliby nadać prawa wyborcze dzieciom. Widać obłęd tych ludzi jest prawdziwie zaawansowany. Żyjemy w złożonej rzeczywistości, prawnej oraz ekonomicznej. Z kolei taki kilkulatek, dopiero co oderwany od matczynej piersi, nie rozumie sensu wyborów, co to za wybory, czemu mają służyć, jakie są długofalowe skutki każdej decyzji politycznej. Słowem: pajdokracja prowadzi do podejmowania decyzji pochopnych i nieprzemyślanych.

Zgodnie z postępowymi kanonami, dzieci mają prawo do seksu. I tutaj warto zadać pytanie: czy czasem ci antypedagodzy to nie są jacyś pedofile z tytułami profesorskimi, którzy pod płaszczykiem swoich eleganckich teorii chcą dać upust swoim seksualnym żądzom, seksualnym zwyrodnieniom? Przez setki lat nie było edukacji seksualnej – ludzkością rządziły konwenanse oraz religia. Wszystko jednak szło do przodu. Obecnie mamy edukację seksualną – rezultatem jest demograficzny upadek całej Europy, jak również rosnący problem z ciążami pozamałżeńskimi. Warto przypomnieć: człowiek uczy się przez naśladownictwo, stąd potrzebuje dwóch wzorców, męskiego i żeńskiego, taty i mamy. W ten sposób wzrasta prawidłowo.

Jeżeli chcemy budować zdrowe ustroje polityczne i gospodarcze, musimy wrócić do klasycznej edukacji i klasycznej szkoły. Człowiek musi dążyć do cnoty i dobra, a nie do równości – gdyż takich zwierząt w naturze nie ma. Czym prędzej powinny wrócić kary cielesne, zarówno w domach, jak i szkołach, tak jak wszystkie święte księgi zalecają. Za przewinienia: srogo karcić i ganić. Za sukcesy: nagradzać. Przyuczać do ciężkiej pracy, do szacunku względem drugiego człowieka. Oceniać wszystkich według jednego standardu. Wprowadzić mundurki. Medale i listy gratulacyjne rozdawać nie wszystkim, ale wybranym, za skuteczność. Gdy ktoś nie chce się uczyć i wykazuje w stosunku do nauki lekceważenie, nie warto trzymać go na siłę w szkole, tylko trzeba go usunąć, aby innych czasem nie skaził. Tylko zgodnie z powyższymi zasadami cywilizacje wygrywają.

Ideałem edukacji narodowej powinna być szkoła, w której wolność i reżim znajdują się w zdrowej proporcji. Lekcje religii muszą zmienić konwencję, gdyż obecnie laicyzują, zamiast uduchowiać, czyli odnoszą zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego. Wdrożenie elementów edukacji wojskowej (mundurki, apele, hierarchia) ma dobry wpływ na całokształt rozwoju młodego człowieka. Podobnie powinno być z patriotyzmem. Jeżeli będzie go za dużo, będzie on nieszczery i patetyczny, młodzi zostaną kosmopolitami, ze względu na swoją naturalną przekorność. Istotne jest również wpojenie prostego przekonania: człowiek nie uczy się dla rodziców, rodziny, nauczycieli, lecz dla siebie i dla swojego rozwoju. Każdy sam powinien znaleźć na siebie pomysł i mierzyć się z konsekwencjami swoich działań, jak w sytuacji, gdy ktoś postanawia zdobywać wiedzę o charakterze nierynkowym, niekomercyjnym.

Karol Skorek

Autor jest prezesem Zarządu Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK