Czy Mateusz Morawiecki to perfidny cynik?
Mateusz Morawiecki (foto.: pis.org.pl)

Zmiana na stanowisku premiera wywołała sporo dyskusji na temat sposobu jej dokonania i tego czy była ona potrzebna. Tymczasem mało miejsca poświęca się poglądom na gospodarkę, jakie reprezentuje desygnowany właśnie na premiera – Mateusz Morawiecki. W końcu to gospodarka ma być teraz priorytetem rządu.

Już samej tej zapowiedzi można by się przestraszyć. Bo skoro rząd przez ostatnie dwa lata w ogóle – jak by to mogło wynikać z tłumaczeń wierchuszki PiS – nie zajmował się gospodarką, a jej wzrost mimo to przyspieszył, to co będzie, jak wreszcie – za sprawą p. Morawieckiego – zacznie się nią zajmować? Możliwości są dwie – albo strzałka wzrostu sięgnie samego nieba, albo też zacznie pikować w dół. Który wariant jest bardziej prawdopodobny? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Agnieszka Stelmach na pch24.pl w artykule „Morawiecki – premier od zadłużania Polaków i dominacji państwa”.

Premier Morawiecki jest zwolennikiem tzw. zrównoważonego rozwoju. Ustrój, który preferuje określa też mianem „kapitalizmu społecznego”. Jest wielce prawdopodobne, że różnica pomiędzy „zrównoważonym rozwojem”, a rozwojem, czy też „kapitalizmem społecznym”, a kapitalizmem jest taka, jak między krzesłem elektrycznym, a zwykłym krzesłem.

Na co zwraca uwagę w swoim tekście Agnieszka Stelmach? Jak zauważa, Morawiecki bardzo często w swoich wypowiedziach podkreśla rolę państwa w organizowaniu życia gospodarczego. Kilka tygodni temu mówił w Rzeszowie, że „nie ma lepszego organizmu niż państwo do organizacji życia gospodarczego. (…) Wychodzimy też z założenia, że (…) zasady kapitalizmu wcale nie są święte, nieubłagane, jedyne i jednolite. Że to jest pewien dogmat zupełnie nieprawdziwy. Jak się popatrzy wokół nas, to kapitalizm jest bardzo różny w różnych krajach i największe sukcesy odnoszą wcale nie te kraje, które mają np. najniższe podatki”. Autorka określa Morawieckiego jako polityka „związanego ze światem finansjery propagującej nową transformację ekonomiczną, prowadzącą do jeszcze większego zadłużania i zniewolenia całych społeczeństw”. Idea tzw. planu Morawieckiego, określanego jako Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, już w warstwie językowej wydaje się bardzo mdła i niejasna, jednak jedno, co na pewno się z niej wyłania to wielka rola państwa w gospodarce. Morawiecki uważa, że o sile gospodarki decydować powinny wielkie państwowe inwestycje: to państwo ma sfinansować i zbudować elektryczne auto, państwo ma wybudować nowe centralne lotnisko, państwo musi przejąć kontrolę nad poszczególnymi gałęziami gospodarki… Poseł Jacek Wilk określił niedawno Morawieckiego jako ekonomistę-psychopatę, który „nie spocznie dopóki nie zostanie drugim Eugeniuszem Kwiatkowskim – czyli póki nie zbuduje sobie ogromnego, bezsensownego pomnika (jak COP) – choćby nie wiem ile to nas wszystkich miało kosztować. Na dłuższa metę będzie dla Polski katastrofalne (jak każda polityka socjalistyczna). Rząd stanie się ekspozyturą banków i rynków finansowych, a dyktatura banksterów wzmocni się jeszcze bardziej – super premier będzie wszak stał na straży ich interesów”.

Wracając jednak do Agnieszki Stelmach… Przypomina ona, że w styczniu 2017 roku Morawiecki uczestniczył „w debacie pod hasłem „Ryzyka i trendy 2017”. Jak podkreśla autorka, wziął w niej udział również chiński ekonomista, prof. Justin Lin. Stelmach zauważa: „Ówczesny wicepremier wskazał wówczas na trzy główne filary polityki gospodarczej: przewidywalność, elastyczność i zapewnienie spójności społecznej. Zaznaczył przy tym, iż >>cięcia podatków nie stymulują inwestycji<<. Zwrócił uwagę, że obciążenia fiskalne dla firm zostały wielokrotnie obniżone od czasu transformacji gospodarczej i, wbrew przewidywaniom, właściciele przedsiębiorstw nie zwiększyli inwestycji. Dlatego – jak zapowiedział – >>rząd nie zamierza obniżać podatków<<, ale będzie nakładał nowe, by >>sfinansować wydatki socjalne<< oraz ambitne projekty infrastrukturalne”. Zdaniem Agnieszki Stelmach „skutecznie wydrenują one kieszenie ubogiego społeczeństwa polskiego”. Autorka zauważa, że planowane wielkie państwowe inwestycje trafiać będą do wybrańców, nie wszyscy będą mogli liczyć na takie wsparcie. „Zgodnie z planem, pieniądze powinny trafić do wybranych przez rząd podmiotów i regionów. Przewidziana jest na przykład produkcja wojskowych dronów i innych urządzeń lotniczych w południowo-wschodniej Polsce czy budowa tramwajów, autobusów i pociągów w północno-zachodniej części kraju. W ramach planu rząd utworzył już specjalną instytucję, zwaną Polskim Funduszem Rozwoju, która będzie (między innymi) >>poszukiwać rynku zbytu dla tych przedsiębiorstw, które mogą zyskać status mistrza<<„.

W artykule czytamy także o ukłonach nowego premiera rządu PiS w stronę międzynarodowej finansjery. Zdaniem autorki, nowy faworyt prezesa Kaczyńskiego stara się zapraszać do Polski wielkie banki, również te, które odpowiadają za kryzys finansowy 2008 roku. Jakie warunki im proponuje, trudno się nawet domyślać, niemniej pokazuje to kierunek jakim polityka Morawieckiego będzie podążać – czyli dalszego zadłużania Polski i Polaków. Agnieszka Stelmach zauważa: „Tylko w ubiegłym roku obecna władza dodatkowo zadłużyła nas na rekordowe 94,1 mld zł. Tak szybko nie zapożyczaliśmy się nigdy w historii po 1989 r.  – alarmują ekonomiści, którzy przyznają, że tak źle nie było nawet w pokryzysowych czasach. Im większy dług, tym więcej musimy płacić na jego obsługę”.

Co zatem czeka Polaków w najbliższych latach pod rządami premiera Morawieckiego? „O realnym podniesieniu kwoty wolnej od podatku możemy na długo zapomnieć, tak samo jak o obniżce VAT. Nie doczekamy się też ograniczenia biurokracji, ale tworzenia nowych komórek kontroli skarbowej i rozbudowywania aparatu donosicielstwa. W zakładach pracy mają pojawić się tzw. sygnaliści, którzy będą >>uprzejmie informować<< odpowiednie służby >>o nadużyciach i korupcji w swoim miejscu pracy<<” – pisze Agnieszka Stelmach.

Na koniec autorka zastanawiają się jeszcze, kim właściwie jest Mateusz Morawiecki. Jego krótka charakterystyka może nam sporo wyjaśnić: „To były członek zespołu rządowego, który negocjował warunki finansowe przystąpienia Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. Później trafił do sektora bankowego, pełniąc w końcu funkcję prezesa zarządu BZ WBK i doradzając Donaldowi Tuskowi. Po drodze pełnił jeszcze funkcję konsula honorowego w Irlandii. Mateusz Morawiecki jest jedynym polskim ministrem finansów w historii, zaproszonym na spotkanie grupy G-20, które w tym roku odbyło się w Niemczech. Jak Państwo myślą, dlaczego?” – pyta retorycznie autorka artykułu na pch24.pl.

S

5 KOMENTARZE

  1. Ten kto pisal powyzsze bzdury zapomina o takich krajach jak Norwegia czy nawet Chiny. Moze ignorancie pojedz najpierw na wycieczke do USA, czyli do najbardziej „wolnego i kapitalistycznego kraju”, potem zwiedz Norwegie czy Szwecje i dopiero wypowiadaj sie w temacie bo jak na razie to porazasz brakiem wiedzy i prostej logiki. „Wzrost przyspieszyl” – gdzie ty pobierales nauki w temacie gospodarki? Od kiedy wzrost i jego przyspieszenie mowi nam cokolwiek o bogactwie czlowieka? Dopiero wlasciwy podzial tego co jest pokaze w jakim ustroju zyjesz. Kapitalizm znany jest z tego, ze 1 % kapitalista oddaje a 99% KRADNIE do wlasnej kieszeni. Wzrost przyspieszyl…Boze co za gamon!

  2. No że Szwecją to się kolego popisałeś … bogactwo to oni mają, ale „turbanów”.
    Poczytaj dlaczego Szwecja ja na takim etapie na jakim jest i czemu może pozwolić sobie na takie transfery socjalne

  3. No wlasnie – jak to jest z tym super-turbo-kapitalizmem? Oto maly kawalek jak dziala wspanialy wasz system:
    „W 2015 r. Urząd Miasta Łodzi sprzedał udziały w kamienicy prywatnej osobie. Najemcy żyją na placu budowy, płacą bardzo wysoki czynsz i czekają na pomoc UMŁ.
    W kamienicy przy ul. Nowomiejskiej 9 na 41 mieszkań zajętych jest tylko 14. Z pozostałych najemcy już się wynieśli. Ci, którzy zostali, również chcieliby się wyprowadzić (ale nie mają dokąd). Wszystko dlatego, że władze Łodzi sprzedały udziały w kamienicy prywatnemu właścicielowi.”

  4. PiS jest przecież w wymiarze gospodarczym partią socjalistyczną, więc oczekiwanie, że będzie zachowywał się jak partia prokapitalistyczna i wolnościowa jest pozbawione podstaw. Jak na partię socjalistyczną przystało będzie dokręcało śrubę społeczeństwu, co zresztą robi od chwili objęcia władzy. Będzie więcej kontroli i inwigilacji, docelowo pliki JPK mamy wysyłać codziennie, kasy VAT będą online połączone z serwerami urzędów kontroli skarbowej, będą nakładane na nas nowe obciążenia itd.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here