Co jakiś czas republikanin Mitt Romney w swoich wypowiedziach przypomina, jak bardzo jest bogaty. Choć tak naprawdę niby wcale się tym nie chwali, jakoś to ciągle z niego wychodzi. Takie epatowanie bogactwem alienuje wielu wyborców pomimo tego, że Ameryka ma i miała wielu szczególnie zamożnych kongresmenów i prezydentów.



Podczas wizyty w silnie przeżywającym kryzys Detroit, gdzie produkuje się samochody, Romney chciał się pochwalić, że wspiera amerykański przemysł. I niefortunnie wyliczył, że kiedyś jeździł ciężarówką marki Dodge, teraz wozi się mustangiem, ciężarówką pick-up marki Chevy, a jego żona ma parę cadillaców. Innym razem w trakcie debaty bez mrugnięcia okiem zaproponował kontrkandydatowi Rickowi Perry’emu zakład o 10 tys. dolarów w sporze o reformę zdrowia. To oczywiście zwyczajne sprawy z punktu widzenia człowieka zarabiającego ponad 20 mln rocznie, którego majątek oszacowano na 190-250 milionów dolarów.
Romney wspierał organizacje pro-life 
Dla porównania, wartość majątku Ricka Santoruma (niedawno zrezygnował z ubiegania się o prezydenturę) to milion dolarów, a Baracka Obamy pomiędzy 2,2 a 7,5 mln dolarów. Pocieszające, że część majątku Romney przeznaczył na wspieranie organizacji obrońców życia. Niektórzy uważają, że wkupuje się w ten sposób w łaski konserwatystów, którzy nie mają do niego zaufania w kwestii aborcji. Trudno powiedzieć, jakie ma naprawdę przekonania, bo różne rzeczy mówił w zależności od tego, czy stał przed obrońcami życia, czy przed zwolennikami aborcji. Jedno jest pewne – jego żona przekazała 150 dolarów Planned Parenthood, największemu providerowi aborcji w USA.
Pierwszy i najbogatszy
Ale wróćmy do głównego gracza Republikanów w wyborach i jego fortuny. Gdyby Romney został kolejnym prezydentem USA, wcale nie byłby najbogatszy w historii. Zostałby pobity w pierwszym rzędzie przez Jerzego Waszyngtona, byłego właściciela potężnej posiadłości Mount Vernon, niedaleko dzisiejszej stolicy. Waszyngton wzbogacił się dzięki małżeństwu z Marthą Custis, która to z kolei odziedziczyła swój majątek po ojcu. Ocenia się, że pierwszy prezydent USA był właścicielem blisko 60 tys. akrów ziemi i ponad 300 niewolników. Według portalu www.247wallst.com, który oszacował w dolarach bogactwo wszystkich 43 prezydentów z 2010 r., fortuna Waszyngtona byłaby warta ponad pół miliarda dolarów. I nie tylko majątek uczynił go wyjątkowym. Jako prezydent zarabiał rekordowe 2 proc. budżetu USA z 1789 r. (czyli nieporównywalnie mniejszego od dzisiejszego). Obama zarabia jako prezydent „tylko” 400 tys. dolarów (prezesi większych organizacji non- profit zarabiają więcej).
Jefferson i Kennedy
Na kolejnych miejscach na liście najbogatszych amerykańskich prezydentów uplasowali się: Tomasz Jefferson (ten jednak umarł zadłużony), Herbert Hoover i John F. Kennedy. Jednak gdyby Romney został prezydentem, miałby szanse pobić tych, którzy go w tym rankingu wyprzedzili. Wielu z nich po zakończeniu kadencji rozmnożyło bowiem swoje bogactwo dzięki wystąpieniom publicznym czy publikacjom książek.
Krezusi w Kongresie
Wielu polityków w USA może pochwalić się dużym majątkiem. Jest wśród nich były mer Nowego Jorku, Michael Bloomberg, znajdujący się w pierwszej dwudziestce najbogatszych Amerykanów, czy też z pierwszej dziesiątki – Ross Perot, który startował na prezydenta w latach 90. Z raportu Center for Responsive Politics (CRP) zajmującego się badaniem przepływu pieniędzy w polityce (2010 r.) dowiadujemy się, że w składającym się z 435 członków Izby Reprezentantów i 100 senatorów Kongresie aż 261 osób może pochwalić się statusem milionera. Zaś wśród nich 55 mogło w 2009 r. cieszyć się średnim bogactwem na poziomie co najmniej 10 milionów, a ośmiu – fortunami wartymi co najmniej 100 milionów. Szacowanie majątków polityków nie jest jednak łatwe, choćby z powodu nieczytelnego wypełniania formularzy, dlatego CRP lansuje pomysł, by odbywało się to elektronicznie. Przydałoby się powielić tę ideę również w Polsce.
Bogaci demokraci i republikanie
Przynależność partyjna nie wydaje się mieć aż tak dużego znaczenia w typowaniu najbogatszych polityków. Jednak w potocznym rozumieniu to właśnie republikanie uważani są za bogaczy i ich reprezentantów, a demokraci za tych, którzy najlepiej rozumieją klasę średnią czy ludzi pracy. Z pobieżnej analizy raportu CRP wynikałoby nawet, że to demokraci lekko przodują w kongresowych wyścigach o największe siedmiocyfrowe dochody. Wśród pierwszej dwudziestki z procentowo największym rocznym wzrostem przychodów znajduje się 12 demokratów, a tylko 7 republikanów.
Nie ma się co dziwić, że w Kongresie zasiada tylu bogaczy. W USA żyje wielu milionerów, a nawet około 400 miliarderów. Na czele wszystkich krezusów stoi Bill Gates z 59 miliardami na koncie. Dla kontrastu, dochód typowej amerykańskiej rodziny plasuje się na poziomie 50 tys. dolarów rocznie, a wartość majątku szacowana była w 2007 r. na ok. 120 tys. dolarów.
Natalia Dueholm
Artykuł ukazał się na portalu www.pch24.pl. Dziękujemy Autorce za udostępnienie go naszemu portalowi

3 KOMENTARZE

  1. Coz za piekna parada Oszustow. Nie dosyc, ze maja pozmieniane nazwiska to jeszcze chwala sie ukradzionymi ludziom majatkami. Kazdy zdrowo myslacy czlowiek wie, ze ucziwie pracujac nie da sie zbic takiej fotuny, a wlasciwie nie da sie zbic zadnej fortuny. Przecietny jankes ma harmonie kart kredytowych w portfelu i zero wlasnosci i jakiegolowiek majatku. Jak wiec taki Rum-ny czy inny Barak doszedl do 200 milionow? Zna ktos zrodla ich bogactwa?

  2. Wlasciwie tutaj nie chodzi wcale o to ze maja duzo „pieniedzy i sa bogaci”. Tutaj chodzi o to: Na co te pieniadze ONI wydaja?
    Obecnie jest walka o kontrole nad indywidualna osoba przez rzad. Do tego jeszcze chca Rzad Globalny. Oczywiscie pod ich kontrola. Prosze przeczytac: TRAGEDY and HOPE, autor Caroll Quigley.

  3. Wiekszosc z tych tzw, bogatych wcale nie ma majatku jakim sie chwala. W USA „wycena” polega na publicznym chwaleniu sie „wartoscia akcji” bedacej w posiadaniu „milionera”. I tak Bufet to milarder, bo tak pisze o tym mainstreamowa mediowka powolujac sie na wartosc jego akcji. Nie ma to jak swietna propaganda. A fizyczny majatek tego Oszusta moze nie przekraczac powiedzmy 100 tys dolarow. Papierowi miliarderzy rzadza swiatem. Bo jaki majatek ma bankster? Pieniadze wygenerowane wirtualnie w komputerze a budynek w jakim jest ten jego niby bank jest wynajety. W gruncie rzeczy to biedni ludzie ze swietnym PR-em. I takich boi sie caly swiat. Czyz to nie jest zabawne?

Comments are closed.