Teoria spiskowa o katastrofie smoleńskiej zakłada jakąkolwiek ingerencję, winę bądź zaniedbanie Rosjan. Zaś to poprawne wytłumaczenie tragedii z 10 kwietnia, forsowane przez establishmentowe media, obarcza odpowiedzialnością wyłącznie polskich pilotów czy też samego Lecha Kaczyńskiego.
Tomasz Sakiewicz w radiowej Trójce przeszedł samego siebie. Nie, nie zadeklarował akcesu zostania Pierwszą Damą u boku Jarosława Kaczyńskiego, choć jego postawa jest równe zniewieściała. Naprawdę, mimo najszczerszych chęci, trudno nie odmówić męskości osobie, która żali się na zasady rządzące światem, jej zdaniem jednostronnie brutalne i wybitnie niesprawiedliwe.
Sakiewicz jest autorem teorii o teorii spiskowej streszczonej we wstępie. Świadomie upraszcza opis dyskursu o smoleńskiej tragedii. Bo czym innym jest obwinianie pracowników rosyjskiej wieży lotniskowej, a czym innym doszukiwanie ingerencji rosyjskich władz (być może takowa nastąpiła, ale jak można stawiać ostateczną i pewną diagnozę bez przebadania pacjenta?). Bo czym innym jest błąd, a najdalej brak umiejętności pilotów, a czym innym zamach misternie przygotowany przez polski rząd, co od początku starają się wyperswadować okłamywanym Polakom uciskani poszukiwacze prawdy. Bo ta, jak wiadomo, jest jedyna słuszna i zawsze najmojsza.
Sakiewicz żali się, że tym specyficznie rozumianym poszukiwaczom prawdy naród zamyka usta. No może nie tyle zamyka, co po prostu ma czelność się odmówić egzaltycznego entuzjazmu, choć dla wszystkich bajkopisarzy z „Gazety Polskiej” pewnie wychodzi na to samo. I nie wiem jak wielki byś podarował dostęp do szerokich mediów, toś głupi, bo nie podzielasz naszych poglądów, zatem niweczysz cały pluralizm. Jak wiadomo, nie ma wolności bez solidarności, więc nie ma wolności słowa bez jednolitej opinii.
Autorowi narodowej odezwy do Jarosława Kaczyńskiego w żałosnym jęku o bezradności wobec poprawności nie przeszkadza angaż w bardzo popularnej stacji radiowej, gdzie może rozpowszechniać podobne brednie. Nie przeszkadzają emisje programów w telewizji publicznej (w najlepszych godzinach!) celujące w podobne tony. Łatka antysalonowca, jaką z dumą sobie uzurpuje, w jego mniemaniu, nie kłóci się z otwartą sympatią do największej partii opozycyjnej, która, jak wszystkie zresztą ugrupowania Bandy Czworga, zabiera Polakom ciułane pieniądze. Partii, której te vo paux establishmentowe media bez mała przyznają poparcie co czwartego Polaka.
Teoria spiskowa nie jest pochodną poszukiwania prawdy, a w najlepszym wypadku efektem ubocznym dobrej woli. Teoria spiskowa to kształtowanie wywodu przyczynowo – skutkowego w oderwaniu od ściśle logicznych przesłanek, po prostu nadinterpretacja faktów. Zdarza się czasem, że takie wynurzenia w niewielkim stopniu pokrywają się z późniejszymi ustaleniami. Zresztą, nie ma sensu oceniać prawdopodobieństwa zbieżności w przypadku smoleńskiej katastrofy, bo to równie wielkie wróżenie z fusów. Istotna jest retoryka, którą tropiciele spisków konsekwentnie się posługują.
To wyraźny trend we współczesnej publicystyce – stawać, przynajmniej semantycznie, po stronie uciskanych. Sprzedawać swoją twórczość w pudełku z naklejką „NIEPOPRAWNE POLITYCZNIE”. Popularnie jest być antagonistą układu, nawet jeżeli z czasem taki układ tworzy się samemu. Bo każdy rewolucjonista dzień po zdobyciu władzy staje się konserwatystą. I poprawność nie tyle przestaje istnieć, co zmienia swój odcień, tak jak drzewo zmienia barwy swoich liści, tak jak rząd zmienia swoje barwy politycznie. Bo zmieniają się pory roku, bo zmieniają gabinety. Bo zmieniają się układy medialne. I poprawnie być niepoprawnym.
Adam Karpiński
Foto: Tadeusz Rudzki

2 KOMENTARZE

Comments are closed.