sanitaryzm_militaryzm
Od fazy "sanitarnej" do fazy militarnej (foto. montaż na podst. pixabay.com)

Nieco ponad dwa miesiące temu wspominałem, że po „fazie sanitarnej” i „fazie militarnej” uruchomionej dwa lata temu finalnej postaci globalnego planowanego chaosu jego nadzorcom pozostaje już jedynie połączyć owe fazy i rozszerzać je na coraz większą skalę.

Stopniowo nasilające się ostrzeżenia przeciwko „tajemniczo rozprzestrzeniającej się odmianie ospy” (realizacja planu ogłoszonego na „ćwiczeniach” NTI z marca 2021, tak jak pojawienie się poprzedniego „niepokojącego drobnoustroju” zostało ogłoszone na „ćwiczeniach” WEF z października 2019) oraz bezprecedensowo prowokacyjne pohukiwanie figurantów z rządu USA „na wypadek chińskiego ataku na Tajwan” to nic innego, jak oczywiste preludium do zainicjowania wspomnianej wyżej „fazy mieszanej” globalnie koordynowanego społeczno-gospodarczego kolapsu.

Odpowiedź na pytanie o to, jak odnieść się do kolejnych epizodów owego diabolicznego chuligaństwa, pozostaje niezmienna: jako że jedyną istotną stawką jest tu ostatecznie ludzka dusza, należy konsekwentnie dbać o to, żeby na poziomie wewnętrznego wyboru woli w żadnej mierze nie współpracować z dyrygentami jakichkolwiek „globalnych narracji”. Innymi słowy, należy zatroszczyć się o to, aby w żadnym stopniu nie stać się chętnym pacjentem światowego biolaboratorium ani ochoczym partyzantem „politycznie słusznego” frontu na „światowej szachownicy”. Wtedy bowiem zachowa się wszystko to, co nieskończenie wartościowe, choćby opici doczesną władzą psychopaci bezpardonowo dążyli do pozbawienia nas wszystkich rzeczy mających wartość jedynie narzędziową.

Zaś jako że owego wewnętrznego wyboru nie jest nas w stanie pozbawić nikt – włącznie z nami samymi – nie istnieją żadne dobre wymówki, żeby dokonać go błędnie lub, co na jedno wychodzi, nie dokonać go wcale. W ostatecznym rachunku na więcej nie musi nas być stać, bo też z niczego więcej nie będziemy rozliczeni.

Jakub Bożydar Wiśniewski