Prokapitalizm.pl rozmawia z p. Wojciechem Kubaniem, prywatnym przedsiębiorcą, członkiem Rady Programowej Fundacji PAFERE.

Jest Pan prywatnym przedsiębiorcą. Zgodnie z potocznym wyobrażeniem o prywatnych przedsiębiorcach powinien Pan teraz leżeć na plaży w Egipcie albo odpoczywać gdzieś na Karaibach… Tymczasem jeździ Pan po Polsce i próbuje ludziom coś przekazać. O czym Pan ludziom opowiada?

Dokładnie o zafałszowaniu. W społecznym odczuciu kapitalista, czy też producent, czy prywatna inicjatywa – jak to się mówiło dawniej – to jest jakiś bandzior, który żyje na koszt innych. Taki wizerunek kreują między innymi media. Jest to jednak jedno wielkie nieporozumienie. Otóż, wszyscy jesteśmy zainteresowani zasobami. Chcemy mieć: chcemy mieć kartofle, chcemy mieć mieszkania, kobiety itp… Tych zasobów jest w zasadzie bardzo dużo i my o tym cały czas myślimy. Mało kto natomiast zastanawia się, skąd te zasoby się biorą. W powszechnym mniemaniu wygląda to mniej więcej tak: ktoś to robi i to mi się należy. Tymczasem są dwie drogi do tego, byśmy mogli stać się właścicielami zasobów: albo coś wyprodukujemy, albo to przejmiemy od kogoś – innych możliwości nie ma. Możemy to przejąć na zasadzie dobrowolnej wymiany, czyli ktoś nam coś daje za jakiś nasz zasób, ewentualnie możemy ten zasób ukraść. Chcę powiedzieć, że jeżeli chcemy być bogaci, chcemy żeby było dobrze, żebyśmy mieli dużo tych zasobów to po prostu musimy je produkować. I tyle! W naszym kraju nie ma atmosfery do produkcji, tylko wszyscy gdzieś się podklejają i myślą, że ktoś im da… Ten mi da, tamten mi da… Dawniej był to Związek Radziecki, teraz jest Unia Europejska… Jeżdżę po Polsce po to, by otworzyć ludziom oczy na te podstawowe zagadnienia.

Ale czy to oznacza, że w swojej firmie już się Pan nudzi, że teraz poświęca Pan czas na działalność społeczną?

Nie, ja się nie nudzę. Cały czas dosyć intensywnie pracuję… Jako ciekawostkę podam, że od 1990 roku po raz pierwszy jadę na czterotygodniowy urlop. Wcześniej te urlopy były maksymalnie dwutygodniowe. Nie nudzę się, a firma jest dosyć dobrze zorganizowana i nie wymaga codziennego nadzoru. Zatem mogę sobie pozwolić na to, by wjechać na dwa dni – np. piątek i sobotę – by przedstawić ludziom swoje widzenie świata i spróbować wytłumaczyć, skąd się bierze to zło, te nieprawidłowości z którymi mamy do czynienia.

Pański przekaz jest bardzo pozytywny. Te trochę to dziwne, gdy wszyscy wokoło narzekają…

Pewien znany francuski fizyk i matematyk powiedział, że negowanie wszystkiego oraz akceptacja wszystkiego są bardzo łatwe, ponieważ nie wymaga to myślenia, ponoszenia żadnych nakładów. Narzekanie jest rzeczywiście bardzo proste i wiele osób uwielbia to robić. Jednak będę powtarzał z uporem maniaka: jeśli chcemy mieć, musimy to wyprodukować. Mamy oczywiście możliwość zrabowania, ale wówczas ktoś inny będzie biedniejszy i będzie myślał jak nam zabrać to, co myśmy przed chwilą zabrali jemu. Jeśli natomiast będziemy produkować – pan będzie produkował ser, a ja buty, to będziemy się wymieniali. Jeśli ja będę potrafił zrobić 100 par butów, a pan 100 kilo sera to po wymianie Pan będzie miał 50 par butów i 50 kilo sera i ja tyle samo.

Przypuszczam, że napotyka Pan w życiu na jakieś bariery, przeszkody. Co jest taką największą przeszkodą w biznesie…?

Problemów jest cała masa i chodzi tylko o podejście do tych problemów. Ja każdy problem traktuję jak zadanie matematyczne. Z wykształcenia jest inżynierem, fizykiem. Jeśli pracownik przychodzi do mnie i mówi, że ma problem wówczas ja mówię – nie, to jest zadanie matematyczne, przy czym być może jest wiele rozwiązań tego zadania, a nie jedno tak jak w szkole. Jeśli chodzi o jakieś bariery… Powiem tak – firma już ma swoją renomę, ma swoich klientów. Dla mnie warunki w kraju są w tej chwili dobre, ja nie narzekam. Natomiast pewne zjawiska jakie dzieją się wokół mojej firmy, np. dawanie studentom pieniędzy za to, że oni się uczą powoduje, że dostajemy absolwentów, którzy nie są przygotowani do pracy i trzeba ich po prostu uczyć wielu rzeczy, których powinni być nauczeni w szkole. Nawet w szkole średniej.

Domyślam się, że jako prywatny przedsiębiorca nigdy nie pobierał Pan żadnych dotacji… To co Pan mówi idzie całkiem pod prąd tego, co dziś słyszy większość społeczeństwa czyli „piszcie wnioski, bierzcie, Unia Europejska wam da”. Co Pan myśli o tego typu podejściu do gospodarki?

Zawsze odpowiadam tak: jeżeli przychodzi zawodnik do trenera i mówi, że chce być dobrym zawodnikiem to trener nigdy mu nie powie: poleż sobie teraz, ja cię jeszcze przykryję kocykiem a wyniki same się urodzą. Nie, na to żeby wyniki były trzeba ciężko trenować, trzeba wiedzieć jak się trenuje, trzeba znać fizjologię, teorię sportu itd., itd… I dokładnie tak samo to się odbywa w przedsiębiorstwie i w ogóle – w życiu gospodarczym. Moją dewizą jest: nie należy iść na łatwiznę, jeśli są jakieś wyzwania to trzeba postarać się je rozwiązać. Samo rozwiązanie już bardzo wiele znaczy, a to że potrafimy coś rozwiązać daje nam dużą satysfakcję.

Rozmawiał Paweł Sztąberek

Wojciech Kubań – właściciel firmy informatycznej QBS, członek Rady Programowej Fundacji PAFERE, autor książki „Fizyka życia”. Rozmowę przeprowadzono 27 marca 2010 roku w Krakowie, podczas konferencji „Przedsiębiorczość – zawód czy powołanie” , której organizatorem była Fundacja PAFERE.

3 KOMENTARZE

  1. Rozumiem, że Pan Kubań walczy z kapitalizmem kompradorskim i jest jego przeciwnikiem? Tak w ogóle ciekawe jest czy po 1989 roku ci wszelkiego rodzaju byzmesmeny to są w 90%, 95% czy w 99% kapitalistami kompradorskimi i ekspozyturami razwiedki? Czy ktos jest w stanie takie badanie przeprowadzić?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here