Wiemy już kto został prezydentem USA na kadencję: 20.I.2005-20.I.2009. Do ostatniej chwili był to wyrównany wyścig, choć, z drugiej strony, liczba zdeklarowanych wyborców była niezwykle wysoka. W takich okolicznościach każde zdarzenie miało swoje znacznie. Z pewnością znalazły się tu także trzy debaty prezydenckie i jedna wiceprezydencka.
Czy komuś się to podoba czy nie, świat globalnej wioski, to świat w którym dużą rolę odgrywa telewizja. Ta, koncentruje się na spektakularnych wydarzeniach. W polityce należą do nich debaty prezydenckie. Jak pokazują jednak wyniki oglądalności, tylko pierwsza debata była wielkim wydarzeniem medialnym; oglądało ją 62 miliony widzów (źródło: FoxNews). Później liczba ta spadła. Jednak sztaby kampanijne obydwu kandydatów wiedziały, że gra toczy się o dużą stawkę. Nie można zatem dopuścić by jakiś niespodziewany drobiazg stał się przyczyną niekontrolowanego zwrotu akcji. (Stąd umowy tyczące debat, określające nie tylko tak podstawowe zagadnienia jak miejsce, tematy, wybór moderatorów; ale i „drobiazgi”: zachowania uczestników, kolejność pytań, formuła debaty i inne. Dokument liczył 32 strony.) Niniejszy tekst jest refleksją nad debatami, jako jednym z czynników medialnego oddziaływania na wyborcę. Poruszymy tu kilka zagadnień, wraz z przykładami użytej retoryki.
Doradcy od wizerunku dokładnie zdają sobie sprawę, że w przypadku debat ważne jest nie tylko co się mówi, ale także kto to mówi, kiedy i jak. Z tego powodu nie jest tajemnicą, że kandydaci na Wice-prezydenta mogą sobie pozwolić na większą dozę ostrych lub negatywnych komunikatów, wszak im to łatwiej wybaczyć (w bieżącej kampanii nie zostało to zbyt dosadnie wykorzystane poza, być może, uwagami odnośnie Halliburtona, ze strony Edwardsa, czy krytyki głosowań i wizji Kerry’ego, ze strony Cheneya).
Opozycji łatwiej krytykować…
Dlatego Kerry mógł mówić, że ma lepszą wizję sytuacji w Iraku (Prezydent wygrał wojnę nie wygrywając pokoju), zachęcać do umiędzynarodowienia misji czy reklamować swoją wersję wojny z terroryzmem, wytykając zawinione i niezawinione błędy administracji. Zwrócił też uwagę, że nietypowe jest, aby za jednej kadencji gospodarka odnotowała de facto spadek liczby miejsc pracy. W kwestii Iraku Prezydent bronił się, że zdecydowanie jego polityki wpłynęło choćby na sukces w stosunkach z Libią i jej częściowemu rozbrojeniu.
Rynek
To przykład ewidentnej różnicy poglądów. Mimo protekcjonizmu obecnego Prezydenta w dziedzinie stali i przemysłu farmaceutycznego, Bushowi znacznie bliżej do wolnego rynku niż senatorowi z Massachusetts. Dowód, to podejście do obniżek podatków. Kerry obiecywał, że nie będzie zwiększał obciążeń dla ludzi o dochodach do 200.000 $, jednak, jego zdaniem, przeznaczenie środków z bieżących obniżek podatków – skierowanych do 1% najbogatszych Amerykanów – mogłoby uratować system opieki społecznej do roku 2075. Odpowiedzią Busha był pomysł częściowej prywatyzacji systemu. Prezydent przypomniał też, że Kerry głosował za opodatkowaniem samej opieki społecznej. Według jego republikańskiej filozofii problemy w ochronie zdrowia mają swoje źródło m.in. w braku możliwości wyboru przez pacjenta, oraz w kosztach prawnych. Ważna rzecz w kwestii wolnego rynku, czy tu raczej jego braku, to propozycja senatora zwiększenia płacy minimalnej do kwoty 7$ za godzinę (z obecnego poziomu 5,15).
Krytycznie, ale nie za ostro. Nigdy personalnie…
Dlatego mówcy nie krytykowali swojego patriotyzmu, lecz raczej wizje. Kerry o Bushu, że ten popełnił kolosalny błąd w ocenie sytuacji przed Irakiem, a Bush o Kerry’m, że senator nie może być dobrym przywódcą, jeśli sam wątpi w swe propozycje i tak często zmienia zdanie. Historia jego głosów w Senacie nie pasuje do jego retoryki. W debacie wiceprezydenckiej Edwards nie posunął się jednak tak daleko, aby politycznie wykorzystać fakt, że córka Cheneya jest orientacji homoseksualnej, co docenił urzędujący Wiceprezydent, dziękując rozmówcy. Gafy tyczące wspomnianego zagadnienia popełniono już po debatach. Wracając do zawsze dobrze odbieranej kurtuazji, Kerry, pod koniec ostatniej debaty, docenił swego rywala, jako przykładnego ojca.
Ciało też mówi…
Więc trzeba wyglądać prezydencko: spokojnie, dostojnie, przekonująco, ale i na pewnym luzie, tak, aby nie tracić kontaktu z publiką. To, czy mówcy stoją, czy siedzą jest na tyle ważne aby stanowiło ustalenia sztabów. Druga debata prezydencka miała charakter przyjazny Bushowi: townhall meeting, gdzie oponenci siedzieli, tylko podczas odpowiedzi na pytania wędrowali po scenie, łapiąc dodatkowy kontakt ze słuchaczami. Niektóre szczegóły mogą jednak umknąć uwadze. Wiceprezydent Cheney, zwykle o skoordynowanych ruchach ciała, rękami niebacznie zasłaniał umieszczone w marynarce mikrofony, powodując nieco gorszą słyszalność swego głosu.
Błyskotliwe operowanie liczbami
To też sztuka. Przytoczmy kilka przykładów z obu stron. Słynne 87 miliardów na wojnę w Iraku. Klasa średnia to – według Kerry’ego – ci z dochodem do 200.000 rocznie. 100.000 godzin nieprzesłuchanych taśm FBI. 30 miliardów rocznie na bezpieczeństwo wewnętrzne. 98 głosowań (Kerry’ego) za podwyżkami podatków. 2,2 biliony dolarów to – według Busha – koszt propozycji demokraty. Senator zauważył natomiast, że za kadencji 43. Prezydenta 5,6 bilionowa nadwyżka zamieniła się w deficyt gdzie tylko oko sięgnie. I tak dalej. Są to tylko suche liczby, ale w wystąpieniach miały dokumentować konkretne zjawiska.
Humor
Publiczność to lubi. Może nie było tak błyskotliwej riposty, jak ta z roku 2000, kiedy w odpowiedzi na zręczne użycie liczb przez Ala Gore’a, wówczas gubernator Bush rzucił uwagę, że sądzi, iż jego oponent wynalazł nie tylko internet, ale i kalkulator. Jednak obydwie strony zręcznie wykorzystały pytanie o żony-zdecydowane osobowości. Bush: Nauczyłem się słuchać, stać odważnie i nie marudzić. Laura mówi po angielsku lepiej niż ja i ludzie lepiej ją rozumieją. Kerry: Prezydent, pan [prowadzący Bob Schieffer, CBS] i ja – wszyscy – dobrze się ożeniliśmy. Może ja bardziej od reszty. Ale mi się to podoba.
Ponadpartyjnie…
Ekstrema zwykle nie podobają się większości. Dlatego Prezydent Bush często odnosił się do ustawy edukacyjnej No Child Left Behind, jako wysiłku „z obu stron korytarza”. Podczas omawiania sytuacji ubezpieczeń społecznych wspomniał też zmarłego senatora Daniela Patryka Moynihana, demokraty z Nowego Jorku. Kerry przywoływał nazwisko nawet … Ronalda Reagana. Przy okazji wbił pewną szpilkę urzędującemu Prezydentowi mówiąc, że za czasów JFK i de Gaulle’a wystarczało samo słowo amerykańskiego przywódcy, nie potrzebowano oficjalnych dokumentów.
Jednak również i różnice…
Które w obecnej kampanii, mimo oczekiwanej przez odbiorców grzeczności, są niezwykle widoczne. Była już mowa o rynku, podatkach, zdrowiu (równość – Kerry, efektywność – Bush). Inne jaskrawe różnice w debatach to zagadnienia takie jak: prawa mniejszości, akcja afirmatywna (która nie podziałała wg Kerry’ego; dla Busha jest zaś przykładem złego systemu kwot), aborcja (ustawa Roe v. Wade zezwalająca na aborcję – Kerry, kultura życia – Bush), stosunek do nielegalnej imigracji, rola rządu federalnego (mała czy duża), w pewnym sensie instytucja małżeństwa, posiadanie broni.
* * *
To tylko kilka punktów z debat. Ich oceny były w zasadzie wyrównane. Może poza pierwszą, którą ze względu na emocjonalne reakcje (podobnie jak westchnienia Gore’a sprzed czterech lat) w opinii widzów Bush przegrał. Co do późniejszych starć zarówno demokraci jak i republikanie będą przekonani o zwycięstwie swoich kandydatów. Lecz w końcu wybory to nie tylko sztuka przekonywania, ale i rzeczywiste różnice wizji i różne recepty proponowane na poprawę sytuacji.
Marek Janik
(15 listopada 2004)
Szczegóły debat:
Debata 1: 1 października; Coral Gables, Florida; prowadzący: Jim Lehrer, PBS.
Debata 2: 8 października; St. Louis, Missouri; prowadzący: Charles Gibson, ABC
Debata 3: 14 października; Tempe, Arizona; prowadzący: Bob Schieffer, CBS
Debata wiceprezydencka: 5 października; Cleveland, Ohio; prowadząca: Gwen Ifill, PBS