Niedawna rozmowa z młodą Ukrainką uświadomiła mi pewną rzecz… Może to żadne odkrycie, ale jak dotąd nie zwracałem uwagi na ten aspekt.
Ona mieszka w Polsce, natomiast rodzice przebywają w rodzinnym mieście, we wschodniej Ukrainie. Niedaleko linii frontu. Nie wiadomo, jak potoczą się ich losy, co się tam wydarzy. Gdy spytałem ją, dlaczego rodzice nie chcą przyjechać do Polski powiedziała, że „mama nie zostawi taty”. Na kolejne pytanie, dlaczego w takim razie nie mogą przyjechać razem, stwierdziła, że „ojciec nie może opuścić domu”. Okazało się, że ukrywa się przed „bandami” w mundurach, które porywają ludzi z ulicy i siłą wysyłają na front, na pewną śmierć. Kluczowe było to, co powiedziała na koniec… „Zachodniej Ukrainy to nie dotyczy, tam nie polują na ludzi i ich na wojnę nie wysyłają”. Na moje pytanie, dlaczego, odpowiedziała: „Nie wiem”.
A ja chyba wiem, bo mnie olśniło. Jeśli oczywiście prawdą jest to, co młoda dziewczyna powiedziała, znaczyłoby to, że mamy do czynienia z przemyślaną strategią ukraińskich władz, z polityką eksterminacji mężczyzn zamieszkujących wschodnią Ukrainę, prowadzoną z pełną premedytacją.
Według statystyk, państwem, do którego w ciągu ostatnich trzech lat uciekło najwięcej Ukraińców są Niemcy. Polska zajmuje tu wysoką trzecią pozycję. A jakie państwo jest na miejscu drugim? Rosja! Tak, ta Rosja, z którą Ukraina toczy wojnę. Swoje nowe miejsce do życia wybrało tam około 1,2 mln Ukraińców. Przynajmniej według danych oficjalnych. W rzeczywistości może być ich więcej. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że ludność wschodniej Ukrainy to tzw. element niepewny, niekoniecznie pałający miłością do ukraińskich władz. To ludność mówiąca po rosyjsku, zapewne w jakiejś części oczekująca rosyjskiej armii, bo bliżej jej do Rosji niż do Ukrainy. Jeśli przyjąć taki obraz sytuacji za prawdziwy, łatwiej pojąć, dlaczego polowanie na ludzi odbywa się we wschodniej Ukrainie, a zachodnia jest od tego wolna. Mieszkańcy Odessy, Chersonia, Mikołajewa i innych miast ze wschodu nie chcą walczyć za państwo, z którym nie czują więzi. Są do tego zmuszani. Polityka depopulacji potencjalnych sojuszników Rosji ze wschodu, przy jednoczesnym oszczędzaniu „banderowców” z zachodu, ma swój sens. Podkreślam – jeśli ta hipoteza jest prawdziwa, władze Ukrainy dążą do maksymalnego zdepopulowania mężczyzn ze wschodu, pozbywając się tym samym różnych problemów w przyszłości. Ukraina składać się będzie wyłącznie z „byczków” z zachodniej Ukrainy, zdolnych do np. … zresztą niech każdy sam sobie dopowie, do czego…
Pamiętajcie, przekaz na temat wojny, który dociera do Was z oficjalnych mediów, to w zdecydowanej większości propaganda. Podsycają ją przeróżni podżegacze wojenni, którzy – czy są tego świadomi czy nie – mają krew na rękach. Krew tych wszystkich, którzy zmuszani są do poświęcania życia za to, by garstka oligarchów i podczepionych pod nich polityków, mogła załatwiać potrzeby fizjologiczne do złotych sedesów.
PS






