Polska lokajem USA
Foto.: www.prokapitalizm.pl

Powstaliśmy w 1918 jako państwo głównie dzięki woli USA. Nie chcę tu wchodzić w historyczne wywody, ale to jasne oświadczenie Prezydenta Wilsona sprawiło, że sprawę polską zaczęto traktować poważnie. Ten kto rozpalił ponad 100 lat temu ów płomień może bez problemu go zgasić, co w dużej mierze i tak ma już miejsce, a my żyjemy tylko w przeświadczeniu, że wszystko trwa i się nie zmienia. Sprawy jednak federalizacji Europy, zbierania zapasów na wojnę i sunącej niczym lodołamacz globalnej rewolucji bolszewickiej przybrały ostatnimi czasy na sile i nie wiadomo jakie przyniosą skutki.

Ale ten, kto rozpalił, może zgasić. Tak samo jak ten, kto sieje wiatr… Bo życie niesie za sobą całą masę paradoksów i nie zawsze jest tak jak się chce. Myślę, że w najbliższym czasie może dojść do kilku paradoksalnych zaskoczeń i paradoksów.

Pierwsze dotyczy… rozpadu Niemiec. Współczesne Niemcy zszyte fastrygą rozwoju i dobrobytu zaczynają mieć kłopoty. Do tego dochodzą „goście”, witani tak chętnie niecałą dekadę temu. To wszystko może uruchomić w tym ogłupiałym do cna społeczeństwie samoobronne siły odśrodkowe. Może się okazać, że w państwie zajętym tłumieniem ruchów niepodległościowych Europy nagle taka Bawaria ogłasza niepodległość.

Drugi paradoks dotyczący masowego najazdu mieszkańców Afryki do Europy. Także może on przynieść szereg zaskoczeń zarówno nam jak i architektom tego bałaganu. Może nagle okazać się, że spora część przybyszy to … katolicy zapełniający w Europie opustoszałe kościoły. Nic oczywiście nie będzie już takie samo, ale nie będzie też takie jak wymyślili sobie to inicjatorzy zamieszania. Gdy w czasie „rewolucji solidarności” do Polski przybywali „zachodni intelektualiści”, a tak naprawdę marksizujący propagandziści, nie mogli zrozumieć jak to jest, że w kraju szczęśliwości robotników i chłopów strajkują ci pierwsi i ci drudzy. Jak już pojęli to intelektualne wyzwanie to nie mogli zrozumieć, jak to jest, że w strajkujących w fabrykach robotników wspierają księża. Nagle okazało się, że w zaburzenia w łonie rewolucji wchodzi kontrrewolucja.

Jako cywilizacja nie radzimy sobie z paradoksami, w czym wyspecjalizowana jest cywilizacja chińska. Być może dlatego wydaje się ona nam w wielu miejscach nielogiczna, pokrętna i niejasna. Nasze nieszczęście, że naszą rewolucję organizują marksiści wychowani w cywilizacji zachodniej, więc jest dość prawdopodobne, że potkną się o własne nogi i w tym jest nadzieja, bo gdyby robili to „po chińsku”, mielibyśmy prawdziwy problem.

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie tylko zmarnowaliśmy ostatnie trzydzieści lat, ale także, że zbyt pochopnie dobieramy sobie sojuszników, ale w demokracji nie liczy się rozsądek tylko wypadkowa przesądów.

***

Najlepszego wszystkim w Nowym Roku. Niech nam się wiedzie w zdrowiu i w otoczeniu przyjaciół.

Adam Kalicki

Autor prowadzi własny blog

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here