Prawo i Sprawiedliwość opowiada się za pozostawieniem złotego polskiego jako naszej waluty, przyjęcie euro nie jest dla nas priorytetem. To stanowisko ma podwójne uzasadnienie. Po pierwsze, własne państwo z jego podstawowymi cechami: suwerennością, granicami, obywatelami, kulturą nie jest dla nas ciężarem, którego chcielibyśmy się pozbyć, oddać w zarząd.

Te podstawowe prawdy warte są przypomnienia bo odróżniają nas od odchodzącego rządu i jego mentalności, a wydarzenia sprzed kilku tygodni na granicy węgiersko – serbskiej pokazują, że są bardzo aktualne.

Drugie uzasadnienie dotyczy sfery ekonomii. Historycznie najpierw powstawały państwa, a następnie biły własną walutę. W przypadku Euro odwrócono tą kolej rzeczy, to pieniądz miał być środkiem, który stymulował, a nawet wymuszał integrację polityczną. Unia walutowa była i jest projektem politycznym. W związku z tym przyniosła następujące negatywne konsekwencje ekonomiczne:

  •  Kraje strefy Euro nie tworzą optymalnego obszaru walutowego, w efekcie np. takie same stopy procentowe obowiązywały bez względu na to, w jakim momencie cyklu gospodarczego (spowolnienia lub wzrostu) znajdował się dany kraj, (obrazowo: nałożono jeden garnitur na osoby o różnych rozmiarach). Kryteria konwergencji strefy Euro miały stworzyć taki optymalny obszar, z widomym rezultatem.
  • Przed przyjęciem euro do krajów o słabszej fundamentalnie gospodarce napływały inwestycje kapitałowe (kraje te były postrzegane jako potencjalni członkowie elitarnego klubu, w których warto inwestować). Ale ten import oszczędności nie doprowadził do rozwoju własnego przemysłu wytwarzającego towary (tzw. tradables), lecz do zwiększenia konsumpcji indywidualnej, zwłaszcza dóbr importowanych, wytwarzanych w krajach rdzenia przemysłowego Europy (przewagę uzyskały doskonale zorganizowane i efektywne firmy tam zlokalizowane). Proces ten nasilił się po przyjęciu euro (niskie stopy procentowe stymulowały konsumpcję). W efekcie baza przemysłowa krajów południa uległa podmyciu, a państwa te nie mogły już się bronić za pomogą tradycyjnego instrumentu czyli kursu walutowego (jest to broń słabych, ale lepsza niż nic). Euro przyczyniło się do ich dezindustrializacji, na co nałożyły się błędy ich własnej polityki .
  • Przyjęcie euro powodowało zwykle wzrost cen konsumpcyjnych (zaokrąglanie w górę, tzw. efekt cappuccino)

Dlatego polski złoty pozostanie w naszych portfelach. Złoty może stać się jedną z walut rezerwowych, naturalnie mniej popularnych, bo 95% rezerw jest trzymanych w dolarze, euro, jenie i funcie. Warunkiem koniecznym jest co najmniej podwojenie polskiego PKB i kompetentne zarządzanie naszą walutą.

Paweł Szałamacha

Źródło: Facebook…

3 KOMENTARZE

  1. Historycznie rządzący zawsze wykorzystują monopol tworzenia pieniądza do oszukania społeczeństwa.
    Trzeba zlikwidować monopol niezależne czy jest on w rękach NBP czy EBC.
    Podlasie i Warszawa też nie tworzą optymalnego obszaru walutowego. A mój sąsiad nie jest równie wiarygodnym płatnikiem jak ja. A dolar jest powszechnie używany nawet w Afryce. Pieniądz jest tylko miernikiem wartości. Wystarczy nie zwiększać podaży pieniądza i nie tworzyć baniek kredytowych.
    Najgorsza była decyzja ECB o 100% gwarancji na obligacje państw strefy euro. To była główna przyczyna taniego zadłużania się Grecji i innych państw.
    Inflacja to zawsze skutek zwiększania ilości pieniądza.
    Obecnie w wyniku ciężaru zadłużenia w większości państw strefy euro panuje deflacja.
    Podsumowując p.Szałamacha niewiele rozumie z monetarnych i finansowych aspektów świata…

  2. Mimo wszystko to ważna deklaracja. Nie można wszystkich szczegółów zawrzeć w tak krótkim wpisie.
    Poza tym lepiej żeby ten monopol był u nas, w Warszawie nad Wisłą, bo na niego zawsze jakiś wpływ można mieć, niż we Frankfurcie nad Menem, bo tam to już kaplica.

  3. P. Szałamacha świetnie rozumie, że euro nie mógłby samodzielnie wydrukować, a to nie pozwoliło by na zrealizowanie planu „wpompowania” 350 miliardów złotych w gospodarkę, co obiecywał jego szef.

Comments are closed.