„VAT to KAT”, „Mniej wydatków – mniej podatków”, „Niższe podatki dla ojca i matki”. Okrzyki i transparenty przed wejściem na stację metra „Centrum” w Warszawie. Dlaczego akurat tam, a nie przed np. Kancelarią Premiera czy budynkiem Sejmu RP? Proste – bo to wyjątkowo zatłoczone miejsce.
Krytykę polityki finansowej rządu uzupełnia prezentacja, ukazująca w oparciu o dane GUS realną wysokość podwyżki stawki VAT dla gospodarstw domowych wyrażoną w złotówkach. Odtwarzane nagrania z wypowiedziami na temat podnoszenia podatków. Na ekranie pojawiają się: Leszek Balcerowicz, Witold Falkowski (Instytut Misesa), Jarosław Romańczuk (kandydat na urząd Prezydenta Białorusi), Jeremi Mordasewicz (PKPP Lewiatan), Tadeusz Syryjczyk (były minister gospodarki w rządach T. Mazowieckiego i J. Buzka) oraz Rafał A. Ziemkiewicz.
Wokół narasta tłum. Jedni przyszli wiedząc o proteście. Inni przystają zaciekawieni. Niektórzy odchodzą po chwili, inni zostają do końca. Pełen przekrój wiekowy społeczeństwa. Ulotki znikają w kieszeniach przechodniów, by powędrować we wszystkie rejony stołecznego grodu. Wzywamy rząd do przeprowadzenia reformy finansów państwa. Deficyt można ograniczyć nie tylko opodatkowując najbiedniejszych, ale również zmniejszając biurokrację oraz tnąc zbędne wydatki – czytam w otrzymanej ulotce.
Tak wyglądała warszawska odsłona protestu zorganizowanego w ośmiu polskich miastach przez Stowarzyszenie KoLiber oraz Radio Kontestacja. Organizatorzy zapowiadają kolejne protesty. W końcu przyjdzie tyle osób, że nie da się już dłużej zbywać ich milczeniem.
Michał Nawrocki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here