Chociaż za każdym razem eksperyment z budową państwa socjalistycznego kończy się zapaścią gospodarczą i katastrofą finansową, to jak w starym kawale, w którym radio Erewań odpowiadało na pytanie, czy dwóch mężczyzn może spłodzić dziecko – próby wciąż trwają mimo ciągłych niepowodzeń. Uprzejmie można to wytłumaczyć tylko w jeden sposób – lewacy uwierzyli we własną propagandę, w myśl której idea jest słuszna, tylko czynnik ludzki zawiódł. Takie podejście rzecz jasna prowadzi do ogromnych spustoszeń w mózgu, o czym można przekonać się dowodnie obserwując kolejne protesty w bankrutującej Grecji.


W rezultacie polityka gospodarcza wciąż zdominowana jest przez myślenie w kategoriach interwencjonizmu, protekcjonizmu i redystrybucji. Widać to chociażby w ostatnim pomyśle Komisji Europejskiej, określanym jako wolnorynkowy, wręcz rewolucyjny, którego realizacja (o ile dojdzie do skutku) oznaczać będzie „odejście w końcu od socjalnego modelu gospodarczego” (sic!). Niestety, wśród propozycji KE brak postulatów likwidacji opartego na redystrybucji protekcjonizmu (tzw. fundusze strukturalne) czy absurdalnych limitów produkcyjnych.  Trudno też uznać za wolnorynkowe podtrzymywanie obowiązku ubezpieczeń emerytalnych w obecnym kształcie, ze szczególnym uwzględnieniem roli OFE.
Z wiadomych przyczyn odrzucane są propozycje ograniczenia roli państwa do roli regulatora rynku, a podtrzymywana jest jego pozycja w charakterze jego głównego (i uprzywilejowanego) uczestnika, choć rzeczywistość pokazuje, iż państwo jako instytucja nie będąc w stanie wywiązać się z ciążących na nim obowiązków (np. budowa nowoczesnej sieci dróg), z uporem godnym lepszej sprawy ładuje się w coraz to nowe zobowiązania finansowe, którym również nie jest w stanie podołać.
Efekt jest łatwy do przewidzenia – ogólna niewydolność systemu. Paradoksalnie właśnie to jest przesłanką do pomysłów typu ogłoszonego przez Kołodko G. „Planu dla Polski”, postulujących: obniżenie wydatków budżetu, podniesienie podatków i wprowadzenie nowych, sprawiedliwy podział (sic!) oraz „większa ingerencja państwa”; potrzebne są „specjalne działania wykraczające poza tradycyjne ramy, zawodzą bowiem zwykłe mechanizmy demokracji”, gdyż „mechanizmy rynkowe nie są w stanie ich [tj. problemów polskiej gospodarki – dopisek MN] rozwiązać”.
A jak mechanizmy rynkowe mają działać, skoro o gospodarce decyduje demokratyczne kupowanie głosów i w konsekwencji to „biurokracja i skomplikowane procedury” rozwijają demokratyczne państwo prawa urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej? Skutki tego stanu rzeczy szczegółowo opisał Raport ZPP MiŚ, w którym autorzy, wskazując między innymi na nadmierne obciążenia fiskalne piszą: „decyzja rządu o podwyższeniu podatku VAT w sposób oczywisty wpłynie na zmniejszenie konsumpcji w społeczeństwie, a tym samym obniży popyt wewnętrzny, co może doprowadzić do spowolnienia gospodarczego oraz zmusić przedsiębiorców do ograniczenia produkcji oraz zwolnień pracowników”. I dalej „eksperci OECD poświęcili też dużo uwagi na konieczność zmniejszenia roli państwa w gospodarce i ograniczenia wszechobecnej biurokratyzacji. Polska znajduje się wśród krajów, w których państwo odgrywa znaczącą rolę w gospodarce” [podkreślenia – MN]. Dzięki temu obecna Polska może liczyć na awans cywilizacyjny jedynie w przypadku, gdy Szwedzi wybudują na Podlasiu fabrykę.
Oczywiście budowa socjalistycznej gospodarki wymaga wypracowania procedur zamykających usta krytykom. Stąd kolejne próby cenzurowania internetu, co ciekawe anonimowe, nowelizacje ustaw o stanie wojennym i stanie wyjątkowym (generał Jaruzelski W. dopomógł w redagowaniu?) wprowadzające niebezpieczne niejasne kryteria, czy wszelkiego rodzaju „walka z chamstwem w sieci”, choć do walki z chamstwem w polityce jakoś nikt się nie pali. Z drugiej strony postępuje kacykostwo życia politycznego, o czym świadczy chociażby sprawa pociągu specjalnej troski kategorii lux, wiozącego działaczy Polskiej Zjednoczonej Platformy Obywatelskiej z Krakowa do Gdańska na zjazd jedynie słusznej matki – partii. (Swoją drogą – co racja, to racja: po obiecanych autostradach i drogach ekspresowych jeździ się znacznie gorzej niż po wybudowanych).
Na zakończenie warto wrócić do przytoczonego na wstępie lewackiego sloganu o słusznej idei i zawodzącym czynniku ludzkim. Widać tu karygodną niekonsekwencję – skoro to socjaliści budują socjalizm, to logiczne jest, że to właśnie oni zawodzą. Zatem nie da się zbudować socjalizmu z socjalistami (vide Hiszpania), więc może zacząć od eliminacji zawodzącego elementu?
Michał Nawrocki
PS. Czyż to nie zastanawiające – Konstytucja RP zakazuje głoszenia haseł i programów nazistowskich i komunistycznych, a nie zakazuje głoszenia socjalizmu, chociaż nazistowską III Rzeszę utworzyła partia narodowo – socjalistyczna, zaś komunizm przez siedem dekad budowano w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Skutki obu eksperymentów są doskonale znane – ludobójstwo na niespotykaną w dziejach skalę.

2 KOMENTARZE

  1. Nie zakazuje się propagandy socjalizmu, bo zgodnie z Orwellem są równi i równiejsi.A że jedni i drudzy mają to samo za uszami, to już nie ma znaczenia.

Comments are closed.