Na łamach serwisu acton.org, konserwatywny publicysta Mihail Neamţu, zastanawia się nad przyczynami obecnego kryzysu, zarówno gospodarczego jak i etycznego, trapiącego współczesne państwa Unii Europejskiej, głównie tzw. „starej UE”. Wnioski, do jakich dochodzi mogą wydać się interesujące dla polskiego czytelnika.

Poniżej publikujemy fragmenty artykułu ze strony Instytutu Actona.

*  *  *

„Gdy tysiące afrykańskich migrantów ląduje na złotych plażach Hiszpanii, stara Europa wykazuje oznaki zmęczenia. W sierpniu większość polityków jest na wakacjach. Każdego lata, przez prawie sześć tygodni, urzędnicy brukselscy nie mają czasu na to, by zastanowić się nad przyszłością Unii Europejskiej.

Jednocześnie, w krajach śródziemnomorskich, młodzież prześladuje pytanie: „Czy dostanę odpowiednią pracę?” W Grecji bezrobocie wynosi 42,9 procent; w Hiszpanii 35 procent; we Włoszech jest to ponad 30 procent. Liczby te budzą niepokój. Wskazują na istnienie poważnego zagrożenia dla stabilności politycznej i spójności społecznej. Bezrobocie, zarówno pod względem ekonomicznym, jak i egzystencjalnym, to poważna sprawa. Czemu? Ponieważ praca zapewnia nie tylko dochód, ale także poczucie celu. To nie rządowe talony ani wsparcie rodziców sprawiają, że młodzi ludzie są szczęśliwi, ale osobista odpowiedzialność i głęboko zakorzenione przekonanie, że owoce własnej pracy czynią świat lepszym.

Według oficjalnych statystyk, pod koniec kwietnia 8,5 procent populacji strefy euro było bez pracy. Prawie 4,5 miliona młodych ludzi poniżej 25 roku życia jest bezrobotnych w UE – liczba, do której Angela Merkel dodała kilka dodatkowych milionów uchodźców. Ta liczba nie obejmuje nieudokumentowanych imigrantów.

Poza tymi liczbami prawdziwym wyzwaniem jest utrata szacunku dla filozofii politycznej, która sprawiła, że ciężko pracujący ludzie odnieśli sukces. Większość polityków w Wielkiej Brytanii unika rozmów o Margaret Thatcher i jej poparciu dla gospodarki wolnorynkowej. Jak ujął to Upton Sinclair: „Trudno jest namówić człowieka, aby coś zrozumiał, gdy jego pensja zależy od tego, że tego nie rozumie”.

Pojawiło się mnóstwo demagogów, od polityków z Syrizy w Grecji, po liderów Podemosa w Hiszpanii, biegających po wiecach wypełnionych pustymi obietnicami. Każdy wie, że talony żywnościowe nie mogą budować przyszłości dla młodzieży. (…) Przedsiębiorczy kraj zachęca ludzi do pomnażania swoich talentów poprzez kierowanie ich fizycznej pracy i intelektualnej energii do gospodarczego i cywilizacyjnego rozkwitu. Ta wizja, wciąż lansowana w Ameryce, jest boleśnie nieobecna w Unii Europejskiej. Dawno już minęły czasy niemieckiego cudu gospodarczego, kiedy Ludwig Erhard przyjął idee ordoliberalizmu, prowadząc swój kraj do imponującego 10-procentowego wzrostu w latach 60-tych.

(…) Chiński finansista Jin Liqun, oznajmił swoim zachodnioeuropejskim partnerom swój werdykt: „Kłopoty, które miały miejsce w krajach europejskich, wynikły głównie z zużycia się społeczeństw opiekuńczych. Myślę, że prawa pracy to przeszłość. Prawa pracy wywołują lenistwo, a nie ciężką pracę”.

(…) Przedstawiciel Chin słusznie upomniał, nie tylko polityków i niewybieralnych biurokratów w Brukseli – gdzie długość przerwy na lunch jest wprost proporcjonalna do wysokości wynagrodzenia – ale także ludzi z wielu europejskich miast, którzy myślą, że „lato to czas, kiedy jest zbyt gorąco, by wykonywać prace, na które zimą było za zimno”.

(…) „Może to pornografia zabiła Boga” – napisał historyk Niall Ferguson, podsumowując radykalną transformację etyki pracy, która miała miejsce w Europie od końca XX wieku. Wzrost taniej, zdradliwej i skorumpowanej rozrywki stworzył dla młodych ludzi zachęty, by mniej pracować, a więcej imprezować. Kontynent, na którym św. Benedykt zasiał ziarna chrześcijańskiej etyki ora et labora, musi zmienić prawa pracy, a także zbiorowy sposób myślenia. Od wysokich urzędników do zwykłych ludzi, zbyt wielu Europejczyków oswoiło grzech lenistwa. Nie tylko państwo opiekuńcze unicestwiło cnotę pracowitości, ale także powolna śmierć wiary chrześcijańskiej.

(…) Ostatnie fale migrantów przybywających do Europy z Afryki Północnej i Syrii dramatycznie zmieniają kulturowy, religijny i gospodarczy krajobraz, tradycyjnie pracowitych społeczeństw. W ubiegłym roku austriacki minister spraw wewnętrznych Wolfgang Sobotka oświadczył, że 90 procent osób ubiegających się o azyl otrzymuje dotacje państwowe. W Norwegii migranci stanowią połowę beneficjentów pomocy społecznej w kraju. W Danii 80 procent rodzin pobierających  zasiłki ma „nie-zachodnie pochodzenie”. Imigranci uzyskujący azyl w Niemczech korzystali z pomocy społecznej nawet w celu spędzenia wakacji w krajach, które opuścili, takich jak Erytrea, rzekomo w obawie przed własnym życiem. (Warto zauważyć, że wydatki na opiekę społeczną w Niemczech stanowiły 27,2 procent całkowitego budżetu rządu w 1990 r., A dziś jest to ponad 50 procent). Tylko Szwajcaria, która leży poza UE, uniemożliwia mieszkańcom, którzy przebywali na garnuszku państwa w ciągu ostatnich, otrzymanie obywatelstwa. Powrót do chrześcijaństwa sprawiłby, że Europejczycy zaczęliby znów postrzegać etykę pracy jako antidotum na płytką mentalność w stylu „chleba i igrzysk”. Chrześcijaństwo postrzega pracę jako akt ofiarny, który może pogłębić i podtrzymać przymierze z Bogiem. Teologicznie rzecz biorąc, trud ma funkcję odkupieńczą lub uświęcającą. Praca jest wpisana do naturalnych wymagań struktury rodziny. W sytuacji, gdy małżeństwa się rozpadają, a objawy lenistwa wydają się wszechobecne, Europa powinna zacząć się leczyć, odbudowując cytadele wiary za pomocą pracy i miłości”.

K

Foto.: pixabay.com

2 KOMENTARZE

  1. Bla bla bla…a gdzie tu jest krytyczna analiza kapitalizmu jako pseudosystemu gospodarczego, w ktory wpisane jest bezrobocie? Nie ma, bo jak mozna krytykowac cos, z czego sie zyje?! Natomiast krytyka jest zasadna, zadne tam banialuki o powrocie do chrzescijanskich wartosci nie dadza pracy. Kapitalizm jako system zdechl, a kapitalisci jacy sie na nim dorobili chca jeszcze wiecej – typowe dzialanie w kapitalistycznej firmie dnia dzisiejszego to ciecie kosztow, praca za pol darmo, bez umowy lub na umowy smieciowe, racjonalizacja polegajaca na niszczeniu miejsc pracy i zastepowanie ich maszynami. Ma byc duzo i tanio – a zysk jak najwyzszy. Klepanie wiec o jakims lenistwie czy etosie pracy ma jedynie walor historyczno-propagandowy i – jak wyzej – jest jedynie blabla-niem. I strata czasu.
    PS. Ciekawa historia – do czego to kapitalizm doprowadzil:
    http://www.dzienniklodzki.pl/wiadomosci/tomaszow-mazowiecki/a/do-zubra-w-spale-nie-dojdziesz-bo-stoi-na-terenie-prywatnym-osrodka-fwp-zdjecia,13436956/

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here