Premier Donald Tusk tryska optymizmem. Owszem, bardzo fajnie jest być optymistą, to zawsze trochę pomaga w życiu. Gorzej jednak jeśli optymizm ów zaczyna przeradzać się w o…bsesję. A ta zrodzić się może wówczas, gdy optymistą chce się być na siłę, wbrew faktom, nie zważając na to, co dzieje się wokół naprawdę. Sytuacja taka grozi łatwym zerwaniem kontaktu z rzeczywistością… i popadnięciem w obsesję właśnie.
Trudno powiedzieć na ile nasi czołowi politycy oderwali się od rzeczywistości. Kilka miesięcy temu w moim mieście był prezydent Lech Kaczyński. Podczas otwartego spotkania z młodzieżą nieostrożnie stwierdził, że w Polsce nie jest wcale źle, gdyż średnia pensja wynosi ponad 3 tys. złotych, wywołując tym śmiech na sali. W mieście, gdzie przeciętnie zarabia się około 1000-2000 tysięcy złotych rzeczywiście może to wywołać uśmiech politowania. Prezydent jednak szedł w zaparte: „Przecież takie są dane GUS-u” – upierał się…
Cóż, wiedza o Polsce czerpana z danych Głównego Urzędu Statystycznego, sprowadzona do średniej arytmetycznej (która nota bene jest tylko jakąś abstrakcją) może świadczyć o zbyt przesadnej wierze w LICZBĘ, jak również o ignorancji. Premier Donald Tusk nie ustępuje w niczym panu prezydentowi. „Politycy PiS-u są bardzo źli dlatego, że Polska, wbrew nim, odnosi wielki sukces” – stwierdził parę dni temu. Dodał, że Polska bardzo dobrze wypada na tle pozostałych krajów Unii Europejskiej. Bez wątpienia, cierpiąca coraz bardziej na uwiąd starczy – rozumiany w szerokim, również gospodarczym znaczeniu, tak zwana (i chyba słusznie) stara UE – odstaje póki co od jeszcze względnie świeżej i żywotnej Polski… Ale jak długo?
Poza tym, pan premier Donald Tusk tak bardzo oderwał się od rzeczywistości, że chyba już zapomniał, że poza Unią też jest życie. Już w 2005 roku prasa donosiła, że np. białoruska gospodarka rozwija się w tempie 11 procent i to w sytuacji, gdy w owym czasie udział prywatnego biznesu wynosił w porównaniu z całą gospodarką około 24 procent. Dzisiejsze dane pokazują, że wzrost na Białorusi wynosi 10 procent, co w kontekście dołującej Unii musi budzić respekt. Jasne, do liczb warto zachować dystans, którego – jak już wspomniałem wcześniej – brakuje naszym pokładającym nadmierną w nie wiarę, politykom. Ale warto obserwować rozwój wypadków za naszą wschodnią granicą, granicą Unii Europejskiej, tym bardziej, że niedawno ogłoszono tam program szeroko zakrojonej prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw. Jeśli przeprowadzona ona zostanie w możliwie najprostszy sposób, jawnie, a nie pod stołami urzędniczych gabinetów, tak jak to miało często miejsce choćby w Polsce, wówczas możemy być pewni, że tuż obok nas wyrośnie prawdziwy gospodarczy tygrys. Autorytarne rządy Łukaszenki mogą w tym tylko pomóc.
Ktoś słusznie zauważył: „Dlaczego premier Tusk ciągle porównuje Polskę z gorszymi od niej?”. No właśnie… Może czasem warto uświadomić sobie, że są jednak lepsi od nas i starać się dorównać im…
Paweł Sztąberek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here