Słyszymy hasło: najbardziej totalitarny ustrój socjalistyczny i oczami wyobraźni widzimy ZSRR, Kambodżę Czerwonych Khmerów, lub narodową odmianę tego systemu – III Rzeszę Niemiecką. Mało kto zdaje sobie sprawę, że w historii miały one swoje poprzedniczki, może nie tak zbrodnicze, jednak nie mniej wszechwładne i despotyczne.

Przed XX w. było ich niewiele. Wszystkie z nich łączyła szaleńcza idea urządzenia życia społeczeństwa w sposób sztuczny. Mimo że, w czasach sprzed działalności Karola Marksa, nie znano tego terminu, to możemy je nazwać państwami urzeczywistniającymi z niezwykłą determinacją założenia „sprawiedliwości społecznej”.

Aby artykuł nie był zbyt długi i co za tym idzie ciężkostrawny, poruszę tutaj tematykę tylko jednego z tych państw. W zasadzie Imperium. Funkcjonujące w nim rozwiązania systemowe były prawie wierną kopią państwa z „Utopi” Thomasa More’a. Nie istniała tam żadna własność prywatna. Konsekwencją tego był brak waluty oraz handlu. Jednak najbardziej przerażający był fakt, że całe życie człowieka od narodzin aż do śmierci było zaplanowane i kierowane przez urzędników.

Przejdźmy jednak do konkretów. Ludność w Imperium Słońca była zorganizowana według następującego porządku: Dziesięciu ludzi było jednostką podstawową. Pięć dziesiątek tworzyło kolejną grupę. Następnie byli łączeni w setki, pięćsetki i tysiące. Oczywiście tak zhierarchizowana struktura musiała być przez kogoś zarządzana. Dlatego na czele każdej grupy, zaczynając od najmniejszej dziesięcioosobowej, stali urzędnicy. Do ich zadań należało między innymi pilnowanie czy podległa im ludność posiada środki do życia, nie dopuszcza się przestępstw i czy wykonuje swoje obowiązki wobec państwa.

Zobowiązania te obejmowały przede wszystkim pracę na gruntach należących do Inki oraz ziemiach Słońca (kapłańskich). Dochodziły do tego roboty publiczne trwające do trzech miesięcy w roku. Kiedy praca na roli przestawała być konieczna, mieszkańcy wsi zajmowali się rzemiosłem. Jednak wszystko co wytworzyli było oddawane do publicznych magazynów, skąd redystrybuowano zebrane dobra według potrzeb. Jak nietrudno się domyślić, człowiek w takim systemie nie miał żadnej motywacji do doskonalenia swoich wyrobów, czy zwiększania wydajności pracy.

Podstawą egzystencji poddanych Inki były pola uprawne przysługujące każdej rodzinie w wielkości odpowiadającej liczbie jej członków, przy zastosowaniu reguły, że na mężczyznę przypada dwa razy więcej ziemi niż na kobietę. Ziemi tej nie można było nikomu sprzedać ani oddać. Biorąc pod uwagę zmiany wielkości rodziny w czasie, podział ziemi był co roku aktualizowany. Taki sam system dotyczył także szlachty (curacas), tyle że przysługujące im pola były zdecydowanie większe. W takich okolicznościach nie mogło się wytworzyć przywiązanie do ziemi, ani chęć jej ulepszania, innowacyjność czy też odpowiedzialność za swoje czyny.

Pasterze opiekowali się stadami lam, które były własnością Słońca i Inki. Dopiero władca redystrybuował między poddanych pozyskaną z nich wełnę, a aparat państwowy zajmował się zaopatrzeniem wspólnot pasterskich w żywność i inne niezbędne do życia produkty.

Co ciekawe, w imperium Słońca istniała instytucja prawna będąca w swojej istocie poprzednikiem obowiązkowych systemów emerytalnych. Nakazywała ona pod groźbą sankcji opiekę nad starcami i kalekami. Jak widzimy życie poddanego Inki nie różniło się w praktyce od egzystencji niewolnika. Nie jest to jednak koniec ingerencji państwa. Uznało ono, że unikanie małżeństwa jest przestępstwem i powinno być karane.

Osobnym tematem, jednak wiele mówiącym o stosunkach państwo-człowiek w Peru jest system prawny. Pierwsze co rzuca się w oczy jest brak rozdziału władzy sądowniczej od wykonawczej. Funkcje sędziowskie pełnił urzędnik administracyjny. Dodatkowo nie istniała instytucja umożliwiająca odwoływanie się od wyroku. Był on orzekany tylko raz. Tak działający wymiar sprawiedliwości jasno pokazywał, w jaki sposób państwo zdominowało jednostkę.

Kolejnym przykładem pokazującym w jak instrumentalny sposób byli traktowani ludzie był fakt stosowania mechanizmu deportacji. Po zajęciu podbitych ziem, Inkowie przesiedlali lokalną ludność w głąb swojego państwa, w celu szybszej asymilacji obcego plemienia. Czy nie przypomina to działań innej znacznie nam bliższej socjalistycznej dyktatury?

Całość imperium była niesamowicie rozbudowanym biurokratycznym molochem, którego centrum stanowiła osoba Inki. Swoim modelem funkcjonowania, w którym interesy kolektywu w całości dominowały nad jednostką. Bardziej niż komunistyczne kraje XX w. przypominało kolonie mrówek. Tak ekstremalnie sztuczna struktura, mogła wegetować odcięta od świata zewnętrznego, mając za sąsiadów prymitywne plemiona. Kiedy jednak zderzyła się z przedstawicielami cywilizacji łacińskiej musiała upaść.

Uważa się, że to przewaga technologiczna pozwoliła konkwistadorom pokonać prekolumbijskie imperia Indian. Jest to tylko częściowo słuszny pogląd. W rzeczywistości decydująca okazała się w Meksyku nienawiść, jaką obdarzały podbite ludy Azteków, a w Peru, właśnie sztywna struktura, która pozbawiła Inków cechy odpowiedzialności, innowacyjności i przedsiębiorczego działania. Absolutna dominacja państwa doprowadziła do degeneracji społeczeństwa, stagnacji a nawet regresu cywilizacyjnego. Wystarczyło niewielkie ziarno piasku w postaci kilkuset Hiszpan, by ta gigantyczna konstrukcja, która próbowała objąć każdy aspekt życia, uległa całkowitemu rozpadowi.

Karol Przeklasa

5 KOMENTARZE

  1. To o kogo chodzi, o Azteków, czy o Inków? Bo to chyba dwa różne ludy i państwa?
    A tak w ogóle ten opis bardzo mi przypomina działanie bardzo współczesnego nam państwa, często przez tzw. prawicę dawaną za przykład skutecznego działania kapitalistycznego – CHINY LUDOWE.

  2. Na upadek Inków złożyły się zupełnie inne czynniki. Wojna domowa i epidemie, które spowodowały śmierć blisko 90% ludności. Więc zamiast podboju tak naprawdę mamy zdobywanie pełnych srebra ruin.

  3. „Jak nietrudno się domyślić, człowiek w takim systemie nie miał żadnej motywacji do doskonalenia swoich wyrobów, czy zwiększania wydajności pracy”
    Ciekawe…to ten niekumaty Inka mial az taka swiadomosc zeby tak myslec? Czyl sie niewolnikiem? I autor tam byl, widzial, zrozumial i opisal. Badzmy szczerze powazni. Caly ten material jest tak slaby ze az trudno zlapac oddech. Ile lat ma osoba go piszaca?

  4. Zabolała prawda o komunizmie, o socjalizmie, co p.Logik?, wprowadzanym obecnie przez UE, Usrael, Chiny Ludowe i praktycznie wszystkie państwa będące pod wpływem ponadpaństwowych i międzynarodowych firm oraz masonerii? Brak moralności i etyki, w życiu w ogóle, a w ekonomii w szczególe, wynikającej z chrześcijaństwa, spowodowała wszelkie zboczenia w kapitalizmie i demokracji, przepoczwarzających się w naszych czasach i przy naszym udziale w komunizm najczystszej wody i krwi.

  5. Starzce Inka w tamtych czasach nie wiedzial nic o kapitalizmie czy komunizmie. Byl czescia skladowa spoleczenstwa w ktorym role byly podzielone. Nie mial zadnej swiadomosci polityczno-gospodarczej. Co najwyzej mogl czuc sie zle traktowany jesli robil cos za darmo albo byl bity czy wieziony bez powodu. To z jakakolwiek doktryna nie mialo nic wspolnego. Moze zaraz dojdziemy do czasow neadertalczyka i powiemy ze uzywal tylko kamienia na patyku bo byl zle traktowany przez komunistyczna szajke neandertali i z tego powodu nie mial motywacji do wymyslenia pilty tarczowej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here