Budowa Nord Stream 2 została wznowiona. Putin triumfuje, a Polska jest zagrożona przez Rosję bardziej niż kiedykolwiek przez ostatnie 30 lat. Sprawa niemiecko-rosyjskiego gazociągu wykazała, że wszystkie nasze sojusze są po prostu bezwartościowe. W godzinie próby nie możemy liczyć ani na Unię Europejską, ani na USA.

Nord Stream 2 jest już gotowy w 94 procentach. Kilka dni temu Rosjanie rozpoczęli budowę ostatniego odcinka gazociągu, przez który rosyjski gaz popłynie bezpośrednio do Niemiec, z pominięciem Polski i innych krajów Europy Środkowej.

Będzie to bardzo poważne uderzenie w polskie interesy ekonomiczne i zarazem w nasze bezpieczeństwo narodowe. Dzięki Nord Stream 2 rosyjski eksport gazu na Zachód przestanie być uzależniony od tranzytu przez Polskę. Tym samym Rosjanie będą mogli dyktować Polsce ceny gazu, a przede wszystkim zyskają możliwość szantażowania nas groźbą „zakręcenia kurka”.

W tej dramatycznej sytuacji rodzi się pytanie: gdzie są nasi sojusznicy? Przecież po to właśnie Polska prowadzi od dekad upokarzającą, wasalną politykę wobec USA i UE, żeby być chronionym od rosyjskiego zagrożenia. Tak przynajmniej obiecywały nam kolejne rządy Bandy Czworga (PiS-PO-SLD-PSL). Dzisiaj nad Polską zawisła groźba rosyjskiej dominacji – i co zrobiły Unia Europejska i Stany Zjednoczone?

Ze strony organów unijnych od wielu miesięcy oglądamy prawdziwy festiwal pustosłowia i bezsilności. Kolejne rezolucje Parlamentu Europejskiego, wezwania Komisji Europejskiej, apele europejskich przywódców o solidarność w dziedzinie energetyki… Słowa, za którymi nie szły żadne realne działania. Niemcy i Rosjanie po prostu zignorowali Unię Europejską, a unijne władze nic nie są w stanie na to poradzić. Bruksela czuje się silna tylko wtedy, kiedy chce atakować Polskę czy Węgry. Kiedy to Niemcy naruszają unijne prawo i „wartości”, Unia jest bezradna.

Z kolei Stany Zjednoczone właściwie przespały budowę Nord Stream 2. Kiedy prezydent Trump wreszcie dostrzegł wagę sprawy, było już za późno. Owszem, nałożono sankcje na firmy biorące udział w budowie gazociągu. Efektem było sporo zamieszania, zmiany kontrahentów i tymczasowe wstrzymanie prac konstrukcyjnych. Gdyby Amerykanie nałożyli takie sankcje na początkowym etapie budowy, to prawdopodobnie byłby to koniec rosyjskich planów. Nałożenie ich na samej końcówce konstrukcji było dla Rosjan tylko niedogodnością.

Żeby dopełnić kompromitacji USA, nowy prezydent Biden kilka dni temu wyraził gotowość do prowadzenia negocjacji co do „kompromisu” w sprawie Nord Stream 2. Warto naszym „sojusznikom” od razu podpowiedzieć właściwe miejsce do prowadzenia tych rozmów – ponoć Jałta jest o tej porze roku bardzo piękna.

Sojusznicy zawiedli na całej linii. Unia jest bezsilna, USA spóźnione i chwiejne. Czy ktoś ma wątpliwości, że inaczej będzie w wypadku jakiejś innej sytuacji kryzysowej? Rosyjskie embargo na gaz i ropę, „zielone ludziki” na terytorium Polski, otwarta agresja rosyjska na nasz kraj – to nie są scenariusze niemożliwe. Patrząc na historię budowy Nord Stream 2, nie mamy co liczyć na wsparcie Zachodu.

Pytanie brzmi, po co w takim razie ponosimy koszty tych sojuszy? Po co wydawać miliardy na niemal bezwartościowe w działaniach obronnych F-16 i F-35? Po co utrzymywać tysiące amerykańskich żołnierzy, którzy mogą zniknąć z Polski w kilka dni? Po co pozwalać na upokarzanie polskiego rządu przez amerykańską ambasadę? Po co otwierać szeroko polską gospodarkę na niemiecki kapitał i w milczeniu patrzeć, jak blokuje się polskim firmom możliwości wchodzenia na rynki zachodnie?

Nasi sojusznicy nic nie zrobili w sprawie kluczowej dla polskiego bezpieczeństwa narodowego. Nord Stream 2 będzie działał. Niewyobrażalne kwoty, które przez 30 lat włożyliśmy w podtrzymywanie wasalnych relacji z USA i UE, okazały się chybioną inwestycją. Gdybyśmy te pieniądze przeznaczyli zamiast tego na rozbudowę polskiej obronności i polskiej energetyki, to bylibyśmy dzisiaj dużo bezpieczniejsi. Wyciągnijmy wnioski na przyszłość.

Michał Wawer

Źródło: Facebook Autora

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here